Podczas rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE minister środowiska Jan Szyszko próbował egzaminować prawniczkę Komisji Europejskiej z biologii. Ale to mu raczej nie pomogło. "Naruszenie prawa jest ewidentne. Zwiększenie cięć w Puszczy Białowieskiej narusza przepisy prawa polskiego oraz unijnego". Wyrok za kilka miesięcy
„Wszystkie działania prowadzone przez Ministerstwo Środowiska w Puszczy Białowieskiej są zgodne z prawem krajowym i unijnym. Celem działalności leśników w Puszczy jest przede wszystkim dbanie o dobro lokalnej społeczności, powstrzymanie gradacji kornika, a także utrzymanie bezpieczeństwa publicznego” - mówił 12 grudnia 2017 roku przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) minister środowiska Jan Szyszko. Ale fakty są inne.
"Minister Szyszko nie był w stanie odpowiedzieć na wątpliwości prawne dotyczące zgodności prowadzonej w Puszczy Białowieskiej wycinki z unijnym prawem środowiskowym, przede wszystkim dyrektywą siedliskową i ptasią"
- mówi OKO.press Agata Szafraniuk, prawniczka z organizacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, która przyglądała się rozprawie sądowej. A to właśnie o łamanie zapisów tych dwóch fundamentów prawa środowiskowego oskarża Polskę Komisja Europejska (KE).
To była pierwsza i jednocześnie ostatnia rozprawa w sprawie Puszczy Białowieskiej. Wyrok Trybunał wyda za kilka miesięcy.
"Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że są to lasy naturalne, kształtujące się na bazie naturalnych procesów, nietkniętych ręką człowieka" - klarował podczas rozprawy minister Szyszko. Ale to walka z wymaginowanymi zarzutami, ani KE, ani organizacje i środowiska ekologiczne broniące Puszczy Białowieskiej nie twierdzą, że jest to las "nietknięty ręką człowieka".
"Naturalność" bowiem nie jest tym samym co "pierwotność", która faktycznie oznacza to, że jakiś teren przyrodniczy nigdy nie był poddawany żadnej ludzkiej presji. Puszcza Białowieska jest w swojej części (nie tylko w parku narodowym) naturalna, ponieważ zachodzą w niej procesy spontanicznej samoodnowy, którymi nie steruje gospodarka leśna.
Minister Szyszko próbował również egzaminować reprezentującą KE prawniczkę Katarzynę Hermann. "Proszę podejść do gabloty i wskazać, które z gatunków, które Pani wymieniła mają szanse tam występować?" - nagabywał, jak gdyby wyegzekwowanie biologicznej wiedzy od prawniczki KE miało jakiekolwiek znaczenie dla sprawy.
"Ten dzięcioł, o którym Pani mówiła, to on ma w tym przewróconym, zgniłym drzewie mieszkać?" - ironicznie indagował minister na jej słuszne ostrzeżenia, że wycinka zagraża dzięciołom. Bezlitośnie ten lapsus ministra wypunktował na Twitterze dr Michał Żmihorski z PAN:
Było też merytorycznie. Jak relacjonuje dla OKO.press Agata Szafraniuk, duża część pytań sędziego Trybunału zadawanych zarówno Polsce jak i KE dotyczyła gradacji kornika drukarza.
Pytano również o zgodność między Planem Zadań Ochronnych (PZO) Puszczy Białowieskiej a Planem Urządzenia Lasu (PUL), który minister Szyszko aneksował w marcu 2016 roku, zwiększając tym samym trzykrotnie pozyskanie drewna w Nadleśnictwie Białowieża. "Minister próbował dowieść, że nie ma sprzeczności między zapisami obydwu dokumentów" - mówi prawniczka. - "Jednakże sprzeczność jest, i to bardzo duża, gdyż PZO, który jest prawem miejscowym, jasno wskazuje, że
intensywna wycinka to zagrożenie dla Puszczy Białowieskiej. W szczególności dla drzewostanów ponadstuletnich".
"Naruszenie prawa w tej sprawie jest ewidentne. Zwiększenie cięć w Puszczy Białowieskiej narusza przepisy prawa polskiego oraz unijnego" - mówi Szafraniuk.
Jeśli Trybunał przychyli się do stanowiska Komisji, najprawdopodobniej będzie konieczne anulowanie zwiększonej wycinki w Puszczy i przede wszystkim uchylenie aneksu do Planu Urządzenia Lasu dla Nadleśnictwa Białowieża.
Rzecznik Generalny – doradca Trybunału Sprawiedliwości – 20 lutego 2018 roku wyda opinię prawną dotyczącą sprawy. "Zazwyczaj Trybunał bierze pod uwagę jego stanowisko i wydaje podobny wyrok. Następnie, najprawdopodobniej w ciągu kilku tygodni, zapadnie wyrok" - tłumaczy Szafraniuk.
"Wtedy na wniosek KE zostanie wszczęte kolejne postępowanie przed TSUE. I jeśli Trybunał uzna, że rzeczywiście mamy do czynienia z uchybieniem, to wtedy zasądzi kary finansowe" - mówi prawniczka.
A one nie będą małe, bo wielomilionowe w euro. Mogą to być na przykład kary ryczałtowe - minimalna to 4 mln euro - które wymagają całościowej spłaty. Plus kary dzienne, za każdy dzień niewykonanego wyroku. Zapłaci za to na skarb państwa, czyli polski podatnik.
"Dotychczasowa praktyka TSUE pokazuje, że kary są na tyle dotkliwe i odstraszające, że mamy coraz mniej przypadków niestosowania się do wyroków Trybunału” - wyjaśnia prawniczka.
Do konfliktu w Puszczy Białowieskiej odniósł się również w swoim exposé premier Mateusz Morawiecki. Ten fragment swojego przemówienia rozpoczął od zdania "Lasy są naszym wielkim bogactwem", co wywołało salwę śmiechu opozycyjnych posłanek i posłów. Podkreślił, że lasy najlepiej rozumieją leśnicy, którzy też najlepiej o nie dbają.
"Działania leśników w Puszczy Białowieskiej miały na celu jej ochronę" - powiedział, odnosząc się do wycinki. "Chcemy wierzyć, że także unijne instytucje miały na celu dbałość o polską przyrodę.
Ale ponieważ szanujemy postanowienia TSUE, to postąpimy zgodnie z jego wyrokiem" - zakończył ten wątek exposé nowy premier.
Wszystko zaczęło się od tego, że 25 marca 2016 roku minister Szyszko podpisał Aneks do Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Białowieża regulujący wycinkę drzew w latach 2012-2021. W Aneksie zezwolił na trzykrotnie większe pozyskanie drewna w lasach Nadleśnictwa Białowieża - z 63 tys. na 188 tys. metrów sześciennych. Było to motywowane rzekomą koniecznością walki z gradacją (masowym pojawieniem się) kornika drukarza, która spowodowała zamieranie świerków.
Na mocy decyzji nr 51 Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych 17 lutego 2017 roku zaczęła się masowa wycinka drzew na terenie wszystkich puszczańskich nadleśnictw (Białowieża, Browsk i Hajnówka). Usuwano i wywożono z lasu zabite przez kornika drzewa i te zasiedlone jego larwami. Do Puszczy wjechały ciężkie harvestery (kombajny zrębowe) i forwardery.
KE uznała, że te działania stanowią zagrożenie dla żyjących w Puszczy Białowieskiej i objętych ścisłą ochroną gatunków zwierząt. Komisja zwróciła też uwagę na to, że działania LP zagrażają również puszczańskim unikalnym siedliskom, w tym chronionym drzewostanom mającym ponad sto lat. Uznano, że LP i Ministerstwo Środowiska łamią zapisy Dyrektyw Ptasiej i Siedliskowej - dwóch fundamentów unijnego prawa ochrony środowiska.
Alarmowana przez organizacje pozarządowe skupione w koalicji "Kocham Puszczę", KE pod koniec kwietnia 2017 roku dała Polsce miesiąc na wstrzymanie cięć. 26 maja minister Szyszko odpowiedział Komisji, że wszystko odbywa się w zgodzie z polskim i unijnym prawem.
Zniecierpliwiona KE 13 lipca złożyła skargę do TSUE. Jednocześnie wnioskowała o tzw. środek tymczasowy, czyli - w tym przypadku - zakaz cięć aż do momentu rozstrzygnięcia sporu. TSUE takie zasądził, ale Polska się nie zastosowała. Po dwóch wysłuchaniach stron zarządził je raz jeszcze, tym razem grożąc już karami finansowymi. Szerzej OKO.press pisało o tym tu:
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze