0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto: Marco VerchFoto: Marco Verch

O tym, że wirusy i wywoływany przez nie stan zapalny mogą mieć najróżniejsze – także odległe – skutki, wiemy od dawna. Infekcje wirusowe są punktem wyjścia dla niektórych nowotworów, w tym raka szyjki macicy i raka wątroby. Wirus HIV czyni spustoszenie w naszym układzie odpornościowym, skutkując AIDS. Wirus grypy potrafi zniszczyć serce. Ostatnio wiele słyszeliśmy o odległych skutkach COVID.

Stan zapalny wywoływany przez wirusy ma ważny, niekorzystny wpływ na wiele chorób przewlekłych. Do listy tych schorzeń dochodzi ostatnio demencja, jedna z najbardziej opornych na profilaktykę i leczenie chorób, której bardzo się obawiamy.

Dlaczego nie ma leków na Alzheimera?

Najczęstszą postacią otępienia jest choroba Alzheimera (odpowiada za ok. 75 proc. ogółu przypadków).

Szacuje się, że w skali świata choruje na nią ok. 55 mln osób, w Polsce ok. pół miliona.

Pytałem niedawno prof. Tomasza Gabryelewicza, dlaczego tak trudno opracować leki przeciwko chorobie Alzheimera? „Ponieważ nasza wiedza o niej opiera się na kilku hipotezach, mniej lub bardziej prawdopodobnych. Nie wiemy do końca, jaka jest przyczyna tej choroby, najprawdopodobniej jest ich kilkadziesiąt” – odparł ekspert.

Przeczytaj także:

Wirusowe podłoże demencji

Przez lata dominującą hipotezą była ta, koncentrująca się na dwóch białkach – amyloid i tau. Białka te gromadzą się w mózgach chorych i zakłócają funkcjonowanie komórek nerwowych.

Pewną alternatywą dla powyższej hipotezy jest wirusowe podłoże demencji. Propozycja sformułowana blisko 40 lat temu, przez lata traktowana była przez większość ekspertów z niedowierzaniem.

Gorącą propagatorką hipotezy wirusowej jest prof. Ruth Itzhaki, wcześniej związana z Uniwersytetem w Manchesterze, a obecnie profesor wizytująca na Uniwersytecie Oksfordzkim.

Itzhaki zajmuje się wirusem opryszczki pospolitej typu 1 (HSV1), wywołującym powszechną dolegliwość w postaci opryszczki wargowej. Wirus ten przebywa latami w stanie uśpienia w naszych organizmach. „Podnosi głowę”, gdy zmarzniemy lub pochłoniemy za dużą porcję promieni UV, a także, gdy na skutek zmęczenia, niedospania spadnie nam odporność.

W rzadkich przypadkach HSV1 może również powodować silne zapalenie w tych samych obszarach mózgu, które są najbardziej dotknięte chorobą Alzheimera. W eksperymentach przeprowadzonych na początku lat 2000. Ruth Itzhaki wykazała, że po zakażeniu hodowanych w laboratorium ludzkich komórek mózgowych wirusem HSV1 ilość amyloidu wewnątrz tych komórek gwałtownie wzrasta.

Czyżby więc istniał związek przyczynowy pomiędzy infekcją a gromadzeniem się szkodliwego białka?

Obudzony wirus ospy wietrznej

Latem 2024 roku kilka grup naukowców opublikowało intrygujące odkrycie: osoby zaszczepione przeciwko półpaścowi rzadziej zapadały na demencję niż ich niezaszczepieni rówieśnicy. Dwa z tych doniesień pochodziły z laboratorium Pascala Geldsetzera z Uniwersytetu Stanforda (USA).

Naukowcy analizowali dokumentację medyczną pacjentów z Wlk. Brytanii i Australii pod kątem szczepień na półpasiec i częstością wystąpienia demencji.

Półpasiec to choroba zakaźna, którą wywołuje „obudzony” (reaktywowany) wirus ospy wietrznej.

Zapadają na nią wyłącznie osoby, które w przeszłości chorowały na ospę wietrzną. Takich osób jest zdecydowana większość, prawie wszyscy przeszliśmy tę chorobę w dzieciństwie.

Okazuje się, że po infekcji wirus nie znika z organizmu, lecz pozostaje uśpiony w zwojach nerwowych. Trwa tam przez dziesięciolecia. W miarę starzenia się i osłabiania układu odpornościowego wirus może się reaktywować i wywołać półpasiec.

Objawy półpaśca

Charakterystyczną cechą półpaśca jest ból i wysypka. Pojawia się ona najczęściej na tułowiu w postaci pęcherzyków wypełnionych płynem surowiczym, a następnie zasychających w strupki. Wysypka pojawia się wzdłuż nerwu, zwykle tylko po jednej stronie ciała, stąd nazwa choroby.

U niektórych chorych rozwija się oczna albo uszna postać półpaśca.

Półpasiec jest naprawdę mało przyjemną chorobą, na dodatek może dawać powikłania. Najczęstszym z nich jest tzw. neuralgia popółpaścowa. Wywołuje ona uporczywy, silny ból, trudny do złagodzenia przy pomocy środków przeciwbólowych. Utrzymuje się on przez co najmniej 3 miesiące, ale potrafi też trwać znacznie dłużej.

Przechorowanie na półpasiec nie chroni przed powtórnym zapadnięciem na to schorzenie. W Stanach Zjednoczonych zgodnie z danymi Centrów Kontroli i Prewencji Chorób ok. jedna na trzy osoby zachoruje przynajmniej raz w życiu na półpasiec.

Czynniki ryzyka to wiek powyżej 50 lat, niedobry odporności, przewlekłe choroby serca, wątroby, płuc, nerek, cukrzyca, depresja, płeć żeńska.

2 szczepionki

Na szczęście od pewnego czasu nie jesteśmy bezsilni wobec tej infekcji. Możemy zabezpieczyć się, przyjmując profilaktyczną szczepionkę.

W roku 2006 w USA i w Unii Europejskiej zarejestrowano szczepionkę zawierającą „żywe”, osłabione wirusy (preparat Zostavax). W Polsce jest on niedostępny. Stany zrezygnowały z niej w 2020 roku.

W roku 2018 w Europie została zarejestrowana nowsza, skuteczniejsza szczepionka białkowa (preparat Shingrix). W Polsce jest ona dostępna od 2 kwartału 2023 roku. Chroni w 90 proc. przed zachorowaniem na półpasiec. Jest jeszcze nieco skuteczniejsza, jeśli chodzi o zabezpieczenie przed neuralgią popółpaścową.

Odporność uzyskuje się po przyjęciu 2 dawek. Trwa ona 10 lat.

Wadą szczepionki jest cena – 750 zł (i więcej) za dawkę.

Od 1 kwietnia 2025 Polska refunduje ją w całości osobom w wieku 65+ o zwiększonym ryzyku zachorowania na półpasiec (Ministerstwo Zdrowia precyzuje, że chodzi o osoby chorujące na cukrzycę, przewlekłe choroby płuc, serca i nerek, zaburzenia odporności, nowotwory, choroby autoimmunologiczne).

Z 50-procentowej refundacji mogą zaś skorzystać ci, którzy skończyli 18 lat i są obciążeni wyższym ryzykiem zachorowania na półpasiec.

Walia wprowadza szczepienia

No i teraz okazuje się, że przyjmując szczepionkę przeciw półpaścowi, możemy jednocześnie do pewnego stopnia ochronić się przed demencją.

Najnowszego i najmocniejszego jak dotąd dowodu, że tak jest, dostarczył ponownie zespół dr. Pascala Geldsetzera z Uniwersytetu Stanforda. Wyniki pracy naukowców ukazały się na początku kwietnia 2025 roku w prestiżowym „Nature”.

Badacze tym razem skorzystali z nietypowego sposobu wprowadzenia szczepionki przeciw półpaścowi w Walii. Miało to miejsce 1 września 2013 roku. Tamtejsze władze wprowadziły ścisłe kryterium wiekowe. Otóż ci Walijczycy, którzy w momencie rozpoczęcia akcji liczyli 79 lat, kwalifikowali się do szczepienia przez najbliższy rok. Z kolei osoby, które ukończyły już 80 lat lub starsze nie zostały objęte programem szczepień. W miarę, gdy młodsze osoby kończyły 79 lat, nabywały uprawnień do szczepienia, ale znów na jeden rok, do osiemdziesiątki.

Na pierwszy rzut oka wygląda to na dyskryminowanie starszych pacjentów.

Walijczycy swoją decyzję tłumaczyli dwojako. Po pierwsze ograniczoną dostępnością szczepionki. Po drugie tym, iż jest ona mniej skuteczna u osób powyżej 80. roku życia. To znany fenomen. Szczepionki z reguły gorzej działają u osób starszych. Ich system odpornościowy słabnie z wiekiem i gorzej reaguje na tego typu interwencje.

Naturalny eksperyment

Wprowadzenie opisanego kryterium stworzyło unikatową szansę, by porównać niemal identyczne grupy różniące się wyłącznie tym, czy należące do nich osoby przyjęły szczepionkę, czy nie.

Można powiedzieć, że walijskie warunki wprowadzenia szczepionki stworzyły naukowcom możliwość przeprowadzenia prawie „naturalnego eksperymentu”.

Badacze prześledzili dane medyczne ponad 280 tys. osób w wieku od 71 do 88 lat, które nie miały demencji w momencie rozpoczęcia programu szczepień. Przez 7 lat niemal połowa osób uprawnionych do szczepienia je otrzymała, podczas gdy w grupie niekwalifikującej się szczepienia przyjęła jedynie niewielka liczba osób.

Aby ograniczyć prawdopodobieństwo występowania różnic między grupami, naukowcy zastosowali analizę statystyczną, przyznając większą wagę danym osób znajdujących się tuż po obu stronach granicy wiekowej: tych, które skończyły 80 lat tydzień przed rozpoczęciem programu i tych, które skończyły 80 lat tydzień po nim.

„Jeśli wezmę tysiąc osób urodzonych w jednym tygodniu i tysiąc osób urodzonych tydzień później, nie powinno być między nimi żadnej różnicy poza dużą różnicą w liczbie zaszczepionych” – powiedział na łamach „The New York Times” dr Geldsetzer.

Do roku 2020 u jednej na 8 osób starszych, które miały wówczas 86 i 87 lat, zdiagnozowano demencję. Tymczasem u osób, które otrzymały szczepionkę, prawdopodobieństwo wystąpienia demencji było o 20 proc. niższe niż u osób niezaszczepionych.

Silny sygnał ochronny

„Jeśli zmniejszamy ryzyko demencji o 20 proc., to ma to ogromne znaczenie z punktu widzenia zdrowia publicznego, biorąc pod uwagę, że mamy dziś bardzo niewiele środków, które spowalniają rozwój demencji” – skomentował doniesienie na łamach „The New York Times” dr Paul Harrison, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Oksfordzkim.

Czy ochrona ta może utrzymywać się dłużej niż 7 lat pozwolą ustalić dopiero przyszłe badania. Jednak przy niewielkiej dziś liczbie skutecznych metod leczenia i zapobiegania, szczepionki przeciwko półpaścowi wydają się mieć „jedne z najsilniejszych potencjalnych ochronnych efektów przeciwko demencji, jakie znamy i które można realnie zastosować w praktyce” – dodaje dr Harrison.

Wysuwanie wniosków z badań dotyczących szczepień i demencji jest ryzykowne, ponieważ zawsze można podejrzewać, iż osoby zaszczepione mogą być lepiej wykształcone, prowadzić zdrowszy tryb życia czy lepiej się odżywiać. A to również przeciwdziała demencji.

Tym razem naukowcy wykluczyli większość tych czynników.

Oceniano mi.in., czy osoby niezaszczepione częściej otrzymywały diagnozy demencji jedynie dlatego, że częściej odwiedzały lekarzy, oraz czy przyjmowały więcej leków mogących zwiększać ryzyko demencji.

„Ten ogromny sygnał ochronny był tam, bez względu na to, jak patrzyliśmy na dane” – mówi dr Geldsetzer na stronie Stanford Medicine.

Nowa szczepionka chroni jeszcze skuteczniej?

Naukowcy zaobserwowali, że szczepionka przeciw półpaścowi lepiej chroniła przed demencją kobiety niż mężczyzn. Może to być spowodowane średnio silniejszą odpowiedzią immunologiczną kobiet na szczepienia lub sposobem rozwoju demencji (kobiety statystycznie częściej zapadają na chorobę Alzheimera).

Badanie dotyczyło starszej wersji szczepionki przeciwko półpaścowi – Zostavax. Nie ma pewności, czy nowsza jej odmiana, zawierająca jedynie niektóre białka wirusa i skuteczniejsza w zapobieganiu półpaścowi (ta, która obecnie jest w Polsce), działa podobnie.

Aczkolwiek badanie opublikowane w 2024 roku przez dr. Harrisona i jego współpracowników sugerowało, że Shingrix może nawet skuteczniej chronić przed demencją niż starsza szczepionka.

Harrison próbował również przeprowadzić możliwie jak najbardziej „naturalny eksperyment”. W USA w 2017 roku dokonano przejścia z Zostavaxu na Shingrix. Naukowcy sprawdzili, jaka była częstość demencji u osób zaszczepionych starszym i nowszym preparatem.

Okazało się, że w ciągu 6 lat u osób, które otrzymały nową szczepionkę, rzadziej diagnozowano demencję. Wśród tych, u których choroba się pojawiła, osoby zaszczepione nową szczepionką zyskały prawie 6 miesięcy opóźnienia w rozwoju choroby w porównaniu do tych, którzy otrzymali starszą wersję preparatu.

Jak wytłumaczyć efekt szczepionki?

Nie wiadomo, na jakiej zasadzie szczepionki przeciwko półpaścowi mogą chronić przed demencją. Być może zapobiegając półpaścowi, zmniejszają zapalne reakcje w układzie nerwowym wywołane reaktywacją wirusa.

Inne wytłumaczenie jest takie, że szczepionki ogólnie pobudzają układ odpornościowy. Świadczy o tym m.in. wspomniana silniejsza reakcja kobiet, a także fakt, iż szczepionka miała także bardziej wyraźny efekt ochronny w grupie osób cierpiących na choroby autoimmunologiczne i alergie.

Niewykluczone, że prawdziwe są obie teorie.

„Niektóre badania wykazały, iż inne szczepionki – w tym przeciw grypie – również wywołują ogólny neuroprotekcyjny efekt” – mówi dziennikarce NYT dr Maria Nagel, profesor neurologii na University of Colorado School of Medicine. „Ponieważ jednak wirus półpaśca ukrywa się w nerwach, logiczne jest, że szczepionka przeciwko niemu może szczególnie chronić przed upośledzeniem funkcji poznawczych” – dodaje ekspertka.

Amyloid, tau i wirusy

Badanie nie rozróżniało typów demencji, ale inne prace sugerują, że „efekt szczepionki przeciw półpaścowi w przypadku choroby Alzheimera jest znacznie bardziej wyraźny niż w przypadku innych demencji” – powiedziała z kolei Svetlana Ukraintseva, biolożka z Uniwersytetu Duke.

Wśród prób tłumaczeń na temat powiązania pomiędzy infekcją wirusową a nagromadzeniem się białek powiązanych z chorobą Alzheimera pojawiło się niedawno następujące. Amyloid i tau mogą stanowić pierwszą linię obrony mózgu przed drobnoustrojami. Białka te są lepkie, więc mogą „chwytać” wirusy lub bakterie, spowalniając ich rozprzestrzenianie się, zanim uruchomiona zostanie bardziej zaawansowana odpowiedź immunologiczna.

W małych ilościach białka amyloid i tau zdają się wspomagać zdrowie mózgu. Jednak obecność aktywnego wirusa może nadmiernie pobudzić układ odpornościowy, powodując, że białka zaczynają się ze sobą zlepiać i tworzyć płytki oraz splątki uszkadzające neurony w przebiegu choroby Alzheimera.

Potrzebne duże, kontrolowane badanie

W ciągu ostatnich 2 lat zespół dr. Geldsetzera sprawdził, czy ustalenia z Walii da się wykryć w dokumentacji medycznej innych krajów, w tym m.in. Nowej Zelandii i Kanady, w których szczepionka była wdrażana w podobny sposób. Naukowcy wszędzie obserwowali ten sam efekt ochronny.

Geldsetzer chciałby wykonać teraz duże kontrolowane badanie, które dostarczyłoby ostatecznego dowodu związku przyczynowo-skutkowego. Uczestnicy zostaliby losowo przydzieleni do otrzymania „żywej” szczepionki lub zastrzyku placebo. Byłaby to jego zdaniem prosta jednorazowa, bezpieczna interwencja.

Naukowiec zabiega o dofinansowanie badań ze środków filantropijnych, ponieważ firmy farmaceutyczne nie produkują już „żywej” szczepionki.

Eksperyment jego zdaniem nie trwałby długo. W przypadku danych z Walii krzywe wskazujące wzrost przypadków demencji w grupie szczepionej i nieszczepionej zaczęły się rozchodzić już po półtora roku.

;
Na zdjęciu Sławomir Zagórski
Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze