Nadal bardziej prawdopodobne jest wejście do drugiej tury Karola Nawrockiego. Ale sztab Trzaskowskiego bacznie przygląda się kampanii Mentzena, którego uważa za potencjalnie trudniejszego rywala niż kandydat PiS
W minionym tygodniu (24-29 marca 2025) Rafał Trzaskowski po raz pierwszy tak bezpośrednio i tak jednoznacznie odniósł się do Sławomira Mentzena. Do tej pory kandydat Koalicji Obywatelskiej nie wchodził z nim w bezpośrednie zwarcie.
Jednak tak, jak przewidywałyśmy tydzień wcześniej, wobec rosnącej popularności kandydata Konfederacji, Trzaskowski musiał zdecydować się na konfrontację. I nie chodzi nawet o rosnące słupki w badaniach różnych sondażowni, tylko o zainteresowanie: to Mentzen stał się tematem numer jeden tej kampanii. I nawet faworyt w końcu musiał się do niego odnieść.
Z tekstu dowiesz się:
W sztabie Rafała Trzaskowskiego słyszmy, że ostatecznym sondażem będą wybory. W poprzednich latach widzieliśmy już duże wzrosty Konfederacji, które jednak podlegały gwałtownemu urealnieniu.
Tak dużego spadku, jak w czasie wyborów w 2023 raczej nie będzie – partia Mentzena i Bosaka spadła wtedy na nieco ponad 6 proc., choć jeszcze w połowie roku badania wskazywały, że mogą być trzecią siłą z wynikiem dwucyfrowym. Teraz liderowi Konfederacji udało się umocnić swoją pozycję trzeciego. Sprzyja mu to, że jest przedstawicielem opozycji zarówno czasów rządów PiS, jak i czasów rządu koalicji premiera Tuska.
Sztab Trzaskowskiego kibicuje Szymonowi Hołowni, który postawił sobie za cel zwarcie z Mentzenem.
Liczy na umacnianie wyników koalicjantów. Oczywiście nie kosztem przepływu elektoratu prezydenta Warszawy, ale większej mobilizacji wśród wyborców i wyborczyń Koalicji 15 października. Jednak w sztabie Hołowni słyszymy, że to hipokryzja i Trzaskowski wraz z Tuskiem marzą, by Polskę 2050 pożreć: „Tusk jest jak skorpion, który na plecach żółwia chciał przekroczyć rzekę, ale przegryzł mu szyję. Bo taka jest moja natura”.
Otoczenie prezydenta Warszawy jest bardzo sceptyczne wobec zdolności Mentzena do przeskoczenia Nawrockiego.
Jeśliby jednak tak się stało, to część z nich uważa lidera Konfederacji za większe wyzwanie w drugiej turze. Mentzen ma mimo wszystko większe doświadczenie w polityce, prowadzi dużą firmę. W ewentualnej debacie może się odwoływać do realiów, które znają przedsiębiorcy. Karol Nawrocki swobodnie czuje się właściwie tylko w temacie polityki historycznej.
Kluczowe jest co innego. Ewentualne wejście Mentzena do drugiej tury całkowicie zmieniłoby dynamikę polskiej sceny politycznej. Po raz pierwszy od 20 lat doszłoby do przełamania duopolu PO-PiS. Mentzen wchodziłby do drugiej tury jako ten, który dokonał niemal niemożliwego, co uruchomiłoby wokół jego kandydatury falę entuzjazmu. I ta fala mogłaby poderwać dodatkowe grupy wyborców.
W tej chwili wewnętrzne sondaże sztabowców Trzaskowskiego mają pokazywać, że prezydent Warszawy wygrywa w drugiej turze zarówno z Nawrockim, jak i z Mentzenem. Lider Konfederacji ma nawet wynik nieco słabszy niż prezes IPN. W obu przypadkach jednak starcie to byłoby bardzo bliskie. Nie można mówić o wygodnej przewadze Trzaskowskiego.
Ciąg dalszy tekstu pod wideo.
Na razie wciąż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest druga tura w składzie Trzaskowski – Nawrocki. I tu kluczowe jest pytanie o to, co zrobią wyborcy Sławomira Mentzena, którzy – jak wszystko na to wskazuje – będą stanowić naprawdę dużą pulę do podziału.
Szacunki sztabowców Trzaskowskiego są takie, że ok. 20 proc. osób rozważających obecnie oddanie głosu na lidera Nowej Nadziei to rozczarowani wyborcy Koalicji 15 października. Rozczarowani oczywiście nie tym, że nadal nie ma w Polsce legalnej aborcji ani związków partnerskich. Ale tacy, którzy nie odczuli jakościowej zmiany choćby w kwestii wysokich kosztów życia.
Według wewnętrznych badań KO w drugiej turze aż 40 proc. wyborców Mentzena zostanie w domu. Około 30 proc. zagłosuje na Nawrockiego, niecałej 30 proc. na Trzaskowskiego.
To dla prezydenta Warszawy bardzo optymistyczna wizja, przypominająca zachowanie wyborców Krzysztofa Bosaka z 2020 roku. Wtedy połowa elektoratu narodowca została w domu, a reszta podzieliła się po połowie między Dudę i Trzaskowskiego. Nie jest łatwo obecnie znaleźć publicznie dostępne badania, które pokazywałyby właśnie taki scenariusz. A do badań wewnętrznych, o których sztaby opowiadają dziennikarzom, należy podchodzić z ostrożnością.
Z badań Ipsos przeprowadzonych w drugiej połowie lutego na potrzeby raportu „Strategia wygranej”, opublikowanego przez Fundację „Liberte!” wynika, że aż 55 proc. wyborców Mentzena pójdzie zagłosować na Karola Nawrockiego, 22 proc. na Rafała Trzaskowskiego, 6 proc. jeszcze nie wie, pozostali deklarują, że nie pójdą na wybory (14 proc.), lub oddadzą nieważny głos (1 proc.).
Trudno się dziwić takim wynikom. Po pierwsze, w kampanii Sławomir Mentzen krytykuje i podśmiewa się z Nawrockiego, ale to Trzaskowski jawi się tam jako prawdziwy wróg. Po drugie, poparcie Konfederacji opiera się w tym momencie na wsiach i małych ośrodkach, a to regiony, w których PiS jest silniejszy niż KO.
Sztab Sławomira Mentzena podkreśla to, że organizują kampanię w sposób przemyślany, metodyczny. Wcześnie zaczął, intensywnie objeżdża mniejsze ośrodki, po kolei powiaty. Niedawno świętował 200 spotkań w terenie, co jest ogromnym sukcesem, jak na partię, która ma nieporównywalnie mniejsze struktury i zasoby finansowe niż na przykład Prawo i Sprawiedliwość.
Jeden mniej oczywisty argument usłyszałyśmy w sztabie Rafała Trzaskowskiego. „W naszych szeregach nie ma silnych postaci w przedziale wiekowym Konfederatów” – powiedziała nam jedna osoba.
Sławomir Mentzen, rocznik 1986, jest millenialsem. Nie ma jeszcze czterdziestu lat. Znajduje się dokładnie w grupie wiekowej, w której Konfederacja ma tak ogromną popularność. To ich baza wyborcza. Krzysztof Bosak to rocznik 1982, Anna Bryłka 1990, Ewa Hernik-Zajączkowska 1990, Witold Tumanowicz 1986, Konrad Berkowicz 1984. W klubie sejmowym Konfederacji znajduje się tylko dwóch pięćdziesięciolatków i to ich najstarsi parlamentarzyści. Reszta to czterdziesto- i trzydziestolatkowie.
Rafał Trzaskowski to rocznik 1972, pokolenie X. Pomimo tego, że jest pięćdziesięciolatkiem, postrzegany jest w KO jako „ten młodszy”, bo partią niepodzielnie rządzi 67-letni Donald Tusk. Gdy Trzaskowski miał szansę zawalczyć z Tuskiem o przywództwo w 2021 roku, ustąpił. Nie zbudował też partii z innymi „młodszymi” politykami – Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem, choć taki scenariusz był na stole.
Problem ten dotyczy zresztą również Prawa i Sprawiedliwości, w którym pokolenie pięćdziesięciolatków (Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro, Mariusz Błaszczak i nieco młodszy Przemysław Czarnek – 47 lat) grzecznie czeka na swój moment.
Tymczasem Sławomir Mentzen dokonał spektakularnego ojcobójstwa i wypchnął Janusza Korwin-Mikkego z jego własnej partii. Nestor polskiej skrajnej prawicy jest obecnie de facto poza polityką. Pokolenie 30., 40. i młodych pięćdziesięciolatków jest w Konfederacji sprawcze. To ich partia, zbudowali ją samodzielnie i samodzielnie decydują o tym, w którą stronę idzie.
I bardzo świadomie Mentzen buduje wokół tego przekaz swojej kampanii.
„Pokolenie 30-40 latków po raz pierwszy może wybrać kogoś, kto nie jest z tej sekty” – powiedział Mentzen w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim w Kanale Zero. Sekta to oczywiście duopol, czyli PiS i Platforma Obywatelska.
Mentzen składa swoim młodym wyborcom obietnicę, że wraz z nim pogonią dziadów polskiej polityki.
Tymczasem w 2023 roku zwycięstwo Koalicji 15 października zapewnili właśnie młodzi ludzie, którzy wyjątkowo tłumnie poszli do urn zagłosować przeciwko partii Kaczyńskiego. Teraz jednak zainteresowanie młodych jest przy Mentzenie. Tak jak w 2023 roku poparcie dla ówczesnej opozycji skupionej wokół Donalda Tuska budowały kampanie w mediach społecznościowych skierowane do osób młodych i kobiet, tak dziś na zaangażowaniu młodych poparcie buduje Mentzen.
Jego sztab chwali się gronem 40 tysięcy wolontariuszy – młodych ludzi właśnie. I tym, że to młodzi budują zasięgi w mediach społecznościowych, bo np. sami nagrywają filmiki, w których udzielają poparcia dla Mentzena. W tym gronie nie brakuje młodych kobiet.
"Nie wierzę w to, że kobiety, które chciały głosować na Mentzena, chciałyby rodzić dzieci z gwałtu. I na pewno nie zgadzają się na język, który proponuje Mentzen, nazywając gwałt nieprzyjemnością. Przecież to jest absolutny skandal!” – powiedział w „Faktach po faktach” w TVN24 Rafał Trzaskowski.
Jednych z głównych powodów, jakie przyciągnęły młodych ludzi do urn w 2023 roku, było zaostrzenie prawa aborcyjnego. W sztabie Rafała Trzaskowskiego słyszymy, że wyborcy zaczęli się zastanawiać, jakie właściwie kandydat KO ma poglądy na temat aborcji. Stąd akcja „Kobiety z Trzaskiem” i jednoznaczna deklaracja poparcia dla liberalizacji prawa aborcyjnego 8 marca 2025.
Trzaskowski namawia też młode kobiety, by to one przypilnowały, jak zagłosują ich partnerzy:
„Każda dziewczyna powinna zapytać swojego partnera, chłopaka, czy rzeczywiście chce głosować na człowieka, który reprezentuje tego typu poglądy” – powiedział w piątek w TVN24.
Jednak w Koalicji Obywatelskiej wierzą, że Trzaskowski wygra z Mentzenem demografią. Czy jak mówi się w polityce: wielkimi liczbami.
„Prezydenturę wygrywa się pięćdziesięcioma plus procentami” – to zdanie słyszymy zarówno w sztabie Rafała Trzaskowskiego, jak i PiS. Bo również sztab Karola Nawrockiego przekonanie o tym, że kandydat Konfederacji ostatecznie nie wejdzie do drugiej tury, opiera na tym, że w Polsce wygraną zapewnia poparcie wśród wyborców ponadpięćdziesięcioletnich. A tej grupy – mimo czynionych w tym kierunku wysiłków – Mentzen jeszcze nie zdominował.
Nawet gdyby ponad 2 miliony wyświetleń rozmowy Stanowskiego z Mentzenem na Kanale Zero przełożyło się na 2 miliony głosów, to nie zapewniłoby kandydatowi Konfederacji wejścia do drugiej tury.
W 2020 roku 2 miliony 693 tysiące głosów na Szymona Hołownię dało mu 13,87 proc. poparcia. W drugiej turze się nie znalazł.
Wyborcy wciąż oczekują też od prezydenta Rzeczypospolitej pewnej powagi, obycia w świecie, kontaktów. Te atuty mają jeszcze większe znaczenie w obecnej niepewnej sytuacji międzynarodowej. I nie kojarzą się z kandydatem śmigającym na hulajnodze i sztorcującym dziennikarkę. Nawet jeśli robił to przed Pałacem Prezydenckim, gdzie odbył wcześniej przechadzkę „w prezydenckim stylu”. Mentzen nie ma (być może jeszcze) prezydenckiego formatu.
A o ten aspekt Trzaskowski stara się dbać. Między innymi temu ma służyć włączenie do jego kampanii Radosława Sikorskiego, o czym pisałyśmy przed tygodniem:
Trzaskowski nie proponuje nowego podziału politycznego. Nie definiuje na nowo polskiej polityki. Porusza się w ramach „starego, dobrego” duopolu. Mimo prób dystansowania się od Donalda Tuska, o czym pisałyśmy, Trzaskowski pozostaje kandydatem kontynuacji i reprodukcji dotychczasowego układu politycznego.
Jest to zarazem jego siłą (wielkie liczby – poparcie ogromnych grup wyborców), a zarazem słabością. Mentzen sprzedaje obietnicę nowego otwarcia, odwołuje się do pragnienia czegoś nowego, które bywa siłą napędową polityki.
Gdyby Mentzen jednak wszedł do drugiej tury, sztab Trzaskowskiego będzie zmuszony zbudować nową strategię. Dotychczasowe badania i budowane na nich założenia, staną się nieaktualne. Kandydat Konfederacji wyzwoliłby nową energię i przemeblował polską scenę polityczną. A co najmniej sprawił, że wyobrażenie takiego przemeblowania będzie zadziwiająco bliskie rzeczywistości.
Będzie niesiony entuzjazmem bardzo różnych środowisk rozczarowanych zarówno przez PiS, jak i przez PO/KO, że po raz pierwszy od dziesięcioleci do drugiej tury wchodzi kandydat spoza duopolu. Ekscytacja może udzielić się osobom, które nie śledzą polityki na co dzień i które być może po raz pierwszy pójdą na wybory. A konsekwencją może być dezorientacja głównych aktorów politycznych.
Jednak dziś taki scenariusz wciąż wydaje się mało prawdopodobny.
Wybory
Sławomir Mentzen
Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski
Koalicja Obywatelska
Konfederacja
Prawo i Sprawiedliwość
Wybory prezydenckie 2025
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze