0:000:00

0:00

13 maja odbyło się spotkania Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet i Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Reprodukcyjnych, współorganizowane przez Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i Aborcyjny Dream Team. Podczas posiedzenia podsumowano pierwsze sześć miesięcy od wydania wyroku TK Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji. Posiedzenia można wysłuchać tutaj. Prowadziła je posłanka Wanda Nowicka (Lewica).

"Pojawiła się zupełnie nowa grupa pacjentek. To osoby, które nigdy nie potrzebowały pomocy psychiatrycznej, ale trafiają do mnie w stanie ciężkiego kryzysu, z myślami rezygnacyjnymi czy samobójczymi. To osoby, które są w ciąży z wadami letalnymi i nie mają żadnego wyboru", mówiła dr Aleksandra Krasowska, lekarz psychiatra.

Co nam zrobił wyrok?

Jak wylicza Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wyrok TK Przyłębskiej:

  • uniemożliwił całkowicie dostęp do aborcji z powodu wad płodu w publicznych szpitalach w Polsce;
  • wywołał tzw. efekt mrożący w stosunku do pozostałych, wciąż legalnych, przesłanek aborcyjnych: lekarze z obawy przed odpowiedzialnością karną odmawiają wykonywania aborcji nawet w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia kobiety w ciąży;
  • spotęgował efekt kryminalizacji aborcji: lekarze bardziej się boją zarzutów w związku z przeprowadzaniem ustawowych aborcji, a prokuratura nabrała odwagi do bezpodstawnego wszczynania, motywowanych politycznie, postępowań karnych dot. aborcji (np. postępowanie wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku, która zażądała dokumentacji medycznej wszystkich pacjentek, które miały aborcje w białostockim szpitalu między wydaniem a ogłoszeniem wyroku).

Przeczytaj także:

  • osłabiło się zaufanie pacjentek do lekarzy i opieki zdrowotnej;
  • kobiety boją się o swoje zdrowie i bezpieczeństwo, boją się zachodzić w ciążę, nie mają zaufania do publicznej opieki zdrowotnej;
  • pacjentki, u których zdiagnozowano uszkodzenie płodu, i ich rodziny są w fatalnej kondycji psychicznej;
  • zmniejszył się odsetek kobiet korzystających z badań prenatalnych i doprowadzających diagnostykę do końca;
  • od 22 października 2020 na wyjazd do zagranicznej kliniki na zabieg aborcji w drugim trymestrze wyjechało 597 osób. 163 z nich ujawniły informację, że przyczyną zabiegu jest wada płodu;
  • 194 osoby zdecydowały się na domową aborcje farmakologiczną w drugim trymestrze ciąży. 10 tysięcy osób wzięło tabletki w pierwszym trymestrze;
  • wsparcie finansowe Aborcji Bez Granic dla osób, które wyjechały do aborcyjnych klinik zagranicznych, przekroczyło w ciągu pół roku 420 tys. zł - 100 tys. więcej niż przez cały wcześniejszy rok.

„Nie chcę być żywą trumną dla płodu”

Podczas spotkania w Sejmie wypowiadali się lekarze i lekarki, którzy/re na co dzień stykają się z pacjentkami w tragicznej sytuacji związanej z wyrokiem TK.

Dr Anna Parzyńska, specjalistka ginekologii i położnictwa ze Szpitala Bielańskiego: "Kobiety, które zwracają się do mnie jako ginekolożki po wyroku TK ws. aborcji czują lęk i samotność. Boją się zachodzić w ciążę, boją się, że lekarze będą zatajać nieprawidłowości u płodu. Nie mają zaufania do służby zdrowia ani oparcia w państwie".

Dr n. med. Maciej Socha, specjalista ginekologii i położnictwa, ordynator Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku, kierownik Katedra Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu: "Wyrok uniemożliwił lekarzom pomaganie pacjentkom. Podam przykład pani Magdy, u której wykryto holoprozencefalię.

Skrótowo mówiąc, to taka sytuacja, w której nie dochodzi do podziału na część lewą i prawą w mózgoczaszce. To powoduje, że pojawia się cyklopia. Płód ma tylko jedno oko. Nie ma nosa, pod okiem ma rodzaj wyrostka.

Pacjentka zgłosiła się do mnie w nastym tygodniu ciąży. Kolega lekarz, który ją diagnozował w 12. tygodniu, widział to. Ale, jak powiedział mi partner pacjentki, lekarz na pytanie, dlaczego o tym nie poinformował, odpowiedział: ale po co wam ta informacja? I tak nic z tym nie zrobimy. I tak musicie donosić. Parafrazując jednego z polityków: donosić, żeby ochrzcić.

Nie wiem, co robić w takiej sytuacji, a z takimi sytuacjami musimy się mierzyć. Dalsza diagnostyka ujawnia, że płód nie ma nerek. To tragiczna wada, która nie pozwala na dializy, na przeszczep. Rozmowa, którą wtedy muszę odbyć z pacjentką jest jedną z najtrudniejszych w mojej pracy.

W sytuacji gdy zmienia się prawo aborcyjne, nie zmienia się liczba aborcji, tylko ich dystrybucja. Czyli pary wyjeżdżają za granicę. I ta para też zniknęła na jakiś czas. Po powrocie nie chcieli powiedzieć, co się stało, ale ciąża została zakończona. Ale to byli zamożni pacjenci. Dla mnie największym problemem są te wykluczone pacjentki, wykluczone komunikacyjnie, społecznie.

Inna pacjentka powiedziała mi: >>Nie chcę być żywą trumną dla płodu<<. Ta pacjentka też gdzieś zniknęła. Być może znalazła numer do >>ciotki<< u naszych południowych sąsiadów".

Zobacz rozmowę OKO.press z dr Sochą:

Psychiatra: ktoś w końcu umrze

Dr n. med. Grzegorz Pietras, specjalista ginekologii i położnictwa, Wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej, Uniwersytet Medyczny w Lublinie: "My umiemy pacjentkom pomóc, umiemy zdiagnozować, a jednocześnie nie możemy tego zrobić. Nasze państwo umywa ręce. Co z naszą wiedzą medyczną, której nie możemy wykorzystać? Ta kuriozalna klauzula sumienia. W całym województwie podkarpackim nie ma szpitala, który robi badania prenatalne, bo nikt nie chce tego robić.

Ten nacisk na lekarzy sprawi, że będziemy się bali działać w sytuacji na poły legalnej np. w przypadku ciąży pozamacicznej, czy ciąży w przypadku przerośniętego łożyska. Jeżeli nie dokonamy aborcji, to może to zagrozić życiu matki. Te decyzje będą przekładane, bo nie ma sytuacji nagłej, bo będziemy czekać do ostatniej chwili.

Boli mnie też to, co dzieje się w Polsce z zespołem Downa. Polska jest jedynym krajem, który dzieli zespół Downa na "chory" i "zdrowy". Można szafować przykładami, że ci ludzie sobie radzą i to są bardzo fajne rzeczy. Ale najczęściej zespół Downa to są osoby bardzo ciężko chore, z wieloma schorzeniami".

Dr n. med. Aleksandra Krasowska, specjalistka psychiatrii, założycielka inicjatywy „Lekarze Kobietom”: "Pojawiła się zupełnie nowa grupa pacjentek. To osoby, które nigdy nie potrzebowały pomocy psychiatrycznej, trafiają do mnie w stanie ciężkiego kryzysu, z myślami rezygnacyjnymi czy samobójczymi. To osoby, które są w ciąży z wadami letalnymi i nie mają żadnego wyboru.

I tutaj mamy kryzys na kilku poziomach. Po pierwsze, konfrontacja z sytuacją, w której jesteśmy w ciąży, ale dziecka zdrowego nie będzie. To będzie albo poronienie, albo śmierć dziecka tuż po urodzeniu. Po drugie, kobiety są przerażone momentem, w którym ciąża stanie się widoczna, jak zaczną się ruchy ciąży. To konfrontacja z faktem, że tę ciążę się odczuwa, ale dziecko tego nie przeżyje. Po trzecie, rodziny tych osób są w kryzysie. Wiedzą, że muszą cierpieć, mimo że medycyna zna sposoby, żeby to cierpienie skrócić.

Warto też podkreślić, że wszystkie zaświadczenia o zagrożeniu zdrowia lub życia, które wystawiłam takim osobom jako psychiatra, to były sytuacje zagrożenia zdrowia lub życia. To nie były sposoby na obejście zakazu.

Po prostu kobiety są zagrożone ze względu na prawo. Prawo naraża kobiety na zagrożenie zdrowia lub życia. Żadna z tych kobiet, z którą rozmawiałam, nie chciała u mnie być, nie traktowała tego jako sposób na zakaz. Żadna nie myślała, że będzie potrzebowała psychiatry.

I my wiemy, jak to się skończy. Kiedyś ktoś w końcu umrze".

Lekarze, zacznijcie rewolucję

Kamila Ferenc, prawniczka i wicedyrektorka ds. programowych Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny: "Oczywiście, cały wyrok jest skandaliczny, mamy prawo do aborcji niezależnie od powodu. Chciałabym jednak pokazać, jak wyrok wpłynął na wykonanie tych przesłanek, które jeszcze pozostały w ustawie.

U pani Uli zdiagnozowano płody, które były zrośnięte na całej długości brzucha. Miały jedno serce, jedną wątrobę, wspólne naczynia. Nie dało się nic zrobić, wiadomo było, że ciąża obumrze, lub dzieci umrą tuż po urodzeniu. Lekarze rozłożyli ręce i kazali pani Uli nosić dzieci skazane na śmierć. Ciąża zagrażała życiu pacjentki, ale nie zdecydowali się na aborcję. Sami lekarze podkreślali, że dobrze by było, gdyby ciąża obumarła wcześnie. Okazało się, że później trzeba będzie wykonać cesarskie cięcie, które w tym przypadku mogło się skończyć krwotokiem wewnętrznym, uszkodzeniem macicy (co mogło się oznaczać, że Pani Ula nie będzie mogła mieć dzieci). Pani Ula poradziła sobie, ale nie dzięki państwu.

Pani Edyta była po operacji tętniaka. Lekarz stwierdził, że ciąża nie zagraża jej życiu, a jednocześnie, że może nie przeżyć porodu".

Federa w podsumowaniu spotkania opisuje więcej historii: "Pani Mai, u której płodu stwierdzono niedomkniętą czaszkę, jej groziło zakażenie, a konsylium lekarskie orzekło, że ciąża nie powinna być kontynuowana. Pani Joanny, która cierpiała na zakrzepicę tętniczą i zatorowość płucną, płód nie miał szans na przeżycie, a Pani Joanna na przetrwanie porodu".

Karolina Więckiewicz z Aborcyjnego Dream Teamu przedstawiła statystyki Aborcji Bez Granic, które opisaliśmy tutaj:

Więckiewicz: "Chciałam zaznaczyć, że my jesteśmy pozostawione same sobie od 1993 roku, nie od teraz. Później powstały organizacje samopomocowe, które pomagają kobietom. Aborcje dokonane po 22 października kosztowały pół miliona złotych. Zapłaciły osoby, które chciały wesprzeć takie inicjatywy. Kupujemy sobie aborcje nawzajem, po prostu. Doświadczenie aborcji to nie jest statement polityczny. Miały ją osoby niezależnie od tego, na kogo głosują i do jakiego chodzą Kościoła, i czy w ogóle".

Więckiewicz zaapelowała także do lekarzy, by nie hierarchizowali przyczyn kryzysu psychicznego pacjentek w ciąży. Przekonywała, że osoba w ciąży z wadą letalną może być w tak samo złym stanie jak osoba w ciąży, która w ciąży być nie chce. "To tak jakbyśmy musiały zasłużyć na aborcję poprzez trudną sytuację". Przekonywała, że także lekarze powinni wziąć udział w zmianie systemu, rozpocząć rewolucję, która doprowadzi do zmiany.

Projekty w szafie

W spotkaniu wzięła też udział posłanka Lewicy Magdalena Biejat, która przypomniała, że w Sejmie leży ustawa Lewicy w sprawie aborcji:

  • ustawa naprawcza, która znosi karalność pomocnictwa w aborcji, złożona po publikacji wyroku TK Przyłębskiej

W Sejmie leżą jeszcze dwa inne projekty, o których przypomniała posłanka Katarzyna Kotula:

Opozycja chce, by Sejm uzupełnił porządek najbliższych obrad o te trzy projekty.

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze