0:000:00

0:00

“Technologia produkcji szczepionek AstraZeneca i Johnson&Johnson budzi poważny sprzeciw moralny” - komunikat o takim tytule 14 kwietnia opublikował Episkopat, a za nim wszystkie najważniejsze media w Polsce.

Służby prasowe KEP streściły w ten sposób oświadczenie w sprawie szczepionek na COVID-19. Wydał je Józef Wróbel (na zdjęciu), przewodniczący Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych oraz lubelski biskup pomocniczy.

Stanowisko bp. Wróbla wywołało szeroki oddźwięk, bo niemal wprost zniechęca do korzystania ze szczepionek wymienionych wyżej producentów. Czytamy w nim, że „poważny sprzeciw moralny” budzi fakt, że szczepionki wektorowe firm AstraZeneca i Johnson&Johnson są “oparte na technologii bazującej na komórkach pochodzących od abortowanych płodów”.

Przeczytaj także:

Bp Wróbel wyprowadził z tego wniosek, że “katolicy nie powinni godzić się na szczepienie tymi szczepionkami, gdyż istnieją inne (...), które nie budzą wiążących sumienie zastrzeżeń moralnych”. Tymi innymi szczepionkami są preparaty Pfizera i Moderny.

Linii komórkowych pochodzących z abortowanych płodów nie wykorzystuje się w produkcji, a tylko w badaniach nad tymi szczepionkami, co według katolickiej nauki ma stanowić istotną różnicę (szerzej o związku szczepionek z aborcją piszemy na końcu tekstu).

Stosowanie szczepionek AstryZeneki i J&J w opinii bp. Wróbla może być dopuszczalne moralnie tylko na drodze wyjątku. “Wierni, którzy nie mają możliwości wyboru innej szczepionki i są wprost zobligowani określonymi uwarunkowaniami (np. zawodowymi, posłuszeństwa w ramach określonych zespołów, struktur, urzędów, służb, dla których przeznaczono właśnie te szczepionki) mogą z nich skorzystać bez winy moralnej” - napisał biskup.

Z tego zdania wynika, że rozgrzeszeni są tylko ci, którzy spełniają oba warunki: do przyjęcia szczepionki AstryZeneki lub J&J zostali zmuszeni z powodów zawodowych oraz nie mieli możliwości wybrania innej.

A co z tymi, których zawód nie wymaga przyjęcia szczepionki? Rejestrując się na szczepienie przez internet lub dzwoniąc na infolinię pod numerem 989 mogą wybrać rodzaj szczepionki. Najczęściej jednak szczepionki AstryZeneki lub J&J można dostać szybciej niż Pfizera lub Moderny.

Niech czekają

Stanowisko przewodniczącego Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych nie wspomina o okolicznościach łagodzących w tego rodzaju przypadkach. Można wywnioskować z niego, że kto nie chce zgrzeszyć, powinien z przyjęciem szczepionki poczekać do momentu, gdy będzie można wybrać Pfizera lub Modernę.

Stanowisko opublikowane przez KEP może więc sprawić, że katolicy będą zwlekać ze szczepieniem, narażając się na zachorowanie i śmierć.

O tym, jak poważne konsekwencje mógł mieć komunikat Episkopatu, świadczy to, że zawartemu w nim szantażowi poddał się nawet Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. Narodowego Programu Szczepień przeciwko COVID-19.

15 kwietnia, dzień po publikacji oświadczenia, zapytany w TVN24, czy zaszczepiłby się AstrąZeneką lub J&J, uchylił się od odpowiedzi, tłumacząc, że „sprawy związane z wyznaniem są prywatną sprawą każdej osoby”.

Poprawił się dopiero kilka godzin później na rządowej konferencji: „Przyjmę tę szczepionkę, która będzie w punkcie szczepień, bo wszystkie są dopuszczone do obrotu na terenie Polski”.

Jego drugie stanowisko nie odbiło się niestety tak szerokim echem jak komunikat Episkopatu.

Biskup Wróbel świętszy od papieża

Nie było to pierwsze oświadczenie kościelnych instytucji w sprawie szczepionek przeciwko COVID-19. Wcześniejsze, wydane 21 grudnia 2020 roku przez Kongregację Nauki Wiary, akcentowało, że preparaty są ”moralnie akceptowalne” mimo etycznych wątpliwości związanych z wykorzystaniem w ich produkcji linii komórkowych pochodzących z abortowanych płodów. Akceptacji dla szczepień nie podważało też wydane dwa dni później stanowisko całego zespołu ekspertów ds. bioetycznych przy polskim Episkopacie.

Dlaczego więc bp Wróbel wydał kolejny komunikat, tym razem tylko we własnym imieniu, który w przeciwieństwie do poprzednich zniechęcał zamiast zachęcać do szczepień? Po co, wbrew maksymie Roma locuta, causa finita, chciał doprecyzować stanowisko Watykanu?

Bp Wróbel w swoim stanowisku tłumaczy, że w grudniu 2020 roku “brak było pewnych danych na temat technologii zastosowanych w produkcji” szczepionek. To jednak nieprawda.

W powyższym dokumencie [oświadczeniu ekspertów KEP z grudnia 2020 r.] nie ustosunkowano się do szczepionek innych firm, gdyż brak było wówczas pewnych danych na temat technologii zastosowanych w ich produkcji.
Metoda produkcji szczepionek wektorowych przeciwko COVID-19 znana była dużo wcześniej.
oświadczenie biskupa Wróbla,14 kwietnia 2021

O technologii produkcji szczepionek AstraZeneki było wiadomo już od dawna i ta wiedza nie była ukrywana przed Kościołem. Przeciwko wykorzystywaniu komórek pochodzących z abortowanych płodów na przykład już w sierpniu 2020 protestowali biskupi z Australii.

Do wydania nowego oświadczenia biskupa Wróbla musiało więc pchnąć coś innego.

Eksperci odchodzą z zespołu Episkopatu

Wiadomo, że stanowisko bp. Wróbla poparło co najmniej dwóch członków zespołu ds. bioetycznych, którzy wystąpili podczas poświęconej mu konferencji zorganizowanej przez rzecznika Episkopatu.

Byli to ks. Piotr Kieniewicz MIC, dr hab. teologii moralnej, oraz Andrzej Kochański, profesor zwyczajny w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej im. M. Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.

Kochańskiego w 2019 r. ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski powołał na konsultanta krajowego w dziedzinie genetyki klinicznej. Obok prof. Aliny Midro, kierowniczki Zakładu Genetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, są jedynymi genetykami w zespole bioetycznym Episkopatu.

W zespole zasiadało 14 członków. Wśród nich m.in. ks. Franciszek Longchamps de Bérier, dr hab. nauk prawnych. Znany jest z wypowiedzi: "Są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych".

A także dr Piotr Klimas, ginekolog korzystający z naprotechnologii - pseudonaukowego sposobu leczenia niepłodności zgodnego z katolicką nauką moralną.

Wiemy też, z kim bp Wróbel swojego stanowiska nie konsultował. 19 kwietnia z zespołu ekspertów ds. bioetycznych Episkopatu odeszli profesor prawa UW, a prywatnie oblat benedyktyński Michał Królikowski, były dyrektor Biura Analiz Sejmowych i wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL, oraz ks. prof. Piotr Morciniec, bioetyk z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego.

“Od jakiegoś czasu byłem tylko nominalnym członkiem zespołu" - powiedział "Gościowi Niedzielnemu" ks. prof. Morciniec, tłumacząc powody swojej decyzji.

“Nie odnajduję się w obecnej formule pracy zespołu” - dodał prof. Królikowski.

W rozmowie z OKO.press przyznał, że o stanowisku bp. Wróbla nie został poinformowany przed publikacją, co było jedną z przyczyn jego odejścia z zespołu. Pozostałych nie chciał ujawniać, by nie zaszkodzić Episkopatowi.

Biskup nawołuje do szczepień

Biskup Wróbel musiał zorientować się, że zapędził się w walce o ochronę życia poczętego, bo już 16 kwietnia “Gościowi Niedzielnemu” powiedział to, czego tak bardzo zabrakło w jego stanowisku.

“Gdy wybór [szczepionki innej niż AstraZeneca lub J&J - red.] wiązałby się z trudnością lub z odroczeniem szczepienia, można bez żadnych moralnych skrupułów zaszczepić się tą szczepionką, która jest w danym momencie dostępna lub przeznaczona dla danej grupy zawodowej” - wydusił w końcu z siebie bp Wróbel.

Przekonywał przy tym, że jego dokument zachęca, a wręcz wzywa do szczepień, a inne interpretacje są nieuprawnione.

“Opierają się na omówieniach prasowych, na samych depeszach lub wręcz na samych sensacyjnie sformułowanych tytułach medialnych, co powoduje niezrozumienie i fałszywy odbiór całości” - tłumaczył biskup, nie wspominając, że zniechęcający do szczepień tytuł jako pierwszy komunikatowi w tej sprawie nadały służby prasowe Episkopatu.

Tego samego dnia w katolickich mediach do szczepień wezwał też biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek oraz ks. prof. Andrzej Muszala, bioetyk z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i członek Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych.

“W obecnej sytuacji pandemii jest wręcz nakazem sumienia, by uchronić siebie, jak i innych przed transmisją zabójczego wirusa COVID-19. Wszystkim, którzy mają wątpliwości, czy przyjąć szczepionki, pragnę powiedzieć: jeśli nie ma przeciwwskazań lekarskich – SZCZEPCIE SIĘ!” - napisał prof. Muszala w stanowisku, które poparł też prof. Królikowski.

Prawdopodobnie więc prof. Muszala także nie wiedział nic o stanowisku bp. Wróbla przed jego publikacją.

Szczepionki z abortowanych płodów?

A jaki tak naprawdę związek mają szczepionki AstraZeneki i Johnson&Johnson z aborcją? W odpowiedzi na stanowisko bp. Wróbla wytłumaczyli to naukowcy z Interdyscyplinarnego zespołu doradczego PAN ds. COVID-19 (ich komunikat opublikowaliśmy tutaj) oraz eksperci inicjatywy „Nauka przeciw pandemii”.

Oba zespoły wyjaśniają, że AstraZeneca i Johnson&Johnson wykorzystują do produkcji swoich szczepionek zmodyfikowane genetycznie linie komórkowe, nazwane odpowiednio HEK293 i PER.C6. W istocie pochodzą one od abortowanych płodów, ale związek z nimi jest bardzo odległy. Oto jak tłumaczą to eksperci “Nauki przeciw pandemii”:

“1. Komórki HEK293 wykorzystywane do produkcji adenowirusa w szczepionce AstraZeneca wyizolowano pierwotnie w 1973 r. z materiału aborcyjnego ludzkich komórek embrionalnych nerki. Od tego czasu są pasażowane w warunkach laboratoryjnych i wykorzystywane w ogromie badań biomedycznych.

2. Komórki PER.C6 wykorzystywane do produkcji adenowirusa w szczepionce J&J wyprowadzono z tkanki siatkówki zarodka ludzkiego uzyskanej w wyniku zabiegu indukowanego poronienia przeprowadzonego w 1985 r.

3. By wyprodukować szczepionki przeciw COVID-19 w oparciu o technologię wektorową nie trzeba było przeprowadzać żadnej aborcji, nie ucierpiała żadna istota ludzka.

4. Celem przeprowadzonych aborcji nie było pozyskanie linii komórkowych. Zabiegi nie zostały przeprowadzone celowo i w żaden sposób pobranie nie wpłynęło na decyzję o przeprowadzeniu aborcji. Komórki z tkanek pobrano przy okazji, w celach badawczych. Uzyskane komórki udało się hodować, więc je zachowano. W podobny sposób pozyskuje się komórki do badań od osób dorosłych, zarówno za życia, jak i po śmierci.

5. Wykorzystywanie linii takich jak HEK293 czy PER.C6 w produkcji szczepionek przeciw COVID-19 nie promuje aborcji.

6. Celem pobrania komórek nie było stworzenie szczepionki, to zastosowanie opracowano znacznie później. W przypadku HEK293 pojawiło się ono dopiero w 1985 r., gdy zaadaptowano hodowle tych komórek w płynnej pożywce (wcześniej prowadzono hodowlę płytkową). Komórki wyprowadzone z materiału aborcyjnego wykorzystywano już przed pandemią w celu testowania lub produkowania innych szczepionek.

7. Linie te, a zwłaszcza w HEK293, wykorzystuje się w szeroki sposób w rozmaitych badaniach biomedycznych, dzięki którym poznawane są funkcje ludzkich białek, szlaki metaboliczne, a także zjawiska istotne dla zrozumienia procesu nowotworzenia. Komórki te znajdują również szerokie zastosowanie w zakresie testowania substancji o znaczeniu farmaceutycznym. Komórki HEK293 i PER.C6 nie wchodzą w skład szczepionek AstraZeneca i Johnson&Johnson.

8. Linie te nie są wykorzystywane w produkcji szczepionek mRNA. Niemniej jednak, komórki HEK293 zostały wykorzystane przez Pfizera i Modernę na wstępnym etapie prac rozwoju swoich kandydatów na szczepionkę, by sprawdzić, czy komórki te pobierają mRNA.

Szczepienia przeciw COVID-19 ratują życie. Wskazywanie, że jedne szczepionki są mniej moralne od innych, to budowanie ogólnej do nich niechęci. A powinna przyświecać nam troska o każdego bliźniego. Zaszczepienie – jakąkolwiek szczepionką przeciw COVID-19 – jest najlepszym świadectwem tej troski, również o dzieci nienarodzone. COVID-19 jest bardzo niebezpieczny, także dla kobiet w ciąży” - napisali eksperci zespołu Nauka Przeciw Pandemii.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze