1 kwietnia 2021 roku rozpoczął się Powszechny Spis Ludności. Kolejny. Potrwa do 30 września 2021 roku. Powstaje pytanie, czy spis powszechny służy odzwierciedleniu tego, co jest, czy wykreowaniu wizji wygodnej dla rządzących, wbrew temu, co jest i co jest powszechne?
Czy służy zebraniu danych statystycznych, czy wzmocnieniu państwa z apetytem na dyktat? Czy ma to być samo-spis, czy rodzaj auto donosu?
Ewentualna uwaga, że pytania w spisie z 2021 roku w zasadzie powtarzają te ze spisu z roku 2011 nie rozwiewają wątpliwości.
Polska w roku 2021 jest innym krajem niż ta z 2011. I nie tylko z racji pandemii. Żyjemy w innej rzeczywistości. W tamtej nie wieszano publicznie na szubienicach portretów europosłanek i europosłów, którzy sprzeciwiali się łamaniu praworządności w Polsce. Trybunał Konstytucyjny nie był atrapą.
Władza nie ściągała państwa w przepaść autorytaryzmu. Policja nie była kojarzona z państwem policyjnym.
Jawne obrażanie i prześladowania uchodźców, środowisk LGBT i kobiet nie było instrumentem sprawowania władzy. W tamtej rzeczywistości przestępstwa komputerowe i wyłudzanie danych nie były tak powszechne i tak skuteczne. Dane nie były wykradane z urzędów, które miały je chronić.
Po co GUS-owi nasz PESEL?
Spis dotyczy pobytu każdej osoby w danym dniu, danym miejscu. Nie musi to być miejsce stałego zamieszkania. Nie musi to więc oddawać rozkładu przestrzennego. Jeśli jednak chodzi o rozkład przestrzenny powstaje pytanie w jakim celu GUS wymaga podania – obok daty urodzenia, imion rodziców, także numeru PESEL?
Poprzednie spisy nie odbywały się w reżimie RODO. Ten obowiązuje od 25 maja 2018 roku, także władze. Zapewnienia, że nasze dane są bezpieczne i objęte tajemnicą nie wytrzymują próby faktów. Wycieki z systemów – równie chronionych – sądowych, rządowych, uczelnianych są faktem. Żyjemy w kraju, w którym Macierewicz wydał tajnych współpracowników Polski narażając ich bezpieczeństwo, życie i godność na szwank. Zaufanie do władzy, która notorycznie łamiąc Konstytucję upodabnia kraj do państwa autorytarnego i policyjnego nie poprawia tej wizji.
Nieudolność organizacyjna niemal każdego dnia wykazywana w sprawach nawet tak ważnych jak szczepienia przeciwko COVID-19 powstrzymują przed optymizmem, że nasze dane będą rzeczywiście służyły jedynie kwestiom organizacyjnym. I jeśli GUS grozi, że o ile się sama nie spiszę to zapuka do moich drzwi osoba spisująca, to znaczy, że wie, gdzie mieszkam i w jakich warunkach i z kim, więc dlaczego domaga się mimo to danych uznanych obecnie za wrażliwe? Ilość ostrzeżeń, że podanie adresu, daty i numeru pesel może się skończyć wziętymi na nasze nazwisko pożyczkami, które będziemy musieli spłacać nie poprawia poczucia bezpieczeństwa.
Dziś jesteśmy inni, bardziej świadomi swoich praw
I my dziś jesteśmy inni. Podzieleni jak nie byliśmy w 2011. Jeszcze bardziej nieufni i wobec władzy, i wobec siebie. I jednak – choć czasy teoretycznie temu nie służą – bardziej jesteśmy świadomi swoich praw, także praw człowieka. Jest w wielu z nas niezgoda na wykluczanie ludzi ze względu na posiadane cechy – identyfikację płciową, orientację psychoseksualną, wyznanie, pochodzenie etniczne i kulturowe.
Przeglądając pytania spisu staje się jasne, że nie o powszechność w nim chodzi, lecz o przykrojenie nas do pewnego – sztucznego – obrazu. Jest w nim miejsce tylko na jedno obywatelstwo, sztuczną, genderową binarność damsko-męską i związki heteroseksualne. Polska ma wyglądać na białą, katolicką, heteroseksualną, złożoną z samych Polaków.
Znika islam i Ślązacy. Unikamy wiedzy, ilu z nas ma już kilka obywatelstw. Dlaczego? Nie ma też w spisie miejsca na islam czy judaizm, podobnie jak nie ma w nim miejsca na Ślązaków czy Kaszubów. Że można dopisać? No właśnie. To najlepszy dowód na świadome unikanie kategorii, o której wiadomo, że jest, ale której istnienie chce się wyprzeć, zatrzeć, usunąć.
Nie ma tęczowych rodzin. Spis usuwa też ze statystyki dziesiątki tysięcy rodzin tęczowych. Pozostają w związkach małżeńskich zawartych za granicą lub w związkach partnerskich, czasami też zawartych za granicą. Są z dziećmi i bez. Dzieciom urodzonym w takich związkach, polskim obywatelkom i obywatelom odmawia się uznania. Mają być niewidoczni i poza prawem. Nie jest powszechnym spis, który celowo, świadomie przewiduje wymazanie ludzi i ich sytuacji społecznej i rodzinnej. Taki spis jest jeszcze jednym instrumentem reprodukowania dyskryminacji. Nie odzwierciedla jednak rzeczywistości.
386 mln zł pójdzie na spis, ale jak będą wydawane – nie wiemy
Tegoroczny spis reguluje Ustawa o narodowym spisie ludności i mieszkań w 2021 roku (Ustawa z 9 sierpnia 2019 r. Dz. U. z 2019 r. poz. 1775, z 2020 r. poz. 1493; dalej: Ustawa). Art. 42 Ustawy stanowi, że z naszych pieniędzy pójdzie na ten cel 386 mln zł. W roku 2019 już wydano 12 mln. Brak specyfikacji jak były, są i będą wydawane kwoty ściągnięte z naszych danin. Wiadomo, że część tych pieniędzy związanych z informacją na temat spisu zgarnął dom mediowy założony przez Orlen. Znów Obajtek… Firmy medialne z dłuższym stażem i doświadczeniem odpadły. Dlaczego?
Nie wiem kto w Głównym Urzędzie Statystycznym (GUS) odpowiada za system elektroniczny do samo-spisywania się. Faktem jest, że już pierwszego dnia system się zawiesił. Dlaczego?
Władza organizuje spisy ludności od dawna. GUS informuje, że najwcześniej, bo w 1749 roku spisywać zaczęli się Szwedzi. Na ziemiach polskich nastąpiło to w 1789. Szło o obłożenie ludzi podatkami; uprzywilejowanych: szlachtę i kler ze spisu więc wyłączono. Z mitologii biblijnych wiemy, że spisy miały miejsce i w starożytności.
Często robione były po to, by ustalić ilu można wcielić do armii, obciążyć podatkami lub użyć w innym celu. Spis może być również rzeczywiście podstawą wiedzy, o tym: ilu nas jest, jacy jesteśmy, jak się zmieniamy i jak inaczej w związku z tym czas prowadzić politykę społeczną.
W prezentacji wyników spisu powszechnego z 2011 roku podkreślono, że:
„Spis powszechny to ważny moment w życiu narodu, kiedy państwo pyta swoich mieszkańców »ilu nas jest«, »jacy jesteśmy«, »jak żyjemy« oraz o inne najistotniejsze informacje związane z funkcjonowaniem społeczeństwa. To portret kraju, ukazujący demograficzną, społeczną i ekonomiczną strukturę jego mieszkańców w określonym czasie”.
Po co ten spis? Bo bez niego GUS byłby bezradny
Jaki określono cel obecnego spisu? Ustawa nie zawiera ratio legis – wyraźnego określenia celu w jakim została wydana. Nie wystarczy domyślać się, że chodzi o działanie rutynowe, powtarzane co dekadę. Pozostaje więc tytuł ustawy. Ustawodawca może bowiem również zakładać, że cel zawarty jest w samym tytule Ustawy. Celem jest więc powszechny spis ludności i mieszkań.
Problem w tym, że spis ludności przykrojony jest do potrzeb propagandowych, a o stanie posiadania zasobów mieszkaniowych dowiadujemy się z niego niewiele.
Na stronie GUS-u w zakładce „o spisie” znajduje się natomiast podzakładka zatytułowana „co by było, gdyby spisu nie było?”. Tam jest wiele, po co ten spis. I wychodzi na to, że bez spisu GUS byłby w praktyce bezradny.
„Wiecie, że to właśnie w spisach powszechnych ludności i mieszkań, realizowanych co 10 lat, zbierane są informacje o miejscu zamieszkania (nie zameldowania), informacje o wieku danej osoby czy jej statusie na rynku pracy? Te podstawowe informacje na temat ludności stanowią dla Głównego Urzędu Statystycznego jedne z najważniejszych danych”.
GUS deklaruje, że jest częścią międzynarodowej społeczności statystyków. Jest dumny ze swoich osiągnięć krajowych otwartych na rozwój. GUS chce wiedzieć kim jesteśmy? Chce, by przeprowadzanie spisu wpłynęło korzystnie na postrzeganie Polski na arenie międzynarodowej jako kraju wiarygodnego, o dużym znaczeniu.
Tylko płeć męska i żeńska, nie ma miejsca na transpłciowość i niebinarność
W pierwszym pytaniu spisu o wrażliwe dane osobowe GUS wymaga podania imienia, nazwiska, daty urodzenia, numeru Pesel i zaznaczenia płci.
Osoba odpowiadająca ma jednak wyłącznie wybór między płcią męską i żeńską. To dotyczy również płci dzieci. Mogą być tylko binarne. Nie ma możliwości wskazania na transpłciowość i niebinarność. To nie podnosi wiarygodności i nie potwierdza otwartości na rozwój. Stwarza natomiast, wbrew faktom, świat sztuczny.
Polskie prawo, choć zacofane i niehumanitarne posiada procedury prawnego uzgodnienie płci. Uznaje więc istnienie osób transpłciowych. Dlaczego nie ma ich w spisie, skoro ten ma oddawać rzeczywistość?
Malta, Austria, Niemcy to przykłady państw, które również uznają niebinarność. I ta jest faktem. Jeśli więc rzeczywiście przeprowadzenie spisu miałoby wpływać korzystnie na postrzeganie Polski na arenie międzynarodowej jako kraju wiarygodnego, o dużym znaczeniu, dlaczego unikamy uwzględnienia tych danych?
Margot i jej sprawa lepiej niż niejeden podręcznik uświadomiła polskiemu społeczeństwu, na czym niebinarność polega, i że nie gryzie. Polscy naukowcy też mają w tym swój wkład. Wydana w 2021 roku przez PZWL pod redakcją Jolanty Słowikowskiej-Hilczer, „Andrologia” nie pozostawia wątpliwości – płeć to spektrum między męskością, a żeńskością, a nie sztywny, zgenderyzowany podział na mężczyzn i kobiety.
A gdzie się podziały związki osób tej samej płci?
Kolejne pytania spisu o sytuację rodzinną w niebyt spychają związki osób tej samej płci. Pytania dają wybór między małżeństwem a związkiem partnerskim. To nie jest tak, że w Polsce jest się w związku nieformalnym z wyboru. Wybór powstaje dopiero wtedy, gdy można wybrać między małżeństwem a partnerstwem. W sytuacji, gdy małżeństwo (niezgodnie z art. 18 Konstytucji) zagwarantowane jest wyłącznie dla par różnej płci, a związki partnerskie bez względu na płeć pozostają nieuregulowane, wyboru takiego brak. Worek ujęty w spisie w kategorii „partner/partnerka” tuszuje brak regulacji uznających związki partnerskie i małżeństwo dwóch osób bez względu na płeć.
Jeśli byłoby tak, że związki osób tej samej płci zagrażałyby polskiej rodzinie oznaczałoby, że bez względu na statystyczne dane ze spisu kondycja polskiej rodziny byłaby beznadziejnie krucha. W istocie jest inaczej.
Brak regulacji związków i małżeństw osób tej samej płci to zaledwie dowód na słabość władzy niezdolnej do rządzenia bez podpierania się dyskryminacją grup mniejszościowych.
Samobójstwa młodych
To ma swoje, także statystyczne skutki. I powinno statystyków zajmować. Jesteśmy państwem, w którym rośnie liczba samobójstw ludzi młodych. Pandemia to zaledwie część wyjaśnienia. Częstym powodem zadania sobie śmierci – zwłaszcza przez ludzi młodych – są prześladowania ze względu na przypisywaną im nieheteronormatywność.
To przekłada się na poziom odczuwanego dobrostanu, o który spis nie pyta. Zdrowie to nie tylko brak choroby. To życie w miejscu, w którym ma się poczucie bezpieczeństwa i zaufania, i do władzy i do innych ludzi. Polska w rankingu poziomu szczęścia w 2020 roku znów spadła i jest teraz na dalekim 43. miejscu (w 2019 była na 40). Nie jest przypadkiem, że w tegorocznym rankingu wszystkie państwa w pierwszej dziesiątce, uznają związki – i większość małżeństwa – par tej samej płci. Władza w tych państwach musi robić więcej dla jej utrzymania, niż tworzyć strefy wolne od LGBTQ, wzbudzać strach i nienawiść. Statystyków to powinno frapować.
Spis mógłby być doskonałym instrumentem, by zobaczyć, jak rozległy jest to problem. Władza, która o to nie pyta, nie chce wiedzieć. Tworzy papierowy, nieprawdziwy świat na obraz i podobieństwo swoich patriarchalnych potrzeb. Z powszechnością spisu i prawdziwością zawartych w nim danych niewiele ma to wspólnego.
Czy żyją w Polsce wyznawcy islamu i judaizmu?
Spis unika dostrzeżenie innych nominacji religijnych niż chrześcijańskie. Pomijanie wyznawców islamu i judaizmu obnaża brak woli do rozpoznania rzeczywistości, w której żyjemy. Odzwierciedla lęki, idiosynkrazje i fobie. Nie odzwierciedla rzeczywistości.
Nie inaczej jest, gdy rzecz dotyczy grup etnicznych. Spis zawiera wiele grup etnicznych. I dobrze. Pomija te jednak, o których wiemy, że są, maja język, kulturę, tradycję. Czy właśnie dlatego spotyka ich ze strony władzy ostracyzm? Tak jakby polski i polskość znów była krucha, słaba i musiała uciekać się dla przetrwania do podstępów.
To świadome, wyraźne, celowe pomijanie Kaszubów i Ślązaków w pytaniu o pochodzenie etniczne to tylko kolejny dowód na to, że statystyką można manipulować. Kiedy jednak robi to GUS zaufanie spada i do spisu, i do państwa. W tych warunkach nieco na kpinę zakrawa stwierdzenie GUS, który prezentując ankietę stwierdza, że spis daje rzetelną wiedzę na temat struktury wyznaniowej i etnicznej kraju.
Jak słusznie zauważyła na Facebooku prof. Magda Środa, nie da się zakończyć ankiety, bo gdy w rubryce podaje się zawód (z listy do wyboru) nauczyciel akademicki, a w rubryce dotyczącej firmy, która zatrudnia, że nie zajmuje się ona działalnością rolniczą, lecz badaniami naukowymi w zakresie nauk społecznych i humanistycznych (z listu do wyboru), to dostaje się uwagę, że ten zawód nie zgadza się z tym czym zajmuje się firma, która osobę zatrudnia. To uniemożliwia zakończenie ankiety.
Magdalena Środa spędziła nad ankietą godzinę. W rozumieniu projektujących ją biurokratów, nauczycielka akademicka nie może pracować w miejscu, które zajmuje się badaniami naukowymi.
Z kolei znajoma doktor socjologii, żonata z kobietą stwierdziła, że pomimo groźby kary sprawozdawać się nie może – bo spis jej nie przewiduje.
Co twierdzi GUS i o czym warto rozmawiać
Skąd w ankiecie wskazane tu problemy? Chciałam to wyjaśnić u źródła. Wielokrotnie dzwoniłam do rzeczniczki prasowej Prezesa GUS. Dostałam nawet smsa, że oddzwoni. Nie oddzwoniła.
Przejrzałam więc przedstawione przez GUS uzasadnienie, którego brak w Ustawie – czemu służy tegoroczny spis. Zawarte poniżej uwagi to zaledwie przyczynek do rozmowy, którą warto podjąć na temat rzeczywistego, także statystycznie, oblicza polskiego społeczeństwa.
GUS twierdzi: Statystyki przygotowywane przez GUS są wyznacznikami dla tworzenia budżetu jednostek samorządu terytorialnego.
Moja uwaga: Praktyka pokazała, że nie ilość osób w gminie, a jej bliskość do rządzącej partii politycznej wpływa na dotacje i jej wysokość.
GUS twierdzi: Narodowy Bank Polski określa na podstawie spisu sytuację w sferze stabilności finansowej kraju.
Moja uwaga: Rosnąca inflacja, spadek wartości złotego dowodzi, że nie ilość ludzi, ale nieudolność bądź świadomie podejmowana polityka lekceważenia interesów przedsiębiorców w okresie pandemii ma znaczenie dla stabilności finansowej lub jej braku.
GUS twierdzi: Ministerstwo Edukacji Narodowej kształtuje politykę w zakresie oświaty bazując na strukturze demograficznej ludności, liczbie i wieku dzieci.
Moja uwaga: Szkoła w małych miejscowościach ma znaczenie nie tylko edukacyjne dla dzieci, ale także kulturotwórcze dla lokalnej społeczności. Dramatyczna walka o utrzymanie szkoły w Bezwoli do której chodzi dużo dzieci, ale mimo to szkołę chcą zamknąć jest najlepszym dowodem na to, że nie liczba i wiek dzieci ma decydujące znaczenie. Szkoła w Bezwoli to miejsce, w którym realizuje się idea otwartej edukacji w duchu niedyskryminacji i szansy na rozwój duchowy i intelektualny i dzieci, i społeczności. Bo jest zróżnicowana kulturowo, religijnie, etnicznie. Doceniają to młodzi i dorośli mieszkańcy. I to właśnie władzę uwiera. Do szkoły w Bezwoli uczęszcza wiele dzieci z pobliskiego ośrodka dla uchodźców. Młodzi uczniowie więc nie wszyscy są blondynami z niebieskimi oczami i rodem od Piasta. Pomimo demograficznej potrzeby szkołę się zamyka.
GUS twierdzi: Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju planuje zagospodarowanie przestrzenne regionu, znając strukturę wiekową, zawodową, itp. ludności.
Moja uwaga: Struktura wiekowa i zawodowa ludności nie przekłada się na strukturę mieszkaniową. Spis generalnie niewiele nam daje wiedzy o 36 posiadłościach Obajtka. I o ludziach w kryzysie bezdomności, którzy unikają domów różnej opieki.
GUS twierdzi: Ministerstwo Zdrowia planuje środki na ochronę zdrowia w poszczególnych regionach Polski.
Moja uwaga: I bez spisu wiemy, że te środki są za małe. Wykształcenie lekarki/lekarza trwa lat 12, pielęgniarki/pielęgniarza około 6-8. Lekceważenie przez premiera Jarosława Kaczyńskiego protestu pielęgniarek w 2007 roku i zawołanie posłanki PiS Józefy Hryniewicz „niech jadą” dekadę później przyniosło efekty – wyjechali.
GUS twierdzi: Minister właściwy ds. budownictwa realizuje zadania państwa polegające na zaspokojeniu potrzeby mieszkalnictwa, co jest zapisane w Narodowym Programie Mieszkaniowym (NPM).
Moja uwaga: Ze spisu dowiadujemy się kto, gdzie mieszkał w dniu spisu. Nie dowiadujemy się, ile ma mieszkań. I bez spisu wiemy też, że PiS obiecał już w 2005 roku wybudowanie 3-4 mln mieszkań w ciągu 8 lat. Nie wybudował. Podobne obietnice złożyła premier Szydło zakładając, że stanie się to do roku 2030. Jednak biorąc pod uwagę, że rocznie nie przekracza się budowy ponad 200 000 mieszkań, i te plany są mało realne. Jednocześnie premier Morawiecki obiecał, że w 2019 roku zasadzimy 500 milionów drzew. Zasadzimy, a nie wytniemy. Tymczasem – wycinamy, niszczymy, skazujemy się na uduszenie smogiem.
Brak drzew i brak mieszkań w równym stopniu sprawia, że wielu, zwłaszcza młodych – bez względu, gdzie się samo-spiszą – planują z Polski wyjechać. I wcale nie będzie to śmieszne, gdy treść ankiety spisu powszechnego utwierdzi ich w tym zamiarze i przyspieszy wyjazd.
Marzę o tym, byśmy masowo się nie spisali. Niech nas osoby spisujące poszukają i w dyskusyjnych rubrykach dopiszą dodatkowe pola. Powiem, że jestem niebinarną ślązaczką. Nieprawda? Jeśli będzie nas nieprawdziwych milion, to staniemy się prawdziwi.
My nie spiszemy się ani elektronicznie, ani tym bardziej telefonicznie. Kiedy przyjdzie spisywacz będziemy się domagać wpisania w tabelki dokładnie takich odpowiedzi jakich mu udzielimy. Jeśli wpisze cokolwiek innego niż to, co powiemy, to na końcu formularza napiszemy, że wpisał tam rzeczy niezgodne znaszymi odpowiedziami i to podpiszemy.
I pewnie jeszcze dopiszemy coś o próbach nakłaniania nas do kłamstwa, fałszowania dokumentów i/lub udzielania nieprawdziwych informacji.
Ciekawe czy dałoby się zgłosić próbę nakłaniania do popełnienia przestępstwa. Wtedy może GUS musiałby zapłacić po 5 tysiaków za każdy formularz generujący nieprawdziwe dane/informacje.
Tak tylko gwoli ścisłości od strony technicznej. Jak przyjdzie rachmistrz to nie ma żadnych tabelek, ani tym bardziej niczego się nie podpisuje. 10 lat temu jak byłem rachmistrzem to wyposażyli nas w "terminale", czyli smartfony z Windows Mobile i zainstalowaną aplikacją, gdzie zaznaczało się odpowiedzi z formularza. Nie wiem też jaką reakcję chcecie wywołać u rachmistrza przy podaniu narodowości śląskiej? Ale będzie ona wyglądała tak: inna niż polska, przewinie rozwijaną listę, nie znajdzie śląskiej i wpisze ją ręcznie. Następne pytanie… Przy okazji etniczność śląska jest w rozwijanej liście przy samospisie przez internet.
Trudniej będzie przy podaniu płci "niebinarnej". Ale mogę z prawdopodobieństwem sięgającym pewności założyć, że jeśli ktoś poda się jako "osoba niebinarna", to rachmistr zaznaczy "kobieta" lub "mężczyzna" oceniając po prostu wygląd. Innymi słowy "założy płeć", odkliknie i tyle. A osoba udzielająca odpowiedzi czekając z cwaniackim uśmiechem usłyszy tylko "OK. Następne pytanie…".
Bierzemy pod uwagę taką możliwość. Dlatego spisywacz będzie ostrzeżony, że będzie nagrywane każde słowo, jakie padnie. Nie zamierzamy się certolić. Idziemy na zwarcie. Zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa wysyłamy na 100% jakkolwiek miałaby się potoczyć akcja spisywania.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nie karmić trolla!
do tego zaropiałego!
Inna sprawa: nie wkurza Was, że ten zaropiały TROLL do wszystkich autorów artykułów odnosi się na 'ty' i do tego zdrobniale? Cóż za przejaw chamstwa!
Z tym się akurat nie zgodzę – w Internecie wszyscy jesteśmy na "ty". Co do zdrobnień, masz rację.
Grześ jest na poziomie 12,13-latka. Wielokrotnie to udowodnił. Ostatnio próbował wmówić, że muzyk, czy filozof polityki to specjalista od biologii, chemii, genetyki i antropologii. Nie potrafi używać argumentów racjonalnych, merytorycznych, obiektywnych i etycznych, nie wie jak można spełnić takie wymagania, stąd moje nazywanie go Grzesiem (nomen omen moja babcia, o kimś kto jest głupi zawsze mówiła "głupi Grześ", chodziło o takie dzieci ze wsi, przed wojną, które nie miały możliwości edukacji i nie z własnej winy robiły i mówiły głupoty będąc pośmiewiskiem innych, nasz Grześ jakoś mi do tego pasuje – zawsze ujawnia swoje kompleksy, tego że wstydzi się, że jest Polakiem i myśli o sobie, że jest gorszy, dlatego z takim fanatyzmem walczy o populistów, którzy mówią mu, że nie jest gorszy, jest lepszy, ale moje doświadczenie uczy, że prawicowość jest mocno z tym powiązana, oczywiście mogę się mylić). Do czego zmierzam – ja używam określenia Grześ z powodu prawdopodobnego wieku chłopca, bo nie wierzę, że ktoś dorosły nie potrafi sformułować jasnych argumentów, racjonalnych, obiektywnych, merytorycznych i etycznych (kogoś kto rozumie czym jest krytyka i wskaże dlaczego dane KPH są niewiarygodne, gdzie robią błąd w badaniach, a nie ubzdura sobie, że po zmianie nazwy organizacji już uzasadnił jej rzekomy błąd – proszę zwrócić uwagę, że Grześ nigdy nie ma argumentów). Jeśliby tak było, czyli Grześ byłby dorosłym, ukształtowanym człowiekiem to oznaczałoby to, że faktycznie ludzie o prawicowych poglądach mają niższy iloraz inteligencji, a ja za sformułowanie Grześ powinienem przeprosić.
Chcę przez to napisać, że używanie zdrobnienia Grześ, nie jest w moim przypadku przejawem chamstwa, po prostu odnoszę się do chłopca w określonym według mnie wieku (ktoś też to może uznać za bezczelność, ale wnioskuję to po sytuacji gdy od czterech miesięcy prosiłem, żeby Grześ podał merytoryczne, racjonalne, obiektywne, etyczne argumenty, a On nigdy nie był w stanie argumentów spełniających te przesłanki podać, a na drugi dzień pod kolejnym artykułem znów pisał te same hasła, mam zatem, według mnie, do czynienia z chłopcem w takim wieku). Grześ próbował być inteligentny i użyć zdrobnień infantylizując ludzi, o których wiemy, że są dorośli, którzy potrafią sformułować swoje argumenty, którzy logicznie wywodzą swoje przekonania. Innymi słowy Grześ znów udowodnił swój prawdopodobny wiek 12-13 lat i moim zdaniem znów udowodnił, że nie jest dorosły i nie można Go traktować jak dorosłego, bo nie wie o co chodzi ze zdrobnieniami. To Go też pewnie dowartościowuje, gdy rozmawia z dorosłymi ludźmi. Za zdrobnienia Grzesia czuję się winnym, bo zaczął ich używać, gdy ja zacząłem pisać o nim Grześ. Przepraszam więc urażonych… Ciekawe ile Grześ ma lat…
Marek Czowgan "w Internecie wszyscy jesteśmy na "ty".
Nie wszyscy, ja na przykład z żadnym Czowganem nie jestem na "ty", chyba tylko żeby mu dać po pysku, aby się nie spoufalał. 😉
Coś im system padł w tym oku.press-ie… ;)) nie można odpowiedzieć pod postem Mariusza Serwety, brak odpowiedz. Nie chodzi jednak o to, chciałbym wiedzieć czy ten troll przedstawia się własnym nazwiskiem? Śmiem wątpić, ale może ktoś coś wie, bo już dość długo usiłuje ten ktoś tu mieszać? Pozdrawiam.
Słusznie – niech zdycha z głodu 🙂
Spisałem się. Zgodnie z prawdą napisałem że jestem chrześcijaninem, bo katolicyzm mnie zawiódł.
386 mln zł wydane i działającej/sensownej ankiety nie potrafią zrobić.
Pytanie mam za to inne, dlaczego spis jest obowiązkowy? Statystycy nie potrzebują danych całej populacji, jedynie sensownej próby. Oczywiście im większa, tym lepiej. Kolejny przykład zbędnego, państwowego przymusu.
Jedaizm lub religia Jedi to kazały mi wpisać moje nastoletnie dzieci jako wyraz sprzeciwu wobec obecnej polityki i władzy, śladem spisow w Anglii i Walii – chyba też zmienię swoją
NIe ma też opcji, że ktoś mieszka w danym miejscu a jest niezameldowany… sa tylko opcje zameldowany na pobyt stały lub czasowy… Czyli, że bezdomni lu osoby nie zaledowane nigdzie ( a znam takich kilka) nie istnieją!
Z tą religią to bzdura. Jest chyba 4 czy 5 muzułmańskich związków religijnych na liście.
Zgadzając się z większością krytycznych uwag autorki chciałbym dwie rzeczy jednak sprostować. Nie wiem, jak pani profesor Środa się spisywała, bo nie czytałem o tym. Ale z wersji demonstracyjnej aplikacji do samospisywania wynika, że nauczyciel akademicki może pracować na uczelni wyższej. A to, co, jak zrozumiałem, chciała wybrać pani profesor Środa, to wygląda na definicję instytutu naukowego. W tym drugim nauczyciele akademiccy nie pracują, chyba że ktoś pracuje tam dodatkowo. Uczelnia wyższa, o ile nie jest zawodowa, prowadzi działalność naukową z definicji. Zresztą wiele zawodowych również.
Co zaś do wspomnianego wcześniej w artykule PESEL-u, to naiwnie wierzę, że dane osobowe będą oddzielane od odpowiedzi na pozostałe pytania, a tenże PESEL ma pomóc ustalić, kto się nie spisał i trzeba do niego wysłać rachmistrza. Można pisać, że jestem naiwny w tej kwestii, to nic nie zmieni. Chcę zachować resztki racjonalności w tym szalonym kraju rządzonym przez ludzi chorych (także z nienawiści).
Gratuluję głębokiej wiary w to państwo, ja jej już dawno nie mam.
Ciekawi mnie, i to bardzo:
– ile osób dokona samospisu, biorąc pod uwagą brak zaufania obywateli do państwa
– w jaki sposób GUS będzie weryfikował dane, skoro straszy karami, za podanie nieprawdziwych danych? A jeżeli GUS ma możliwość weryfikacji danych (a większości ma), to po jaką cholerę ten śmieszny spis i wywalone w błoto 5,5 sasina?
Artykuł nie porusza jeszcze jednej kwestii: tegoroczna ustawa w 2/3 to załączniki zobowiązujące m.in. urzędy miast i gmin, starostwa (i inne urzędy) ale również przedsiębiorstwa energetyczne, gazownicze czy telekomy – do przekazania ogromnych zbiorów danych do GUS (jeśli nie widzieliście – zachęcam do sprawdzenia).
Pytanie: po co GUS żąda od jednostek samorządowych oraz od firm komercyjnych danych klientów?
"i że nie gryzie"- dobre sobie. Jeśli wszyscy są jak Margot (wiem, że nie są, ale skoro podajecie Margot jako przykład czym jest niebinarność, to wnioski są uzasadnione),to znaczy że wszyscy chcą zniszczenia Polski. W końcu w jednym z wywiadów na Oku wprost tak mówi. Zniszczenie Polski i nieważne co będzie potem. Według mnie kiepski przykład.
Co do zarzutów do spisu, coś w tym jest. Większość pozyskiwanych danych państwo jest stanie samo od siebie pozyskać, zyskiem jest, że ma to w jednym miejscu. Dlatego spis powinien badać to, czego państwo nie jest w stanie samo sprawdzić, no ale pewnie wyniki byłyby dla PiSu niewygodne. No cóż, spis chwilę potrwa. Tymczasem dobre opracowanie pod kątem bezpieczeństwa technicznego (nie światopoglądowego) można znaleźć tutaj: https://niebezpiecznik.pl/post/bezpieczenstwo-spisu-powszechnego/
Słowem, jeśli ktoś chce się spisywać, to najbezpieczniej będzie to zrobić internetowo, dane przejdą wtedy przez najmniejszą liczbę rąk, bo i tak muszą w bazie wylądować.
Spisałam. Fajnie zrobiona aplikacja, rzeczywiście płeć k/m do wyboru to przypał, ale moze by tak coś dobrego napisać?
Nie pamietam pytania o religię, chyba było czy gdzieś należę, zaznaczyłam że nie.
Eee… ale płcie biologiczne SĄ dwie, pomijając aberracje chromosomowe.
Nie. Płcie biologiczne również mogą być zróżnicowane. Podam przykład Georgiann Davis. Zarodek i płód zawsze rozwijają się jako żeńskie, dopiero w trzecim miesiącu następuje uderzenie na płód hormonów (żeńskich, lub męskich i płód zaczyna się rozwijać w określonym kierunku). Zdarza się raz na jakiś czas, że te uderzenie hormonów zostanie przez płód nieodebrane, albo zostanie odebrane w części. U Georgiann tak się właśnie zdarzyło. W płodzie rozwinęły się gonady męskie (jądra), ale tylko to się zmieniło, organizm pozostał żeński. Chcesz mi wmówić, że Georgiann była kobietą z męskimi jądrami (Georgiann żyje, jej rodzice wycięli Jej jądra, gdy miała 13 lat)? Moim zdaniem (Jej płeć), w tym biologiczna, była . https://www.national-geographic.pl/artykul/dwie-plcie-to-juz-za-malo-jak-nauka-to-opisze?page)
Mariusz Serweta: "Zarodek i płód zawsze rozwijają się jako żeńskie, dopiero w trzecim miesiącu następuje uderzenie na płód hormonów (żeńskich, lub męskich i płód zaczyna się rozwijać w określonym kierunku). "
Ma Pan braki na poziomie szkoły średniej. Od samego początku zarodek ma albo chromosomy XX albo XY. Chociaż są rzadkie wyjątki.
Co innego z expresją fenotypową, ale jednak baba z wąsami jest dalej babą.
Jest jeszcze pewien słaby punkt w pańskiej obrazie sytucji. Starając się oprzeć na embriologii, zapomina Pan o tezie, że płeć jest wytworem kultury?
No właśnie – są wyjątki. Czyli nie jest prawdą, że istnieją dwie płcie biologiczne.
Eva filia Magdalene proszę się nie przejmować. Konserwatywny nie może przeżyć sytuacji, gdy nie potrafił uzasadnić merytorycznie swoich racji i próbował za każdym razem wykazać, że ja mam braki, (teraz sam sobie zaprzecza co znakomicie wykazałaś). W tamtej dyskusji też koniecznie chciał pokazać, że mi czegoś brakuje, a on wcale nie jest homofobem i transfobem, a ma jedynie wątpliwości i obiekcje: https://oko.press/masha-gessen-dla-oko-press-polskie-panstwo-probuje-wybielic-pamiec-o-zagladzie-wywiad/?u=true. Konserwatywny nie, nie mam braków. Od samego początku zarodek ma chromosomy XX, lub XY (czasem XXY) – zgadza się, ale chromosomy wskazują jak zaprogramowany jest zarodek, to nie organy. Sam zarodek na samym początku rozwija się jako ciało żeńskie. Nie mam więc żadnych braków. A co do kwestii płci – jak zwykle nie zrozumiałeś o co chodzi. Oczywiście, że płeć jest wytworem kultury, to że cis-mężczyzna nie nosi szpilek nie jest spowodowane tym, że ma penisa między nogami i ten penis mu przeszkadza w tym, tylko dlatego, że kulturowo tak wykreowaliśmy męskość. Płeć jest zatem konstruktem kulturowym i wiele cech przypisywanych męskości lub kobiecości nie wynika z różnic ciała. Istnieje też płeć biologiczna i konserwatyści próbują światu wmówić, że te dwa pojęcia (płeć biologiczna i kulturowa) są od siebie niezależne, bo istnieją dwie płci biologiczne i koniec (płci kulturowe to wymysł lewaków i ludzi, którzy sami nie wiedzą kim są). W moim komentarzu wykazałem, że to nieprawda, że to, iż ktoś jest interpłciowy albo transpłciowy ma również odzwierciedlenie w biologii, bo zgodnie z konserwatywnym podziałem nie może istnieć ktoś taki, kto ma ciało kobiece, a jednocześnie męskie jądra. Gdyby zatem istniały tylko dwie płci biologiczne, nie rodziłyby się takie osoby, a właśnie się rodzą. Innymi słowy wykazałem, interpłciowość jak i transpłciowość mają odzwierciedlenie w płci biologicznej.
Eva filia Magdalenae "są wyjątki. Czyli nie jest prawdą, że istnieją dwie płcie biologiczne."
Non sequitur, to że zdarza się zespół Klinefeltera lub Turnera (u ułamka procenta) nie neguje istnienia dwóch płci. Tak samo jak polidaktylia niczego nie neguje w sprawie stóp i dłoni.
Mariusz Serweta "koniecznie chciał pokazać, że mi czegoś brakuje, a on wcale nie jest homofobem i transfobem"
Ależ mnie nic nie obchodzi jak Pan mnie będzie przezywał, transfobem czy zaplutym karłem reakcji czy komuchem. Na szczęście nie żyjemy w czasach Rewolucji Kulturalnej i wyzwiska hunwejbinów mają na razie małą nośność. Może będzie gorzej, ale ja na szczęście tego nie dożyję.
Konserwatysta zespół Klinenfeltera czy Turnera właśnie neguje istnienie dwóch płci. Niezależnie od tego czy to będzie procent ludności, czy promil. Pomijając fakt, że chodzi nie tylko o te dwa zespoły. Innymi słowy – jeśli rodzą się np. osoby, które mają ciało żeńskie i jądra męskie, to należy uznać, że biologicznie istnieje więcej niż dwie płci, bo naturalnie urodziła się osoba pomiędzy. Proszę pamiętać, że język jest wtórny do rzeczywistości – to człowiek próbuje opisać świat za pomocą języka, a nie świat tworzy się ze słów (jak twierdzi Biblia). Innymi słowy – to, że ktoś kiedyś wyobraził sobie, że widzi dwie płci i tak napisał w książce, nie chcąc sobie uświadomić istnienia osób pomiędzy dwiema skrajnymi płciami, nie oznacza, że tej trzeciej płci nie ma. Należy przy tym zaznaczyć, że tzw. trzecią płeć uznawało wiele cywilizacji (np. słowianie), a dopiero chrześcijaństwo skodyfikowało istnienie dwóch płci jako standard i narzuciło to postrzeganie wielu cywilizacjom. Niezależnie od sytuacji: zarówno płeć biologiczna jak i płeć kulturowa wskazują na istnienie tzw. trzeciej płci. Co do określeń Twojej osoby, każdemu pozostawiam do oceny. Osobiście uważam, że mocno one Cię dotknęły, bo w mojej wypowiedzi wyżej nie można nigdzie znaleźć odniesienia, że ja neguję istnienie chromosomów XY, XX, XXY Potraktowałeś słowa bardzo osobiście i za wszelką cenę próbujesz do czegoś się przyczepić, kompletnie nie zauważając bezzasadności tegoż faktu (i mając świadomość, że przy poprzedniej dyskusji pisałem o zaprogramowaniu w w zarodku płci, czyli, że zdaję sobie sprawę, że od samego początku połączenia komórki jajowej i plemnika te zróżnicowanie jest zapisane). Dalej pomijając fakt, że o ile chromosomy mają za zadanie różnicować płeć, o tyle w wyniku ich działania nie zawsze dochodzi do powstania konkretnych i określonych, dwóch płci, bo rodzą się również osoby ze spektrum pomiędzy.
Panie Mariuszu, podany link nie działa. Poprawny to https://www.national-geographic.pl/artykul/dwie-plcie-to-juz-za-malo-jak-nauka-to-opisze?page=2. Pozdrawiam.
Władysław bardzo dziękuję 🙂
Oczywiście nie ma Pan racji jeśli chodzi i płeć, te są dwie. Zespół Turnera dotyka kobiet, a zespół Klinenfertela mężczyzn, są to choroby genetyczne podobne z punktu widzenia genetyka do zespołu downa. Nie ma żadnych płci pomiędzy to zwykle zaburzenia dotykające jednej i drugiej płci…
Osób bezdomnych też być nie może – adres zamieszkania i dalej się nie da…..
My nie spiszemy się ani elektronicznie, ani tym bardziej telefonicznie. Kiedy przyjdzie spisywacz będziemy się domagać wpisania w tabelki dokładnie takich odpowiedzi jakich mu udzielimy. Jeśli wpisze cokolwiek innego niż to, co powiemy, to na końcu formularza napiszemy, że wpisał tam rzeczy niezgodne znaszymi odpowiedziami i to podpiszemy.
Jeśli chodzi o nazwę kościoła, to jedynym formalno-prawnym zestawieniem instytucji wyznaniowych w Polsce jest prowadzony przez MSWiA „Rejestr kościołów i innych związków wyznaniowych” dostępny poprzez link https://www.gov.pl/web/mswia/rejestr-kosciolow-i-innych-zwiazkow-wyznaniowych. Wykorzystując ten link można pobrać z adresu https://www.gov.pl/attachment/5abbd4d5-7694-437e-8e14-dba4ae57f2ca plik „01_03_2021_koscioly_i_zwiazki_wyznaniowe.pdf”. Tamże, na str. 15 występują:
– pod poz. 45: STOWARZYSZENIE MUZUŁMAŃSKIE AHMADIYYA
– pod poz. 48: ISLAMSKIE ZGROMADZENIE AHL-UL-BAYT
– pod poz. 151: BEIT POLSKA – ZWIĄZEK POSTĘPOWYCH GMIN ŻYDOWSKICH
Są tam również inne nie-chrześcijańskie religie. Jest z czego wybierać.
"Są tam również inne nie-chrześcijańskie religie. Jest z czego wybierać."
Polecam taoizm. Dobry nawet dla ateistów.
Oczywiście w Prawdziwej Polsce inne orientacje nie ist istnieją i nie można podać…?
Do usunięcia
Biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie względy techniczne spis powszechny służy do usuwania "biasu" z innych badań statystycznych przeprowadzanych na małych, losowych próbach.
Każdy zdaje sobie na przykład sprawę, że wykonanie badania statystycznego na próbie przechodniów z automatu zmniejsza udział w nim osób głównie jeżdżących samochodem. I tak dalej, i tak dalej. Taka nieplanowana zmiana struktury próby na jakiej prowadzi się badanie wobec "ogółu populacji" prowadzi do "bias", czyli niekontrolowanego przesunięcia wyników. Aby je usunąć można zadać ankietowanym zbiór neutralnych pytań dotyczących danych zbieranych w spisie powszechnym, a potem zaaplikować do ich odpowiedzi wagi korygujące "ważność" poszczególnych uczestników tak, by odzwierciedlały one proporcje w całości populacji. Można też dzięki temu po prostu stwierdzić, że całe badanie jest o kant zadniej strony ciała trzasnąć, bo próba na jakiej je zrobiono ma się nijak do ogółu.
To by było na tyle jeśli idzie "po co ten spis?"
Wartościowy komentarz. Jedna mała uwaga: "Bias" to po polsku chyba "błąd systematyczny". A jeśli jest bardziej poprawne słowo, to niech mnie ktoś poprawi 🙂
Ta nasza krajowa, bo nie jestem pewien czy polska, władza jak zwykle robi coś głupiego. W przypadku tego spisu już na samym początku podcina gałąź, na której siedzi. Idzie o to, że zapisywać się należy nie według miejsca zameldowania, ale wg. miejsca, w którym przebywało się 31 marca o godz. 24:00. No więc taki realny przykład z życia. W ostatnim dniu marca siedzimy sobie u Kazia i popijamy zdrowo. Jeszcze przed północą stwierdzamy, że zaraz skończy się wóda. A na to Sebuś mówi, że on w chałupie ma jeszcze mały zapas. No to zbieramy się, ostatnią flaszkę upychamy do kieszeni i idziemy do Sebusia. Nie spiesząc się zbytnio, w parku na ławce powoli dopijamy ostatnią flaszkę, i około 1:00 w nocy docieramy do chaty Sebka. Tam nad ranem kończymy balangę. No i teraz pytanie zasadnicze: jaki adres mamy podać na formularzu spisowym? No bo przecież ta ławka w parku nie ma adresu. Czy w takim, zupełnie realnym przypadku, możemy spokojnie olać ten spis, bo formalnie on nas, jako nieprzebywających pod konkretnym adresem, nie obowiązuje?
Szkoda wielka, że jestem dosyć przykładnym obywatelem, że wypełniłem spis już wczoraj. Owszem, miałem z nim problemy m.in gdy poproszono mnie bym wypełnił ankietę za wszystkie osoby przebywające ze mną w danym dniu lub mieszkające pod tym samym adresem.. Cóż, początkowo chciałem podać, ale potem pomyślałem, że z jakiej racji? Poza tym najgorsze było tylko przy wyborze charakteru wykonywanej pracy… Nie było żadnej z branż, którą zajmuje się firma w której pracuję – a są to obecnie bardzo powszechne dziedziny. Wygląda na to, że GUS to kolejna mocno w Polsce niedofinansowana i zaniedbana organizacja, która skopiowała większość formularza z przed 10 lat… Wychodzi na to, że ten tekst jest rzeczywiście bardzo trafny, chociaż skupia się na innych ważnych aspektach rzeczywistości. Moje spisanie już za mną, jednak przy okazji będę poruszał wątki z błędem jakim jest ten Spis…
PS. Szkoda, że tekst jednak nie pojawił się wcześniej…
Zrobie sobie beke. Wyznanie: zatanista. Orientacja: Lizbista Zajęcie: Onanista
Przecież ten spis nie jest anonimowy a więc to jest inwigilacja a dane mogą być użyte przez bezpiekę do czegokolwiek. Kto im zabroni?
Jeżeli boisz sie takiej głupoty to co z ciebie za rebeliant. Bądźcie Bogami a nie niewonikami
Chyba mnie olśniło po co jest podawanie PESELu. Jeżeli osoba transpłciowa, która nie przeszła procesu prawnego uzgodnienia płci, wpisze inną płeć niż wynika z PESEL, to gotowe będzie wezwanie do korekty danych, mandat, sprawa za podawanie nieprawdziwych informacji i inne formy szykan.
Przepraszam, ale większej głupoty niż to, dawno nie czytałem: "Polska w rankingu poziomu szczęścia w 2020 roku znów spadła i jest teraz na dalekim 43. miejscu (w 2019 była na 40). Nie jest przypadkiem, że w tegorocznym rankingu wszystkie państwa w pierwszej dziesiątce, uznają związki – i większość małżeństwa – par tej samej płci."
Już odchodząc od tego, że tegoroczny ranking ukazał się niedawno, a Pani profesor powołuje się na "tegoroczny" zeszłoroczny… mniejsza. Domyślam się, że przywoływany ranking to World Happiness Report ? W tym rankingu prosi się badanego, żeby wyobraził sobie drabinę z 10 szczeblami i umiejscowił swoje życie w skali od 0 do 10 (na próbach reprezentatywnych) – nic więcej. Oczywiście, że kraje skandynawskie i wszystkie wysoko rozwinięte, na tak postawione pytanie umiejscowią się wysoko, bo… nie wypada im narzekać, (podobnie jakbyś miał ocenić swój nowy samochód). Próba odpowiedzi na wysokie oceny mieszkańców zachodu doprowadza do tego, że OCZYWIŚCIE wychodzi ze statystyk, że to PKB jest głównym czynnikiem, który łączy się ze szczęściem ale ranking tak na prawdę ze szczęściem wiele wspólnego nie ma. Nikt nie pyta w nim o to, czy ktoś czuje się szczęśliwy, bezpieczny, czy zrobił coś ciekawego. Absolutnie nikt nie pyta o odczuwane emocje – badany ma się wpasować na wyobrażoną drabinę. To jest ranking poziomu życia. Według raportu Gallup’a, który już o przeżyte emocje pyta, najszczęśliwszymi mieszkańcami globu są mieszkańcy Panamy, Paragwaju i Gwatemali. (w których to nomen omen nie uznaje się małżeństw tej samej płci.) Czyli analogicznie, to również wg Pani profesor nie jest przypadek ?
Mieszkam w mieszkaniu, w którym mieszka również obca osoba. Ze spisu wynika że muszę podać tej osobie moje dane łącznie z nipem, by ta osoba mogła się spisać. Tak samo ja muszę wpisać dane tej osoby i jej nip. Na jakiej podstawie chce się mnie zmusić bym podał nip obcej mi osobie, której nie chcę podawać żadnych informacji o mnie?
Pytania w spisie powszechnym 2021, dotyczące wyznania i jego przynależności, dotyczą tylko grupy ludzi wierzących. Bo bezwyznaniowcy, to ludzie również wierzący, ale bez przynależności do danego kościoła, wyznania, religii. Nie ma tam miejsca dla ateistów. Ateiści, tym samym, zostali „wciśnięci” do wierzących w religie, poprawiając tym samym statystyki kościołowi. Dlatego, choć bardzo chcę zabrać głos w spisie powszechnym, to nie mogę. Nie wzięto pod uwagę takich, jak ja: ateista. Nie ma tam miejsca dla mnie.
Trafna uwaga, że Polska ma wyglądać na białą, katolicką, heteroseksualna, złóżona z samych Polaków.
W odniesieniu do spraw damsko-męskich, moim zdaniem jest jeszcze za wcześnie na taki sondaż przeprowadzony przez GUS.
Dowodem jest książka na którą powołuje się Pani profesor wydana dopiero w 2021 r przez PZWL, a więc całe 10 lat później, niż podobne publikacje w Europie zachodniej.
GUS pracuje w trybie poprzednich dekat.
Literówka: winno być- dekad.
1. Nie można przejść dalej i zakończyć spisu jeśli się nie wypełni danych współlokatora.
2. Jeśli wpiszesz zawód to musisz wypowiedzieć się na temat profilu głównej działalności firmy. Jest taki obowiązek? Jeśli zaznaczy się nie to czego algorytm wymaga sygnalizuje błąd i nie sugeruje co w takim razie byłoby dobre (np. dla nauczyciela akademickiego rodzaj działalności to nie nauka czy edukacja ale… szkoła 🙂 )
3. Nie ma czegoś na wzór UPO. Za pół roku ktoś może wymierzyć mi mandat bo nie wziąłem udziału w spisie. Można wziąć udział w loterii co będzie infantylnym sposobem potwierdzenia. Żenujące.
4 Jeśli po 40 latach pracy jesteś na emeryturze i 28 marca pracowałeś jeden dzień na umowie zlecenie to nagle stajesz się np. wykładowcą na uniwersytecie choć całe życie robiłeś co innego.