0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Źródło: OPZZ Konfederacja pracy w KauflandzieŹródło: OPZZ Konfede...

Aktualizacja: 5 lutego mediacja w sporze zbiorowym w Kauflandzie zakończyła się bez porozumienia.

W sieci supermarketów Kaufland trwa spór zbiorowy między pracodawcą a Konfederacją Pracy, związkiem zawodowym należącym do Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Firma uważa, że spór nie ma podstaw prawnych, uznając strajk ostrzegawczy z 30 grudnia, w którym wzięło udział ponad 250 supermarketów, za “bezpodstawny i naruszający interes pracowników i spółki”.

Związkowcy domagają się 1200 złotych podwyżki, zwiększenia zatrudnienia oraz wzmocnienia funduszu socjalnego, który ich zdaniem podupadł w ostatnich latach.

Jeśli między stronami nie dojdzie do porozumienia, możliwe, że w okolicach świąt wielkanocnych sieć sklepów spotka kompletny paraliż ze względu na akcję strajkową związków zawodowych.

Przeczytaj także:

Niskie płace i redukcja zatrudnienia

“Korzenie sporu sięgają ostatnich kilku lat. Warunki pracy podupadają od lat, a w tym samym czasie zarobki zaczynały zbliżać się do najniższej krajowej” – mówi w rozmowie z OKO.press Wojciech Jendrusiak, przewodniczący Konfederacji Pracy w Kauflandzie.

Ponadto, jak wskazuje, liczba pracowników sukcesywnie spada wraz z redukcją zatrudnienia. “Kiedyś na markecie pracowało od 110 do 90 osób, teraz najczęściej jest to liczba około 50 osób. To wszystko przy ciągle spadających pensjach. Przy tym w zakładach pracy zaczęło dochodzić do różnych sytuacji, które wcześniej nie miały miejsca. Wszystko to ze względu na coraz większy stres powstający w wyniku wprowadzanych zmian” – dodaje Jendrusiak. Związki odbierają informacje, że w placówkach zaczęło dochodzić do zjawisk mobbingowych. Pracownicy nie mogą psychicznie i fizycznie podołać nadmiarowi pracy, związanemu z redukcją kadr.

Zdaniem związkowców dochodzić może też do ukrywanych przez firmę bezprawnych zwolnień grupowych. Skąd te przepuszczenia? “Pracodawca nie chce udzielić nam informacji na temat zmian w zatrudnieniu w firmie na przestrzeni ostatnich lat. Pytania dotyczące tych kwestii są omijane w trakcie negocjacji z firmą, a jakakolwiek korespondencja, którą wysyłamy do firmy spotyka się z brakiem odpowiedzi” – mówią związkowcy.

Postulaty związkowców odnoszą się również Funduszu Socjalnego. “Wcześniejsze uzgodnienia pracodawcy z wówczas istniejącymi związkami zawodowymi mówiły o obniżeniu odpisu na rzecz Funduszu Socjalnego poniżej poziomu zapisanego w ustawodawstwie. Stało się to ponad 10 lat temu, doprowadziła do tego Solidarność” – stwierdza Jendrusiak. Związkowcy chcą podwyższenia jakości świadczeń ufundowanych przez firmę.

Grudniowy strajk ostrzegawczy

W ramach sporu zbiorowego pracownicy przeprowadzili 30 grudnia strajk ostrzegawczy. Firma ogłosiła, że strajk będzie nielegalny.

“W związku z tym przeprowadzono zebrania w marketach firmy, zebrania niemające związku z pracą, które trwały czasami ponad godzinę, w trakcie których próbowano pracowników przekonać do tego, że akcja będzie nielegalna, a oni sami poniosą odpowiedzialność za branie w niej udziału” – mówi lider Konfederacji Pracy w Kauflandzie. Zdaniem związkowców to jawne łamanie prawa, za które zarząd powinien odpowiedzieć.

“Co więcej, zarząd utrzymuje, że żadnego sporu zbiorowego nie ma, jednocześnie biorąc udział we wszystkich spotkaniach i negocjacjach, gdzie tu logika” – pyta związkowiec.

Grudniowa propozycja ze strony pracodawcy tylko zbulwersowała związkowców. Firma zaproponowała około 200 złotych netto, a więc 300 złotych brutto do zasadniczej płacy. “W mediach kreowano narrację, że było to 600 złotych, jednak chodziło o przesunięcie z tzw. premii frekwencyjnej. 300 złotych pochodziło z przesunięcia z funduszu frekwencyjnego, wyglądało na to, że chodzi tu o przesunięcie z jednej kieszeni pracownika do drugiej. Osoba, która nie miałaby żadnych absencji chorobowych, zyskałaby tylko 300 złotych, był to skandal” – mówi Jendrusiak.

Firma uważa, że nie stać jej ani na podwyżki, ani na wzmocnienie Funduszu Socjalnego. Miałoby to wynikać z analizy polskiego rynku przeprowadzonej przez zewnętrzną firmę – taki komunikat otrzymują związkowcy.

Jaki strajk, jaki spór?

Zdaniem zarządu firmy Kaufland ich działania podjęte już w grudniu miały na celu wprowadzenie korzystnych zmian na rzecz w pracowników. Jak czytamy w pisemnym oświadczeniu firmy: “przekazaliśmy propozycję tych zmian wszystkim organizacjom związkowym działającym przy naszej firmie. Strona związkowa nie wyraziła wówczas poparcia wobec propozycji pracodawcy. Mimo tego, w trosce o sytuację finansową zatrudnionych przygotowaliśmy kolejne rozwiązanie i obecnie jesteśmy w trakcie przedstawiania pracownikom nowej propozycji podwyżek wynagrodzeń, która pozwoli zagospodarować budżet przeznaczony na ten cel w 2024 roku”.

“Z mediów dowiedzieliśmy się, że przedstawiciele organizacji związkowej OPZZ »Konfederacja Pracy« mają zamiar zorganizować strajk generalny przed świętami wielkanocnymi. Obecnie trudno jest nam odnieść się do tych planów. Faktem natomiast jest, że spotkanie ze stroną związkową, które odbyło się na początku stycznia, nie doprowadziło do zawarcia porozumienia” – pisze zarząd.

Firma zapewnia, że podejmie "wszelkie niezbędne kroki w celu zapewnienia pracownikom stabilnego zatrudnienia, a wszystkim klientom naszej sieci możliwość wykonania zakupów w komfortowych i spokojnych warunkach”, ale niezmiennie kwestionuje zasadność działań związkowców: “podobnie jak przeprowadzony strajk ostrzegawczy planowany strajk generalny będziemy również uznawać za bezpodstawny i naruszający interesy pracowników i Spółki. Dodatkowo chcemy nadmienić, że w firmie Kaufland nieustannie stawiamy na dialog i jesteśmy otwarci na konstruktywną dyskusję ze stroną związkową”.

“Patrząc na to trochę z boku, da się naszym zdaniem zaobserwować niechęć pracodawcy do rozwiązań koncyliacyjnych. Nie jest przecież tak, że związek zawodowy prze do strajku za wszelką cenę – strajk jest narzędziem, które wykorzystywane jest w bardzo szczególnych i ostatecznych okolicznościach” – mówi Przewodniczący Zarządu Krajowego Konfederacji Pracy Michał Lewandowski.

“Mam wrażenie, że wszelkie działania organizacji związkowej są bombardowane przez kancelarie prawne wynajmowane przez Kaufland w sposób zupełnie niewspółmierny. Życzylibyśmy sobie, żeby środki przeznaczane na tę obsługę prawną – która z naszej perspektywy utrwala sytuację konfliktu – były przeznaczone na podniesienia wynagrodzeń pracowników” – dodaje.

Lewicowi politycy wspierają związkowców

Adrian Zandberg, współprzewodniczący partii Razem i poseł klubu Lewicy mówi, że działacze partii są w kontakcie ze związkowcami już od czasu, kiedy w 2022 r. sieć zwolniła z pracy Jolantę Żołnierczyk – kasjerkę, która sprzeciwiała się dyskryminacji młodych matek w pracy. Działacze partii wspierali protesty przeciwko zwolnieniu Żołnierczyk, a także strajki ostrzegawcze 30 grudnia 2023. Na początku stycznia wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat zaprosiła pracownice Kauflandu na spotkanie w Senacie.

“Od sierpnia w Kauflandzie trwa spór zbiorowy. Tymczasem korporacja utrzymuje, że spór zbiorowy nie istnieje, a pracownice donoszą o próbach zastraszania. Ciągle aktualna jest też sprawa zwolnienia z pracy Jolanty Żołnierczyk – zwolnienia w naszym przekonaniu bezprawnego, bo dotyczyło pracownicy chronionej. Po tym spotkaniu dostaliśmy informacje o łamaniu praw pracowniczych z wielu miejsc w kraju” – mówi Zandberg. Zgromadzona dokumentacja ma zostać złożona przez senator Biejat w prokuraturze wraz zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa. “Zwrócimy się do prokuratora generalnego Adama Bodnara, żeby objął tę sprawę swoim nadzorem” – mówi Adrian Zandberg.

"Łamanie prawa pracy w Polsce jest opłacalne”

Jolanta Żołnierczyk, o której wspomina Zandberg, została zdaniem związkowców zwolniona za to, że udowodniła dyskryminację kobiet, które otrzymywały o 200 złotych niższą pensję tylko dlatego, że urodziły dziecko i skorzystały z urlopu macierzyńskiego.

“Udało nam się tę sprawę załatwić, zgłosiliśmy sprawę do Inspekcji Pracy i ten proceder udało się ukrócić. Firma po prostu zmieniła regulamin. Żaden urząd nie jest w stanie zmusić firmy do wypłaty odszkodowań, tym samym Kaufland w ramach tego zarobił kilka milionów złotych. Na ten moment jednak podejmujemy kroki, by o te odszkodowania powalczyć, będziemy starać się o ugodę. Niemniej jednak łamanie prawa pracy w Polsce jest opłacalne” – mówi Wojciech Jendrusiak z Konfederacji Pracy.

“W wielu branżach kodeks pracy jest – jak mówi stary żart – w niezłym stanie, bo nieużywany. W praktyce pracownicy spotykają się z tym, że wypycha się ich na umowy śmieciowe, pracują w nieopłaconych godzinach, prawo do urlopu, do chorobowego, do wzięcia opieki jest ograniczane. Prawo nie działa w próżni – dlatego tak ważne jest, żeby w firmie pracownicy byli zorganizowani w związek. I dlatego ochrona prawa do tworzenia związku jest kluczowa” – mówi Adrian Zandberg.

Lewica Razem chce, aby kary za łamanie praw pracowniczych były naliczane proporcjonalnie do obrotu firmy – “żeby wielki biznes, taki jak Kaufland, jeżeli ignoruje prawa pracowników, poczuł karę boleśnie”.

“PIP powinna dostać nowe uprawnienia – zarówno jeśli chodzi o nakładanie kar, jak i ustalenie stosunku pracy. Powinniśmy w końcu zacząć rozmowę o sporach zbiorowych, usprawnieniu rokowań, zabezpieczeniu prawa do strajku poprzez ułatwienie przeprowadzenia referendum, wreszcie – zalegalizować strajk solidarnościowy” – kwituje w rozmowie z OKO.press poseł Zandberg.

„Warunki w branży są złe”

W poniedziałek 5 lutego o godzinie 12 zaczęła się ostatnia runda mediacji pomiędzy związkowcami a zarządem polskiego Kauflanda.

Jeśli do porozumienia nie dojdzie, będzie to stanowić podstawę do zaplanowania referendum strajkowego.

“Niestety warunki pracy w branży są niezwykle złe, a zmniejszanie sukcesywne liczby pracowników przez sieci handlowe łączy się ze zwiększonymi nakładami pracy odnośnie indywidualnych pracowników, na to naszej zgody nie będzie. Tego typu procedery mają miejsce na całym rynku. Domagamy się uczciwego udziału pracowników w zyskach” – deklaruje Wojciech Jendrusiak z Konfederacji Pracy.

;

Udostępnij:

Wojciech Albert Łobodziński

ur. 1998, dziennikarz polityczny, tłumacz naukowy, studiujący filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i Università degli Studi Roma Tre oraz zarządzanie biznesem na grande école Ecole des Hautes Etudes Commerciales du Nord w Lille. Publikuje również w języku angielskim, włoskim, bułgarskim i hiszpańskim. Między innymi w: Left.it, Cross-Border Talks, Mundo Obrero.

Komentarze