0:000:00

0:00

Epidemia koronawirusa ani myśli wygasnąć. Zakażenia w całej Europie, a także w Polsce wyraźnie skoczyły w ostatnich tygodniach. Teraz już nie ma wątpliwości, że to tzw. druga fala. Co gorsze, obawiamy się trzeciej, prawdopodobnie jeszcze groźniejszej.

Wiązać się to będzie m.in. z typowym na naszym kontynencie sezonem grypowym, który w Polsce trwa zwykle od połowy września do początków kwietnia, najczęściej z dwoma pikami zachorowań na jesieni i na wiosnę.

„Wirusy uszkadzają nabłonek dróg oddechowych i w ten sposób torują drogę innym wirusom, czyli np. powodującemu COVID-19 wirusowi SARS-CoV-2, a także bakteriom, które mogą jeszcze bardziej pogorszyć stan pacjenta” – ostrzegała niedawno na łamach OKO.press prof. Lidia Brydak, największy polski autorytet w kwestii grypy.

Przeczytaj także:

„Pojawienie się dodatkowych zachorowań spowodowanych zakażeniem wirusami grypy i paragrypy będzie skutkowało gwałtownym wzrostem częstości hospitalizacji i izolacji (każda infekcja wirusowa do wykluczenia jej tła SARS-COV-2 będzie traktowana jako kolejne zachorowanie COVID-19)” – tłumaczył z kolei na naszym portalu dr hab. Cezary Parulski.

„Pojawią się infekcje złożone, w których wirus grypy uszkadzając dolne drogi oddechowe ułatwi inwazję koronawirusom, ale również rozwój bakteryjnych nadkażeń płuc” – mówił w tym samu duchu co prof. Brydak. I dalej: „Najcięższe postaci tych nadkażeń, określane potocznie terminem „superinfekcji”, będą prowadziły do zapaleń płuc powikłanych niewydolnością wielu narządów” – ostrzegał dr Parulski.

Ponad 4 mln przypadków

W Polsce liczba zachorowań na grypę i podejrzeń zachorowań na tę infekcję jest bardzo wysoka. Dane na temat zbiera od lat Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego –PZH w Warszawie. I tak np. w sezonie grypowym 2015/2016 było ich łącznie ponad 4 mln. Ponad 16,1 tys. osób wymagało z tego powodu hospitalizacji, a 140 chorych zmarło.

Infekcje prawdziwej grypy i podejrzeń zachorowań na nią trafiają do jednego worka, ponieważ stosunkowo rzadko robi się test wykazujący, że to rzeczywiście ta choroba. We wspomnianym sezonie grypowym 2015/2016 wykonano zaledwie 8,5 tys. badań w całym kraju.

„Z braku czasu lekarze podstawowej opieki zdrowotnej często wolą wpisywać do dokumentacji, że pacjent ma chorobę przeziębieniową, a nie grypę, ponieważ nie muszą jej wtedy raportować” – mówił w wywiadzie udzielonym Medonetowi dr Tadeusz Zielonka z warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. „Szpitale nie zawsze też wykonują badania w kierunku grypy, gdy trafia do nich pacjent z zapaleniem płuc, które może być jej powikłaniem” – dodał lekarz.

Przed grypą możemy się zabezpieczyć za pomocą szczepionki. Pierwszy taki preparat powstał w roku 1941. Dziś miliony ludzi na świecie korzystają z tego dobrodziejstwa.

Ponieważ jednak wirus ma kilka typów i wiele podtypów, a w dodatku wciąż może się zmieniać, co rok modyfikuje się nieco szczepionkę, tak by była maksymalnie skuteczna.

Polska – 4 proc. zaszczepionych

Polacy niechętnie jednak korzystają z tej możliwości. Dzieje się tak prawdopodobnie m.in. dlatego, że na naszych terenach stosunkowo niewiele osób zapadło na słynną hiszpankę, która pochłonęła od 50 do 100 mln ofiar.

W zachodniej Europie pamięć tamtej strasznej choroby była jeszcze stosunkowo świeża, dlatego też Francuzi, Anglicy, Włosi i Holendrzy szczepią się co roku masowo przeciw grypie, podczas gdy w Polsce popularność tej szczepionki jest znikoma.

Cytowany już dr Tadeusz Zielonka podawał, iż w Wlk. Brytanii przeciwko grypie szczepi się 78 proc. populacji, w Holandii 76, we Francji i we Włoszech 70 proc. Według danych OECD liczba ta jest mniejsza - w Belgii i Holandii szczepi się ok. 60 proc. osób, ale - uwaga - powyżej 65. roku życia. W Polsce jak poinformowało OKO.press Ministerstwo Zdrowia

„na przestrzeni ostatnich dziesięciu sezonów grypowych stan zaszczepienia przeciw grypie w całej populacji utrzymywał się na poziomie 3,26-4,12 proc.”

Ze szczepionki najczęściej korzystają u nas seniorzy, ale i tak odsetek ich jest niski (według danych Eurostatu w latach 2014-19 wyniósł on 9,7 proc.). Wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia mówią, iż pożądany odsetek szczepień przeciw grypie w tej grupie wiekowej to 75 proc. Niektóre państwa europejskie są blisko tego poziomu, my nadal o lata świetlne od spełnienia wytycznych.

Zapotrzebowanie może być zauważalne

W ostatnim sezonie grypowym (2019/2020) według danych Narodowego Instytutu Zdrowia – PZH sprzedano w Polsce 1 582 000 dawek szczepionek przeciwgrypowych. Oznacza to, że przyjęło ją 4,12 proc. Polaków.

A jak jest w tym – zupełnie nietypowym, bo pod znakiem koronawirusa - roku?

Spytaliśmy o to Ministerstwo Zdrowia.

„Odnosząc się do aktualnej sytuacji epidemiologicznej oraz w związku ze zbliżającym się jesiennym okresem wzmożonej zachorowalności i zwiększonym zainteresowaniem społecznym profilaktyką grypy, zapotrzebowanie na szczepionki w sezonie 2020/2021 może być zauważalne [podkreślenie moje]” – czytamy w ministerialnej odpowiedzi – "a wzrost wykonanych szczepień przeciwko grypie może przekroczyć poziom z ubiegłego sezonu”.

A zatem urzędnicy czuwający nad stanem zdrowia Polaków doszli do wniosku, że obywatele mogą zauważyć problem i starać się tym razem szczepić.

„Zwracamy uwagę, że Ministerstwo Zdrowia nie zamawia ani nie kupuje szczepionek [podkreślenie ministerstwa]" – czytamy dalej w odpowiedzi. „To producent, składając wniosek o refundację, oświadcza, że dostarczy daną ilość szczepionek.”

Na usta ciśnie się od razu powiedzenie „A szkoda!”

Czy w tym wyjątkowym roku to właśnie nie ministerstwo powinno pomyśleć o nadzwyczajnym zakupie dużej ilości stosunkowo tanich szczepionek przeciwgrypowych i zadbanie w interesie nas wszystkich o zaszczepienie jak największego odsetka populacji?

To groteska

„Na dziś [4 września 2020] mamy potwierdzoną gotowość dostaw ok. 1,8 mln szczepionek przeciwko grypie” – poinformowało OKO.press Ministerstwo Zdrowia [wiadomość ta została już podana dzień wcześniej podczas konferencji prasowej ministra Adama Niedzielskiego prezentującej strategię władz jak walczyć z koronawirusem na jesieni].

„Kolejne 200 tys. jest już zadeklarowanych przez producentów. Nadal jednak prowadzone są rozmowy o możliwym zwiększeniu aprowizacji polskiego rynku w kolejne partie szczepionek” – odpisuje ministerstwo.

„Robimy wszystko, by zwiększyć dostępność do szczepień na grypę. Zgodnie z deklaracjami producentów mamy zapewnione, że do Polski trafi 1,8 mln szczepionek. Docelowo ma to być 2 mln” – mówił min. Niedzielski.

„Bardzo to smutne 2 mln dawek = 5,2 proc. zaszczepionej populacji - to groteska” – zatłitował niedługo po konferencji dr Paweł Grzesiowski, pediatra, specjalista w zakresie zapobiegania zakażeń.

„Jeśli Minister Zdrowia podał stan faktyczny, to program szerokich szczepień przeciw grypie nie ma pokrycia w dostawach szczepionek. W 2019 roku zaszczepiło się 4,1 proc. Polaków, teraz szczepionek ma być dla 5,2 proc. Promocja szczepień nie ma sensu, bo za miesiąc nie będzie czym szczepić”.

Potrzeba 13 mln, dostaniemy 2 mln

Kto powinien się szczepić przeciwko grypie? – pada pytanie na Twitterze.

Dr Paweł Grzesiowski odpowiada: „Przede wszystkim osoby z grup ryzyka, czyli osoby powyżej 50. roku życia i wszyscy przewlekle chorzy, a także kobiety w ciąży, dzieci żłobkowe i przedszkolaki. Dodatkowo wszyscy pracownicy zawodowo narażeni, tj. ochrona zdrowia, nauczyciele, służby. A poza tym każdy kto chce nie chorować”.

Jaki procent populacji powinien się szczepić na grypę? – pada inne pytanie

„Żeby to miało jakikolwiek wpływ na zdrowie publiczne, trzeba zaszczepić minimum 75 proc. osób z grup ryzyka, co w Polsce równa się 10 mln ludzi.

A jeszcze dochodzą ludzie z grup epidemiologicznego ryzyka zawodowego = 3 mln. Razem 13 mln, a mamy dostać 2 mln dawek szczepionek w tym sezonie” – tłumaczy dr Grzesiowski.

Prof. Lidia Brydak na łamach OKO.press: „Z mojego wieloletniego doświadczenia i ze stanu wiedzy na temat chorób zakaźnych wynika, że dzieci poniżej 14 roku życia są głównymi roznosicielami wirusów grypy. Dlatego uważam, że wszystkie dzieci oraz nauczyciele powinni zostać przeciwko niej zaszczepieni. (…) Tymczasem procent dzieci i młodzieży zaszczepionych przeciwko grypie w grupie wiekowej poniżej 14 lat wynosi w Polsce mniej niż 1 proc.”

Dodajmy, że w Polsce jest ok. 4,6 mln uczniów plus nieco ponad pół miliona nauczycieli.

Jak podchodzą do tego inne kraje?

Jak wspomnieliśmy, obywatele wielu krajów na zachodzie Europy od lat szczepią się przeciwko grypie, więc kraje te są przyzwyczajone do zamawiania znacznie większych ilości tych specyfików. W roku pod znakiem COVID-19 rządy poszczególnych państw raczej zastanawiały się nad rozszerzoną refundacją tych szczepień, po to by jeszcze dodatkowo ułatwić obywatelom podjęcie decyzji.

I tak np. brytyjski rząd postanowił zamówić 30 mln dawek szczepionki. Do darmowych szczepień zostały zakwalifikowane m.in. osoby powyżej 50. roku życia, uczniowie, kobiety w ciąży, chorzy przewlekle na choroby krążenia, układu oddechowego i odpornościowego.

W ubiegłym roku rząd zamówił 25 mln dawek, a z darmowego szczepienia skorzystało 15 mln Brytyjczyków.

Z kolei rząd USA zamówił w tym roku rekordową dawkę szczepionki przeciw sezonowej grypie. Ma ją dostać od 171 do 179 mln obywateli. Jak podaje stacja CNBC, koszt całej operacji to 1,6 mld dolarów.

W Polsce szczepionka za darmo należy się wyłącznie seniorom powyżej 75. roku życia i personelowi medycznemu.

Częściowa refundacja należy się natomiast osobom powyżej 65. roku życia, a także osobom w wieku 18-65 lat szczególnie narażonym na ryzyko powikłań pogrypowych oraz kobietom w ciąży, wreszcie dzieciom od 2 do 5 roku życia.

Szczegółowe zasady refundacji zgodnie z odpowiedzią Ministerstwa Zdrowia tutaj:

Zgodnie z obwieszczeniem Ministra Zdrowia z dnia 24 sierpnia 2020 r. W sprawie wykazu refundowanych leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych na 1 września 2020 r., przedstawiliśmy nową listę leków refundowanych, na której znalazły się szczepionki przeciw grypie dla dorosłych:

Vaxigriptetra, objęta refundacją we wskazaniu: czynne uodpornienie osób powyżej 65. roku życia w zapobieganiu grypie wywołanej przez dwa podtypy wirusa grypy A oraz dwa typy wirusa grypy B, które zawarte są w szczepionce. Odpłatność szczepionki dla pacjenta we wskazaniu wiekowym wynosi 22,88 zł. Dla seniorów w wieku powyżej 75+ szczepionka Vaxigriptetra jest bezpłatna;

Influvac Tetra, objęta refundacją we wskazaniu: profilaktyka grypy u osób w wieku od 18. roku życia do 65. roku życia o zwiększonym ryzyku wystąpienia powikłań pogrypowych tj.:

  • 1) po transplantacji narządów,
  • 2) chorujących na niewydolność układu oddechowego, astmę oskrzelową, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, niewydolność układu krążenia, chorobę wieńcową, niewydolność nerek, nawracający zespół nerczycowy, choroby wątroby, choroby metaboliczne (w tym cukrzycę), choroby neurologiczne i neurorozwojowe;
  • 3) w stanach obniżonej odporności (w tym po przeszczepie tkanek i chorujących na nowotwory układu krwiotwórczego) oraz u kobiet w ciąży. Odpłatność tej szczepionki dla pacjenta w tym wskazaniu wiekowym wynosi 24,95 zł.

Dla dzieci szczepionką ujętą w wykazie jest produkt Fluenz Tetra (szczepionka donosowa) objęta refundacją we wskazaniu: zapobieganie grypie u dzieci w wieku od ukończonego 24. miesiąca życia do ukończonego 60. miesiąca życia. Odpłatność szczepionki dla pacjenta w tym wskazaniu wiekowym wynosi 47,87 zł.

Personel podmiotów leczniczych będzie szczepiony na koszt Narodowego Funduszu Zdrowia w ramach podpisanych umów.

Kropla w morzu potrzeb

Tegoroczne szczepionki przeciwgrypowe pojawiły się na rynku w tych dniach i ...natychmiast z niego zniknęły. Ponieważ mieszkam w województwie kujawsko-pomorskim sprawdziłem dostępność do nich w Brodnicy i Nowym Mieście Lubawskim.

„Nie ma. Może dostaniemy coś w przyszłym tygodniu lub w drugiej połowie września” – usłyszałem tę samą odpowiedź w różnych punktach.

Media donoszą, że podobna sytuacja jest w całym kraju.

„Zamówiłam 70 szczepionek, dostałam siedem” – mówi dziennikarce „Gazety Wyborczej” farmaceutka z Krakowa. „Inna opowiada, że otrzymała 10. Kolejny farmaceuta – 12. „Szczepionki znikają w kilkanaście minut. Pacjenci próbują się wpisywać na listy, żeby je zarezerwować”.

„To kropla w morzu potrzeb” - mówi na łamach „Wyborczej” dr Paweł Grzesiowski komentując wielkość pierwszej partii szczepionek, która już trafiła do aptek i ogólną liczbę szczepionek przewidzianych dla Polski w najbliższym sezonie grypowym. Ekspert podkreśla, że to poprzednie władze resortu z Łukaszem Szumowskim na czele przegapiły moment, w którym można było zwiększyć dostawy dla Polski, a jego ekipa nie podjęła nawet prób, by szczepionek było więcej niż w latach poprzednich.

„Szczepionek na grypę nie produkuje się i nie zamawia z dnia na dzień” – tłumaczy na łamach dziennika Grzesiowski.

„Proces planowania produkcji zaczyna się pod koniec roku. Wtedy producenci zamawiają jajka, ponieważ szczepionkę przeciw grypie produkuje się na zarodkach kurzych. Produkcja odbywa się między lutym a kwietniem. I właśnie wtedy rządy lub agencje rządowe oraz hurtownie z różnych krajów składają zamówienia na jesienny sezon”.

„Wyborcza” rozmawiała także (anonimowo) z przedstawicielem jednej z firm dystrybuujących szczepionki w Polsce. „Gdyby Ministerstwo Zdrowia obudziło się wiosną i poinformowało, że jest zapotrzebowanie na więcej szczepionek, że jest zainteresowane kontraktem rządowym, byłaby szansa na zwiększenie produkcji” – oznajmił. „Ale politycy tylko trąbili w mediach, że trzeba się szczepić i nie zrobili nic”.

Krótkowzroczność czy brak pieniędzy?

A może nasi urzędnicy uznali, że nie warto się starać o większe zamówienie, bo naród i tak się nie szczepi?

Sądzę, że przeważyła raczej krótkowzroczność, ewentualnie brak pieniędzy. W marcu-kwietniu rząd kupował na gwałt maseczki, respiratory, mało kto wtedy myślał o grypie i drugiej/trzeciej fali.

Jeśli jednak przyjmiemy, ze rozważano już wtedy większy zakup i nie zdecydowano się na niego ze względu na niechęć społeczeństwa do szczepień przeciw grypie, należało od razu przewidzieć dodatkowe fundusze na porządną akcję promocyjną. Dzięki temu mogliśmy choć w pewnym stopniu dołączyć do krajów, które grypę traktują poważnie.

W tej chwili pozostaje mieć nadzieję, że choroba ta zaatakuje w tym roku nieco słabiej niż w latach ubiegłych ze względu na obostrzenia związane z koronawirusem.

Maseczki, dystans społeczny, dezynfekcja, sprawdzają się w walce zarówno z grypą jak i SARS-CoV-2. Widać to wyraźnie na wykresie obrazującym zapadalność na grypę i infekcje paragrypowe na 100 tysięcy mieszkańców w latach ubiegłych i w tym sezonie.

O ile krzywe z lat 2015/16, 2016/17, 2017/18 i 2018/19 niemal się na siebie nakładają, o tyle wiosną i na początku lata 2020 liczba przypadków wyraźnie spadła (pole niebieskie po prawej stronie jest wyraźnie poniżej krzywych).

Niestety, począwszy od początku sierpnia liczba zachorowań znów wróciła do normy.

wykres pokazujący liczbę szczepionek na grypę

Zachorowania i podejrzenia zachorowań na grypę. Średnia dzienna zapadalność (na 100 tys. ludności) wg tygodniowych meldunków w sezonie 2019/20 w porównaniu z sezonami 2015/16 - 2018/19

Źródło: NIZP-PZH

;

Udostępnij:

Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze