Podczas nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu 6 września 2021 posłowie głosowali nad uchyleniem rozporządzenia prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
Za uchyleniem rozporządzenia prezydenta było 168 osób, przeciwko – 247, a wstrzymało się 20 osób.
Oprócz PiS-u za utrzymaniem stanu wyjątkowego była Konfederacja (z wyjątkiem Dobromira Sośnierza, który głosował przeciw), Porozumienie Jarosława Gowina, troje posłów Kukiz’15, koło Polskie Sprawy i dwóch posłów niezależnych (Ajchler i Mejza).
Zakończyć stan wyjątkowy chciały kluby Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Polski 2050 oraz posłowie niezależni Paweł Zalewski i Ryszard Galla. Od głosu wstrzymał się PSL.
Rozporządzenie obowiązuje od północy z 2 na 3 września 2021.
Jeszcze przed debatą wprowadzenie stanu wyjątkowego skrytykował Rzecznik Praw Obywatelskich, Marcin Wiącek. RPO pyta premiera Mateusza Morawieckiego, dlaczego rząd nie zastosował łagodniejszych środków, a dziennikarze nie dostają przepustek, tylko mają całkowity zakaz przebywania na granicy.
Wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego w przygranicznych miejscowościach złożył 31 sierpnia 2021 szef MSWiA, Mariusz Kamiński. Dwa dni później podpisał go prezydent. Według Konstytucji stan wyjątkowy obowiązuje, odkąd opublikowane zostanie zarządzenie prezydenta – czyli od północy z 2 na 3 września 2021. Gdyby Sejm uchylił rozporządzenie prezydenta, stan wyjątkowy przestałby obowiązywać.
Prezydent: Bo Łukaszenka chce powtórzyć rok 2015
Na sali nie było prezydenta Andrzeja Dudy, który wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. W jego imieniu przemawiał minister Paweł Soloch. Stwierdził, że „pierwszy raz mamy do czynienia z zagrożeniami takiej skali” i dlatego należy wprowadzić stan wyjątkowy.
Główny powód wprowadzenia stanu wyjątkowego to zdaniem prezydenckiego ministra „szczególne zagrożenie bezpieczeństwa na granicy polsko-białoruskiej spowodowane w pierwszym rzędzie polityką państwa białoruskiego”. Soloch mówił, że mamy kryzys migracyjny, a obecna sytuacja ma potencjał do eskalacji. Celem białoruskiego prezydenta Łukaszenki ma być doprowadzenie do takiego kryzysu na granicach Europy, jaki był w 2015 roku.
Drugi powód wprowadzenia stanu wyjątkowego to ćwiczenia Zapad. „Te ćwiczenia zawsze przybierały agresywny, skierowany przeciwko państwom zachodnim charakter” – przekonywał Soloch. Opowiadał też o „agresji informacyjnej” Łukaszenki.
„Prezydent ma świadomość, z jakim bagażem emocjonalnym w Polsce jest obarczona decyzja o stanie wyjątkowym” – mimo tego zdecydował się podpisać rozporządzenie.
Morawiecki: „Granica jest świętością”
„Dziś Gruzja, jutro Ukraina, a jutro może przyjść czas na Polskę – te słowa Lecha Kaczyńskiego dziś stają się faktem” – przemówienie premiera Morawieckiego utrzymane było w najwyższych rejestrach.
Odwoływał się nie tylko do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego. Wydarzenia na granicy wpisał w historię polskiej walki o niepodległość. „Dla nas Polaków strzeżenie tych granic powinno być czymś absolutnie oczywistym, powinno być oparte o konsensus polityczny” – mówił Morawiecki.
„Za granice państwa przelewały krew pokolenia Polaków, ta granica jest świętością” – grzmiał. A do najbardziej pamiętnych zdań z tego przemówienia z pewnością zaliczać się będą słowa:
„Wprowadzamy stan wyjątkowy nie po to, żeby ograniczać wolność, ale żeby zapewniać wolność”.
Premier mówił też o rozpisanym na role schemacie: „Atak na państwa bałtyckie, atak na Rzeczpospolitą jest czymś bez precedensu, to nie jest tylko konflikt dyplomatyczny”. Twierdził, że naruszana jest integralność państwa polskiego i suwerenność naszych granic.
Mówił o dniu próby. Unosił się: „Nie czekać, co przyniesie zapad, nie czekać, co przyniosą kolejne akty dramatu napisanego w Moskwie, napisanego w Mińsku, tylko działać!”
Tuż przed wystąpieniem Tomasza Siemoniaka z Platformy Obywatelskiej z sali plenarnej wyszedł Jarosław Kaczyński.
Kamiński: „Z Łukaszenką damy sobie radę, ale wy nam nie przeszkadzajcie”
Autor wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego, minister spraw wewnętrznych, Mariusz Kamiński, wielokrotnie zwracał się do opozycji. „To nie jest czas na pokrzykiwanki” – zaczął.
„Z Łukaszenką damy sobie radę, ale wy nam nie przeszkadzajcie i zróbcie to w imię lojalności państwowej i imię lojalności wobec waszych wyborców, również naszych obywateli niezależnie od ich poglądów politycznych” – mówił Kamiński.
Podobnie jak premier twierdził, że dochodzi do zagrożenia suwerenności naszego kraju i integralności granic naszego państwa”: „Niebezpieczeństwo jest realne. My nie straszymy nikogo, tylko przedstawiamy fakty”.
Przywoływał rok 2015, mówił, że wśród osób, które wtedy przekroczyły granice Europy byli terroryści, a Łukaszenko chciałby powtórki z tamtego czasu. „Cała Unia Europejska trzyma za nas kciuki” – stwierdził.
Zapewniał, że na granicy toczy się normalne życie, a stan wyjątkowy nie uderza w mieszkańców przygranicznych miejscowości: „Ludzie pracują w polu, ludzie tam żyją”.
Działania polskich władz Kamiński połączył z sytuacją białoruskich opozycjonistów:
„Więzienia na Białorusi zapełnione są więźniami politycznymi. W więzieniach siedzą liderzy, nasi rodacy, liderzy polskiej mniejszości narodowej, pani Angelika Borys, pan Andrzej Poczobut, domagamy się ich zwolnienia na każdym kroku, w każdy sposób głośno i w każdy inny sposób możliwy. Niektórych ludzi, naszych rodaków udało nam się wyciągnąć z więzienia, ale będziemy konsekwentnie walczyli dalej. To jest odpowiedź Łukaszenki, zemsta Łukaszenki. Jeżeli nie będziemy działali skutecznie i konsekwentnie zaleje nas wala uchodźców, zaleje nas fala nie uchodźców tak naprawdę, ale nielegalnych migrantów”.
„Środki są adekwatne, proporcjonalne, przemyślane, nie działamy histerycznie. Czas politykowania w tych sprawach się skończył, jest czas działania” – mówił minister spraw wewnętrznych.
Poseł PiS, Zdzisław Sipiera, powiedział chwilę później, że opozycja i zaprzyjaźnione z nią media wspierają białoruski reżim. Stwierdził też, że „dopóki PiS jest przy władzy, bezpieczeństwo będzie najważniejsze. Porządek i bezpieczeństwo”.
Siemoniak: „Jeśli macie rację, dlaczego boicie się mediów?”
„Jest to pierwszy w świecie stan wyjątkowy ogłoszony przez rzecznika prasowego” – drwił Tomasz Siemoniak, minister obrony w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz.
Mówił, że rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego jest nieadekwatne do zagrożeń. „Nikt nie uwierzy, że głównym zagrożeniem są dziennikarze”.
„Jeśli uważacie, że Polska ma rację w konflikcie z Białorusią, dlaczego boicie się mediów?” – pytał Siemoniak.
Stwierdził, że chociaż zagrożenia ze strony Łukaszenki nie należy lekceważyć, to nie należy też pozostawić ludzi na granicy bez pomocy – a do tego zobowiązuje Polskę prawo międzynarodowe.
Chciał też wiedzieć, dlaczego premier nie spotkał się z opozycją, a prezydent nie zwołuje Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Gawkowski: „Ubierzcie się w mundury w TVP”
Dlaczego rząd nie wprowadził stanu wyjątkowego, gdy umierało 70 tys. ludzi z powodu covidu? – pytał Krzysztof Gawkowski z Lewicy. „Jedyny stan wyjątkowy, jaki wprowadzacie, to ten dotyczący służby zdrowia, opieki społecznej i klimatu” – mówił.
Według szefa klubu Lewicy PiS-owi nie chodzi o bezpieczeństwo Polek i Polaków, tylko o cyniczne utrzymanie się przy władzy. „Nie jesteście ani przyzwoitymi ludźmi, ani skutecznymi politykami, łączycie nieudolność z cynizmem” – mówił Gawkowski.
Zwrócił uwagę, że choć manewry Zapad odbywają się od 20 lat, nigdy w związku z nimi nie wprowadzano stanu wyjątkowego. Zaapelował, żeby członkowie rządu ubrali się w mundury i tak występowali w TVP.
„Trzeba dbać o granice państwa, trzeba też dbać o granice przyzwoitości” – dodał.
Kosiniak-Kamysz: „Nie mówicie nam całej prawdy”
„Premier Morawiecki uderzył w wysokie tony, ale nie przekonał pana prezydenta. Bo gdyby zagrożenie było aż tak poważne, to nie wierzę, że nie przyjechałby prezydent RP i nie stanąłby tutaj przed nami” – zwrócił uwagę przewodniczący PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
„Nie mamy pewności co do waszych intencji. Nie mówicie nam całej prawdy, naszym zdaniem wiele decyzji podejmujecie z pobudek wyborczych” – zwracał się do rządu. Ale skrytykował też działania posłów opozycji na granicy: „Można mieć dobre intencje i wpisać się w scenariusz, który najbardziej odpowiada tej władzy”.
PSL wstrzymał się od głosu. Dlaczego? Kosiniak-Kamysz przekonywał, że to wyraz odpowiedzialności, a w tej sprawie nie należy uprawiać politykierstwa.
Zakończył zwracając się do ław PiS-u: „Polska będzie trwała dużo dłużej niż wasze rządy i zobaczycie to”. Na co prowadzący obrady wicemarszałek Ryszard Terlecki rzucił do mikrofonu: „Trzy procent” (nawiązując do sondażowego poparcia dla PSL).
Konfederacja: Tam działa KGB
Krzysztof Bosak z Konfederacji stwierdził, że wydarzenia na granicy to akcja zorganizowana i koordynowana przez funkcjonariuszy KGB. I też mówił o kryzysie migracyjnym. „Jeśli nie na początku kryzysu migracyjnego, to kiedy stan nadzwyczajny miałby być wprowadzony?” – pytał Bosak.
Jego kolega z Konfederacji Artur Dziambor, krytykował posłów opozycji obecnych na granicy: „Przynosicie nam międzynarodowy wstyd, bo w świat idzie informacja, że posłowie wykonują fikołki na granicy i pokazują, że jest nieszczelna”.
Gowin: „Mimo braku dialogu popieram”
Głos zabrał też Jarosław Gowin. Zwrócił uwagę, że w sytuacji gdy ograniczane są prawa obywatelskie, konieczna jest rzetelna debata, informacja i konsultacje ze wszystkimi środowiskami politycznymi. A tego nie było. „Po raz pierwszy rzetelną informację usłyszałem przed chwilą z ust ministra Kamińskiego” – mimo to Gowin był za przedłużeniem stanu wyjątkowego.
„Tutaj naprawdę chodzi o Polskę, a nie o to, który z obozów zbije paru punktów w sondażu” – stwierdził. I dodał, że stawia rządowi trzy warunki: domagał się obecności funkcjonariuszy unijnej agencji Frontex, wprowadzenie przepustek dla dziennikarzy oraz wsparcia dla przedsiębiorców i samorządów.
Kto obudzi Kaczyńskiego
Nieobecność Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego wywołała komentarze opozycji. „Czy możecie obudzić wicepremiera ds. bezpieczeństwa?” – ironizowała posłanka Platformy Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz. To odwołanie do słów samego Kaczyńskiego, który wspominał, że 13 grudnia 1981 roku, obudził się w południe, a ponieważ w jego domu rano nie słuchano radia ani telewizji, nie wiedział, że wprowadzono stan wojenny.
A poseł Bartłomiej Sienkiewicz (też PO): „Mówicie, że jesteśmy w stanie wojny, a najwyraźniej wasz prezydent uważa zupełnie inaczej, wicepremier ds. bezpieczeństwa wychodzi sobie w trakcie debaty”.
„Nawet prezydent Jaruzelski miał odwagę spojrzeć społeczeństwu w oczy” – drwiła posłanka Katarzyna Kretkowska (Lewica).
„Wyjątkowy stan zamydlania nam oczu” – to określenie Hanny Gill-Piątek z koła Polski 2050 Szymona Hołowni.
Białoruskie standardy polskich służb
Posłowie Lewicy odnosili się do sytuacji osób na granicy. Poseł Maciej Konieczny, który jako pierwszy udzielił im pomocy, mówił:
„Najchętniej zapytałbym o aktualny stan zdrowia osób, które przebywają na granicy w Usnarzu. Niestety tłumacze współpracujący z Fundacją Ocalenie nie mogą o to zapytać. Stan zdrowia tych osób niewiele was obchodzi a o ich losie wielokrotnie kłamaliście.
Patrząc w oczy afgańskim kobietom, słuchałem rzeczniczki Straży Granicznej, która mówiła, że są tam sami mężczyźni”.
Maciej Gdula (Lewica) pytał dlaczego polskie władze stosują białoruskie standardy i nie dopuszczają dziennikarzy. A jednocześnie oddają pole Łukaszence, bo to Białorusini udzielają pomocy humanitarnej osobom na granicy.
Zwrócił się też do Konfederacji: „Polscy funkcjonariusze łamali prawo utrudniając wykonywanie mandatu posła. Jesteście wolnościowcami za dychę, zmieńcie sobie nazwę na Kompromitacja z Konfederacja”.
Oj Pinokio zbawco, uratowałeś naszą wolność!!! Mam nadzieję, że w końcu odpowiesz za te nędzne łgarstwa wraz z innymi szumowinami z tego pseudo rządu.
Za tę akurat granicę przelewały krew pokolenia jakiej narodowości? Bo nie bardzo zrozumiałem słów mędrca. Natomiast dewiza "wolność to zniewolenie" jest głęboka.
"Wolno", to zakradło się tu parawaniarstwo państwa dyktatu politycznej dykty.
Lewactwo drze mordę, ale protestować pod ambasadę Białorusi już nie pójdzie 🙂 To jest właśnie V kolumna….
Bardzo piękne przemówienie Kaminskiego, on mnie ałtentycznie przekonał. Do tego Konfederacja zaorała fikołki matołki i opozycja natenczas zaorana.
Jeżeli okaże się, że to następna prowokacja tego przestępcy to, pomimo że został ułaskawiony przez Budynia, czy podpadnie pod recydywę, karaną jak wiadomo surowiej?
Jedną z perełek jest to że tzw. "wolnościowcy" są za ograniczeniem wolności (nie słyszałem, żeby miękiszony z opozycji to wykorzystały). A w ogóle- wolność? Po co nam wolność? Przecież mamy polskie auta elektryczne!
Konfederosja nigdy nie zaskakuje.