0:000:00

0:00

Jeśli nadwątlone przez PiS instytucje polskiej demokracji przetrwają wybory prezydenckie, będziemy mogli mówić o dużym szczęściu. Według analizy OKO.press nie jest wykluczone, że różnica między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim będzie mniejsza niż liczba głosów nieważnych, a to może zaowocować wielotygodniowym kryzysem politycznym.

Jak pokazał sondaż Ipsos dla OKO.press z 30 czerwca - 1 lipca, najbardziej prawdopodobny jest statystyczny remis (w naszym sondażu 49 do 48 dla Trzaskowskiego przez błędzie pomiaru rzędu 3 pkt proc.), ale w polityce nie ma remisów ani dogrywek.

Jak widzimy, własne elektoraty są zmobilizowane maksymalnie i nie odpuszczą II tury. Dlatego poniżej analizujemy przepływy poparcia do Dudy i Trzaskowskiego od kandydatów, którzy nie weszli do drugiej tury. Pokazujemy również, jaki może być wynik wyborów prezydenckich w dwóch wariantach rozwoju sytuacji.

Tajemniczy zwolennicy Bosaka

Przyglądamy się najpierw, co wynika z ukończonego 1 lipca sondażu Ipsos dla OKO.press i sprawdzamy, jak wielu wyborców kandydatów, którzy nie weszli do drugiej tury, chce przerzucić głosy na Andrzeja Dudę i Rafała Trzaskowskiego.

Uwaga! Liczebności mniejszych grup wyborców są w sondażu są tak małe, że podawane odsetki i liczby głosów trzeba traktować ostrożnie.

Jak zagłosują w dogrywce wyborcy Hołowni, którzy deklarują, że zdecydowanie wezmą udział w II turze wyborów?

Widać, że elektorat Hołowni właściwie bezboleśnie przeniósł poparcie ze swojego wymarzonego kandydata na "mniejsze zło", jak Trzaskowskiego określa Hołownia. Zapewne transferowi pomogły gesty kandydata Koalicji Obywatelskiej i wyraźna sugestia Hołowni, że weźmie udział w głosowaniu, odda ważny głos i zarazem nie zagłosuje na Andrzeja Dudę.

Badanie było przeprowadzone (w większości) przed internetową dyskusją Hołowni z Trzaskowskim, podczas której prezydent Warszawy obiecał, że wypełni większość warunków programowych lidera ruchu Polska 2050. Zapewne wielu więcej głosów w tej grupie Trzaskowskiemu nie uda się uzyskać, ale wyjście na spotkanie oczekiwaniom elektoratu Hołowni, pomoże utrzymać mobilizację.

Przeczytaj także:

Czas na kluczowego bohatera drugiego planu w kampanii przed drugą turą - Krzysztofa Bosaka:

Co wiemy? Widzimy, że wśród wyborców Krzysztofa Bosaka następuje przepływ między wyborcami niezdecydowanymi a zwolennikami Andrzeja Dudy. W porównaniu z sondażem Ipsos z 23 czerwca Rafał Trzaskowski ma w tej grupie identyczne poparcie (33 proc.), natomiast wynik Dudy wzrósł z 24 do 44 proc.

Czego nie jesteśmy pewni? Pierwsze pytanie bez odpowiedzi dotyczy mobilizacji tej grupy wyborców - na tle innych elektoratów jest najbardziej rozdarta i jest wśród niej największa liczba osób niezdecydowanych. Po drugie, nie wiemy, czy poparcie dla Dudy wśród sympatyków Bosaka będzie jeszcze znacząco rosło, czy doszło do maksimum. Te niewiadome są kluczowe dla wyniku wyborów.

Popatrzmy jeszcze na zachowanie elektoratów przegranych pierwszej tury:

Władysława Kosiniak-Kamysza

I Roberta Biedronia

Jak przedstawione powyżej proporcje przekładają się na realny wyborczy wynik? By się tego dowiedzieć przyporządkujemy odpowiednie odsetki do liczby głosów oddanych na kandydatów w pierwszej turze wg danych Państwowej Komisji Wyborczej.

Rysujemy dwa scenariusze. Każdy z nich opiera się na przeliczeniu proporcji z sondażu Ipsos dla OKO.press wg wyników pierwszej tury. Przypomnijmy:

  • Andrzej Duda zdobył 8 mln 451 tys. głosów;
  • Rafał Trzaskowski - 5 mln 917 tys. głosów;
  • Szymon Hołownia - 2 mln 693 tys. głosów;
  • Krzysztof Bosak - 1 mln 317 tys. głosów;
  • Władysław Kosiniak-Kamysz - 459 tys. głosów;
  • Robert Biedroń - 432 tys. głosów.

Elektoratu pozostałych kandydatów nie uwzględniamy, bo w naszym sondażu nie sposób w jakimkolwiek rozsądnym przybliżeniu określić, jak rozłożą się głosy wśród tych wyborców w dogrywce. A przy zaciętym wyniku tych głosów jest sporo: 155 tys.

Kreślenie scenariuszy przy tak wyrównanym wyścigu musi polegać na arbitralnych założeniach, nie znamy bowiem dwóch podstawowych zmiennych, które zdecydują o wyniku wyborów: stopnia mobilizacji wyborców Krzysztofa Bosaka (im większa, tym lepiej dla Dudy) oraz liczby nowych wyborców (im wyższa, tym prawdopodobnie lepiej dla Dudy). Trzy wiarygodne sondaże telefoniczne przeprowadzone po pierwszej turze - Kantara, IBRiS oraz Ipsos - nieco inaczej szacują wielkość tych kluczowych zmiennych.

Przewidywanie liczby nowych wyborców to obecnie czysta zgadywanka: wiemy, że więcej z nich zagłosuje na Dudę, ale nie mamy pojęcia, ilu ich będzie. Wg szacunku Ipsos frekwencja w drugiej turze będzie niemal identyczna jak w pierwszej - 65 proc.

Warto też podkreślić, że sondaż Ipsos uwzględnia deklarację wyższej frekwencji wśród najstarszych wyborców, optujących w większości za prezydentem (w stosunku 60 do 39 proc.): 85 proc. z nich deklaruje, że weźmie udział w dogrywce, w pierwszej turze frekwencja w tej grupie wyniosła 56 proc.

Wśród najmłodszych wyborców (66 do 29 proc. dla Trzaskowskiego) zdecydowaną chęć głosowania deklaruje 68 proc., w pierwszej turze frekwencja w tej grupie to 65 proc.

Scenariusz pierwszy: wygrywa Trzaskowski

W pierwszym scenariuszu zakładamy - optymistycznie dla Rafała Trzaskowskiego - że 12 lipca przepływy poparcia będą identyczne jak te w badaniu Ipsos. Wynik wyborów byłby wtedy następujący:

  • Andrzej Duda (w zaokrągleniu) dostałby 9 mln 345 tys. głosów.
  • Na Rafała Trzaskowskiego oddałoby głos 9 mln 394 tys. wyborców.

Przewaga Trzaskowskiego wyniosłaby zaledwie 49 tys. głosów. Do tej pory najmniejsza różnica między kandydatami to ponad 646 tys. głosów w starciu między Aleksandrem Kwaśniewskim a Lechem Wałęsą w 1995 r.

By uświadomić sobie, jak mała to różnica, wystarczy wspomnieć, że liczba głosów nieważnych oddanych w pierwszej turze to nieco ponad 58 tys. głosów.

Nie trzeba być specjalnie przenikliwym obserwatorem sceny politycznej, by przewidzieć, że w wypadku tak małej różnicy PiS przed Sądem Najwyższym będzie walczył o powtórne przeliczenie głosów.

Ważne zastrzeżenie: w symulacji nie uwzględniamy potencjalnych nowych wyborców. Więcej o tym za chwilę.

Scenariusz drugi: wygrywa Duda

Można domniemywać, że 12 lipca proporcje z sondażu Ipsos - i każdego innego sondażu przed drugą turą - raczej nie przełożą się 1:1 na rzeczywiste zachowania wyborców. Można domniemywać, że proporcje zmienią się zwłaszcza w dwóch grupach: więcej sympatyków Krzysztofa Bosaka wybierze Dudę, a większa część elektoratu Roberta Biedronia ostatecznie zdecyduje, że mniejszym złem jest Trzaskowski.

Robimy więc założenie optymistyczne dla urzędującego prezydenta: zakładamy, że wybiorą go wszyscy wyborcy Boska, którzy teraz jeszcze się wahają. Trzaskowskiemu przypisujemy natomiast niezdecydowanych zwolenników Biedronia.

Wynik wyborów byłby wtedy następujący:

  • Andrzej Duda zdobyłby 9 mln 635 tys. głosów.
  • Na Rafała Trzaskowskiego zagłosowałoby 9 mln 459 tys. wyborców.

Różnica między kandydatami wyniosłaby więc 176 tys. głosów. To wciąż niecały procent głosów, ale może wystarczy? Niekoniecznie.

Wśród wyborców głosujących za granicą chęć udziału w prezydenckiej dogrywce zgłosiło o 140 tys. osób więcej niż w pierwszej turze. Jeśli proporcje poparcia rozłożą się wśród nich analogicznie do pierwszej tury, Trzaskowski zgarnie dodatkowo ok. 95 tys. głosów, Duda - 45 tys.

Różnica na korzyść Dudy zmniejszyłaby się do ok. 120 tys. głosów.

Jeśli założymy, że tak jak w pierwszej turze ponad 45 tys. głosów z zagranicy nie dotrze na czas do komisji wyborczych, a głosów nieważnych w Polsce będzie ponownie prawie 60 tys.,

różnica między wynikiem wyborów a głosami, które nie zostały policzone, znów będzie tak mała, że wynik wyborów prawdopodobnie oprze się o Sąd Najwyższy.

Powtórzmy jednak (uwagi dotyczą obu scenariuszy):

  • z ogromnym prawdopodobieństwem możemy założyć, że im więcej nowych wyborców w dogrywce, tym bardziej proporcje będą się przechylać na rzecz prezydenta Dudy.
  • Im większa mobilizacja elektoratów Hołowni, Kosiniak-Kamysza i Biedronia, tym przechylenie na rzecz Dudy będzie mniejsze.

Znane niewiadome i nieznane niewiadome

Sytuację przed drugą turą wyborów prezydenckich najlepiej opisują słowa amerykańskiego sekretarza obrony Donalda Rumsfelda z czasu inwazji na Irak:

"Mamy znane wiadome. Rzeczy, o których wiemy, że je wiemy. Wiemy również, że istnieją znane niewiadome. Innymi słowy, wiemy, że są pewne rzeczy, których nie wiemy. Ale są również nieznane niewiadome – takie, o których nie wiemy, że ich nie wiemy".

W naszym przypadku znane wiadome, to fakt, że wybory rozstrzygną się o włos, a o wygranej zdecydują szczegóły: mobilizacja poszczególnych grup elektoratów, pogoda (wakacje!), liczba i preferencje wyborców, którzy zagłosują w drugiej turze, choć nie brali udziału w pierwszej.

Znane niewiadome to frekwencja - wiemy, że na pewno część wyborców z pierwszej tury nie zagłosuje w drugiej, nie wiemy też, czy nowych wyborców będzie od nich więcej. Nie wiemy do końca, co zrobią wyborcy Krzysztofa Bosaka. Nie wiemy, czy najstarsi wyborcy pokonają strach przed epidemią i zmobilizują się bardziej niż w pierwszej turze - to działałoby na korzyść Dudy.

Nieznane niewiadome to wszelkie naruszenia procesu wyborczego, podejrzenia o nieprawidłowości, liczba protestów wyborczych i zachowanie sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego (powołanych przez neo KRS), którzy będą je rozpatrywać.

Mamy też jedną pewność: wyniku wyborów nie poznamy 12 lipca wieczorem. Gdyby badanie exit poll przesądziło, który kandydat zdobył większość głosów, byłaby to nie lada sensacja.

Zwycięzcę poznamy więc zapewne dopiero po ogłoszeniu przez PKW wyników ze wszystkich komisji wyborczych. I niewykluczone, że to również nie będzie koniec i czeka nas sytuacja analogiczna do tej ze Stanów Zjednoczonych, kiedy w 2000 roku wynik starcia między Alem Gorem a George'm W. Bushem poznaliśmy dopiero ponad miesiąc po głosowaniu i po zaciętej batalii sądowej.

Sondaż telefoniczny CATI Ipsos dla OKO.press, na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N= 1017 osób, 30 czerwca – 1 lipca 2020

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze