0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

„W tej chwili znajdujemy się na stosunkowo niskich poziomach inflacji i można powiedzieć, że inflacja dzisiaj nie jest dużym problemem. Takie stanowisko z mojej strony skłania do postawienia pytania, kiedy nastąpią pierwsze obniżki stóp procentowych” – powiedział w rozmowie z Radiem Maryja członek Rady Polityki Pieniężnej Henryk Wnorowski.

To kolejny tego rodzaju głos z RPP.

„RPP może zacząć dyskusję o obniżkach stóp w marcu 2025 roku, ale im luźniejsza polityka fiskalna, tym bardziej restrykcyjne powinno być nastawienie monetarne” – mówił w pierwszej połowie listopada inny członek Rady, Ludwik Kotecki.

„Od roku podtrzymuję ocenę, że w marcu 2025 r. może dojść do dyskusji o obniżkach stóp procentowych. Scenariusze kolejnych miesięcy zmieniają akcenty, ale tego scenariusza nie niwelują. Jestem przygotowany na dyskusję o obniżkach stóp procentowych w marcu przyszłego roku. Prezentuję stanowisko, w którym nie chcę utrzymywać relatywnie wysokich stóp procentowych dłużej, niż to jest konieczne. Jestem przygotowany na sytuację, w której jeśli pojawi się przestrzeń w marcu — będę za dyskusją i za rozważaniem zmian parametrów polityki pieniężnej. Moim zdaniem, przestrzeń do cięcia stóp procentowych może pojawić się w marcu” – to z kolei kolejny członek RPP, Cezary Kochalski w rozmowie z ISBnews.

Przeczytaj także:

Sądny marzec

Dlaczego w marcu? Wówczas poznamy najnowszą projekcję inflacji autorstwa analityków Narodowego Banku Polskiego. NBP publikuje je trzy razy do roku: w marcu, lipcu i listopadzie. Jest on podstawą do decyzji o stopach procentowych.

W listopadowej projekcji analitycy NBP wyliczyli, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem w momencie obliczeń są dalsze wzrosty inflacji i jej średnioroczny poziom 5,6 proc. w 2025 roku. W tym roku NBP przewiduje średnio 3,7 proc.

I to bardzo możliwa prognoza – jeśli inflacja w listopadzie i grudniu utrzyma się do końca roku na poziomie 5 proc. (to wynik z października), to średnia wyniesie właśnie 3,7 proc.

Skąd więc taki skok w przyszłym roku? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. W momencie, gdy powstawała prognoza, wciąż nieznane były plany rządu co do cen energii na 2025 rok. A prognozy NBP powstają zawsze na podstawie obowiązującego stanu prawnego.

Ceny energii

We wtorek 19 listopada 2024 rząd przyjął projekt ustawy, która utrzyma do końca września 2025 roku ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh.

„Z uwagi na względną stabilizację na polskich i światowych rynkach energii elektrycznej podmioty z sektora JST, użyteczności publicznej i MŚP znajdują się w bezpieczniejszej sytuacji w porównaniu z odbiorcami w gospodarstwach domowych, dlatego nie będą objęte proponowanym wsparciem” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Według resortu klimatu bez interwencji ustawowej odbiorcy płaciliby około 623 zł/MWh – tyle wynosi średnia cena energii elektrycznej w grupie taryfowej G wynikająca z taryf sprzedawców z urzędu, zatwierdzona na okres od 1 lipca 2024 do 31 grudnia 2025.

Czyli – ceny energii byłyby o 25 proc. wyższe niż w zapewnianej ustawą taryfie. Kategoria „użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii” stanowi nieco ponad 20 proc. koszyka inflacyjnego GUS. Więc wyższa cena energii dla gospodarstw domowych znacząco wpłynęłaby na poziom inflacji. Wyższe wydatki na energię to też mniej środków na konsumpcję w innych kategoriach.

Subsydiowanie cen energii (które ma kosztować około 5 mld zł) obniży poziom inflacji w pierwszej połowie 2025 roku. W marcu będzie już mniej więcej wiadomo, w jakim stopniu (zobaczmy wtedy dane ze stycznia i lutego). A w marcowej projekcji członkowie RPP zobaczą lżejszą ścieżkę rozwoju inflacji.

I wówczas – jak mówią członkowie RPP – może otworzyć się pole do dyskusji o obniżkach. Dlatego trudno spodziewać się obniżek już w marcu. Ale z drugiej strony RPP pod przewodnictwem Adama Glapińskiego potrafi zaskakiwać.

Niespodzianki od RPP

Tak jak we wrześniu 2023, nieco ponad miesiąc przed wyborami parlamentarnymi, RPP zaskoczyła wszystkich obniżką stóp procentowych aż o 0,75 punktu procentowego, chociaż najśmielsze oczekiwania mówiły najwyżej o obniżce najwyżej o 0,25 punktu. Dr Wojciech Paczos z Cardiff University określał wówczas tamte obniżki na naszych łamach jako „szaleństwo”.

Dziś, chociaż poziom inflacji nie wzrósł wówczas, dalej podtrzymuje, że był to błąd.

„W mojej ocenie tamta obniżka podniosła nam dzisiejszą inflację o 0,5-1 punktu procentowego i opóźniła prawdziwy cykl obniżek nawet o pół roku” – mówi dzisiaj.

Dodaje jednak, że dokładna wycena ówczesnego ruchu RPP jest bardzo trudna.

„Nie mamy dostępu do alternatywnej rzeczywistości, w której Adam Glapiński zachowuje się odpowiedzialnie i nie robi prezentu wyborczego swojej partii w postaci nagłej obniżki stóp procentowych przed wyborami”.

Zdaniem ekonomisty są jednak pewne wskazówki, które pozwalają nam ocenić wpływ ówczesnej decyzji na dzisiejszą sytuację.

„Wystarczy porównać lipcową i listopadową (2023) prognozę inflacji NBP – widać, że w wyniku obniżki stóp z września trend spadkowy inflacji się bardzo wypłaszacza. Zamiast spadać do 4 proc. w ciągu 2024 roku, utrzymuje się ona na poziomie powyżej 5 proc. Można to traktować jako ostrożną ocenę skutków obniżki – wiemy, że niezależność ekspertów w NBP została bardzo ograniczona za rządów Glapińskiego, i mimo mojego pełnego zaufania do ich profesjonalizmu, podejrzewam, że prognozy inflacji NBP nie zawsze są wyrazem najlepszej wiedzy fachowej” – ocenia.

Kiedy obniżka?

Na pytanie o to, czy jego zdaniem wiosną czeka nas obniżka stóp procentowych, odpowiada, że tego życzy sobie i obywatelom. Ale od razu dodaje, że przewidywanie jest dziś bardzo trudne.

„Mamy bardzo mocne efekty drugiej rundy – wcześniej takie drugie »górki« inflacji się w Polsce nie zdarzały. Ciągle wysokie odczyty inflacji bazowej wskazują, że mamy do czynienia z inflacją mocno popytową – nie ma już wąskich gardeł (popandemicznych) po stronie podaży, ani w kraju, ani za granicą”.

I przypomina podstawowy fakt – że podstawowym zadaniem stojącym przed RPP jest sprowadzenie inflacji do celu (czyli 2,5 proc. ± 1 pkt. proc.).

„Dopiero gdy ta spadnie i RPP oceni, że nie ma ryzyka kolejnej »górki«, będzie można wrócić do niższych stóp procentowych. RPP ma tak naprawdę dwa narzędzia walki z inflacją – stopy procentowe i zarządzanie oczekiwaniami. To drugie jest lepszym narzędziem, bo nie uderza w portfele obywateli tak bardzo, jak pierwsze, ale RPP słabo z niego korzysta – i w przeszłości i dzisiaj”.

Zmiana myślenia

Jak bardzo mamy do czynienia z nietypową sytuacją pokazuje jednak cytowana na samym początku tego tekstu wypowiedź członka RPP. Henryk Wnorowski stwierdza, że inflacja jest „na stosunkowo niskim poziomie” i „nie jest dziś problemem”. Tymczasem ostatni odczyt GUS to inflacja na poziomie 5 proc.

Przez 2022 i 2023 rok przyzwyczailiśmy się do znacznie wyższych poziomów, ale podstawowe zależności ekonomiczne się nie zmieniły. Ceny rosnące w tempie 5 proc. w skali roku to wciąż szybkie tempo. A przede wszystkim to znacznie powyżej celu inflacyjnego NBP. Przypomnijmy to 2,5 proc., z jednopunktowymi odchyleniami, a więc ostatecznie przedział 1,5-3,5 proc. w średnim okresie.

„Średniookresowy charakter celu inflacyjnego oznacza, że – ze względu na szoki makroekonomiczne i finansowe – inflacja może okresowo kształtować się powyżej lub poniżej celu, w tym również poza określonym przedziałem odchyleń od celu” – czytamy na stronie NBP. W tym roku mieliśmy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem – inflacja chwilowo wróciła do celu, by znów od niego uciec w drugiej połowie roku.

Dr Paczos twierdzi, że naszym głównym problemem wciąż jest upolitycznienie NBP i RPP.

„Trochę jest tak, że dopóki na stanowiska prezesa NBP i do Rady Polityki Pieniężnej politycy zamiast ekspertów będą powoływali znajomych w nagrodę za zasługi dla partii, dopóty będziemy mieli w Polsce takie historie, że od dwóch lat mamy wyższe stopy i wyższą inflację niż we wszystkich rozwiniętych gospodarkach świata”.

Według danych Eurostatu Polska ma obecnie czwartą najwyższą inflację we wspólnocie. Nad nami jest jeden kraj wysoko rozwinięty – Belgia. Ale ta przeżyła swoją górkę inflacyjną w połowie roku.

Nowa normalność

W naszym przypadku ograniczenie podwyżek cen energii powinno wypłaszczyć ścieżkę inflacji, ale może ją też wydłużyć. Wypowiedzi członków RPP na temat obniżek stóp procentowych sugerują, że jej członkowie mogą swój mandat rozumieć inaczej niż jeszcze kilka lat temu.

Być może też silniej odpowiadają na zmęczenie społeczne drogim kredytem, co dokłada się do trudności w zakupie własnego mieszkania.

Mamy też wybory prezydenckie w maju przyszłego roku. Jeśli prezes NBP tak jak we wrześniu 2023 roku będzie zdeterminowany, by pomagać jednemu obozowi politycznemu, a przeszkadzać drugiemu, ma narzędzia, by dalej prowadzić taką politykę i przekonać do swojej linii większość osób w radzie.

W tej kwestii musimy przyzwyczaić się do niepewności i nieprzewidywalności.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze