0:000:00

0:00

„Biegłych nie ma i nie będzie, jeśli nie zmieni się system” - mówi dr Andrzej Depko, seksuolog i prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej - „Od lat obserwujemy nieustające pogarszanie się opinii wystawianych przez biegłych. Sądy oczekują od biegłych, żeby wydawali opinie szybko i tanio. Szczególnie prokuratura lubi najpierw zapytać o cenę. Robi się konkurs ofert i wygrywa najtańszy".

Tę diagnozę potwierdza prof. Beata Pastwa-Wojciechowska, która przeprowadziła badania wśród prawników, pytając: czego oczekują od biegłych. „Zarówno sędziowie, jak i prokuratorzy oczekiwali nie kompetencji, tylko tego, żeby wydawał opinię szybko i był dostępny".

„Nikt ich nie sprawdza - ktoś kto został lekarzem 20 lat temu i nie zrobił nic, żeby się dokształcać, wydaje dziś opinie używając nieaktualnej wiedzy" - komentował Depko. A przy aktualnym rozwoju psychiatrii i psychologii, to lata świetlne.

Te dramatyczne diagnozy padły podczas debaty u Rzecznika Praw Obywatelskich 23 listopada przy okazji analizy fatalnej sytuacji w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie, gdzie zamykani są bezterminowo ludzie, którzy odbyli wyroki więzienia za przestępstwa m.in. seksualne, ale biegli na wniosek sądów uznali, że „istnienie prawdopodobieństwa”, że mogą znów popełnić przestępstwo.

O Ośrodku w Gostyninie pisaliśmy wiele razy w OKO.press.

O tym, jak funkcjonuje ośrodek, kto do niego trafia, pisaliśmy tutaj:

O tym, jak rozsadził system prawny i chaosie, w jakim miotają się zupełnie nieprzygotowani dyrektorzy więzień, psychologowie, psychiatrzy, sędziowie oraz sami pracownicy i terapeuci przeczytacie tu:

O tym, jak taki ośrodek dla niebezpiecznych mógłby funkcjonować ( i funkcjonuje w Niemczech), więcej dowiecie się tutaj:

Ostatnio dopisaliśmy też o klimacie politycznym w jakim powstawał:

Działanie ośrodka reguluje tzw. "ustawa o bestiach", przyjęta jeszcze podczas rządów Platformy Obywatelskiej. Stawia ona przed biegłymi psychologami i psychiatrami zadanie polegające na określeniu stopnia prawdopodobieństwa ponownego popełnienia przestępstwa przez skazanego.

„To zadanie jak dla wróżki” - mówił OKO.press prof. Janusz Heitzman, dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, który od początku krytykował pomysł ustawy i jej tragiczne konsekwencje dla zdrowia psychicznego więźniów.

Są tacy biegli, którym zależy, by pracę wykonać dobrze, ale również tacy, którzy opinie piszą na kolanie. „Składają dwie strony opinii bez żadnego uzasadniania i tak kierują pacjenta na oddział zamknięty” - mówiła OKO.press dr Agnieszka Welento-Nowacka, ordynatorka Oddziału Psychiatrii Sądowej w Stargardzie Gdańskim.

Przeczytaj także:

Biegłych nie ma i nie będzie

Polskie ustawodawstwo też wyraźnie nie nadąża za zmianami. W rozporządzeniu ministra sprawiedliwości dotyczącym m.in. opiniowania przez psychologów w zakładach karnych pojawia się na przykład zalecenie, żeby prognoza kryminologiczno-społeczna zawierała informacje o „drodze wykolejenia społecznego” wraz z „określeniem stopnia demoralizacji".

„W te archaiczne, niejasne sformułowania można wpisać każdą diagnozę” - zwracała uwagę prof. Pastwa-Wojciechowska.

Biegły zaleca kastrację fizyczną

Poza nieaktualną wiedzą biegłych, problemem jest też zwyczajny brak kompetencji. Uczestnicy konferencji wymieniali się „kwiatkami” znalezionymi w opiniach:

  • ktoś w komentarzu do czynu popełnionego przez sprawcę napisał: „matka boska uroniła łzę”;
  • ktoś inny uznał, że u badanego występuje zaburzenie preferencji seksualnych, które jest niemożliwe do wyleczenia, więc zaleca „kastrację fizyczną”;
  • jeszcze ktoś wyraźnie zastosował metodę kopiuj-wklej, bo diagnoza dotyczyła mężczyzny, a całą opinię napisano formą żeńskoosobową.

Kapitan służby więziennej Alicja Kapała, kierowniczka oddziału terapeutycznego w zakładzie karnym w Rawiczu, szacuję, że około połowa diagnoz, z którymi trafiają do oddziałów osadzeni, jest błędnych. „Moje doświadczenia jako terapeuty pokazują, że żeby zdiagnozować osadzonego potrzeba około dwóch lat".

Z relacji B., psycholog w jednym ze szpitali psychiatrycznych, wynika, że niektórzy na badanie i wystawienie opinii poświęcają 5 minut. „Bo ile może to trwać, jeśli po krótkiej wizycie w więzieniu wystawia ich 15?”.

Mało czasu, mało pieniędzy, wielkie ryzyko

Specjalistów chętnych do bycia biegłym jest niewielu. Prezesi sądów są zdesperowani. Powołując się na kodeks karny (art. 195) i cywilny (art.280), zgodnie z którym wskazany przez sąd specjalista ma obowiązek wydawać opinię, próbują zmuszać lekarzy do wydawania ekspertyz.

Dlaczego biegłych coraz bardziej brakuje? Bo bycie biegłym, to:

  • małe pieniądze

„Godzina pracy biegłego z doktoratem, to ok. 42 zł na godzinę. W poradni na NFZ zarobiłby za nią ok. 100 zł” - tłumaczył Depko.

  • i wielka odpowiedzialność

Zmiana kodeksu karnego z 2016 roku nie tylko podwyższyła karę za wydanie przez biegłego fałszywej opinii, ale dodano też nowe przestępstwo: nieumyślne wydanie fałszywej opinii, które jest wewnętrznie sprzeczne i trudno je zinterpretować. Nie wiadomo też, kto ma orzekać o „nieumyślnej fałszywości".

Podsumowując: bycie biegłym to mały zysk, a wielka odpowiedzialność. Specjalistom zwykle lepiej płatnych i mniej wymagających zajęć nie brakuje. Następuje negatywna selekcja.

Prof. Zbigniew Lew-Starowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego relacjonował, że w roli biegłego seksuologa widział już magistra wychowania fizycznego, magister biologii, pedagoga ze studiami podyplomowymi...

„Czasem interweniujemy i jeśli dana osoba nie ma odpowiednich kwalifikacji, wydajemy dla sądu negatywną opinię. Ale sądy i tak tych biegłych powołują. To, co właściwie możemy zrobić?”.

NIK: obecny model nie działa

Z kontroli przeprowadzonej przez NIK w 2015 wynika, że aktualny model nie gwarantuje rzetelnych i terminowych opinii. „Brakuje przede wszystkim skutecznej procedury weryfikowania kompetencji kandydatów na biegłych sądowych, a w niektórych specjalnościach także samych kandydatów”.

75 proc. procent ankietowanych prezesów sądów okręgowych zgodziło się wtedy z poglądem, że „obecny model weryfikacji kandydatów na biegłych sądowych nie gwarantuje w żadnym stopniu lub zapewnia tylko w niewielkim, ustanawianie biegłymi osób o wysokich kwalifikacjach w danej specjalności”.

Zdaniem specjalistów, żeby naprawić aktualną sytuację konieczne jest zadbanie o weryfikację biegłych i adekwatne płace. Ministerstwo się za te zmiany zabrało, ale dość nieudolnie.

Upolitycznienie biegłych?

Ministerstwo sprawiedliwości nad ustawą o biegłych sądowych pracuje od wielu lat, ale na początku 2019 roku ogłoszono, że to jeden z najważniejszych projektów resortu na ten rok. Teraz wiadomo już, że jednak nie ten, tylko być może następny, bo rząd nie zdążył z ustawą w poprzedniej kadencji.

Co planuje ministerstwo? W styczniu o projekcie ustawy o biegłych informował „Dziennik Gazeta Prawna". Nowe regulacje zakładały:

  • ograniczenie wieku biegłego do max. 70 lat - żeby uniknąć opinii biegłych oderwanych od aktualnej praktyki;
  • wymaganie minimum 5 lat doświadczenia - żeby zwalczyć problem biegłych po kilku tygodniach kursu;
  • centralizacja systemu biegłych.

Chociaż wprowadzenie centralnego rejestru biegłych, zamiast list istniejących przy sądach, to dobry pomysł zgodny z rekomendacjami RPO, sposób jego realizacji jest już mniej klarowny.

Według projektu o tym, kto zostanie biegłym zadecyduje Instytut Ekspertyz Sądowych powoływany przez ministra sprawiedliwości (przy pomocy ciała doradczego, którego skład też powołuje w większości ten sam minister). Zdaniem części ekspertów grozi to upolitycznieniem całego systemu.

„Nie wiem, czy minister będzie wywierał naciski na dyrektora czy biegłych” - mówił Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

"Ale sam fakt, że takie pytania można stawiać, powoduje, że to rozwiązanie złe. Wyroki wydawane przez polskie sądy będą choćby z tego powodu kwestionowane na arenie europejskiej".

Szef jednej z katedr kryminalistyki zastanawia się, czy konsekwencje nie spadną na ekspertów nieprzychylnych władzy. „Przykładowo, czy wybitny prawnik, który negatywnie oceniał tzw. reformę wymiaru sprawiedliwości i stał ze świeczką pod Sądem Najwyższym, mógłby zostać biegłym?” – pytał.

Czy minister sprawiedliwości uszanowałby niezawisłość biegłych możemy tylko zgadywać, pamiętając jednak o tym, jak prokuratorzy Ziobry niezmordowanie ścigali biegłego, który opiniował w sprawie Mariusza G.

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze