0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto SAUL LOEB / AFPFoto SAUL LOEB / AFP

W Strefie Gazy nie ma już żyjących izraelskich zakładników. Do niedawna trudno było sobie wyobrazić, by takie zdanie było prawdziwe. W dwa tygodnie od ogłoszenia 20-punktowego planu przez Trumpa stało się jednak prawdą.

Mamy więc i powrót zakładników, i uwolnienie przetrzymywanych w izraelskich więzieniach Palestyńczyków, i zawieszenie broni. To oczywisty sukces i krok w dobrą stronę.

Przeczytaj także:

Warto jednak nie zatrzymywać się w tym miejscu i zastanowić się, co dalej.

Ogromne połacie Strefy Gazy to dziś ruiny. Izrael prowadząc działania militarne na terenie niewielkiej palestyńskiej enklawy, zniszczył dużą część Strefy. Miasto Rafah na jej południu praktycznie przestało istnieć. W kwietniu ONZ szacował, że od początku konfliktu uszkodzeniu lub zniszczeniu uległo 92 procent wszystkich budynków mieszkalnych w Strefie Gazy – około 436 000 domów.

Co dalej z tymi miejscami? Kto i za czyje pieniądze je odbuduje?

Nie jest to oczywiste. A 20-punktowy plan Trumpa wielu rzeczy nie precyzuje. Zobaczmy, co dzieje się dziś wokół przyszłości Strefy Gazy.

Marginalizacja głosów pokoju

Ajman Auda, arabski deputowany w Knesecie, napisał dziś rano w mediach społecznościowych:

„Walczyliśmy przez dwa lata o tę chwilę, o zakończenie wojny i kompleksowe porozumienie. Jesteśmy szczęśliwi, ale nasza radość jest zmieszana z bólem z powodu straszliwych zbrodni, które zostały popełnione, i tuneli krwi, które wsiąkły w naszą ziemię. Zasługujemy na uśmiech. Rodziny zasługują na radość. Ale musimy zbierać siły, by kontynuować walkę o najwyższy cel – osiągnięcie kompleksowego pokoju, opartego na zakończeniu okupacji i poszanowaniu praw obu narodów. Bo wszyscy urodziliśmy się wolni”.

Kilka godzin później Auda został wyproszony z sali plenarnej w Knesecie, gdzie przemawiał dzisiaj Donald Trump, bo trzymał kartkę z napisem „Uznajcie Palestynę”. Deputowany napisał, że nie da się zakrzyczeć prostej prawdy: że są dwa narody i żaden z nich nie zamierza oddać swojej ziemi.

Auda jest jednym z wieloletnich promotorów rozwiązania dwupaństwowego i pokoju. Deputowani tacy jak on są niezbędną częścią układanki, wokół której można budować dwunarodową przyszłość Izraela i Palestyny. W Knesecie jest regularnie marginalizowany i upokarzany i nie inaczej było dzisiaj.

Trump w Knesecie

Trump odwiedził Izrael na krótko, przed wyjazdem na szczyt dyplomatyczny do Egiptu, o czym za chwilę. Amerykański prezydent wygłosił w Knesecie mowę i został przyjęty jak wielki zwycięzca. Mówił długo, był z siebie bardzo zadowolony. I był wobec Netanjahu bardzo pobłażliwy.

W czasie przemówienia zwrócił się do prezydenta Izraela Izaaka Herzoga z sugestią, by rozważył ułaskawienie Netanjahu, przeciwko któremu toczy się proces w związku z zarzutami korupcyjnymi.

„Hej, mam pomysł, Panie Prezydencie, dlaczego by mu nie dać ułaskawienia? Dość kontrowersji jak na jeden dzień, prawda? Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby to było takie kontrowersyjne. Cygara i szampan – kogo to obchodzi?” – powiedział Trump.

Mówił też:

„Bibi dzwonił do mnie wiele razy i mówił: czy możesz mi dać, taką czy inną broń. O niektórych nigdy nie słyszałem, ale to zrobiłem. Ale dostarczyliśmy je, prawda? Są najlepsze, a wy dobrze je wykorzystaliście”. I dodał, że to właśnie siła Izraela doprowadziła do pokoju.

Trump ma z pewnością na myśli obecny rozejm, który musi się utrzymać. A długotrwały i sprawiedliwy pokój między Izraelem i Palestyną jest na razie wciąż bardzo odległy.

Witkoff przekonał Hamas

Netanjahu po angielsku mówi co innego niż po hebrajsku. W niedzielę 12 października w nagranym wcześniej przemówieniu mówił, że kampania się jeszcze nie zakończyła, a wrogowie próbują się odrodzić. Jeśli jednak Trump serio potraktuje swoje zobowiązania, Netanjahu będzie miał problem ze wznowieniem walk.

Według Axios o ostatecznym uzgodnieniu warunków porozumienia zadecydowało dramatyczne spotkanie w środę między Stevem Witkoffem, Jaredem Kushnerem i liderami Hamasu w Egipcie.

Tak jak w wypadku poprzednich negocjacji, Hamas bał się, że w ramach porozumienia Netanjahu wznowi walki, gdy tylko Hamas przekaże przetrzymywanych w Strefie Gazy izraelskich zakładników.

Przypomnijmy, że w marcu tego roku Izrael przerwał zawieszenie broni rozpoczęte w drugiej połowie stycznia. Strony miały uzgodnić między sobą drugą fazę zawieszenia broni, ale Izrael odmówił negocjacji w dobrej wierze, a także narzucił Strefie Gazy pełną blokadę humanitarną, która doprowadziła do klęski głodu.

Dzień przed wizytą obu współpracowników Trumpa, amerykański prezydent przekazał im, że jeśli jest to warunkiem doprowadzenia do porozumienia, mogą spotkać się z przedstawicielami Hamasu. W grupie, z którą spotkali się Witkoff i Kushner, był lider Hamasu Chalil al-Hajja.

Witkoff miał powiedzieć: „Prezydent Trump przekazuje, że będziecie traktowani sprawiedliwie i że popiera wszystkie 20 punktów swojego planu pokojowego oraz zapewni, że wszystkie zostaną wdrożone”.

Niedługo później Hamas dał znać, że zgadzają się na warunki. A w konsekwencji dziś dwudziestu pozostałych żywych izraelskich zakładników wróciło do domów tak jak niemal dwa tysiące Palestyńczyków przetrzymywanych w izraelskich więzieniach.

Trump: wojna się skończyła

Dodajmy, że w przemówieniu w Knesecie Trump powiedział jasno: wojna w Gazie się skończyła. Netanjahu boi się użyć tych słów. Ale to, że Trump ich używa, oznacza, że Izraelowi nie będzie łatwo wrócić do walk. Nie oznacza to automatycznie, że możemy być pewni, że koszmar mieszkańców Strefy Gazy się skończył.

Izraelczycy na razie wycofali się na umówioną w ramach rozmów linię, ale nie opuścili Strefy Gazy. Dopóki jej nie opuszczą, sytuacja dalej będzie napięta.

Na razie mamy jednak więcej pytań niż odpowiedzi w temacie przyszłości Gazy.

Podstawą planu Trumpa jest złożenie broni przez Hamas, brak izraelskiej okupacji Strefy Gazy i jej odbudowa. Brakuje jednak wielu szczegółów, które mogą okazać się kluczowe. Sposób i tempo rozbrojenia nie jest ustalony. Nie wiemy, kto będzie rządził Gazą – plan Trumpa mówi o tymczasowych siłach międzynarodowych. Ustalono to ponad głowami Palestyńczyków, dotychczasowe rozmowy dotyczyły głównie tego, czy Hamas zgadza się na postawione warunki. A Hamas z rządzenia Gazą ma zostać w przyszłości wykluczony.

Problem z władzami palestyńskimi

Czy w takim razie czeka nas reintegracja Strefy Gazy z Zachodnim Brzegiem i reforma dotychczasowej Autonomii Palestyńskiej?

Między innymi o tym rozmawiać będą światowi przywódcy w egipskim Szarm asz-Szejch, w obecności Donalda Trumpa. Jednym z gości ma być prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas.

Autonomia teoretycznie sprawuje władzę nad Zachodnim Brzegiem i Strefą Gazy. Ale de facto Gaza od 2007 roku jest osobnym bytem politycznym po tym, jak Hamas najpierw wygrał lokalne wybory w 2006 roku, a następnie siłą pozbył się przedstawicieli rządzącego z Ramallah na Zachodnim Brzegu Fatahu.

Od 2006 roku nie było demokratycznych wyborów ani w Strefie Gazy, ani na Zachodnim Brzegu. Stąd wszelkie głosy, że Hamas miał demokratyczny mandat do działań przeciw Izraelowi w ostatnich latach, są nadużyciem.

Demokratycznej legitymacji nie ma też jednak Abbas. Wieloletni współpracownik Arafata zasłania się tym, że nie da się przeprowadzić wyborów na terenie całej Palestyny. Przez niemal 20 lat u władzy Abbas nie podjął jednak próby przeprowadzenia żadnego, nawet częściowego plebiscytu, który zdecydowałby, kto powinien wyznaczać kierunek palestyńskiej polityce w kolejnych latach.

W sondażu Palestyńskiego Centrum Badań nad Polityką z 2023 roku 81 proc. badanych twierdziła, że instytucje Autonomii Palestyńskiej są skorumpowane. W ostatnim sondażu Centrum z września 2024 roku 84 proc. badanych chciało rezygnacji Abbasa.

Na Zachodnim Brzegu, gdzie Abbas rządzi, było to nawet 90 proc. W pięciu badaniach o ewentualnych wyborach prezydenckich między wrześniem 2023 a wrześniem 2024 Abbas zdobywał między 5 a 8 proc. wskazań. Za każdym razem wygrywał przetrzymywany od 2004 roku w więzieniu przez Izrael Maruan Barguti.

W tej atmosferze od lat nie odbywały się żadne poważne rozmowy pokojowe. A Izrael konsekwentnie realizował powolną politykę coraz głębszej kolonizacji Zachodniego Brzegu. I coraz dotkliwszej blokady Strefy Gazy.

Szczyt w egipskim kurorcie

Na dziś jednak Palestyna nie ma innego przywódcy politycznego i to słaby Abbas leci do Egiptu. Z kim się spotka?

Na dziś obecność potwierdzili przedstawiciele 22 państw, większość w randze prezydenta, premiera lub monarchy. Będą więc m.in. premierzy Pakistanu, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Niemiec, Kanady, Węgier, Iraku, Norwegii; prezydenci Egiptu, Francji, Turcji i USA; królowie Jordanii czy Bahrajnu.

Na liście uderza brak jednego kraju: Izraela.

Szczyt mógł być okazją do pierwszego od pogrzebu Szimona Peresa w 2016 roku spotkania Netanjahu i Abbasa. Wówczas Netanjahu nawet nie wymienił palestyńskiego prezydenta wśród dygnitarzy obecnych na uroczystości.

Dziś Netanjahu został przez Trumpa do Egiptu zaproszony, ale odmówił. Oficjalnie z powodu rozpoczynającego się święta Simchat Tora. Biuro premiera nieoficjalnie zasłania się potencjalnymi tarciami w koalicji ze względu na religijne naruszenie. Trudno to jednak traktować inaczej niż pretekst, by nie pokazywać się obok Abbasa. To raczej tych obrazków bardziej obawia się Netanjahu. Nie musiał się bać nakazu aresztowania ze strony Międzynarodowego Trybunału Karnego za zbrodnie w Gazie – Egipt nie jest stroną traktatu o MTK.

Według egipskiej prezydencji szczyt ma za zadanie „Aby zakończyć wojnę w Strefie Gazy, zwiększyć wysiłki na rzecz osiągnięcia pokoju i stabilności na Bliskim Wschodzie oraz zapoczątkować nową erę bezpieczeństwa i stabilności w regionie”.

Podczas szczytu w poniedziałek 13 października prezydenci USA, Egiptu, Turcji i Kataru podpisali porozumienie pokojowe, ale nie zostały ujawnione żadne szczegóły.

To, że Palestyńczyków reprezentuje głównie słaby i zmarginalizowany Abbas, oznacza, że Palestyńczycy dalej w planowaniu przyszłości swojej ojczyzny nie mają wiele do powiedzenia. To, że nie ma tam Netanjahu, oznacza, że izraelski premier przedkłada politykę wewnętrzną ponad miejsce przy stole rozmów o Palestynie.

A także, być może to, że Trump faktycznie chwilowo trzyma Netanjahu w garści. Jeśli zawieszenie broni się utrzyma, na egipskim szczycie mogą zapaść ważne decyzje, choćby dotyczące odbudowy Gazy. Trudno jednak na dziś liczyć, że da się zbudować przyszły długotrwały pokój bez szerokiej reprezentacji samych zainteresowanych.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze