Brakuje leków, sprzętu medycznego, prądu. “Głównym skutkiem sankcji jest cierpienie narodu syryjskiego” – mówi OKO.press syryjski lekarz dr Mohammad Awak. W korespondencji z Syrii Jagoda Grondecka opisuje, jak międzynarodowe sankcje wpływają na syryjską ochronę zdrowia
Wsparcie dla Syrii jest tematem konferencji w Brukseli, w której biorą Ursula von der Leyen i szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas. Unia jest w stanie wspomóc rząd w Damaszku, ale nie będzie przymykać oczu na akty przemocy – zapowiedziała Kallas.
Doktor Mohammad Awak, onkolog i zastępca dyrektora generalnego szpitala Al-Biruni w Damaszku, codziennie staje przed dylematem: jak skutecznie diagnozować i leczyć pacjentów z chorobą nowotworową, skoro żaden z trzech tomografów komputerowych w szpitalu nie działa.
„Nie możemy ich naprawić z powodu sankcji” – wyjaśnia ze swojego gabinetu w podziemnej części szpitala. „Ich skutki silnie oddziałują na sprzęt medyczny. Nie możemy zdobyć części zamiennych do skanerów do rezonansu magnetycznego lub tomografii komputerowej”. Lekarze w Al-Biruni bezradnie patrzą, jak sprzęt medyczny wart miliony dolarów leży nieużywany. Lekarze nie mogą pomóc pacjentom, którzy tego sprzętu potrzebują. Z podobnymi wyzwaniami mierzą się specjaliści w większości syryjskich oddziałów medycznych.
Kiedy zgłaszający się do nich pacjenci wymagają takich procedur, są kierowani do placówki z działającymi maszynami. Wielu pacjentów ostatecznie wraca do Al-Biruni – największego z niewielu syryjskich ośrodków onkologicznych. Szpital leczy około 70 proc. wszystkich pacjentów z nowotworami, którzy często pokonują duże odległości, żeby otrzymać odpowiednią opiekę. Gwałtownie rosnące ceny paliw sprawiają, że dojazd do kolejnych szpitali, by wykonać niezbędne badania, stanowi poważne wyzwanie dla zubożałej populacji Syrii. Według ONZ ponad 90 proc. mieszkańców żyje poniżej wynoszącej dwa dolary na osobę dziennie granicy ubóstwa. “Głównym skutkiem sankcji jest cierpienie narodu syryjskiego” – twierdzi dr Awak.
Onkolog szczegółowo opisuje nam, w jaki sposób sankcje sparaliżowały zdolność szpitala do pozyskiwania nowego sprzętu, zamawiania części zamiennych, importowania kluczowych leków, a nawet wysyłania karetek z powodu niedoborów paliwa. Sankcje znacząco utrudniły jego import, pogłębiając krajowy kryzys energetyczny. Dr Awak zastanawia się, czy szpital będzie stać na opłacenie nowych, wyższych rachunków za prąd. Odkąd otrzymał telefon z informacją o nowych stawkach, ta kwestia nie daje mu spokoju.
Nawet ratujące życie leki na raka są w niedoborze. Przed wojną domową Syria produkowała 90 proc. używanych w kraju lekarstw, ale nie obejmowało to leków onkologicznych. Dziś odbudowa zniszczonych podczas konfliktu zakładów farmaceutycznych jest niemal niemożliwa z powodu obowiązujących sankcji. Według ONZ liczba państw importujących lekarstwa do Syrii skurczyła się do 10 w porównaniu z 44 przed wybuchem wojny domowej w 2011 roku.
Rocznie szpital Al-Biruni leczy 12 tys. pacjentów onkologicznych, którzy wymagają chemioterapii, terapii ukierunkowanej, immunoterapii i radioterapii. „Mamy wytyczne dotyczące leczenia, tak jak w Europie czy Ameryce, ale nie możemy ich przestrzegać z powodu niedoborów leków” – wyjaśnia dr Awak.
Niedobór zmusza lekarzy do improwizacji, często kosztem rokowań pacjentów. Na przykład, jak tłumaczy dr Awak, standardowe leczenie raka piersi wymaga stosowania podwójnej blokady Pertuzumabu i Trastuzumabu. „Nie mamy Pertuzumabu, więc stosujemy tylko Trastuzumab. W niektórych szpitalach oba leki są dostępne, ale tylko w zmniejszonych dawkach. Pacjenci, którzy powinni otrzymywać leczenie co 20 dni, mogą musieć czekać miesiąc lub nawet sześć tygodni”, wyjaśnia. „To niewątpliwie wpływa na ich oczekiwane przeżycie”.
Po latach wojny i niedawnych wstrząsach politycznych syryjski system opieki zdrowotnej znajduje się w głębokim kryzysie. Według WHO, w grudniu 2024 roku w pełni funkcjonowało tylko 57 proc. szpitali i 37 proc. ośrodków podstawowej opieki zdrowotnej. Organizacja informuje, że 50 proc. budynków na byłych terenach frontowych zostało uszkodzonych lub zniszczonych, a ewaluacja jeszcze się nie zakończyła.
Katastrofalny stan syryjskiego systemu opieki zdrowotnej jest widoczny w prowadzonych przez rząd klinikach. W przepełnionych szpitalach brakuje wolnych łóżek (niekiedy mieszczących dwóch pacjentów naraz). Pacjenci muszą leżeć na podłodze lub wciskać się w każdą wolną przestrzeń. Szpitale dysponują przestarzałym od dekad sprzętem, brakuje niezbędnych narzędzi diagnostycznych. To sprawia, że nawet najbardziej podstawowa opieka medyczna staje się wyzwaniem. Ciągłe niedobory prądu i paliwa sprawiają, że lekarze i dyrektorzy mają trudności nawet z oświetleniem placówek. Jedyne gołym okiem widoczne zmiany to szybko znikające ze ścian portrety Hafiza i Baszszara Asadów, a niekiedy także obecność uzbrojonych bojowników. Jakość opieki medyczniej się nie poprawia.
“Każdego dnia napotykamy wiele problemów. To centralny szpital w Damaszku i mamy tylko jeden działający aparat do USG. Z powodu sankcji nie możemy dokonywać żadnych napraw sprzętu, który jest tak stary, że już nie działa” – przyznaje lekarz rodzinny Ahmad As-Sadnawi ze szpitala Al Mouwasat w Damaszku.
Chociaż decydenci polityczni USA i Unii Europejskiej przez lata podkreślali, że sankcje nie obejmują sektora opieki zdrowotnej, ich efekt mrożący jest niezaprzeczalny. Międzynarodowi dostawcy dwa razy zastanowią się, zanim wyślą do Syrii sprzęt medyczny czy lekarstwa z powodu obaw o złamanie przepisów. Te sięgają bowiem daleko. “Gdy przed kilkoma laty Egipt chciał podpisać z Libanem umowę dotyczącą dostarczania do tego ostatniego gazu ziemnego, okazało się, że nie może tego zrobić, bo gaz musiałby być transportowany przez syryjski gazociąg” – tłumaczy Karam Sharaa, syryjski ekonomista.
Nawet gdy znajdzie się dostawca chętny na transakcję, to ograniczenia w sektorze bankowym sprawiają, że przetwarzanie płatności jest prawie niemożliwe. Syria, podobnie jak Iran, jest odcięta od międzynarodowego systemu bankowego SWIFT. Firmy oferujące przekazy pieniężne, jak Western Union nie mogą działać w Syrii. Jedyny sposób to hawala – popularny na Bliskim Wschodzie nielegalny system przekazów gotówkowych. Nie da się nią jednak zapłacić korporacjom farmaceutycznym za dostawę lekarstw czy szczepionek.
Większość syryjskich szpitali została przed wybuchem wojny domowej wyposażona w sprzęt europejskich firm, np. Siemensa. Części zamienne oferowane niekiedy przez Indie czy Chiny nie są więc rozwiązaniem. „Dostawcy markowego sprzętu medycznego są niezwykle niechętni do współpracy z podmiotami w Syrii, co ogranicza możliwości konserwacji i modernizacji niezbędnego sprzętu medycznego” – powiedział OKO.press rzecznik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Syrii. „W rezultacie znaczna część sprzętu medycznego w kraju jest przestarzała o dekadę lub więcej, a szpitale mają trudności z uzyskaniem części zamiennych lub nawet aktualizacji oprogramowania”.
Inny przykład tego, jak sankcje dewastują syryjski system opieki zdrowotnej, to istnienie listy materiałów tzw. “podwójnego zastosowania”. Należy do nich na przykład podtlenek azotu. To środek znieczulający powszechnie stosowany podczas porodów i operacji. Może być stosowany również do produkcji materiałów wybuchowych. Hel, niezbędny do maszyn do rezonansu magnetycznego, podlega podobnym ograniczeniom.
Dr Zuhair Al-Karrat, chirurg ogólny i dyrektor Ministerstwa Zdrowia Syrii, przyznaje, że sektor jest w opłakanym stanie. „Nie mamy nowego sprzętu, konserwacji, części zamiennych ani misji szkoleniowych” – komentuje.
Te niedobory kosztują życie. Jedne z niezbędnych do ratowania życia sprzętów, których dramatycznie brakuje w kraju, to respiratory dla noworodków i dzieci. “Kilka dni temu w szpitalu pediatrycznym w Damaszku widziałem matkę czekającą z dzieckiem, wiedząc, że umrze, ponieważ nie ma respiratora” – opowiada dr Al-Karrat.
8 grudnia 2024 roku rebelianckie frakcje pod wodzą ruchu Hajat Tahrir asz-Szam (Organizacja Wyzwolenia Lewantu, znana pod arabskojęzycznym skrótem THS) obaliły rząd Baszszara al-Asada i przejęły władzę w Syrii. Od tego momentu zachodni przywódcy debatują nad tym, czy gospodarcze restrykcje powinny pozostać w mocy. A jeśli tak – w jakim zakresie.
Pod rządami rodziny Asadów Syria stała się bowiem jednym z najsilniej obłożonych sankcjami krajów na świecie. W 1979 roku, podczas prezydentury Hafiza al-Asada, Stany Zjednoczone uznały Syrię za „państwowego sponsora terroryzmu”. W 2011 roku, po brutalnym stłumieniu antyrządowych protestów przez jego syna Baszszara al-Asada, USA i UE nałożyły ukierunkowane sankcje na kluczowych urzędników rządowych.
Najsurowsze restrykcje zostały przez USA nałożone w 2019 roku wraz z ustawą Caesar Syria Civilian Protection Act. Ta regulacja skutecznie uniemożliwiła każdemu państwu lub podmiotowi prywatnemu prowadzenie interesów z rządem Asada. Program miał na celu wywieranie presji na rząd kwestii przestrzegania praw człowieka. Został nazwany na cześć „Cezara”, byłego syryjskiego fotografa wojskowego, który zdezerterował w 2013 roku, przemycając tysiące zdjęć dokumentujących tortury i zabójstwa w rządowych więzieniach. Jego działania upowszechniły wiedzę o zbrodniach syryjskiej dyktatury i pomogły wzmocnić międzynarodowe wezwania do rozliczenia sprawców.
Krytycy twierdzą jednak, że program zaprojektowany w celu ukarania reżimu nieproporcjonalnie skrzywdził zwykłych Syryjczyków. To, co miało działać jak skalpel, przypominało raczej siekierę, którą cięto w poprzek wszystkich sektorów gospodarki i nie oszczędzano tych najbardziej kluczowych dla codziennego funkcjonowania państwa i jego obywateli – bankowości, energetyki czy właśnie ochrony zdrowia.
W raporcie na temat “Niezamierzonych efektów środków jednostronnego przymusu przeciwko Syryjskiej Republice Arabskiej” UNESCWA, oenzetowska komisja ekonomiczna i społeczna w Azji Zachodniej, wymienia rozmaite ograniczenia, jakie spotykają Syryjczyków w praktycznie każdym obszarze ich życia. Ciężar sankcji zmienił codzienne, rutynowe czynności zmienił w nieustającą walkę. Rolnicy, wcześniej kręgosłup syryjskiej gospodarki, zmagają się z niedoborami paliwa do maszyn i rosnącymi cenami nawozów. Wielu zostało zmuszonych do porzucenia swoich ziem. Nawet piekarnie toczą nierówną walkę z coraz wyższymi kosztami importu pszenicy.
Większość Syryjczyków zmagała się z ubóstwem. W tym czasie elita reżimu utrzymywała wystawny styl życia. W jego utrzymaniu pomagała rozległa nielegalna gospodarka skupiona na produkcji i przemycie Captagonu, narkotyku będącego pochodną amfetaminy. Po upadku rządu niektórzy mieszkańcy Damaszku mogli przekonać się, w jakich luksusach żyła rodzina Asadów. Po upadku reżimu ludzie ruszyli, by obejrzeć opuszczone wille w elitarnych dzielnicach. Znaleźli tam między innymi pudełka po biżuterii luksusowej marki Cartier rozrzucone po podłogach i garaże pełne drogich samochodów.
„Nie sądzę, aby rodzina Asada cierpiała z powodu sankcji. Ich główny efekt, program Cezar, odczuwają za to wszyscy mieszkańcy Syrii. Nie możemy niczego dostać w naszym życiu. Teraz, po upadku rządu Asada, myślę, że nie ma na to żadnego usprawiedliwienia” – mówi dr Awak.
Organizacja na rzecz praw człowieka Human Rights Watch także uważa, że “Ustawa Cezara w USA była zaprojektowana, by ukarać rząd Asada, ale w post-asadowskim świecie jego szerokie i nieograniczone restrykcje ryzykują krzywdzeniem cywili bez postępu w jasno określonych celach w kwestii praw człowieka”.
Od upadku Asada dyskusje na temat wsparcia dla Syrii i jej transformacji skupiały się na złagodzeniu sankcji. Departament Skarbu USA niedawno wydał General License 24, sześciomiesięczne upoważnienie umożliwiające określone transakcje z syryjskimi instytucjami rządowymi w celu ułatwienia pomocy humanitarnej i podstawowych usług.
Podobnie Niemcy przewodzą wysiłkom w Unii Europejskiej na rzecz złagodzenia niektórych sankcji nałożonych w erze Asada, przede wszystkim ograniczeń w sektorach takich jak bankowość, energetyka i transport.
WHO przyjmuje te zapewnienia z zadowoleniem. Ale jednocześnie wzywa państwa nakładające sankcje do „dokładnej ponownej oceny humanitarnego i cywilnego wpływu ich jednostronnych środków przymusu i dostosowania ich do ostatnich zmian w kraju”.
„Wpływ sankcji gospodarczych/jednostronnych środków przymusu na reakcję humanitarną został udokumentowany na przestrzeni lat. Kluczowe jest, aby sankcje obejmowały jasne, spójne i szerokie wyjątki humanitarne dostosowane do potrzeb kluczowych sektorów, takich jak zdrowie, woda i elektryczność, które umożliwiają świadczenie podstawowych usług ludności” – mówi OKO.press przedstawiciel agencji w Syrii.
Przyszłość polityczna Syrii pozostaje niepewna. Nieproporcjonalnie dotyka to osób, których prawa są najbardziej zagrożone – jak kobiety i mniejszości religijne i narodowe. Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i szefowa unijnej polityki zagranicznej Kaja Kallas podkreśliły, że kontynuacja ograniczeń i wsparcia UE dla Syrii będzie zależeć od różnych czynników politycznych, w tym ustanowienia rządu inkluzywnego i ochrony kobiet i mniejszości religijnych. Baerbock oświadczyła przy tym, że Europa „nie będzie finansować tworzenia nowych struktur islamistycznych w Syrii”.
Syryjski ekonomista Karam Szara'a powiedział OKO.press, że bezwarunkowe zniesienie sankcji sektorowych na infrastrukturę, bankowość i energię jest niezbędne do zapobiegania dalszemu pogorszeniu sytuacji gospodarczej – z korzyścią zarówno dla USA, jak i UE. „Podczas gdy ukierunkowane sankcje na kluczowe osoby powinny pozostać w mocy, szersze kary gospodarcze grożą popychaniem Syrii w kierunku głębszej niestabilności i większej zależności od podmiotów zewnętrznych, takich jak Rosja, Iran i Chiny” – ostrzegł. „Bezczynność grozi powtórzeniem błędów z przeszłości i przedłużenia niestabilności”.
Trwa globalna debata na temat łagodzenia sankcji. W tym czasie syryjscy lekarze walczą z przytłaczającymi przeciwnościami. Próbują utrzymać swoich pacjentów przy życiu w systemie opieki zdrowotnej na skraju załamania. Dr Awak obawia się, że zwykli obywatele i personel medyczny ponownie poniosą ciężar decyzji politycznych. „Myślę, że teraz sankcje są skierowane przeciwko ludziom, a nie przeciwko rządowi” – mówi. „Rządy mogą znaleźć sposoby na ich obejście, ale zwykli ludzie nie”.
Iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Współautorka publikacji „Muzułmanin, czyli kto? Materiały dydaktyczne dla nauczycieli i organizacji pozarządowych”.
Iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Współautorka publikacji „Muzułmanin, czyli kto? Materiały dydaktyczne dla nauczycieli i organizacji pozarządowych”.
Komentarze