0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

10 lutego 2021 czytelników, słuchaczy i odbiorców kilkudziesięciu podmiotów medialnych w Polsce witały czarne plansze i zapętlone komunikaty informujące o wstrzymaniu nadawania informacji.

"To miał być Twój ulubiony program" - taki napis na czarnym tle czytali od rana na ekranach zaskoczeni widzowie stacji telewizyjnych.

Stacje zawiesiły ramówki, radia ucichły, portale wstrzymały się z publikacją najnowszych artykułów, a część polityków i organizacji społecznych pospiesznie odwoływała konferencje.

Dlaczego? Bo rząd PiS pod pretekstem walki z pandemią próbuje stłamsić nieposłuszne władzy media. Chodzi o pomysł wprowadzenia tzw. "składki solidarnościowej", czyli nowego podatku od przychodów z reklam.

Pieniądze ściągane w arbitralny sposób (800 mln zł w 2021 roku), miałyby według rządu zasilić budżet NFZ czy Funduszu Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.

Dlaczego „podatek od reklam” tak zelektryzował wydawców i wywołał protest? Powodów jest kilka:

  • ustawa ma wejść w życie w lipcu 2021 roku, czyli w czasie, kiedy także media boleśnie odczuwają skutki pandemii. Jak piszą sygnatariusze listu do władz, nowa danina może oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części polskich mediów;
  • chociaż rząd się chwali, że dzięki ustawie ściągnie (czy ściągnie rzeczywiście – nie jest takie pewne) pieniądze z „cyfrowych gigantów”, to tak naprawdę zgodnie z projektem ustawy będzie to ok. 50-100 mln złotych. Resztę z szacowanych 800 mln zapłacą media;
  • stawki poszczególnych składek ustali rząd, w niektóre koncerny medialne nowa danina uderzy bardziej, w inne mniej.

Przede wszystkim jednak takie działanie rządu rodzi podejrzenie, że prawdziwą intencją nowej ustawy jest uderzenie i osłabienie mediów w Polsce. Oczywiście wybranych mediów. Chociaż składki od reklam mają płacić wszyscy wydawcy, obóz władzy może przecież wynagrodzić stratę przychylnym mu mediom.

Środowy protest pod hasłem "Media bez wyboru" objął anteny TVN i Polsat, kanały sportowe Eleven, rozgłośnie radiowe takie jak TOK FM, RMF FM, Radio Zet, tygodniki ogólnopolskie ("Polityka", "Newsweek"), a także lokalne gazety (m.in. "Kurier Lubelski", "Dziennik Łódzki", "Dziennik Zachodni").

Artykułów nie publikowano też na serwisach i portalach internetowych, w tym: wyborcza.pl, gazeta.pl, Onet, Rzeczpospolita, Interia, Business Insider, Wirtualna Polska (od godz. 12:00).

W akcie solidarności do akcji przyłączyły się też media, które nie utrzymują się z reklam, w tym OKO.press czy magazyn "Pismo".

Innymi słowy, zasięg był ogromny, a odbiorcy mogli zobaczyć, jak wyglądałby rynek medialny bez pluralizmu i niezależności.

Aby pokazać skalę protestu, dziennikarz Tomasz Skory z RMF FM na Twitterze

" rel="nofollow">zwrócił uwagę, że z pierwszej piętnastki rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów według Instytutu Monitorowania Mediów, w proteście bierze udział czternaście. Jedyne medium z tej piętnastki, które do protestu się nie dołączyło, to TVP.info.

View post on Twitter

TVP Info: "Dla Polski to lepiej"

Od rana z portretowaniem protestu siłowały się media prorządowe i te, które nie wzięły w nim udziału.

TVP Info przepytała rzeczniczka rządu Piotra Müllera o sens obciążenia mediów nowych podatkiem. Ten, zgodnie z przekazem dnia ustalonym dzień wcześniej przez premiera Mateusza Morawieckiego, powtarzał, że nowy podatek ma służyć opodatkowaniu cyfrowych gigantów, którzy migają się od opłat. Poza tym rzecznik twierdził, że podobne przepisy funkcjonują w wielu innych krajach UE, że pieniądze wspomogą działanie NFZ, a celem jest sprawiedliwość i rozwój Polski.

Jak te szczytne, choć nieprawdziwe argumenty, przemieliło TVP Info?

Na czerwonym pasku przez cały dzień czytaliśmy o tym, że:

  • "Międzynarodowe koncerny traktują Polskę jak kolonię",
  • "Niemieckie media dla Polaków nie chcą płacić składki na polską służbę zdrowia, kulturę i zabytki",
  • "Koncerny medialne nie chcą się dzielić z Polakami wielomilionowymi zyskami".

Co ciekawe, jedną z najbardziej zajadłych krytyk "dojenia" Polski wygłosił na antenie TVP Info redaktor naczelny prorządowej "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.

Ten sam, który w 2019 roku ponad połowę przychodów reklamowych "GPC" zawdzięczał spółkom skarbu państwa. Pisaliśmy w OKO.press, że od marca do maja 2020 państwowe firmy uwzględnione w monitoringu Kantara według cennika wydały na promocję w „GPC” ponad 3,6 mln zł, czyli ok. 1,6 mln zł więcej niż rok wcześniej.

Krzysztof Ziemiec z TVP tematowi "składki solidarnościowej" poświęcił całą poranną polityczną rozmowę. Zaczął od powitania "nowych widzów", którzy dzięki protestowi mieli trafić na antenę TVP Info. Ciężki żart.

Show skradł mu jednak poseł KO Mirosław Suchoń, który wyciągnął kartkę z hasłem "Media bez wyboru". Prowadzący próbował odwieść go od zasłaniania twarzy, mówiąc, że "gorzej go słychać". Jednak poseł KO po wygłoszeniu płomiennej mowy, w której podkreślał, że "nie chodzi o żadną sprawiedliwość, a zabicie wolnych mediów", nie odpowiadał na pytania.

Do końca programu, przerywanego relacjami z miesięcznicy smoleńskiej i 101. rocznicy zaślubin Polski z morzem, trzymał kartkę z hasłem akcji protestacyjnej.

"Eksperci" TVP Info przez cały dzień niestrudzenie tłumaczyli, że blackout części rynku medialnego jest lepszy dla Polaków, bo w końcu mają dostęp do "rzetelnej informacji".

View post on Twitter

Fikołek Porozumienia Gowina

Sprawa daniny "solidarnościowej" od mediów może być kolejną kością niezgody w rządzącym obozie W ciągu dnia Porozumienie wydało oświadczenie:

"Porozumienie Jarosława Gowina z niepokojem analizuje projekt nowego podatku od mediów. Projekt ten na żadnym etapie nie był z nami konsultowany".

Ale to nie był jedyny głos z tego środowiska. Wygląda na to, że podatek od mediów stał się kolejnym elementem rozgrywki o władzę wewnątrz partii. Usiłujący przejąć Porozumienie Adam Bielan mówił w telewizji wPolsce.pl:

"Ten projekt był oczywiście konsultowany z wicepremierem Jarosławem Gowinem, a oświadczenie byłej rzeczniczki Porozumienia dowodzi tego, że Jarosław Gowin będzie wykorzystywać każdą okazję, by wbić szpilę własnemu rządowi i by huśtać łódką".

Radość prawicy

Na portalu braci Karnowskich wpolityce.pl mogliśmy przeczytać o uldze internautów, którzy domagają się, by dzień bez TVN-u, Polsatu, "Gazety Wyborczej" i innych "opozycyjnych" mediów trwał jak najdłużej.

Wśród autorów wpisów w mediach społecznościowych znaleźli się m.in.: Maciej Świrski, szef Reduty Dobrego Imienia, a także Marcin Horała, poseł PiS, sekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego.

View post on Twitter

Poseł Marcin Horała zdołał połączyć protest mediów z obroną wartości chrześcijańskich:

View post on Twitter

Spokój na ulicach dostrzegł poseł PiS Waldemar Buda. "Ludzie zaczynają się do siebie uśmiechać, normalnie rozmawiać. Czy da się ten protest jakoś wydłużyć?" - pisał na twitterze.

View post on Twitter

Według szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego, w proteście biorą udział "przede wszystkim te media, które wspierają opozycję".

"Więc patrzymy na to, ja przynajmniej patrzę na to, z takim poczuciem, że postąpiliśmy słusznie z tymi podatkami. Natomiast media muszą się liczyć z tym, że będą ponosić koszty swojej działalności, tak jak wszystkie inne podmioty gospodarcze w kraju" - tłumaczył Terlecki.

Waldemar Paruch, obecnie doradca ministra Czarnka, poprzednio doradca premiera Morawieckiego, stały komentator TVP Info, na antenie PR24 tłumaczył, że to przez zagraniczne koncerny mamy problem z pluralizmem mediów.

Według niego rażącym naruszeniem tej zasady nie jest podatek szykowany przez PiS, ale zapowiedzi PO o likwidacji TVP Info. "Nie widzę tu zbiorowego protestu, że jest to zamach na wolność mediów i to ogłoszony przez partię liberalną, to kwestionowanie reguł demokracji, tu dziwnym trafem nie ma solidaryzmu przeciwko tej zapowiedzi politycznej" - mówił Paruch.

Członkini Rady Mediów Narodowych i posłanka PiS Joanna Lichocka na Twitterze wskazała internautom swoją listę rzetelnych źródeł informacji.

View post on Twitter

Lichocka - była dziennikarka i specjalistka PiS od mediów - brylowała cały dzień na antenach narodowych nadawców. Po 19:00 w TVP Info opowiadała, że "totalna opozycja" ma do mediów stosunek totalitarny, oraz że żaden polityk, który zapowiada niszczenie mediów, nie zasługuje na zaufanie wyborców. W kontekście protestu jej słowa zabrzmiały jak samokrytyka.

TVP Info sparodiowało na swojej stronie list otwarty mediów:

"Tu jest Twój ulubiony portal. Codziennie otrzymujesz tutaj najważniejsze i najciekawsze informacje z Polski i ze świata. Nasze treści są tu dzięki Tobie. Środki z abonamentu pozwalają nam nie oglądać się na zagraniczne interesy i rzetelnie opisywać rzeczywistość oraz ujawniać to, co inni woleliby ukryć".

Niewiele na temat protestu można było przeczytać w mediach katolickich. Na stronie Radia Maryja tekst o proteście ukazał się przed godziną 18:00. Można się było z niego dowiedzieć, że rząd jest "gotowy do dialogu". Na stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej nic.

"Wiadomości" lekceważą

Jedynym serwisem informacyjnym w dużej stacji telewizyjnej były oczywiście „Wiadomości”.

Program rozpoczął się od dwóch materiałów o szczycie Grupy Wyszechradzkiej na półwyspie helskim. Trzecim tematem była walka z lodem na Wiśle w okolicach Płocka. W czwartym materiale można było posłuchać o sukcesach rządu w organizacji szczepień, a w piątym o tym, że emeryci żyją coraz dostatniej. Szósty to sprawy międzynarodowe i impeachment Donalda Trumpa. Siódmy - "zarzuty dla Marty L.".

Dopiero na ósmym miejscu znaleziono czas dla protestu mediów. Kto śledził medialny przekaz dnia PiS, nie będzie zdziwiony. Według autora materiału Dominika Cierpioła protest jest niezrozumiały, bo rząd chce przecież opodatkować cyfrowych gigantów – Amazona, Facebooka, Googla.

Prawda jednak jest taka, że gdy rząd PiS próbował wprowadzić rzeczywisty podatek cyfrowy, to musiał się szybko z tego wycofać, gdy zaprotestował rząd amerykański (pisaliśmy o tym w OKO.press: "Amerykanie „głęboko wdzięczni”. Po wizycie Pence’a Polska wycofuje się z podatku cyfrowego dla korporacji").

Według proponowanej przez PiS ustawy „cyfrowi giganci” rzeczywiście mieliby płacić podatek, ale uderzyłby on przede wszystkim w media niezależne od PiS, które z żadnymi gigantami nie mają nic wspólnego.

Po „Wiadomościach” TVP gościem Michała Adamczyka był prezydent Andrzej Duda. Prowadzący o protest zapytał dopiero po chwili, a Andrzej Duda zasłonił się tym, że projektu ustawy PiS nie zna. Dodał natomiast, że nie chodzi o żadną wolność słowa, a o kasę, i że wolność słowa w Polsce jest dziś lepsza niż w 2015 roku.

Z prezydentem nie zgodziliby się Reporterzy bez Granic. W rankingu wolności słowa tej międzynarodowej organizacji dziennikarskiej spadliśmy z 18. miejsca na świecie w 2015 roku na 62. w 2020.

Bez konferencji

Za mediami ujął się marszałek Senatu Tomasz Grodzki (KO): "Wolne media to jeden z filarów demokracji, gwarant pluralizmu i obiektywnego przedstawiania rzeczywistości. To tama przed zalewem propagandy i kłamstw kiedyś publicznej TVP, do której dokładamy miliardy naszych pieniędzy. Chrońmy wolne media. Nie pozwólmy na #MediaBezWyboru!

W geście solidarności z wolnymi mediami i z szacunku dla ich dziennikarzy, pracujących na co dzień w Izbie Wyższej, poleciłem odwołać dziś wszystkie briefingi i konferencje prasowe w Senacie RP" - napisał na Twitterze.

Konferencję odwołał też warszawski magistrat:

View post on Twitter

Komitet Obrony Sprawiedliwości odwołał natomiast konferencję ws. kolejnego wezwania sędziego Tulei do prokuratury.

W ciągu dnia pod kancelarią premiera odbył się też spontaniczny protest solidarnościowy. Zjawili się na nim przedstawiciele ulicznej opozycji, m.in. słynna Babcia Kasia i dziennikarze, łącznie kilkadziesiąt osób.

Wsparcie

"Widzieliśmy dzisiaj czarne ekrany w Polsce. Nasze obawy dotyczące pluralizmu mediów w Polsce są znane. (...) Oczekujemy, że polityka podatkowa nie podważy obowiązku zapewnienia różnorodności i wolności mediów" — mówił rzecznik Komisji Europejskiej.

Jak poinformowała reporterka RMF FM w Brukseli, Katarzyna Szymańska-Borginion, protest wspierają też eurodeputowani największych, proeuropejskich frakcji. Zapowiedzieli skierowanie w tej sprawie listu do Komisji Europejskiej z apelem o niezwłoczne podjęcie działań.

Po stronie wolnych mediów stanął też przedstawiciel amerykańskiej dyplomacji w Polsce Bix Aliu (do czasu wybrania nowego ambasadora sprawuje jego funkcję). "Wolne media są kamieniem węgielnym demokracji. Stany Zjednoczone będą zawsze bronić niezależności mediów" - napisał na twitterze.

View post on Twitter

W obronie polskich mediów stanęła też była Sekretarz Stanu USA Madelaine Albright:

View post on Twitter

Na zewnątrz

O proteście można było przeczytać w mediach europejskich i poza Europą. W Politico nasz współpracownik Wojciech Kość napisał, że polskie media ostrzegają, że rząd osłabia wolność prasy.

O telewizyjnej planszy "To był twój ulubiony program" można było przeczytać na stronie agencji Reuters.

O proteście pisali również "Washington Post" czy w "The Guardian"

Kobiety, nauczyciele, osoby LGBT, wydawnictwa

Wsparcie dla mediów płynęło również ze strony różnych organizacji. Wydawnictwo Czarne w geście solidarności wstrzymało premierę dwóch książek zaplanowanych na 10 lutego.

List wydawców i koncernów medialnych w mediach społecznościowych z wyrazami poparcia udostępnili między innymi: Ogólnopolski Strajk Kobiet, nauczyciele z Protestu z Wykrzyknikiem, Kampania Przeciw Homofobii

Otrzymaliśmy też ogromne wsparcie od czytelników: w wiadomościach mailowych i w komentarzach na Facebooku pod postami informującymi o proteście - nic więcej tego dnia nie publikowaliśmy.

Pani Bogusława Brodzka napisała: "Wolne media nigdy nie dadzą się pokonać. Jesteście nam niezbędni. Bez Was nie byłoby demokracji. Popieram protest.

"

Pan Andrzej Kościański napisał z kolei: "»Jeżeli ulepszasz życie innym przemocą, na pewno czynisz to dla własnej korzyści« - Lew Tołstoj. Właśnie władza stosuje takie metody, bo ma w tym korzyść. O przekrętach nikt nie napisze i nie powie".

Dziękujemy za wsparcie!

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze