0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Premier Tusk podczas finału akcji "Z Orlika na Stadion". 15 listopada 2025, Stadion Narodowy. Fot. Jacek Marczewski, Agencja Wyborcza.plPremier Tusk podczas...

Na dwa lata przed wyborami najnowsze sondaże Ipsos dla Radia Zet oraz Opinii 24 dla Gazety Wyborczej dają do myślenia i nie są to myśli pogodne. Oto podstawowe wyniki obu badań, a także średnia wszystkich sondaży z ostatnich 30 dni (za stroną ewybory.eu).

Badanie dwóch renomowanych sondażowni wpisują się w pejzaż polityczny, jaki malują poprzednie badania z ostatnich 30 dni (było ich 11). Aktualny stan gry wygląda tak:

  • KO coraz wyraźniej wygrywa z PiS z przewagą już 6-7 pkt proc.
  • Konfederacja z minimalną tendencją spadkową – 13-14 proc.
  • Konfederacja Korony Polskiej powoli przekracza wynik Brauna z I tury wyborów prezydenckich (miał 6,3 proc.).
  • Lewica podskakuje w okolicach 6-7 proc. (w wyborach 2023 r. miała 8.6 proc., ale wtedy Razem było razem).
  • Partia Razem poniżej progu, ale ma duży rozrzut pomiarów,
  • rozbitkowie po TD — Polska 2050 i PSL bez szans na Sejm.

Wysoką zgodność między pracowniami zakłóciły dwa „wyskoki”: czyli aż 9,6 proc. dla KKP (wg Opinii 24) i aż 6 proc. Razem (wg Ipsos).

To wszystko oznacza, że na podstawie grudniowych sondaży:

prognoza wyniku wyborczego¹ KO wynosi 34-35 proc. a PiS 27-28 proc. Partia Tuska wygrałaby z przewagą ok. 7 pkt proc.

To sukces KO, bo w ostatnich 10 latach PiS wygrywało w cuglach wszystkie wybory. W parlamentarnych miało przewagę nad KO:

  • w 2015 roku – 13,5 pkt proc. (wtedy osobno była .N z poparciem 7.6 proc.),
  • w 2019 roku – aż 16.2 proc. (to były Himalaje Kaczyńskiego),
  • w 2023 roku – o 4.7 pkt proc.

Sukces Tuska jest jednak słodko-gorzki, bo przewaga KO nie daje szans na dalsze rządzenie z obecnymi partnerami. Łączne poparcie KO, Lewicy, PSL i Polski 2050 wynosi obecnie tylko 43,2 proc. Dałoby to wynik wyborczy¹ rzędu 45-46 proc., czyli

aż 8 pkt proc. mniej niż w październikowych wyborach 2023 roku,

kiedy to KO, NL i TD zdobyły razem rekordowe 53,7 proc. I tu jest (demokratyczny) pies pogrzebany.

Tusk z Czarzastym mogą liczyć jedynie na wątpliwą przyjemność ław opozycyjnych w Sejmie zdominowanym przez prawicę (z możliwością zamiany na zupełnie inny lokal, kiedy Kaczyński zacznie swoje rozliczenia).

To co, może wspólna lista?

Nadzieja, że w jedności siła bywa w polityce złudna, o czym świadczy porażka listy Wspólnie dla Węgier w 2022 roku. W Polsce ta nadzieja jest wiecznie żywa, a w kampanii 2023 roku stała się nawet maczugą na myślących inaczej.

„Gazeta Wyborcza” była wtedy gorącą zwolenniczką wspólnej listy KO-TD-Lewicy, co miało dać piorunujące zwycięstwo nad PiS. OKO.press, do pewnego momentu samotnie, przestrzegało przed tym wariantem, wskazując na sondaże i argumentując, że każda z trzech partii mobilizuje inny elektorat, a wspólna niechęć do autorytarnych rządów PiS dolewa oliwy do tych różnych ognisk.

Przeczytaj także:

Takie podejście Silni Razem Romana Giertycha piętnowali jako zdradę narodową, a Mariusz Janicki i Wiesław Władyka z „Polityki”, rzucali w nas epitetem „symetrystów”. Pomysł wspólnej listy odżywa w Polityce.pl w publicystyce Michała Danielewskiego.

Jednak można zaryzykować tezę, że jedna lista rządowa ma więcej sensu niż jedna lista opozycji, która była w grze przed wyborami w 2023 r. Strategiczny cel opozycji polegał na atakowaniu władzy PiS z różnych pozycji, analogiczny cel obozu rządowego polega na spójnej, dużej, dominującej w sondażach sile.

Michał Danielewski, Polityka, 25.10.2025 r.

Stara miłość nie rdzewieje także w „Wyborczej”, która w sondażu Opinii 24 sprawdziła wariant wspólnej listy, opatrując go rozważaniami o przewadze, jaką taka lista miała dać w 2023 roku i powinna dać także obecnie. Ich własny sondaż tego jednak nie potwierdził:

Poparcie dla wspólnej listy (39,7 proc.) okazało się o 2.1 pkt proc. mniejsze niż suma poparcia dla KO, Lewicy, Polski 2050 i PSL (41.8 proc.). Mniej więcej co 20. wyborca tych czterech partii zrezygnował z głosowania na zjednoczone siły pod wodzą Donalda Tuska. Wzrost notowań Partii Razem (z 2,4 proc. na 3,5 proc.) może wskazywać, że niektórzy wyborcy lewicowi tracąc odrębny głos Lewicy wolą poprzeć Adriana Zandberga (ale uwaga na małe liczebności).

Dwupunktowy odpływ elektoratu można nawet uznać za niewielki. W listopadowym CBOS aż 48 proc. deklarowało brak zaufania do Tuska (gorzej wypadli tylko Kaczyński – 58 proc., Morawiecki – 55 proc. i Braun – 51 proc.). Kiepskie są także (choć nieco lepsze niż w październiku) oceny rządu: pozytywnych – 38 proc., negatywnych – 50 proc. To nie zachęca do przystępowania do obozu zdominowanego przez KO.

Skąd i dokąd odpływają

Bariery, na jakie napotyka KO widać w danych Opinii 24 o przepływach elektoratów z wyborów 2023.

Dwie główne partie mają ludzi wiernych:

  • 90 proc. wyborców KO z 2023 roku chce nadal głosować na KO,
  • taką wierność zachowało 83 proc. wyborców PiS.

Wyborcy Konfederacji z 2023 roku są mniej lojalni:

  • 60 proc. chce poprzeć Konfederację, ale 30 proc. przerzuca się na KKP Brauna.

Jeszcze mniej wierni są wyborcy Lewicy z 2023 roku:

  • tylko 53 proc. chce głosować na Lewicę, aż 27 proc. popiera opozycyjną Razem.

Sondaż Opinii 24 pokazuje, jakim zlepkiem była Trzecia Droga i jak ograniczona jest tu rezerwa elektoratu do walki z prawicą. Wyborcy TD z 2023 roku dziś chcą głosować:

  • 24 proc. na Polskę 2050;
  • 15 proc. na PSL,
  • 19 proc. na KO,
  • 13 proc. na PiS,
  • 13 proc. na Konfederację,
  • 4 proc. na KKP,
  • 2 proc. na Lewicę.

Duopol tylko dla starszych

Grudniowe sondaże pokazują na

najniższe od 20 lat² poparcie dla tzw. duopolu PiS – KO.

Spadło ono poniżej 60 proc., w wyborach 2023 było to 66,1 proc., a w 2019 r. nawet 71 proc.

Według sondażu Ipsos na duopol chce głosować już tylko 55 proc.

Szokujące są różnice generacyjne.

Wśród najmłodszych (18-29 lat) PiS wybiera 10 proc., a na KO... zaledwie 8 proc. (razem 18 proc.), za to wśród najstarszych (60 +) KO wybiera 39 proc., a PiS 33 proc. (razem 72 proc.). Równo cztery razy więcej.

Widać jak na dłoni, że spór polityczny KO — PiS angażuje tylko starsze generacje. Pomarańczowa linia KO i granatowa PiS wznoszą się wraz z wiekiem wyborczyń i wyborców jak wstęgi DNA, przy czym KO ma przewagę, poczynając od czterdziestolatków. Najwięcej Tusk zyskuje na osobach 60 plus, bo ta kategoria wiekowa liczy już ponad 10 mln osób, co stanowi równo jedną trzecią wyborców.

To zaskakujące, że

kiedyś Kaczyński (rocznik 1949) budował swoją przewagę na najstarszych Polkach i Polakach, a dziś robi to Tusk (rocznik 1957).

Równolegle spadają wraz z wiekiem dwie linie: Konfederacji (brązowa) i Partii Razem (różowa), tyle że Zandberg trzyma się o ok. 10 pkt proc. poniżej Mentzena.

Tak wyraża się odmowa ludzi najmłodszych (do 40 lat) na dotychczasową politykę, dokonywana w imię radykalnie różnych światopoglądów.

Konfederacja tradycyjnie wygrywa wśród dwudziestolatków (31 proc.) i 30-latków (równo z PiS – po 23 proc.), potem jej poparcie spada aż do 4 proc. w kategorii 60+. Partia Razem jest druga w kategorii 18-29 lat (22 proc.) i czwarta wśród trzydziestolatków (11 proc.), a dla osób starszych praktycznie nie istnieje.

Linie Lewicy (czerwona) i KKP (czarna) idą równolegle. Równe poparcie Brauna może oznaczać, że odsetek osób skrajnie podatnych na teorie spiskowe, antysemityzm i antyukrainizm, jest podobny w każdej grupie wiekowej. Choć niektóre motywy mogą być różne: młodszych Braun może uwodzić „bezkompromisowością”, starszych zabytkową religijnością.

Czy jest wyjście z pata?

Gdybyśmy kierowali się średnimi sondażowymi z ostatnich 30 dni, wybrany dziś Sejm wyglądałby mniej więcej tak:

Jak widać, koalicja KO (191 mandatów) z Lewicą (17) jest o 23 mandaty od minimalnej większości 231. Daleko.

Czy ofensywa Donalda Tuska jako silnego premiera w starciu z Kaczyńskim i Nawrockim może doprowadzić do poprawy wyniku i uzyskania większości? Omawiane dziś sondaże pokazują, że może to być trudne.

KO nakręca swoje poparcie, grając rozliczaniem PiS (więcej tu słów niż faktów) i zaostrzając retorykę wymiany ciosów z Nawrockim. Jedno i drugie daje satysfakcję sporej części wyborców anty-PiS z 2023 roku, ale jak widzieliśmy, mniej zawzięta część odpływa do sił prawicowych oraz do Partii Razem. Największy potencjalny zasób, czyli wyborcy Trzeciej Drogi (w 2023 r. ponad 3,1 mln!), przestał istnieć jako podmiot społeczny i tylko w niewielkim stopniu przestawia się na KO.

Spór z PiS utrzymuje zaangażowanie wyborców KO w wieku 50 czy 60 plus, którzy na tej wojnie czują się jak w domu, ale odpycha młodszych. Czarzasty (rocznik 1960) mimo niezłych występów na TikToku i wizerunku nietoksycznego, wyluzowanego wujka, który się młodym podoba,

nie dorówna Menztenowi czy Zandbergowi w mobilizowaniu elektoratu 40 minus.

Taki wybór przewodniczącego Lewicy, nawet jeśli doraźnie oczywisty, jest zapewne strategicznym błędem. Odbiera Lewicy (potencjalną) świeżość siły społecznej, zdystansowanej do polityki rządu, nowoczesnej, zdeterminowanej w bitwie o prawa kobiet czy osób LGBT.

Poza tym popularność Nawrockiego (w omawianym sondażu CBOS jest liderem, ufa mu 54 proc., a nie ufa 31 proc.) także zatrzyma rozszerzanie wpływów KO, zwłaszcza że w nużącej przepychance premiera z prezydentem nie może być zwycięzcy.

Z drugiej strony, jak widać z grudniowych sondaży, także PiS z Konfederacją nie ma większości – 223 mandaty. Gdyby to prawica miała rządzić,

Kaczyński i Mentzen musieliby wziąć do koalicji Brauna, albo wyciągnąć mu z klubu 8 posłów.

„Wyborcza” przeliczyła głosy w sondażu Ipsos na mandaty. W wariancie „osobno” do Sejmu wchodziły tylko: KO (197 mandatów) i trzy partie prawicowe: PiS (149), Konfederacja (68) i KKP (46).

Wspólna lista otrzymałaby 217 mandatów (do tego PiS – 142, Konfederacja 64 i KKP – 37).

Gdybyśmy mieli dziś liczyć posłów i posłanki, którzy za dwa lata mogą wejść do Sejmu, to „arytmetycznie” rysowałyby się dwa rozwiązania:

  • albo Kaczyński z Mentzenem dogadają się z Braunem (i będą mieli większość 252 mandatów),
  • albo Tusk dogada się z Mentzenem (i będą mieli 255 mandatów).

Z punktu widzenia perspektyw demokratycznego państwa prawa pierwsze rozwiązanie oznacza katastrofę o trudnych do przewidzenia konsekwencjach. Drugie jest fatalne, ale być może mniej katastrofalne, choć z pewnością wymagałoby od KO koncesji na rzecz prawicowych narracji. Polityka to czasem robienie rzeczy niemożliwych.

Pomarzyć o innej polityce

Oczywiście przewidywania wyniku wyborów na dwa lata przed terminem, to wręcz nonszalancja (nawet jeśli wszyscy to robią). Może wydarzyć się wiele rzeczy, które zburzą stan nastrojów sfotografowany w grudniowych sondażach. Pomijając — odpukajcie w niemalowane drewno — zagrożenie wojenne, w krajowej polityce też może dojść do wstrząsów.

W przypadku dalszego osłabienia PiS, w partii może pojawić się kryzys, a nawet dojść do zmiany warty czy rozpadu (mało prawdopodobne, póki Kaczyński jest w pełni sił).

Jest niemal niemożliwe, że Polska 2050 Szymona Hołowni (taka jest nazwa partii) już bez Hołowni zdoła się podnieść, a także że PSL odbuduje samodzielną pozycję (prędzej dołączy do KO). W ich miejsce może jednak pojawić się jakaś nowa antyprawicowa „siła środka”, krytyczna wobec rządu. Nie widać przestrzeni dla niej, nie widać chętnych, ale wykluczyć tego nie sposób. I mielibyśmy powtórkę z 15 października 2023.

Wymiana Donalda Tuska na Radosława Sikorskiego na ostatnie miesiące kampanii wyborczej mogłaby wprowadzić nową dynamikę polityczną.

W rozgrywce na prawicy PiS – Konfederacja – KKP namieszać może Karol Nawrocki, jeśli będzie chciał, a przede wszystkim umiał wystąpić jako patron nowej układanki. Tuż po wyborach przewidywaliśmy, że PiS będzie powoli schodził ze sceny, a rozpanoszą się na niej Nawrocki z Mentzenem.

Można oczywiście pomarzyć, że siły zwane dawniej prodemokratycznymi, zamiast ulegać prawicowym narracjom o polskiej rodzinie, szkole, czy granicy, postawią na wartości europejskie, patriotyzm otwarty i prawa człowieka, nawet jeśli ten człowiek nie jest Polakiem hetero. Że pokażą wizję kraju, w którym poza bezpieczeństwem liczy się prawda, nawet wtedy, gdy jest trudna, sprawiedliwość nawet wtedy, gdy wymaga podniesienia podatków, i wolność niekrępowana okowami narodowych narracji. Że nie będą się bały pełnego zaangażowania w „koalicję chętnych” do obrony Ukrainy, zamiast zaklinać się, że polski żołnierz nie weźmie udziału w siłach pokojowych. Że zamiast zarzucać politykom prawicy zdradę czy złodziejstwo przeciwstawią im inną wizję polskiej i europejskiej ojczyzny.

Nie wydaje się jednak, by KO jako formacja i Tusk jako lider chcieli i byli w stanie wyjść poza zasady obecnej wojny polsko-polskiej, w której w kurzu bitewnym czasem nie widać już, o co walczą rycerze. Zostaje tylko, kto kogo nie zaprosił na spotkanie i kto jest większym miękiszonem.

  • Sondaż IPSOS na zlecenie Radia ZET metodą CATI i CAWI, 5-9 grudnia 2025 roku, na reprezentatywnej próbie 1000 Polaków.
  • Sondaż Opinia24 metodą CATI i CAWI 4-7 grudnia 2025 roku, na reprezentatywnej próbie 1000 Polaków.

¹Wynik sondażowy powiększamy, biorąc pod uwagę fakt, że swoją partię wskazało 93 proc. osób badanych. Rozdzielamy wśród tych niezdecydowanych wyborców poparcie dla partii wg proporcji wśród wyborców zdecydowanych, co zwiększa każdy wynik o ok. 7,5 proc.

²W 2005 roku „duopol” miał 51,1 proc. (PiS 27 proc., PO – 24.1), ale już w 2007 roku 73,6 proc. (PO – 41,5 proc. , PiS 32,1 proc.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze