„Przybiegłam na miejsce i jak zobaczyłam nieżyjącego żubra, to się rozpłakałam. A potem ten widok: jego towarzysz, Poradek, chodzi koło niego, trąca go nosem, wącha, żeby go ożywić. Serce pęka. To są nasi mieszkańcy” – mówi OKO.press Julita Toczyska, mieszkanka Starego Masiewa
Między 7 a 8 rano w niedzielę 12 listopada we wsi Stare Masiewo w powiecie hajnowskim na Podlasiu pędząca wojskowa ciężarówka zabiła stojącego przy drodze żubra – wynika z relacji mieszkańców. Żubr spacerował przy drodze wraz z kolegą, pięcioletnim żubrem Poradkiem.
Żubr zginął w samym centrum malutkiej miejscowości – tuż obok placu zabaw dla dzieci i świetlicy wiejskiej, pod domem sołtysa. Na tej drodze obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h w związku z terenem zabudowanym*.
Wojskowy samochód marki Jelcz – według relacji mieszkańców pochodzący prawdopodobnie z lokalnej jednostki wojskowej w miejscowości Bondary – potracił go z taką siłą, że kilkuset kilogramowe zwierzę było pchane po drodze lub przeleciało nawet kilkanaście metrów.
Ciężarówka zatrzymała się około dwadzieścia metrów za miejscem zdarzenia – wynika z relacji świadka, który widział miejsce zdarzenia po wypadku, zanim zabitego żubra zabrały służby Białowieskiego Parku Narodowego.
Przed południem o zdarzeniu w mediach społecznościowych poinformował Adam Wajrak, dziennikarz i działacz na rzecz ochrony przyrody. OKO.press dostało sygnał bezpośrednio od mieszkanki regionu.
Stare Masiewo to malutka wioska położona tuż przy granicy Białowieskiego Parku Narodowego. Mieszka tu niecała setka osób. W graniczących z wsią lasach Białowieży żyje populacja pozostającego pod ścisłą ochroną żubra odtworzona dzięki zabiegom przyrodników. Obecnie jest to 829 osobników – tyle naliczono podczas dorocznego liczenia żubra w lutym 2023 roku.
Droga przez wieś jest ślepa, biegnie wprost do puszczy. Nie ma nawet chodnika.
W ciągu ostatnich trzech dni para żubrów była wielokrotnie widziana przez mieszkańców w okolicy, m.in. na polanie masiewskiej. To dla mieszkańców nic zaskakującego.
„Żubry czasem chodzą samotnie, czasem parami, czasem się widzi całe stada. Wskakują przez płoty, przychodzą jeść jabłka. To dla nas nic dziwnego, w końcu mieszkamy w Puszczy. To też są nasi mieszkańcy, żyjemy tu razem” – mówi pani Julita.
Podkreśla, że sytuacja się zmieniła od czasu, gdy rozpoczęła się budowa zapory na granicy polsko-białoruskiej w związku z kryzysem migracyjnym. Decyzję o budowie niemal 190 kilometrowej zapory podjął prezydent Andrzej Duda w listopadzie 2021 roku. Prace ruszyły niemal natychmiast i trwały kilka miesięcy.
„Myślę, że powstanie tej zapory zakłóciło jakoś migracje i wędrówki tych zwierząt, stąd częściej są one widywane po wsiach” – mówi pani Julita.
W niedzielę 12 listopada dwa żubry weszły do samego centrum wsi. Po jednej stronie drogi są domy, po drugiej niewielka łąka.
Widoku na tą stronę drogi nie zasłania ani jedno drzewo. Na drodze nie ma ani jednego zakrętu – droga prowadząca przez wieś jest prosta jak linijka – widać to na zrobionych przez mieszkańców zdjęciach.
„Była 7:30 z rana, nie było ciemno, nie padał deszcz, widoczność była dobra, bo nie było żadnej mgły. Żubr to nie jamnik, żeby go nie było widać z daleka. To jest ogromne zwierzę. Gdyby ten kierowca jechał normalnie, to by do tego nie doszło. Ta ciężarówka powinna była jechać maksymalnie 50 km na godzinę. A jechała dobrą stówę” – domniema jeden ze świadków, który na miejscu pojawił się niedługo po wypadku.
Kierujący ciężarówką, który po uderzeniu żubra zatrzymał się kilkanaście metrów za miejscem, gdzie upadło zwierzę, twierdzi, że żubr wyszedł na drogę nagle z podwórka sołtysa. Ale sołtys ma monitoring okolicy swojego domu i twierdzi, że w okolicach godziny zdarzenia – 7:30 rano, na nagraniu nie widać żadnych żubrów.
Jeśli zaś żubr wyszedł z bramy, której monitoring nie obejmuje, to prędkość z jaką jechała ciężarówka, musiała być ogromna, bo ta brama znajduje się 20 metrów od miejsca, w którym ostatecznie upadł potrącony żubr.
„To jest ewidentne, że ten kierowca po prostu jechał znacznie za szybko” – mówi nam jeden z mieszkańców.
Na miejsce zdarzenie wezwana została Żandarmeria Wojskowa oraz przedstawiciele Białowieskiego Parku Narodowego – m.in. lekarka weterynarii Elwira Plis-Kuprianowicz. Zawiadomiono też Ośrodek Hodowli Żubrów – wyspecjalizowaną jednostkę BPN, odpowiedzialną za ochronę żubrów. Jej pracownicy przybyli na miejsce, by dokonać oględzin, stwierdzić zgon i usunąć żubra z drogi.
Na miejsce wypadku nie została wezwana policja.
OKO.press próbowało się skontaktować z władzami Białowieskiego Parku Narodowego, lecz bezskutecznie. Chcieliśmy ustalić, jakie kroki wobec sprawcy wypadku zamierza podjąć Białowieski Park Narodowy, który odpowiada za bezpieczeństwo żubrów.
Skontaktowaliśmy się za to z pełniącym tego dnia dyżur w Straży Parku komendantem Jarosławem Sawickim, który jednak nie zgodził się udzielić żadnych informacji na temat zdarzenia. Lekarka weterynarii Elwira Plis-Kuprianowicz także odmówiła komentarza.
Skontaktowaliśmy się też z nadleśnictwem Browsk, w granicach którego leży Stare Masiewo. Od naszego rozmówcy strażnika leśnego Bogdana Wasilczuka dowiedzieliśmy się tylko, że to zdarzenie zostanie uznane za kolizję drogową bez winy sprawcy, ale nie udało nam się potwierdzić natychmiast tej informacji.
„Jakby pani jechała i wypadł pani na drogę łoś, to będzie pani miała wykroczenie i winę ponosiła z tego tytułu?” – powiedział strażnik z nadleśnictwa Browsk.
Bezpieczeństwo drogowe w Starym Masiewie uległo znacznemu pogorszeniu od czasu, kiedy rozpoczęła się budowa zapory na granicy z Białorusią, czyli od momentu wybuchu kryzysu migracyjnego.
To we wrześniu 2021 roku nasilił się problem z próbami nielegalnego przekraczania granicy Polski. W listopadzie 2021 roku prezydent Duda podjął decyzję o budowie zapory na granicy, m.in. bezpośrednio na terenie Puszczy Białowieskiej. Przez dziesięć miesięcy obowiązywał też zakaz przebywania w 183 miejscowościach w województwach lubelskim i podlaskim przylegających do granicy z Białorusią. Obecnie wstęp jest wciąż zabroniony w pasie o szerokości 200 metrów wzdłuż podlaskiego odcinka granicy.
Budowa fizycznej zapory na granicy sprawiła, że przez ciche białowieskie miejscowości, po wąskich lokalnych drogach, zaczęły przemieszczać się wojskowe i budowlane ciężarówki.
Sunące przez Stare Masiewo z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę Rosomaki i Hummery są – jak wynika z relacji mieszkańców – codziennością. Pani Julita nie raz widziała je na własne oczy.
„Te ciężarówki jeżdżą tędy po kilka razy dziennie, bo wożą żołnierzy na zmiany do granicy. Nie raz mijały mnie na drodze, nawet nie zwalniając. Często pędzą jak szalone. To się widzi, to się czuje” – mówi.
Mieszkańcy nie raz alarmowali o sytuacji policję i inne służby, ale do dziś problemu nie udało się rozwiązać. „Wojsko rządzi się swoimi prawami i my jesteśmy wobec tego bezradni. Odkąd w okolicy pojawiło się wojsko, strach wypuścić dzieci na rower” – mówi jeden z mieszkańców.
Rozmówcy OKO.press podkreślają, że codziennie zmagają się z bezkarnością tych służb.
„Z jaką prędkością musi jechać samochód ciężarowy, żeby zabić żubra? Żubr jest wielki i ciężki. Tuż obok miejsca, gdzie ten żubr został potrącony, jest plac zabaw dla dzieci i świetlica wiejska. To mógł być każdy z nas, to mogło być dziecko. Gdyby to był człowiek, zostałby zmiażdżony” – mówi poruszona mieszkanka.
* Poprawka: W pierwszej wersji tekstu, w oparciu o rozmowy z mieszkańcami, nieprawidłowo podaliśmy, że na tym odcinku drogi przez Stare Masiewo obowiązywało ograniczenie prędkości dla ciężarówek do 30 km/h. Po odpowiedzi z Urzędu Gminy Narewka o obowiązującą na tym odcinku prędkość, poprawiliśmy tekst. Zgodnie bowiem z wdrożoną w roku 2019 roku stałą organizacją ruchu, w miejscowości Stare Masiewo obowiązuje ograniczenie prędkości 50 km/h (w związku z terenem zabudowanym).
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze