Choć islam zakazuje zażywania narkotyków, nie powstrzymuje to muzułmanów przed odurzaniem się. Captagon, który używany był przez bojowników po dwóch stronach wojny domowej w Syrii i terrorystów, obecnie jest narkotykiem, który rozlał się po całym Bliskim Wschodzie
Psychoaktywny potencjał substancji narkotycznych sprawia, że ich użytkownicy utrzymują lepszą koncentrację, tłumią swój strach czy też cechują się wyższym poziomem agresji i brakiem empatii względem swoich ofiar.
Piloci walczący w trakcie wojny w Zatoce Perskiej stosowali amfetaminę, by utrzymać sprawność bojową. Teraz tym samym tropem na Bliskim Wschodzie idą terroryści. Narkotyki zażywała armia Saddama Husajna, a także hamasowcy, którzy 7 października 2023 roku dokonali największego ataku terrorystycznego na terytorium Izraela.
W czasie wojny domowej w Syrii świat dowiedział się o tak zwanej „kokainie dla biednych”, czyli Captagonie – małych, białych tabletkach, które mogą być przyjmowane zarówno doustnie, jak i poprzez wciąganie do nosa. Captagon opiera się na fenetylinie, która została wprowadzona do lecznictwa w 1961 roku.
Ten psychostymulant działa pobudzająco, podobnie jak amfetamina. Początkowo stosowany był u pacjentów z ADHD, w stanach narkolepsji oraz w walce z depresją. Fenetylina zaczęła znikać z leczniczego obiegu na początku lat 70. XX wieku, gdy wykryto ryzyko związane z zawałami serca i depresją. Ponadto coraz częściej sięgali po te specyfiki narkomani.
W 1986 roku produkty zawierające ten związek organiczny zostały uznane za nielegalne w wielu państwach na świecie. Początkowo produkcja Captagonu została przeniesiona do Bułgarii, jednak po wejściu tego kraju do Unii Europejskiej Captagon zawitał na Bliski Wschód.
Współczesny Captagon nie jest tym samym, co jego zakazany pierwowzór. Choć działa podobnie do oryginału, to jego skład nieco się różni. W zależności od producenta we współczesnym Captagonie możemy znaleźć: amfetaminę, kofeinę, teofilinę, paracetamol, chininę czy laktozę.
Bywa tak, że nie uświadczymy w nim fenetyliny, czyli środka, od którego wszystko się zaczęło. Captagon, który znamy obecnie, to zazwyczaj zabójcza mieszanka wielu wyżej wymienionych składników. Zabójcza nie tylko dla użytkowników, ale także dla ich ofiar, albowiem połączenie tych wszystkich składników wywołuje absolutny brak empatii i litości u oprawców.
Lipiec 2020 roku. To właśnie wtedy urzędnicy portowi we Włoszech przejęli 84 miliony tabletek Captagonu, który przypłynął do Italii na trzech statkach towarowych z Syrii. Akcja włoskich funkcjonariuszy to jeden z największych udaremnionych przypadków przemytu narkotyków w historii.
Śledztwo „Der Spiegel” w sprawie skonfiskowanej kontrabandy czternastu ton Captagonu we włoskim porcie ujawniło, że narkotyki zostały wyprodukowane przez Samara Kamala al-Asada, bogatego syryjskiego biznesmena i kuzyna byłego prezydenta Syrii Baszara al-Asada.
Przesyłka została pierwotnie wysłana z portu w Latakii, będącego pod kontrolą Mahera al-Asada, który nadzorował znaczną część produkcji i dystrybucji Captagonu za pośrednictwem Czwartej Dywizji Pancernej. Maher al-Asad był najważniejszym elementem układanki produkcji narkotyku przez agendy rządowe Syrii pod rządami Baszara Al-Asada.
Upadły już dziś reżim Baszara al-Asada włożył wiele wysiłku w to, by przemienić ten piękny niegdyś kraj w narko-państwo. Według szacunków z 2020 roku na przemycie tabletek reżim miał zarabiać ponad 3 miliardy dolarów rocznie, dzięki czemu mógł finansować nie tylko swoje rządy w Damaszku, ale także swoich sojuszników.
To ironia losu, zważywszy na fakt, w jakiej biedzie żyją Syryjczycy, a także, w jakiej gospodarczej ruinie kraj pogrążył się jeszcze bardziej po trzęsieniu ziemi z 2023 roku. Asada dziś już nie ma, zostały jednak fabryki Captagonu. Czy islamistyczni rebelianci zajmą je, a narkotyk wciąż będzie zalewał Bliski Wschód? Tego dowiemy się w najbliższym czasie.
Chaos i rebelia w Syrii mogą też sprawić, że fabryki wpadną w ręce odradzającego się Państwa Islamskiego, które przecież w swojej historii wchodziło w handel Captagonem, a jego bojownicy sami go używają. Wszak jest on nazywany „narkotykiem dżihadystów”.
Nie jest tajemnicą, że w krajach ogarniętych kryzysem łatwo jest rozwinąć narkobiznes. Tak jest właśnie w przypadku krajów Bliskiego Wschodu. Dodajmy jeszcze do tego dyktatorów u władzy, jak w przypadku Syrii, czy bezwzględnych grup terrorystycznych jak Hezbollah i mamy prawdziwe narkotykowe eldorado, nad którym nikt nie jest w stanie zapanować.
W Syrii aspekt kryzysu jest na tyle istotny, albowiem mieszkańcy pogrążeni w biedzie godzili się na produkcję Captagonu w nadziei, że polepszy to ich sytuację materialną. W rzeczywistości dochody z eksportu tabletek wpadały w znacznej mierze do kieszeni Asada i jego sprzymierzeńców.
Przed wybuchem wojny domowej w 2011 roku Syria nie była znana z produkcji i dystrybucji narkotyków. Obowiązywały tam surowe przepisy zakazujące zażywania narkotyków. Jednak po tym, jak Stany Zjednoczone i państwa arabskie nałożyły sankcje gospodarcze na Syrię w odpowiedzi na łamanie praw człowieka, reżim uczynił z Syrii największego eksportera Captagonu na świecie.
W ostatnich miesiącach swojej dyktatury Asad próbował co prawda otwierać kraj, jednak w rzeczywistości PKB kraju spadało z roku na rok coraz bardziej. W wyniki blokady państwa nie istniał import zagraniczny, a waluta syryjska była coraz słabsza. Captagon był jedynym ratunkiem na pogarszającą się sytuację gospodarczą. Małym kosztem (produkcja jednej tabletki wynosi od pół do jednego dolara, a można ją sprzedać nawet za 20 dolarów) Baszar al-Asad stworzył narkomachinę, której nikomu nie udało się zatrzymać. Jednak takiego końca swojego imperium się nie spodziewał.
Captagon, który początkowo używany był przez bojowników po dwóch stronach wojny domowej w Syrii i terrorystów, obecnie jest narkotykiem, który rozlał się po całym Bliskim Wschodzie.
Używają go zarówno imprezowicze, jak i zapracowani kierowcy taksówek. Pojawia się w największych aglomeracjach Arabii Saudyjskiej czy Iraku. Szacuje się, że biznes narkotykowy warty jest od 25 do 30 miliardów dolarów, co stanowi kwotę nieporównywalnie większa do eksportu narkotyków do Stanów Zjednoczonych przez meksykańskie kartele, które inkasują na tym do 7.5 miliarda rocznie.
Organizacje terrorystyczne takie jak Hamas, Hezbollah, Islamski Dżihad czy Państwo Islamskie, handlujące Captagonem zyskują na tym miliony dolarów rocznie, a zarobione środki wykorzystują do zakupu broni.
Istotnym ośrodkiem produkcji i handlu narkotykami na Bliskim Wschodzie jest także Liban. Nielegalne substancje są znaczącym źródłem dochodu Hezbollahu, który z tych pieniędzy jest w stanie finansować uzbrojenie swoich bojowników.
Szacuje się, że Liban produkuje ponad 2 miliony kg haszyszu rocznie, co generuje zyski przekraczające nawet 4 miliardy dolarów rocznie. Co więcej, przemysł narkotykowy przyczynia się także znacząco do rozwoju upadającej gospodarki całego kraju. Znaczna część produkowanych narkotyków jest eksportowana do Egiptu, Izraela, Europy i Ameryki Północnej.
Haszysz w Libanie uprawiany jest od pokoleń, a jego historia sięga jeszcze czasów sprzed deklaracji niepodległości Libanu z 1943 roku. Głównym ośrodkiem jest jedna z farm położonych w dolinie Bekaa, a już w latach 50. i 60. Agencja ds. Zwalczania Narkotyków USA (DEA) uważała Liban za jedno z najważniejszych miejsc produkcji i handlu haszyszem i opium na świecie.
Produkcja i handel narkotykami doprowadził do wzrostu gospodarczego w dolinie, ponieważ tysiące ludzi zaczęło przeprowadzać się do miasta Baalbek, chcąc poprawić swoja finansową sytuację. Dzięki temu w mieście można było zbudować nowe szkoły, domy i szpitale. Na ulicach pojawiły się amerykańskie samochody, a malutka dotychczas mieścina zaczęła liczyć 30 000 mieszkańców.
Rozkwit przemysłu narkotykowego w Libanie datuje się na okres wojny domowej (1975-1990), kiedy to libijscy farmerzy uprawiali olbrzymie ilości marihuany. Liczba ta zwiększyła się jeszcze bardziej, gdy w 1976 roku wojska syryjskie rozpoczęły okupacje doliny Bekaa, co doprowadziło do rozkwitu uprawy narkotyku w regionie.
Syryjskie zwierzchnictwo nad produkcją narkotyków było bardzo istotne dla kraju, który po zakończeniu wojny domowej musiał zostać odbudowany. Narkotyki były dla władzy i cieszącego się coraz większą popularnością Hezbollahu szansą na naprawę zniszczeń i stanięcia na nogi.
Sytuacja zmieniła się dopiero na początku 2000 roku, kiedy to sprawujący władzę chrześcijanie dostrzegli problem kierunku, w jakim zmierza Liban, który zamieniał się w narko-państwo. Niestety, wysyłki libańskiego rządu były niczym w porównaniu z determinacją osób odpowiedzialnych za produkcję i handel narkotykami. Pomimo chwilowego spadku, w Libanie można zaobserwować znaczny wzrost produkcji nielegalnych substancji, w szczególności Captagonu, co związane jest z pogłębiającym się kryzysem gospodarczym.
Najpierw narkotyki przemycane są przez Jordanię, Turcję i Irak (Al-Qaim), a także przez Morze Śródziemne i Morze Czerwone. Następnie przemytnicy korzystają z portów przeładunkowych takich jak rumuński port w Konstancy i włoski port w Salerno, a także z wewnętrznych magazynów w Europie.
W 2023 roku kilka bliskowschodnich służb celnych przechwyciło znaczne ilości przesyłek krystalicznej metamfetaminy, powszechnie określanej jako Shabu lub Shisheh, co stanowi nowe wyzwanie dla organów ścigania i zdrowia publicznego.
Siły zbrojne w krajach takich jak Jordania zestrzeliły kilka dronów wysłanych z południowej Syrii, przewożących ogromne ilości metamfetaminy. Jordania walczy jak może z nielegalnym przemytem narkotyków, raz za razem ścierając się z handlarzami na swoich granicach, zwłaszcza z Syrią i Arabią Saudyjską. Albowiem to tam znajduje się największy szlak lądowy, którego używają przemytnicy. Jednak nie tylko na tym kończy się zaangażowanie jordańskiego rządu. W 2023 roku jordańskie myśliwce zbombardowały dom jednego z bossów Captagonu – Marai'a al-Ramthana. W wyniku tego ataku zginął przestępca, a także jego żona i pięcioro dzieci.
W kwietniu 2022 roku mężczyzna ze wschodniej prowincji Arabii Saudyjskiej podpalił swój dom przed iftarem (posiłek kończący post ramadanowy), w wyniku czego zginęło czterech członków jego rodziny. Mężczyzna był pod wpływem Shabu.
To stosunkowo nowy narkotyk, który jest pochodną amfetaminy. Cechuje się tym, że po jego zażyciu euforia może trwać nawet do 36 godzin. Jego korzenie sięgają II wojny światowej, a dokładniej japońskich laboratoriów, w których substancja ta została wynaleziona. Shabu było tajną bronią pilotów samobójców – kamikadze.
Tym samym Arabia Saudyjska staje się (po Syrii i Libanie) trzecią siłą, jeśli chodzi o narkobiznes na Bliskim Wschodzie. Poza Shabu niezwykle popularny w królestwie jest również Captagon, a także haszysz i khat.
Znaczny wzrost w skali handlu narkotykami w Zatoce Perskiej datuje się na 2011 rok. To właśnie wtedy Captagon zaczął być niezwykle popularny w krajach regionu, a tym samym stał się bronią w rękach Baszara al-Asada, który poprzez zalanie państw Zatoki narkotykami chciał wywrzeć na nie presję, aby ponownie zintegrować Syrię ze światem arabskim.
Arabia Saudyjska jest państwem w szczególności narażonym na handel narkotykami. Według Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC), w latach 2012–2021 około 67 proc. całego skonfiskowanego Captagonu pochodziło z Królestwa Saudów, co skłoniło media do nazwania Rijadu stolicą narkotykową Bliskiego Wschodu.
Ten sam raport podaje, że głównymi źródłami dostaw tabletek do Królestwa są Liban i Syria. W związku z tym w Arabii Saudyjskiej wprowadzono zakaz importu libańskich produktów, w obawie przed nielegalnymi substancjami w dostawach. Od 2014 roku w Arabii Saudyjskiej skonfiskowano ponad 700 milionów tabletek Captagonu wywodzących się z Libanu.
Dlaczego jednak Arabia Saudyjska była celem Baszara al-Asada? Chodzi o rozległe i długie granice z innymi państwami Bliskiego Wschodu, przez które łatwiej jest eksportować narkotyk. Po drugie chodzi o presję, jaką reżim Asada wywierał na Rijad, chcąc na nowo wkroczyć na salony świata arabskiego.
Kartą przetargową była rzekoma chęć współpracy z Arabią Saudyjską przy… identyfikacji źródeł produkcji Captagonu w Syrii. Brzmi to absurdalnie, zważywszy na fakt, jak bardzo uzależniona od tego narkotyku była gospodarka kraju.
Największym producentem opium na świecie jest Birma, gdzie do końca 2023 roku wyprodukowano około tysiąca ton substancji kluczowej do wytworzenia heroiny.
Jednak do 2021 roku głównym producentem opium był Afganistan. Dojście talibów do władzy zakończyło ten proceder, zmniejszając uprawy maku o 95 proc. Obecnie rolnicy nielegalnie nieco zwiększają uprawy. Według raportu Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) produkcja opium wzrosła w 2024 roku o 19 proc. Dla porównania obecne uprawy zajmują 12 800 hektarów, gdzie przed prohibicją było to 232 000 hektarów.
Zakaz uprawy nielegalnej substancji, choć przyczynia się z pewnością pozytywnie do walki z narkotykami, to znacząco zrujnował życie wielu rolników w Afganistanie, których finanse opierały się głównie na produkcji opium. Jednocześnie nie ma żadnych innych alternatyw dla rolników, którzy są coraz bardziej zirytowani tym stanem rzeczy.
Wraz z upadkiem reżimu Baszara al-Asada skończyło się jego narkotykowe eldorado. Skończyły się zyski, jakie on i jego brat czerpali z produkcji i handlu Captagonem. Jednak czy upadek dyktatora oznacza koniec zalewu Bliskiego Wschodu białymi tabletkami?
To wszystko zależy od tego, czy rebelianci będą widzieli w tym źródło zarobku. Warto jednak zaznaczyć, że zarówno oni, jak i izraelska armia zaczęli niszczyć fabryki oraz zakłady produkcyjne Captagonu.
Możemy zatem zakładać, że tym samym kończy się pewna era narkobiznesu w granicach Syrii. Jednak pewności nie możemy mieć w związku z jeszcze jednym, istotnym czynnikiem: odradzającym się na pustyni syryjskiej Państwem Islamskim.
Obecna anarchia i chaos znacząco przyczyniają się do poprawy sytuacji ISIS, które przez kilka lat zdawało się nieco uśpione w Syrii. Niestety, wiele wskazuje na to, że ostatnie wydarzenia umożliwią ISIS zaangażować się ponownie w handel Captagonem. No, chyba że do tego czasu różne siły syryjskie i międzynarodowe zniszczą wszystkie ośrodki, w których można by produkować ten narkotyk.
Co do jednego nie można mieć wątpliwości: jeśli produkcja Captagonu zostanie ograniczona, wiele państw w regionie odetchnie z ulgą.
Ukończyła studia socjologiczne i politologiczne na Uniwersytecie Gdańskim. Interesuj się polityką międzynarodową, w szczególności w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Prowadzi bloga i podcast „O Kulturze przy Hummusie”, w którym skupia się na polityce, historii oraz kulturze regionu.
Ukończyła studia socjologiczne i politologiczne na Uniwersytecie Gdańskim. Interesuj się polityką międzynarodową, w szczególności w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Prowadzi bloga i podcast „O Kulturze przy Hummusie”, w którym skupia się na polityce, historii oraz kulturze regionu.
Komentarze