0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Lukasz Cynalewski / Agencja GazetaLukasz Cynalewski / ...

O preparatach, do których miano użyć „komórek abortowanych dzieci”, powstało już ponad 2 tys. wzmianek w polskiej przestrzeni mediów społecznościowych (dane za ostatnie 30 dni).

Portale PCh24 i Do Rzeczy opublikowały apel biskupów katolickich, którzy ostrzegają przed używaną w szczepionkach „technologią opartą na morderstwie”. Tego rodzaju argumentacja może zwiększać opór i tak już znaczny (wg prognoz) przed zaszczepieniem przeciwko covid-19 w Polsce. Sprawdzamy, o co w tym chodzi.

Przeczytaj także:

Ordo Iuris ostrzega

Wykorzystywanie przy produkcji szczepionek linii komórkowych pochodzących „z ciał dzieci zabitych aborcyjnie”, może wywołać konflikt sumienia. Jest też legitymizowaniem „procedury aborcyjnego uśmiercania dzieci” – napisało w oficjalnym stanowisku z 12 grudnia Centrum Nauk Społecznych i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris.

„Bardzo ważne jest więc, aby wszyscy chętni, by się zaszczepić, mieli dostęp do szczepionki produkowanej w sposób etyczny. Polscy obywatele nie powinni być stawiani przed wyborem: ochrona przed chorobą lub konflikt sumienia”.

Stanowisko otrzymał rząd, w ramach konsultacji Narodowego Programu Szczepień.

„Technologia oparta na morderstwie”

To i tak łagodny głos w trwającej dyskusji. Portal pch24.pl, należący do Stowarzyszenia im. Piotra Skargi (powiązanego personalnie z Instytutem Ordo Iuris) 16 grudnia opublikował apel pięciu biskupów z kilku krajów w sprawie nieetycznych szczepionek.

„W obecnej sytuacji (…) katolicy w sposób kategoryczny nie mogą zachęcać do grzechu aborcji i promować go w bardzo odległy i nieznaczny sposób, akceptując wspomnianą szczepionkę” – napisali hierarchowie katoliccy.

Ich list jest napisany emocjonalnym językiem. Można w nim przeczytać choćby o „pogwałceniu danego przez Boga porządku stworzenia”:

„Z jednej strony poprzez samą aborcję, a z drugiej strony na skutek ohydnego biznesu, jakim jest handlowanie szczątkami dzieci, które padły ofiarą aborcji. Jednakże to podwójne zlekceważenie porządku stworzenia nigdy nie może być usprawiedliwiane; nie można go oczywiście również usprawiedliwiać zamiarem zachowania ludzkiego zdrowia przy pomocy szczepienia opartego na owym nieposzanowaniu danego przez Boga porządku stworzenia.”

Sam proces tworzenia szczepionek w oparciu o linie komórkowe pochodzące od abortowanych zarodków, biskupi nazwali wprost „technologią opartą na morderstwie”. I dodali:

„Zdrowie cielesne nie jest wartością absolutną. Prymat musi być nadany posłuszeństwu wobec Bożego prawa oraz wiecznemu zbawieniu. Szczepionki pochodzące z komórek okrutnie zamordowanych, nienarodzonych dzieci mają charakter ewidentnie apokaliptyczny i niewykluczone, że są zapowiedzią znamienia bestii”.

Jak wynika z analizy mediów społecznościowych, tekst ten mógł dotrzeć nawet do 150 tys. odbiorców w Polsce, głównie za pośrednictwem fanpage`y o tematyce religijnej:

  • PCH24,
  • Bramy piekielne Go nie przemogą,
  • Rzymski Katolik,
  • We wszystkim Chrystus
  • czy Matko Boża – Totus Tuus.

To spora grupa czytelników. Ten sam list opublikował też tygodnik „Do Rzeczy” – potencjalny zasięg tego artykułu to 118 tys. odbiorców (głównie na stronach skrajnej prawicy i przeciwników szczepień).

W sieci: od fake'ów po zarzuty legitymizowania zbrodni

Dodajmy do tego łączenie szczepień i aborcji przez skupiające przeciwników obowiązkowych szczepień Stowarzyszenie STOP NOP.

25 listopada jego liderka Justyna Socha opublikowała na Facebooku odpowiedzi na serię pytań, wysłanych do premiera Morawieckiego. Jedno z nich brzmiało: „W procesie produkcji których z tych szczepionek (przeciwko COVID-19 – przyp. red.) wykorzystano zarodkowe ludzkie linie komórkowe z aborcji?”.

9 grudnia w kolejnym wpisie poinformowała, że szczepionka firmy Moderna została wyprodukowana w oparciu o linie komórkowe z aborcji (co nie jest prawdą). Oba jej wpisy zyskały w sumie potencjalny zasięg na poziomie ok. 60 tys. odbiorców, zostały też powtórzone przez innych działaczy ruchu antyszczepionkowego, generując kolejne tysiące odbiorców.

Zaś 18 grudnia Fundacja „Pro-Prawo do życia” (znana m.in. z jeżdżącej po całej Polsce furgonetki, oklejonej drastycznymi zdjęciami martwych płodów) opublikowała informację, że firma AstraZeneca do produkcji szczepionki „wykorzystała abortowane dziecko”, a „obrońcy życia w USA, gdzie szczepionka została zaaprobowana, protestują przeciwko niej, gdyż czerpanie zysków z morderstwa dziecka jest moralnie złe i legitymizuje tę zbrodnię”.

Warto przyjrzeć się tym treściom z dwóch punktów widzenia.

Po pierwsze: o co chodzi z łączeniem szczepionek przeciwko COVID-19 i aborcji?

Po drugie: czy rzeczywiście Kościół katolicki uważa korzystanie z tych szczepionek za legitymizowanie aborcji, a nawet zbrodni - oraz kim są hierarchowie, którzy podpisali się pod apelem?

Linie komórkowe pochodzą z lat 60. i 70.

Kwestia linii komórkowych, używanych podczas produkcji szczepionek (ale także niektórych leków), była już wielokrotnie wyjaśniana. Opowieści o wykorzystywaniu dzieci abortowanych to mity.

Po pierwsze: nikt nie dokonuje aborcji po to, by wyprodukować jakikolwiek produkt medyczny. Po drugie: nie ma to nic wspólnego z legitymizowaniem żadnej zbrodni.

Prawdą jest jedynie, że podczas prac nad stworzeniem szczepionek (oraz leków) w niektórych przypadkach naukowcy wykorzystują tzw. niemodyfikowane genetycznie linie komórkowe, pochodzące z materiału ludzkiego, czyli z ludzkich zarodków.

Używa się ich, by wyprodukowane preparaty były bezpieczne dla ludzi (wykorzystanie materiału pochodzącego od zwierząt grozi zanieczyszczeniem chorobami odzwierzęcymi, użycie komórek ludzkich przekształconych, tzw. unieśmiertelnionych – wprowadzeniem genów nowotworowych).

Stosowane dziś w tym celu linie komórkowe pochodzą od komórek, które pobrano od ludzkich zarodków po sztucznych poronieniach w latach 60. i 70. (chodzi o trzy zabiegi, w USA i Holandii). Pobranie komórek nie było celem tych zabiegów (szerzej: Linie komórkowe HEK-293 i PER.C6).

Powstałe wówczas linie komórkowe, przez lata sztucznie podtrzymywane w laboratoriach, były wielokrotnie replikowane i odtwarzane. Są więc bardzo odległe od pierwotnie pobranego materiału, to jego klony.

Jedną z takich linii, tzw. HEK-293, wykorzystano w pracach nad szczepionką firmy AstraZeneca, ale tylko w trzeciej fazie badań klinicznych, do namnażania osłabionego wirusa.

W preparatach firm Pfitzer i Moderna nie używano ludzkich linii komórkowych, ponieważ te szczepionki oparte są one o zupełnie inną technologię.

Natomiast, jak podaje amerykańska antyaborcyjna organizacja „Charlotte Lozier Institute” (na jej listę powołuje się sporo katolickich źródeł w Polsce), podczas testowania tych preparatów w niektórych procesach użyto linii komórkowych. Po co? Ano po to, by upewnić się, czy szczepionka jest bezpieczna dla ludzi.

Co na to Kościół katolicki?

Kościół katolicki, choć widzi w stosowaniu linii komórkowych pochodzących od abortowanych zarodków problem etyczny, daleki jest od stwierdzenia, że użycie szczepionek jest legitymizowaniem aborcji.

W 2017 roku stanowisko w tej sprawie wydała Papieska Akademii Życia. Wynika z niego, że nawet użycie linii komórkowych pochodzących od ludzkich zarodków, nie dyskwalifikuje moralnie preparatów, zaś ich zastosowanie „nie oznacza jakiegokolwiek wsparcia dla dobrowolnej aborcji”.

Zaznaczono, że obecnie używane linie komórkowe są bardzo odległe od pierwotnych zabiegów.

Podkreślono także, że istnieje również moralna odpowiedzialność za przyjęcie szczepienia – po to, by uniknąć zagrożenia dla zdrowia dzieci i całej populacji.

(Warto wiedzieć: papieska akademia podkreśliła również, że nie ma związku między podaniem szczepienia a wystąpieniem autyzmu u dzieci).

Na tym nie koniec. Episkopat amerykański w połowie grudnia opublikował własne stanowisko, odnośnie konkretnych szczepionek przeciwko COVID-19. Stwierdził w nim, że katolicy mogą przyjmować preparaty firm: Pfitzer i Moderna (oba będą dostępne w Polsce) „pomimo ich pośredniego związku z budzącymi wątpliwości moralne liniami komórkowymi”, a preparat firmy AstraZeneca można przyjąć, jeśli nie ma możliwości wybrania innego.

Zaś biskupi Anglii i Walii uznali, że „dla dobra innych i własnego katolicy mogą z czystym sumieniem otrzymać każdą ze szczepionek”. Polski Episkopat dotychczas nie wyraził opinii na ten temat.

Wątpliwości mają głównie biskupi ze Wschodu

Kościół katolicki stoi więc na stanowisku, iż mimo wątpliwości etycznych katolicy mogą się szczepić dostępnymi preparatami. Kim w takim razie są hierarchowie, którzy wystosowali radykalny apel stwierdzający, że szczepionki przeciwko COVID-19 mogą być „zapowiedzią znamienia bestii”?

To pięciu duchownych:

- Kardynał Janis Pujats z Łotwy, metropolita senior archidiecezji ryskiej,

- Arcybiskup Tomasz Peta, metropolita archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie w Kazachstanie,

- Arcybiskup Jan Paweł Lenga, biskup senior diecezji karagandyjskiej w Kazachstanie,

- Biskup Joseph E. Strickland, ordynariusz diecezji Tyler w Teksasie (USA),

- Biskup Athanasius Schneider, biskup pomocniczy archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie, w Kazachstanie.

Mamy tu więc trzech hierarchów z Kazachstanu, jednego z Łotwy i jednego z USA. Wszyscy podpisali się także pod kontrowersyjnym listem duchownych i świeckich, z maja 2020, na temat pandemii COVID-19.

List podważa oficjalne ustalenia dotyczące przebiegu pandemii i stwierdza: „Na podstawie oficjalnych danych dotyczących wpływu epidemii na liczbę zgonów mamy powody, by sądzić, że istnieją siły, które mają interes w wywoływaniu paniki wśród ludności wyłącznie celem trwałego narzucenia niedopuszczalnych form ograniczania wolności, kontroli osób i śledzenia ich ruchów. Te nieliberalne tryby narzucania są niepokojącym preludium do powstania Rządu Światowego wymykającego się spod wszelkiej kontroli.”

To niejedyna kontrowersja. Jan Paweł Lenga, arcybiskup senior diecezji karagandyjskiej, po przejściu na emeryturę osiadł w Polsce. I zaczął głosić tezy (najczęściej w mediach społecznościowych), że papież Franciszek – którego nie nazywa papieżem, lecz „kardynałem Bergoglio” – jest uzurpatorem, a nawet heretykiem, i wraz z innymi biskupami „prowadzi Kościół na zatracenie”.

Polski Episkopat odciął się od arcybiskupa Lengi

Dopóki jego wypowiedzi pojawiały się tylko w sieci, nie wywoływały oficjalnych reakcji. Jednak po wystąpieniu abp Lengi w programie „Warto rozmawiać” TVP w styczniu 2020 r. rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. dr Paweł Rytel-Andrianik, wydał komunikat, w którym podkreślił, że Lenga nie jest ani nigdy nie był członkiem Konferencji Episkopatu Polski, a jego wypowiedzi nie można traktować jako stanowiska Kościoła katolickiego w Polsce.

„Należy wyrazić ubolewanie, że abp Lenga występuje w środkach społecznego przekazu i wprowadza wiernych w błąd” – napisał rzecznik.

To nie zmieniło zachowania arcybiskupa. Od czerwca 2020 ma on swój kanał na You Tube, na którym nie tylko atakuje papieża i Kościół katolicki (np. opowiadając o wirusie masońskim w Kościele lub rozważając, czy jezuitów finansuje George Soros).

Komentuje także tematy polityczne. 11 października, pytany o wojnę o Górski Karabach między Armenią a Azerbejdżanem, podkreślał, że sowieckie republiki, takie jak Armenia, Kazachstan, Azerbejdżan, właśnie za czasów ZSRR mogły prężnie się rozwijać, kultywować swoje tradycje i język.

W materiale z 2 września stwierdził, że władza w Polsce „nie jest władzą polską, lecz wykonuje ogólną agendę światowej masonerii i narzuca w Polsce obywatelom to, co głosi Eurounia i najgorsze rzeczy, które mogą być na świecie”.

Podkreślał też, że Zachód, w tym Polska, nie ma nic do zaproponowania Białorusi: „Co możemy jej zaoferować? Zniszczenie przedsiębiorstw, przeniesienie na terytorium Białorusi agendy tęczowych marszów? Na razie w Białorusi nie ma tęczowych marszów, w Rosji też nie ma i to jest zabronione, w Kazachstanie nie ma, w Kirgizji, Uzbekistanie, Tadżykistanie. Ja nie widzę, że Zachód ma się czym szczycić.”

Tezy Lengi są mieszanką typowych narracji rosyjskiej propagandy (także na temat Polski) i innych teorii spiskowych, zwłaszcza na temat masonerii rządzącej światem. W ciągu pół roku jego kanał YT zdobył ponad milion wyświetleń.

Ateizm seksualny i mason pod sutanną?

Kolejny z sygnujących apel duchownych to kardynał ryski Janis Pujats, także metropolita senior (ma 90 lat). Jest w Polsce praktycznie nieznany, jednak 1 czerwca 2019 udzielił wywiadu Pch24TV, który wiele mówi o jego poglądach.

Hierarcha nie tylko jest przeciwny małżeństwom homoseksualnym, ale też posługuje się pojęciem „ateizmu seksualnego”, który ma być groźniejszy od zwykłego ateizmu.

Pytany o to w PCH24, powiedział: „Bez wątpienia w czasach radzieckich rzeczywiście nie słyszano, przynajmniej tutaj, żeby w urzędzie stanu cywilnego zawierali związki mężczyźni z mężczyznami czy kobiety z kobietami. Wobec nich stosowano normalną dyscyplinę, ale później, już po czasach radzieckich, pojawiło się to zjawisko również i u nas, pierwsi tacy ludzi o skłonnościach homoseksualnych. Rozprzestrzeniło się ono bardzo, niestety, na całym świecie. Dla Kościoła i osób wierzących to jest nie do przyjęcia. Jeśli ktoś to robi, dopuszcza się ciężkiego grzechu. Można sądzić, że są to już ludzie niewierzący”.

Zaś pytany o duchownych katolickich z krajów zachodnich powiedział: „Masoneria już dawno chciała zajść daleko w Kościele i od wewnątrz go zepsuć. Może być bardzo wielka możliwość, że pod sutanną siedzi mason”.

Trzeci z sygnatariuszy, abp Tomasz Peta z kazachskiej Astany, w 2018 r. koncelebrował mszę na Jasnej Górze, która była głównym punktem obchodów 25-lecia ruchu anty-choice Human Life International w Polsce.

W wywiadzie dla „Naszego Dziennika” w grudniu 2018 stwierdził, że ideologia gender jest „bezbożna, szatańska i nierozumna”, w jej rozprzestrzenianiu się na świecie widać działanie szatana, aborcję jako pierwsi wprowadzali legalnie Lenin i Hitler, zaś walka o prawa człowieka i aborcję jednocześnie to „duchowa schizofrenia”.

Biskup Schneider: początek Apokalipsy

Apel podpisał także biskup Athanasius Schneider. To on 1 kwietnia 2020 r. w programie TVP „Warto rozmawiać” wygłosił przesłanie dla Polaków: „Życzę Wam, by polskie społeczeństwo przyczyniło się do ocalenia Europy od nowego niewolnictwa i dyktatury ogólnoświatowej ideologii gender” – mówił.

W wywiadzie-rzece z Pawłem Lisickim, redaktorem naczelnym tygodnika „Do Rzeczy”, podważał decyzje personalne Watykanu: „Z pewnością można tu mówić o ogromnej odpowiedzialności Stolicy Apostolskiej za to, że biskupami i kardynałami zostali ludzie, którzy głosili dwuznaczną naukę, nie dawali żadnej rękojmi, że będą wiernie uczyć stałej wiary Kościoła.”

Zaś kilka tygodni temu, w październiku, stwierdził, że wprowadzenie obowiązku szczepień przeciwko COVID-19, preparatem powstałym przy udziale linii komórkowych pochodzących od dzieci nienarodzonych, byłoby „początkiem czasu Apokalipsy”.

Mamy więc do czynienia z apelem duchownych, których poglądy są znacznie bardziej radykalne niż poglądy Watykanu. Dwóch z nich krytykując czasy obecne, porównuje je do świata z czasów sowieckich – ich zdaniem lepszego niż dzisiejszy.'

To bardzo specyficzna grupa hierarchów. Jednak u tych katolików, dla których słowa biskupów mają znaczenie, tego rodzaju apel, bez wyjaśnienia, kto dokładnie go podpisał, może wpłynąć na podjęcia decyzji o nieszczepieniu się przeciwko COVID-19, nawet mimo wysokiego ryzyka zachorowania (np. wśród osób starszych).

Trudno oprzeć się wrażeniu, że życie narażonych na koronawirusa ludzi uznano tu za mniej ważne niż los klonów komórek, pobranych ok. 50 lat temu od zarodków.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze