0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

PiS - 41 proc., PO i .Nowoczesna razem - 33 proc. Gdyby teraz odbyły się wybory, PiS z Kukiz ‘15 mogłyby nawet sięgnąć po większość konstytucyjną. Najmłodsi wyborcy chcą głosować na Kukiza, partię “Wolność” Korwina-Mikke, choć tu akurat PO jest silniejsza od PiS. Lewica pod sejmową kreską.

To - w zdramatyzowanym skrócie - wyniki sondażu IPSOS dla OKO.press pokazującego poparcie dla partii politycznych 19-22 czerwca. Były obszernie cytowane przez media, ze szczególną satysfakcją przez media prawicowe ("nawet w sondażu dla OKO.press...).

Pokazują triumf partii rządzącej - która po dwóch latach u władzy, mimo zamachu na władze sądowniczą, afery Misiewicza ( kolejnych misiewiczów), wyskoków Macierewicza i bezprecedensowego zagarniania spółek skarbu państwa, administracji państwowej, ingerencji w pozarządówkę, mimo powszechnie kwestionowanej deformy edukacji i ingerencji w instytucje kultury (piszemy o tym w OKO.press codziennie), pomimo kompromitacji w polityce zagranicznej zyskuje poparcie. Dlaczego? Oto nasze hipotezy.

Uchodźcy. PiS brutalnie rozgrywa politycznie sprawę relokacji uchodźców z terenów Afryki i Bliskiego Wschodu. Cały czas rozbudza w Polakach strach przed uchodźcami, pokazując ich (fałszywie) jako potencjalnych terrorystów. Następnie pokazuje się opinii publicznej jako jedyny obrońca bezpieczeństwa Polaków. I ten chwyt budzenia i kojenia lęku działa.

Ksenofobia. W ten sposób PiS rozbudza nastroje ksenofobiczne na niespotykaną dotąd skalę. Jak pokazują badania psychologa społecznego prof. Michała Bilewicza (relacjonowaliśmy je tutaj i tutaj), prawie połowa Polaków nie uważa uchodźców nawet za pełnoprawnych ludzi. Postępuje znieczulenie na mowę nienawiści. Taki jest efekt usilnej pracy polityków prawicy, mediów prawicowych i publicznych, którzy bez zażenowania przedstawiają uchodźców jako morderców i religijnych fanatyków, notorycznie przy okazji przekłamując fakty (o tym także piszemy prawie codziennie).

Ksenofobia gra na korzyść władzy. Im bardziej Polacy boją się obcych, tym bardziej są skłonni poprzeć władzę, która ich przed nimi obroni. Władza zaś pobudza te nastroje, ponieważ się przekładają na słupki w sondażach.

Opozycja w pułapce. Gra uchodźcami pozwoliła PiS zagonić opozycję do kąta. Opozycja chce być proeuropejska i liberalna. Uważa, że przyjęcie uchodźców - przynajmniej tych 6 czy 7 tys., na których zgodziła się jeszcze Ewa Kopacz - to kwestia nie tylko europejskiej solidarności, czy politycznych zobowiązań Polski jako członka UE, ale również zwykłego humanitaryzmu. Mówiąc to jednak tylko dostarcza amunicji PiS, którego media nagłaśniają każdą taką wypowiedź - z odpowiednim komentarzem.

Opozycja więc albo kluczy w sprawie uchodźców (jak Platforma Obywatelska) albo, jak .Nowoczesna, wypowiada się jednoznacznie za ich przyjęciem - zdając sobie sprawę, że gra o kilka-kilkanaście procent głosów wykształconej, proeuropejskiej klasy średniej. Jak usłyszeliśmy z kręgów zbliżonych do kierownictwa PO, władze tej partii sądzą, że każda głośna wypowiedź polityka opozycji za przyjęciem uchodźców do Polski obniża poparcie dla niej o kilka punktów.

Media. PiS wyznaje żelazną zasadę: swoich wyborców trzeba otoczyć kokonem informacyjnym budowanym przez prorządowe media, w których nie zetkną się z niewygodnymi poglądami. Media publiczne i "niezłomne" bezkrytycznie powtarzają zmieniające się przekazy dnia PiS. Jakość materiałów dotyczących uchodźców czy opozycji w TVP pokazuje całkowity cynizm i brak jakichkolwiek dziennikarskich skrupułów.

Trump, jak policzył niedawno “The New York Times”, jako prezydent kłamie prawie codziennie - i nigdy nie przeprasza ani się nie wycofuje ze swoich kłamstw. Medialna lekcja Trumpa, doskonale przyswojona w Polsce, mówi tyle: nigdy się nie cofać, iść w zaparte, kłamać ile się da - czyli budować “alternatywne fakty” (to wyrażenie Kellyanne Conway, jednej z głównych doradczyń Trumpa, kiedy usprawiedliwiała swojego szefa z jawnego kłamstwa).

Wizja Polski. PiS, w odróżnieniu od opozycji, pokazuje jednocześnie jasny program - Polska silna, narodowa, “wstająca z kolan”, która Europie się nie kłania i ma wręcz mocarstwowe aspiracje. Pokazaniu tych ostatnich będzie służyć szczyt “Trójmorza” 6 lipca, na który przyjedzie amerykański prezydent i na którym Polska będzie starała się odegrać rolę regionalnego lidera.

Determinacja. Politycy i polityczki PiS z uderzającą konsekwencją powielają uproszczone interpretacje, wyrażając je na ogół bez wątpliwości i zastrzeżeń. Nawet wielokrotnie prostowane stwierdzenia, wracają bez żadnej korekty. Robią wrażenie ludzi pewnych swoich racji i zaangażowanych w ich obronę.

Gospodarka. Płace rosną w przyzwoitym tempie 4 proc. rocznie, do kieszeni wyborców trafiają pieniądze z 500 plus, inflacja jest niska. Nawet kurs złotego poszedł w górę, co ulżyło frankowiczom i ułatwiło władzy wycofanie się ze składanych im przed wyborami obietnic. Wicepremier Morawiecki może mówić o triumfie “polskiej myśli technicznej” nawet otwierając w czerwcu montownię silników Mercedesa pod Wrocławiem.

Przeczytaj także:

Mniejsze obszary biedy. O ile efekt prodemograficzny 500 plus jest na razie dość skromny (i mówienie o baby boom'ie jest wielka przesadą), o tyle program ma duże znaczenie dla ograniczania obszarów biedy. Gigantyczny transfer pieniędzy z budżetu umacnia przekonanie, że PiS troszczy się o Polaków.

Liberalna opozycja nie jest w stanie wyartykułować wizji Polski, która byłaby spójna i przekonująca dla wyborców. Ogólna “proeuropejskość” jest jej największym atutem, ponieważ Polacy w przytłaczającej większości są prounijni.

W sprawach krajowych PiS ma ją jednak w kieszeni. PO kręci i zmienia zdanie w kwestii, co zrobiłaby z programem 500 plus po przejęciu władzy. Nowoczesna chce zamienić gotówkę dawaną do ręki na abstrakcyjną dla wielu wyborców ulgę podatkową. To przekona kilka procent Polaków z klasy średniej, ale na tym koniec. Wśród czołowych postaci opozycji brakuje również charyzmatycznych liderów: nie jest nim Grzegorz Schetyna z PO, a próby wykreowania charyzmy Mateusza Kijowskiego czy Ryszarda Petru zostały gruntownie udaremnione przez wpadki samych zainteresowanych.

A lewica? Lewicy po prostu nie ma. Partia Razem i SLD zbierają po parę procent w sondażach, Inicjatywa Polska nawet tyle nie. Elektorat "lewicy socjalnej", czyli grupy gorzej sytuowane, przyciągnął do siebie PiS, uważany - jak wskazują badania IPSOS dla OKO.press - za partię, która zapewni bezpieczeństwo socjalne Polakom. Elektorat lewicy to teraz kilka procent wykształconych ludzi, najczęściej z dużych miast, którzy w dodatku nierzadko bardziej od PiS nie znoszą liberałów.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze