Jak to się stało, że Nawrocki pokonał Trzaskowskiego? Jaką rolę może odegrać na prawicy? Elektorat ma PiS-owski, ale zaufanie jak konfederaci. Czy zostanie polskim Trumpem? Czy koalicja na czele z Tuskiem ma szanse? Co oznaczają nienormalne profile Zandberga
Portrety socjopolityczne millenialsów, Karola Nawrockiego (1983) i Sławomira Mentzena (1986), dopełniają się w prawicowym spektrum. Wokół Nawrockiego gromadzi się PiS-owski lud, mniej wykształcony i z mniejszych miast, a także w komplecie Polska katolicka, czy raczej kościelna. Ucieleśnia jedną stronę duopolu, ale bez bagażu nieufności, jaki przygniata Jarosława Kaczyńskiego.
Mentzen wyłamuje się z tradycyjnych podziałów klasowych czy religijnych, choć nie tak radykalnie jak Adrian Zandberg (o czym dalej). Przyciąga klasę sfrustrowanych facetów, ludzi młodszych niż liderzy duopolu, nie jest tak odrzucany jak PiS-owcy przez ludzi o poglądach centrowych, bo udało mu się zbudować wizerunek mniejszego radykała niż Kaczyński.
Czy mariaż Nawrockiego z Mentzenem, który wyłaniałby się z najnowszego sondażu zaufania do polityków i polityczek CBOS*, ma szanse zaistnieć w prawdziwej polityce? Według Witolda Głowackiego skład administracji Nawrockiego – lojalnej i autoryzowanej przez Nowogrodzką – wskazuje, że będzie on wspierał PiS w powrocie do władzy i „z całą pewnością będzie działał w Pałacu Prezydenckich na podstawie wytycznych z centrali PiS”.
Ta prognoza Nawrockiego jako lojalnego harcownika Jarosława Kaczyńskiego oznaczałaby kontynuację w polityce duopolowej bitwy, jaką znamy. Czy tak będzie? Sondaże CBOS wskazują, że możliwa jest inna dynamika. Po dzisiejszej (6 sierpnia 2025 roku) inauguracji będziemy być może bliżej odpowiedzi na to pytanie.
Zanim Nawrocki pokaże swą prezydencką twarz, może cieszyć się z tego, że według sondażu CBOS ufa mu 49 proc. Polaków i 47 proc. Polek. I pod tym względem wyprzedza go tylko Andrzej Duda (ufa mu po 53 proc. Polaków i Polek). Trzeci jest właśnie Mentzen (53 proc. Polaków i 37 proc. Polek).
To symboliczny skrót nastrojów politycznych.
Jak do tego doszło? Co z tego może wynikać? Jaką rolę może dalej odegrać Nawrocki? Czy w sondażach CBOS widać jakieś szanse na odwrócenie prawicowej dominacji? Czy widać wyjście z duopolu?
Zanim spojrzymy na rewolucyjne zmiany w zaufaniu, jakim Polki i Polacy darzą polityków, przy okazji tłumacząc nieoczekiwane zwycięstwo Karola Nawrockiego z Rafałem Trzaskowskim, przedstawimy dwa wykresy, których wiele osób wolałoby nie oglądać.
Poniżej znany wszystkim obraz Sejmu po wyborach parlamentarnych 2023 roku, w którym Koalicja 15 Października [Koalicja Obywatelska + Trzecia Droga (PSL + Polski 2050) + Nowa Lewica] zdobyła 248 mandatów, czyli o 36 więcej niż prawica, czyli PiS + Konfederacja razem wzięte (212).
A jaki Sejm wybralibyśmy dzisiaj?
Jak wynika ze średnich notowań w sondażach ostatnich 30 dni, dziewięć miesięcy po wyborach parlamentarnych 2023 urodziła się nam inna Polska, w której Sejm wyglądałby tak:
Jak widać, Koalicja 15 Października miałaby dziś już tylko 190 mandatów.
KO nawet urosło o 15 mandatów, ale Lewica straciła 8, Partia Razem (4.2 proc. poparcia) nie przekracza progu 5 proc., a rozdzielone Polska 2050 (3.9 proc.) i PSL (2.6 proc.) są głęboko pod progiem 5 proc. i ich mandaty przepadają.
Za to połączone siły PiS i Konfederacji, zdobyłyby dziś w Sejmie aż 276 mandatów. PiS stracił ich 10 w porównaniu z wyborami 2023, ale Konfederacja zyskałaby aż 60, no i dochodzi KKP Grzegorza Brauna, która z poparciem 5,4 proc. prześlizguje się nad progiem i zbiera 8 mandatów.
Rozmiar tej zmiany jest wręcz porażający**:
siły liberalno-lewicowe miały nad prawicą przewagę 36 mandatów, a dziś straciłyby 80 mandatów.
Mamy zatem triumfującą rewolucję konserwatywną, co zresztą zapowiadały już wybory do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024.
Analiza sondaży zaufania pozwoli nam lepiej zrozumieć, co tu się właściwie dzieje. Najpierw o tym, jak doszło do wygranej Nawrockiego nad Trzaskowskim.
OKO.press w systematycznych analizach od stycznia 2025 ostrzegało, że notowania rządu są na poziomie stanów alarmowych i jeśli Trzaskowski się od niego nie „odklei”, może przegrać. Nieoficjalnie wiemy, że podobne sygnały płynęły do sztabu od ekspertów, ale nikt ich nie słuchał, a kandydat KO jeździł po Polsce z opowieścią o kraju, w którym wszystko się udaje i rząd prowadzi nas ku kolejnym sukcesom.
Sondaże zaufania CBOS, które dziś przedstawiamy, pokazują piorunującą dynamikę zmian, które pogrzebały szanse Trzaskowskiego. Skupimy się na „zaufaniu netto”, czyli różnicy w punktach procentowych między odsetkiem osób badanych deklarujących zaufanie i brak zaufania.
Jak widać na poniższym wykresie, rok temu, w czerwcu 2024 zaufanie netto do Rafała Trzaskowskiego było – jak na polską politykę – wysokie (plus 15 pkt proc.: ufało mu 48 proc., a nie ufało 33 proc., reszcie był obojętny lub nie wiedziała, co odpowiedzieć).
Prezydent Warszawy był wtedy na drugim miejscu za popularnym marszałkiem Szymonem Hołownią (plus 17 pkt), trzeci był Władysław Kosiniak-Kamysz ex aequo z Adamem Bondarem (po 13 pkt), na plusie byli jeszcze Radosław Sikorski (+ 7 pkt) i Małgorzata Kidawa-Błońska (+3 pkt).
W pierwszej dziewiątce znalazło się ledwie dwóch polityków prawicy: szósty Krzysztof Bosak (+6 pkt) i ósmy Andrzej Duda (+3 pkt).
Nawet gorliwie obrzydzany przez prawicę Donald Tusk był na minimalnym plusie 1 pkt, za to Jarosław Kaczyński tradycyjnie dołował (minus 32 pkt proc.).
Koalicja 15 października mogła jeszcze spać spokojnie.
Ten potencjał zaufania, który w wyborach prezydenckich odgrywa większą rolę niż w parlamentarnych, spadał jednak z miesiąca na miesiąc, i dotyczyło to zarówno Trzaskowskiego, jak i Tuska. Od czerwca 2024 do maja 2025
kandydat KO stracił 22 pkt proc., a premier, który go namaścił i aktywnie wspierał – 17 pkt proc.
Kluczowe było jednak to, co wydarzyło się na kilka tygodni przed wyborami. Na początku kwietnia Trzaskowski cieszył się jeszcze przewagą zaufania nad brakiem zaufania (+4 pkt proc.), a Nawrocki był na sporym minusie (-13 pkt proc.), ale na początku maja ich wykresy przecięły się.
W ciągu miesiąca Trzaskowski stracił aż 10 pkt proc. i o tyle samo spadło zaufanie netto do Tuska (z minus 6 na minus 16 pkt proc.). To kolejna sugestia, jak silne było ich sklejenie.
A Karol Nawrocki, mimo kolejnych wykrywanych przez media ciemnych plam na życiorysie, zyskał 6 pkt zaufania netto. Nabrał pewności siebie, pogłębił ton głosu, mówił wolniej i zyskał prawicową „gravity”, Polska i Polacy nie schodzili mu z ust.
Wypuszczając swego kandydata na wolność, Kaczyński dał mu szansę na skok w sondażach, a potem skorzystał na jego zwycięstwie, uzyskując jak na siebie „rewelacyjne” wyniki zaufania netto: minus 26 pkt proc. w czerwcu i minus 19 pkt w lipcu. Ten ostatni oznacza, że Kaczyńskiemu ufa „aż” 32 proc. (bywało już niewiele ponad 20 proc.), a nie ufa „tylko” 53 proc. (a bywało i 60 proc.).
Po zwycięskich wyborach zaufanie netto do Nawrockiego wzrosło w stosunku do maja o 17 pkt proc. w czerwcu i o 19 pkt proc. w lipcu. To normalne, prezydenci cieszą się niejako z urzędu wysokim zaufaniem.
Zaskakujące jest natomiast, że także Trzaskowski po przegranych wyborach poprawił w czerwcu i lipcu swój majowy wynik zaufania aż o 8 pkt proc.
Stanowi to paradoksalne potwierdzenie błędów kampanii.
Trzaskowski uwolniony od „prawicowego gorsetu, który odbierał mu oddech” (cytując Agnieszkę Holland), odzyskuje utracone zaufanie, bo znowu jest sobą.
Po wyborach Tusk utknął na poziomie minus 17 (w czerwcu) i minus 15 (w lipcu), co oznacza, że Kaczyński (minus 19 pkt) prawie go dogonił. A nieobecny na wykresie b. premier Mateusz Morawiecki – nawet Tuska przegonił (minus 12 pkt).
Spośród 22 polityków uwzględnionych w lipcowym badaniu CBOS, przewagą zaufania nad brakiem zaufania może cieszyć się dziewięcioro***. Jest wśród nich już czterech polityków prawicy. Gdy brać pod uwagę tylko zaufanie (czyli nie odejmować braku zaufania) na czele jest ich trzech: Duda (ufa mu 53 proc.), Nawrocki (48 proc.) i Mentzen (45 proc.).
Ale w tych wynikach widać coś więcej.
Oto lipcowy ranking „zaufania netto”, wytłuszczone są nazwiska kandydatów w wyborach prezydenckich 2025:
Jak widać, w czołówce zaufania znalazła się piątka kandydatów z wyborów 2025. Na wykresie poniżej przedstawiam jeszcze szóstego z nich Szymona Hołownię.
Czworo z sześciorga kandydatów wykonało w ostatnich miesiącach**** ogromny skok:
Cała czwórka to millenialsi (Zandberg, rocznik 1979, zostaje tu trochę odmłodzony). Przy wszystkich różnicach programu, kultury politycznej i temperamentu symbolizują zmierzch „duopolu” PiS i KO.
Starsi o generację Trzaskowski (53 lata) i Hołownia (48 lat) wypadają na ich tle źle.
Upadek kariery Hołowni jest szczególnie uderzający.
Od czerwca 2024 stracił aż 21 pkt proc. zaufania netto. Jego polityczny pomysł Trzeciej Drogi oparty na rozczarowaniu duopolem wielu środowisk obywatelskich, okazał się polityczną wydmuszką, zwłaszcza że jeden z liderów TD został marszałkiem Sejmu, a drugi wicepremierem rządu.
Po wyborach prezydenckich 2025, w których kandydat Hołownia uzyskał ledwie 5 proc. głosów, prawie trzy razy mniej niż w 2020 roku (13,9 proc.), marszałek wykonuje rozpaczliwe ruchy, żeby jakoś zaistnieć w kontrze do koalicji, którą formalnie współtworzy (spotkanie z Kaczyńskim, donosy o naciskach na odsunięcie zaprzysiężenia Nawrockiego), ale trudno oczekiwać, by zwiększyło to zaufanie do niego.
Dwaj główni gracze z najstarszej generacji,
Tusk (68 lat) i Kaczyński (76 lat), o zaufaniu do czwórki millenalsów mogą tylko pomarzyć, są o dobre 30 pkt proc. niżej.
Ciekawy jest casus Dudy. Pod koniec kadencji zaufanie netto do niego zaczęło rosnąć i jest obecnie (+ 18 pkt proc.) najwyższe od jesieni 2022.
Może dla osób badanych spoza elektoratów prawicy Duda zyskał przez kontrast ze swym następcą?
Sondaż zaufania potwierdza wyniki sondaży partyjnych. Wielu analityków uznaje zwycięstwo prawicy w najbliższych wyborach parlamentarnych za wręcz nieuchronne. Sławomir Sierakowski i Przemysław Sadura twierdzą, że „będzie to nowa prawica, charakteryzująca się radykalnym populizmem konserwatywnym, który łączy martyrologicznie rozumiany patriotyzm z antyelitarną i antyunijną retoryką, autorytarnymi impulsami i wyparciem liberalizmu politycznego. Pod jej egidą dokona się konsolidacja prawicy,
co może oznaczać zmierzch polskiej demokracji w obecnym kształcie".
„Można być pewnym – pisaliśmy podobnie w OKO.press – że prezydent Nawrocki będzie radykalnym wcieleniem rewolucji konserwatywnej, z jej nacjonalizmem jako ideologią wykluczającą innych (migrantów, najlepiej definiowanych przez kolor skóry), z jej pełną narodowego samouwielbienia polityką historyczną (tu nieoceniona będzie pomoc szefa BBN Sławomira Cenckiewicza), z jej antykobiecą obroną patriarchalnych norm, z jej antyeuropejską i protrumpowską demagogią i pochwałą anarchicznych interwencji obywatelskich. Lada moment możemy stać się przykładem, jak przegrać demokrację liberalną".
Oczywiście pesymiści (także w OKO.press) mogą popełniać błąd, który polega na uznawaniu obecnego stanu postaw za prognozę wyborów w 2027 roku. Tymczasem sama prognoza może pełnić tzw. funkcję aktywizującą, a nasilony prawicowy radykalizm może odwrócić obecne trendy, bo, mówiąc kolokwialnie, ludzie się przestraszą politycznego szaleństwa.
Aby sprawdzić, jaki jest dziś potencjał partii prawicowych, zanalizujemy zaufanie netto do polityków w trzech grupach osób opisujących swoje poglądy jako „prawicowe” w porównaniu z grupami „centrowymi” i „lewicowymi".
W lipcowym sondażu CBOS „prawicowcy” stanowili aż 45 proc. osób deklarujących swoje poglądy, przy 27 proc. deklaracjach lewicowych i 28 proc. centrowych. Tak jest w Polsce od lat: niemal połowa społeczeństwa identyfikuje się z prawicą, jakkolwiek to ludzie rozumieją.
Jak widać na wykresie,
politycy Konfederacji mają wyraźną przewagę nad „starym PiS-em”.
Wśród ludzi o poglądach prawicowych zaufanie netto do Mentzena wynosi 56 proc., prawie dwa razy więcej niż do Kaczyńskiego (29 proc.), a do Bosaka (53 proc.), ponad dwa razy więcej niż do Czarnka (24 proc.). To wynik dla PiS groźny, bo pokazuje na kruche podstawy poparcia i to w bazowym elektoracie.
Konfederaci mają też bez porównania większe możliwości pozyskiwania głosów wyborców centrowych. Zaufanie do Mentzena deklaruje 37 proc. z nich, a nieufność 36 proc. (netto +1), Kaczyńskiemu ufa tylko 17 proc. „centrowców”, a nie ufa aż 64 proc. (netto minus 47 pkt).
Wśród wyborców lewicowych zaufanie netto do PiS-owców osiąga skrajnie niski poziom minus 72-76 pkt proc. (np. Kaczyńskiemu ufa 8 proc., a nie ufa aż 84 proc.), wskaźnik dla polityków Konfederacji spada „tylko” do minus 49-50 pkt proc.
Zaufanie do polityków, które jest odruchem emocji, powiązanym z uogólnionymi oczekiwaniami czy nadziejami, faworyzuje zatem Konfederację nad PiS. Taka jest przynajmniej dynamika dzisiejszych postaw. Na tym polega wartość Mentzena dla Nawrockiego, gdyby mieli tworzyć duet.
Prawicowcy w ograniczonym stopniu „kupują” natomiast propozycję Brauna: ufa mu 45 proc., ale nie ufa 35 proc. Jest czarną owcą brunatnego stada.
Powyższy wykres pokazuje na mocną pozycję Nawrockiego. Zaufanie netto w elektoracie prawicowym (68 pkt proc.) ma niemal takie jak Duda i wyższe niż konfederaci, nie mówiąc o liderach PiS.
W elektoracie centrowym ufa mu 35 proc. (nie ufa 43 proc., stąd wskaźnik netto minus 8 pkt proc.), co jest wynikiem takim jak Bosaka i tylko trochę gorszym niż Mentzena, bez porównania lepszym niż PiS-owców.
I tylko w elektoracie lewicowym odrzucenie Nawrockiego (netto – 67 pkt) jest prawie tak totalne, jak polityków PiS.
To wszystko może oznaczać, że
to Nawrocki, a nie Kaczyński będzie definiował, czym stanie się polska prawica i jakie będą jej szanse wyborcze.
Stanie przed wyborem: czy pójść starą drogą PiS, z naciskiem na troskę o potrzeby „ludu” i odwołaniem do wartości chrześcijańskich (do czego ma inklinacje), czy też podejmie radykalną narrację nacjonalistyczną i antyeuropejską, próbując zostać „polskim Trumpem” i wpisując się w ksenofobiczne czy wręcz rasistowskie nastroje. To z kolei zbliżałoby do Mentzena i Bosaka.
Kluczowe dla przyszłości polskiej polityki (cóż za czasy!) jest to, jak Nawrocki ustawi się wobec rywalizacji PiS z Konfederacją.
Wiele wskazuje, że będzie starał się wystąpić jako niezależny gracz, z widokiem na koalicję PiS z Konfederacją po wyborach.
Jest prawdopodobne, że jako prezydent skupi uwagę na biciu w rząd Tuska i destabilizowaniu sytuacji politycznej, tak by przyspieszyć wybory parlamentarne.
Rewolucyjny ferwor ożywi zarówno Menztena, jak i równo dwa razy starszego od niego Kaczyńskiego, bo zniszczenie Tuska to jego życiowe powołanie.
Aby odpowiedzieć na pytanie o przyszłość polityczną, sprawdźmy, jak wygląda zaufanie netto do drugiej strony, czyli polityków centrolewicowych. i znowu porównujemy je w grupach deklarujących poglądy prawicowe, centrowe i lewicowe.
Uderzający jest profil Tuska i Trzaskowskiego.
Mimo wysiłków obu polityków, by przejmować prawicową agendę, zaufanie do nich w grupie wyborców prawicowych szoruje po dnie:
Tuskowi ufa 13 proc. z nich, a Trzaskowskiemu 17 proc., nie ufa odpowiednio 81 proc. i 73 proc. I odwrotnie, obaj cieszą się zaufaniem „ludzi lewicy” – Tuskowi ufa 75 proc. z nich, a Trzaskowskiemu aż 84 proc. (nie ufa odpowiednio 18 proc. i ledwie 8 proc.).
Trzaskowski ma też niewielką przewagę zaufania nad nieufnością u centrystów (netto + 24 pkt proc.), Tusk takiej rezerwy nie ma (+ 5 pkt proc.).
To pokazuje na pułapkę, w jakiej znalazł się premier, kontynuując politykę twardej ręki w obronie narodowego bezpieczeństwa – ma małe szanse na przekonanie ludzi uznających siebie za prawicę, a wykonując takie gesty jak zakwestionowanie ustawy o asystencji osobistej, podcina główny konar, na którym siedzi.
Profil Magdaleny Biejat z Lewicy jest podobny do Trzaskowskiego, ale polityczka nie budzi aż takiego odrzucenia w grupie o poglądach prawicowych, ufa jej 21 proc., a nie ufa „tylko” 48 proc. (netto minus 27 pkt proc.). Ufa jej 77 proc. osób lewicowych (Czarzastemu tylko 51 proc., mniej niż Kosiniakowi-Kamyszowi i ... Sikorskiemu).
Podobne zaufanie netto mają u prawicowców Hołownia i Sikorski (obaj minus 26 pkt). Kosiniak-Kamysz, deklarujący się w wielu kwestiach jak katolik – prawdziwy patriota, uzbierał nawet 32 proc. ufających przy 45 proc. nieufających (netto minus 13 pkt).
Sikorski i Kosiniak-Kamysz stosunkowo dobrze wypadają wśród centrystów (netto plus 34 i 36 pkt). Tutaj kryłyby się jakieś wyborcze szanse Koalicji 15 października, gdyby potrafiła grać na kilku fortepianach: umacniać przywiązanie wyborców lewicowych, zachęcać centrowych i kategorycznie reagować na przejawy polityki antyeuropejskiej, ksenofobii i awantury polityczne typu „patrole obywatelskie” i w ten sposób rozbrajać ofensywę prawicy.
Problemem jest tu jednak stan koalicji, niski poziom lojalności Hołowni, ale także gesty Kosiniaka-Kamysza (przyjął zaproszenie na ewidentnie rozbijackie piwo z Mentzenem, argumentując, że skoro był na Campusie Polska....), a przede wszystkim słaba pozycja Donalda Tuska, któremu – przypomnijmy – ufa 36 proc. Polek i Polaków, ale nie ufa 51 proc.
Premier próbuje powtórzyć swój sukces z wyborów 2023 roku, skupia na sobie uwagę opinii publicznej, prezentuje się jako silny szef rządu, dyscyplinuje koalicję, a nawet rusza w quasi wyborczą trasę, by przekonywać ludzi do swoich racji (co grozi lapsusami, znanymi już z kampanii 2023 roku).
Przegrany lider o niskim zaufaniu społecznym chce występować w dwóch trudnych rolach na raz – szefa rządu (z wrogim sobie prezydentem) i lidera partii, którą poprowadzi do wyborczego zwycięstwa. Na krytykę reaguje machnięciem ręki: „Wiadomo, że jak coś idzie źle, to wina Tuska” (wypowiedzi z „Faktów po faktach” TVN24 30 lipca 2025).
Efekt może być taki jak w aktualnych sondażach,
Tusk chce gromadzić Polki i Polaków pod białoczerwoną chorągwią, ale zbierze tylko elektorat KO pod osamotnionym czerwonym sercem. A prawica zagarnie władzę.
Jakąś szansą byłaby zmiana na stanowisku premiera i nowe otwarcie z szefem rządu, który byłby w stanie przyciągnąć wyborców centrowych, i dałby impuls do wyjścia z frustracji po wyborach prezydenckich. Nie wchodzi jednak w grę „obalenie Tuska”, to musiałaby być jego decyzja.
Na powyższym wykresie uderzające są wskaźniki Adriana Zandberga. Nawet w grupie prawicowców zaufanie do niego (43 proc.) przeważa nad nieufnością (28 proc.), co daje netto + 15 pkt proc., przy czym wśród „centrystów” (+17 pkt proc.) i „lewicowców” (26 pkt proc.) wyniki netto nie są wiele lepsze. Oznacza to, że Zandberg jest postrzegany inaczej niż przez pryzmat politycznych bloków.
Sierakowski i Sadura stawiają tezę, że na fali ogólnej radykalizacji polskiej polityki, to właśnie Zandberg i jego Partia Razem będą wypierać Lewicę i staną naprzeciwko Konfederacji w głównym starciu o władzę.
Ta teza wydaje się zbyt śmiała, ale dobry wynik wyborczy Zandberga i wzrost zaufania, jaki odnotował (patrz wyżej) zwiastują możliwość nowej dynamiki politycznej. W lipcowym sondażu CBOS zaufanie netto do Zandberga w grupie 18-25 lat wyniosło 43 pkt proc., a w grupie 26-35 lat – 39 pkt.
Biejat miała odpowiednio 15 i 12 pkt, Mentzen -1 pkt i 27 pkt, Nawrocki i Trzaskowski – w okolicach zera.
Tajemnicą sukcesu Zandberga jest właśnie to, że wyłamuje się z duopolu, ale w odróżnieniu od Trzeciej Drogi jest w tym wiarygodny. Ustawia się w roli krytyka i głośnego buntownika wobec liberałów u władzy, a zarazem kategorycznie przeciwstawia się nacjonalistycznej narracji.
Być może ta postawa przykrywa treść jego przekazu i prawicowcy „nie słyszą” jego lewicowych poglądów albo uznają, że są one mniej istotne niż „waleczność”.
Szanse Zandberga są na razie iluzoryczne, to raczej sygnał, że z prawicą można powalczyć inaczej.
Polski duopol przedstawiany jest zwykle jako personalne starcie Kaczyński – Tusk. Jest on jednak solidnie ugruntowany w czynnikach społeczno-ekonomicznych. Prawica Kaczyńskiego korzysta z poparcia obywateli i obywatelek, którym wiedzie się gorzej, a także z konserwatywnego przekazu Kościoła katolickiego, nawet jeśli księża nie prowadzą wprost agitacji wyborczej.
Sprawdziliśmy, jak wygląda zaufanie netto do sześciu najważniejszych kandydatów w wyborach prezydenckich w grupach osób mniej i bardziej wykształconych (co koreluje w Polsce z zamożnością i pozycją klasową).
Różnice są szokująco duże. Nawrocki cieszy się niezwykle wysokim zaufaniem netto osób bez matury, umiarkowanym osób z wykształceniem średnim i niskim osób po studiach. Trzaskowski dokładnie odwrotnie, dwie Polski przyglądają się sobie w lustrze.
CBOS sprawdzał też poglądy w grupach zawodowych. Zaufanie netto kadry kierowniczej do Trzaskowskiego to plus 21 pkt proc., do Nawrockiego minus 35 pkt.
Odwrotnie robotnicy. Wśród wykwalifikowanych zaufanie netto do Nawrockiego wynosi plus 38 pkt proc., a wśród niewykwalifikowani aż plus 70 pkt proc. (ufa 80 proc., nie ufa 10 proc.). Wskaźniki netto Trzaskowskiego wśród obu grup to minus 17 pkt i minus 31 pkt.
Takie jest klasowy profil duopolu.
Biejat i Hołownia mają podobny profil – zaufanie rośnie wraz z wykształceniem. Tak zawsze wyglądała klasowa baza partii lewicowo-liberalnych, czy to była Unia Wolności, czy Platforma Obywatelska, czy różne wersje partii lewicowych. Prawica – odwrotnie.
Z tego wzoru wyłamuje się Mentzen, który ma względnie dobre wyniki we wszystkich grupach wykształcenia, z uderzająco wysokim zaufaniem ludzi z wykształceniem zawodowym. Ufa mu także aż 70 proc. robotników wykwalifikowanych, nie ufa tylko 16 proc. Śladem typowej dla prawicy zależności jest niskie (minus 8 pkt proc.) zaufanie netto osób z wykształceniem wyższym.
Ponownie zdumiewający jest profil Zandberga, który cieszy się podobnym zaufaniem wszystkich grup wykształcenia.
Jeszcze bardziej zaskakujący jest płaski profil Zandberga w grupach różniących się religijnością, definiowaną jako częstość praktyk religijnych.
Tradycyjnie religijność jest powiązana z podstawowym podziałem politycznym. Zaufanie netto do Trzaskowskiego jest ujemne wśród osób, które odwiedzają regularnie kościół i wyskakuje w górę wśród tych, które bywają w kościele od wielkiego dzwonu (plus 37 pkt proc.), a zwłaszcza tych, którzy w ogóle tam nie chodzą (plus 76 pkt proc.).
Zaufanie netto do Nawrockiego rozkłada się dokładnie odwrotnie.
Tymczasem u Zandberga i Mentzena wykres się wypłaszcza, zaufanie jest podobne od osób bigoteryjnych (kilka razy w tygodniu w kościele) do zadeklarowanych ateistów. Jest to zdumiewające zwłaszcza w przypadku lidera Partii Razem, który jest surowym krytykiem Kościoła i zwolennikiem świeckiego państwa, z wypowiedzeniem konkordatu w dalszej perspektywie.
Nasza analiza badań CBOS zaufania do polityków pokazuje, że:
* Badanie CBOS „Aktualne problemy i wydarzenia” przeprowadzono 3-13 lipca 2025 metodą mixed-mode na reprezentatywnej imiennej próbie pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL.
Każdy respondent wybierał samodzielnie jedną z metod:
Badanie zrealizowano od 3 do 13 lipca 2025 roku na próbie 970 osób (w tym: 66 proc. metodą CAPI, 20 proc. CATI i 15 proc. CAWI)
**Słowo często nadużywane, tutaj wydaje się jednak uzasadnione
***Nie liczymy wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, którego nie zna prawie połowa badanych
****Porównujemy z różnymi miesiącami, bo lista nazwisk w sondażach CBOS się zmienia
Wybory
Szymon Hołownia
Jarosław Kaczyński
Sławomir Mentzen
Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski
Donald Tusk
Adrian Zandberg
Nawrocki
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze