0:00
0:00

0:00

Niestety, niemal pewne jest, że nie był to ostatni taki tydzień. Mimo że dane lipcowe są wstępne i mogą ulec korekcie, trend jak dotąd jest tylko jeden – w górę…

Siedemnaście stopni Celsjusza wygląda niewinnie, ale jest to średnia o ok. 0,3°C wyższa od poprzednio rekordowej (w roku 2016) oraz o ponad 1°C wyższa od średniej z czasów przedprzemysłowych.

Ten nagły wzrost dzieje się na planecie posiadającej – jeszcze – czapy lodowe i kilkukilometrowej grubości lądolody, gdzie wciąż istnieją bardzo różnorodne strefy klimatyczne. Przykładowo rozkład temperatur 12 lipca 2023 na stale zamieszkanych lądach to od minus kilkunastu stopni na Grenlandii do ok. plus 45°C w Arabii Saudyjskiej i Afryce Północnej.

Szokujące tempo zmian

Wszystko więc pozornie wygląda jak dawniej, ale tempo zmian jest szokujące – niemal wszystkie rekordowe miesiące i lata miały miejsce w XXI wieku. Jak na ironię, od dekad doskonale wiemy, czym to jest spowodowane; wiemy także, co należy zrobić, by problem rozwiązać. A jednak... robimy niewiele, zgoła nic.

Przeczytaj także:

Nasz ogólnoludzki problem to oczywiście zmiana klimatu spowodowana nieustannym pompowaniem dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych do atmosfery w efekcie spalania węgla, gazu i ropy naftowej. Zwiększająca się koncentracja tych gazów działa, by użyć porównania, jak termoizolacja domu. Z tą różnicą, że w domu można otworzyć okna, albo z niego po prostu wyjść. A z Ziemi?

Rozwiązanie jest, ale...

Rozwiązanie jest tylko jedno: zatrzymać spalanie paliw kopalnych, co umożliwi powstrzymanie wzrostu temperatury Ziemi poniżej 2°C do roku 2100. Niestety, to nadal bardziej mrzonka niż realny plan.

Według analizy deklaracji zmniejszania cięć emisji przez wszystkie 193 państwa-strony UNFCCC (ONZ-owskiej konwencji klimatycznej), znajdujemy się na ścieżce wzrostu temperatury o 2,1°C – 2,9°C do roku 2100. To grozi realnym ryzykiem wymknięcia się kryzysu klimatycznego spod kontroli.

Z kolei doroczny raport Programu Środowiskowego ONZ (UNEP) wylicza, że deklaracje cięć emisji poczynione od szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow w 2021 roku dadzą efekt w postaci ich zmniejszenia o… 1 proc. w roku 2030. W wersji najbardziej optymistycznej – o 10 proc. A jakiej redukcji emisji trzeba, by utrzymać świat w granicach limitu 1,5°C, de facto już nieosiągalnego? Trzeba by ściąć emisje o 45 proc.

19.06.2022 Poznan . Park Mickiewicza . Upal w miescie . Progozowana temperatura moze dochodzic do 37 stopni Celsjusza . 
Fot. Lukasz Cynalewski /  Agencja Wyborcza.pl
19 czerwca 2022 Poznań. Park Mickiewicza. Upal w mieście. Prognozowana temperatura może dochodzić do 37 stopni Celsjusza. Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl

Czas ekstremalnych zjawisk

„Mam wrażenie, że klimat może przechodzić w pewien nowy tryb globalnego ocieplenia, którego naukowcy jeszcze nie rozumieją” – napisał na Twitterze Peter Kalmus, klimatolog z NASA. Podobnie zaniepokojonych reakcji jest mnóstwo, zarówno od naukowców, jak i aktywistów oraz zwykłych ludzi.

Trudno się dziwić, skoro niemal codziennie napływają wiadomości o ekstremalnych ulewach (Indie, USA), katastrofalnej suszy (Hiszpania), czy ultrawysokich temperaturach (Algieria, gdzie odnotowano blisko 40°C… w nocy).

Gorącego lipcowego tygodnia doświadcza ludzkość po najcieplejszym w historii pomiarów czerwcu, kiedy zaobserwowano niezwykle wysoką temperaturę oceanów, a także rekordowo niski zasięg lodu antarktycznego, doniosła 10 lipca Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO).

„Rekordowe temperatury lądów i oceanów mają potencjalnie katastrofalny wpływ na ekosystemy i środowisko.

Uwypuklają one daleko idące zmiany w systemie Ziemi na skutek antropogenicznej zmiany klimatu” – napisali naukowcy z WMO.

El Niño grzeje wody Pacyfiku

Dlaczego globalnie ocieplenie przyspiesza? Naukowcy uważają, że ma to związek ze zjawiskiem zwanym El Niño. To cyklicznie występujące zjawisko na tropikalnych szerokościach geograficznych Pacyfiku, kiedy dominujący kierunek wiatru zmienia się ze wschodniego na zachodni, powodując ogrzanie wód wschodniego Pacyfiku (zazwyczaj jest na odwrót: zachodnie wiatry utrzymują cieplejsze wody w zachodniej części Oceanu Spokojnego).

Z punktu widzenia globalnego klimatu El Niño powoduje skokowy, trwający około pół roku wzrost średniej temperatury planety, spowodowany tą rozlewającą się na wschodnim Pacyfiku „plamą” bardzo ciepłej wody.

Oczywiście pół roku to niedługi okres, ale problem w tym, że przyspieszające ocieplenie sprawia, że nawet okresy chłodniejsze – gdy dominuje tzw. La Niña – są ostatnimi laty cieplejsze niż najgorętsze okresy zdominowane przez El Niño zaledwie kilkadziesiąt lat temu.

„Przewidujemy, że El Niño będzie w dalej podnosić temperatury zarówno na lądzie, jak i w oceanach, prowadząc do ekstremów i fali upałów morskich [czyli nad morzami i oceanami]” – powiedział prof. Christopher Hewitt z WMO.

Jesteśmy na nieznanych wodach

„Jesteśmy na nieznanych wodach i można spodziewać się kolejnych rekordów, gdy El Niño będzie rozwijać się dalej. Jego skutki będą trwać także w 2024 roku. To niepokojące wieści dla planety” – dodał Hewitt.

Naukowcy z WMO w raporcie opublikowanym w maju 2023 napisali, że „istnieje 66-procentowe prawdopodobieństwo, że średnia roczna globalna temperatura przy powierzchni w latach 2023-2027 będzie o ponad 1,5°C wyższa od poziomu sprzed epoki przemysłowej przez co najmniej rok. Istnieje [także] 98-procentowe prawdopodobieństwo, że co najmniej jeden rok z najbliższych pięciu lat, a także cały pięcioletni okres będzie najcieplejszy w historii [pomiarów]”.

Już teraz temperatury w różnych częściach świata biją rekordy, znacznie utrudniając – czy wręcz uniemożliwiając – codzienne życie. Susza prowadzi do braków wody pitnej i tej dla rolnictwa, zagrażając życiu i zdrowiu ludzi i ich bezpieczeństwu żywnościowemu.

Szybki wzrost temperatury zagraża bioróżnorodności, ponieważ rośliny i zwierzęta nie są w stanie przystosować się do tak szybko zmieniających się warunków.

Północny Atlantyk też się grzeje

Ziemia niebezpiecznie nagrzewa się nie tylko na lądzie. Od maja naukowcy obserwują bezprecedensowy wzrost temperatury północnego Atlantyku. To region niezwykle ważny dla klimatu znacznej części świata jako część globalnej cyrkulacji oceanicznej regulującej – przynajmniej w czasach sprzed zmiany klimatu – dystrybucję opadów i temperatur w Europe, Afryce i Ameryce Północnej.

Wraz ze wzrostem temperatury w Atlantyku rośnie prawdopodobieństwo wystąpienia większej liczby huraganów i cyklonów tropikalnych, a wraz z nimi – strat ekologicznych i gospodarczych, nie mówiąc już o ofiarach w ludziach.

Ekstremalne zjawiska pogodowe zbierają ponure żniwo – tylko w Europie z powodu zeszłorocznych upałów zmarło ok. 61 tys. ludzi, poinformowało niedawno czasopismo Nature Medicine. To szokująca liczba, gdy weźmie się pod uwagę dekady starań adaptacyjnych, których Europa (a ściślej: Unia Europejska) jest pionierem.

Części globu niezdatne do życia

To skutki zmiany klimatu w pigułce: dotychczasowe, znane od wieków, układy pogodowe (razem ze zjawiskami ekstremalnymi) ulegają przeobrażeniu: wzrasta częstotliwość susz, powodzi i niszczycielskich wiatrów. Niektóre części globu mogą stać się po prostu niezdatne do życia w ciągu najbliższych kilku czy kilkunastu lat, a dzisiejsza dyskusja na temat migracji będzie budzić zdziwienie swoją zaciekłością, gdy dojdzie do prawdziwej wędrówki ludów za wodą i jedzeniem.

WMO i inne organizacje alarmują też o znacznie większym niż w latach ubiegłych ubytku antarktycznego lodu.

Lód morski na Antarktydzie osiągnął najniższy zasięg w czerwcu tego roku – ok. 17 proc. poniżej średniej wieloletniej – licząc od rozpoczęcia obserwacji satelitarnych.

Topnienia Antarktydy nie da się zatrzymać?

Topniejący lądolód Antarktydy to kolejne, choć odsunięte w czasie zagrożenie. Problem w tym, że jeśli topnienie osiągnie punkt krytyczny, to nie da się już go zatrzymać, alarmują naukowcy. Co najmniej od kilku lat wiadomo, że trwa destabilizację lodowców szelfowych Antarktydy Zachodniej, Thwaites i Pine Island.

Zniknięcie tylko tych dwóch mas lodowych doprowadziłoby do wzrostu globalnego poziomu morza o 1,2 m, zagrażając setkom milionów ludzi żyjących na wybrzeżach.

A w Polsce?

Meteorolodzy ostrzegają właśnie przed nadchodzącą w najbliższych dniach falą upałów. Eksperymentalna prognoza długoterminowa IMGW wskazuje, że czekają nas cieplejsze od normy sierpień, wrzesień i październik. Przewidywania te wpisują się w ogólniejszy obraz klimatu Polski, przedstawionego w raporcie Instytutu z maja.

„Informacje przedstawione w kolejnym raporcie o stanie systemu klimatycznego w Polsce potwierdzają, że proces ocieplenia się klimatu na obszarze naszego kraju postępuje i ulega intensyfikacji” – napisał w podsumowaniu prof. Mirosław Miętus, zastępca dyrektora i szef Centrum Badań i Rozwoju IMGW.

Według raportu średnia obszarowa temperatura powietrza w 2022 roku w Polsce wyniosła 9,5°C i była o 0,8 stopnia wyższa od średniej rocznej wieloletniej (z lat 1991-2020). Różnica między czasami naszych rodziców i ich rodziców jest jeszcze większa – to aż 2,09°C względem roku 1951. Jeszcze cieplej jest w dużych aglomeracjach.

“Wpływ współczesnego ocieplenia jest powszechny – najbliższe 2-3 dekady będą miały krytyczne znaczenie dla przyszłości Ziemi – i zagraża m.in. produkcji rolnej, zasobom wodnym, bezpieczeństwu oraz zdrowiu człowieka” – napisał prof. Miętus.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze