0:00
0:00

0:00

"Mam nadzieję, że minister tylko mówi językiem Radziwiłła, ale myśli inaczej" - mówi OKO.press Joanna Pietrusiewicz, szefowa fundacji Rodzić po ludzku.

Przez rok pracowała nad standardami okołoporodowymi w zespole 31 specjalistów pod kierunkiem wiceminister Józefy Szczurek-Żelazko (pięcioro konsultantów krajowych, kilkoro prezesów towarzystw medycznych, przedstawiciele Rady Naczelnej Lekarzy oraz Pielęgniarek, rzecznik praw pacjenta i aż osiem aktywistek z organizacji zajmujących się porodami i prawami kobiet). 26 marca dostała wersję roboczą ministerialnego rozporządzenia, które ma standardy wprowadzić w życie. Miała trzy dni na wysłanie uwag. Odzewu już nie było, za to minister Szumowski - bez informowania zespołu - zwołał na 4 kwietnia konferencję prasową.

Mówił w zaskakujący sposób:

"To nie są standardy medyczne.

Jako urzędnicy nie chcemy wkraczać w domenę wytycznych, jak lekarze mają prowadzić poród, jak pielęgniarki i położne mają opiekować się rodzącą. Proponujemy kodeks praw pacjentki, żeby była wyedukowana, żeby wiedziała, co ją czeka".

Ministerstwo Zdrowia zamieściło podobną informację:

Nowe standardy mają dotyczyć wyłącznie kwestii organizacji opieki okołoporodowej. Chcemy, aby kwestie medyczne rozstrzygali specjaliści".

Pietrusiewicz: "No nie! To byłby krok wstecz. Po zamieszaniu z ustawą wywołanym przez poprzedniego ministra Konstantego Radziwiłła i protestach społecznych wydawało się, że już nie wrócimy do podejścia czysto medycznego. Kobiety muszą mieć wpływ na swoje porody, to dotyczy naszego życia, naszego ciała".

W dokumencie "Poród nie jest chorobą" WHO już w 1985 roku zalecało, by polityki zdrowotne były tworzone przez zespoły interdyscyplinarne, z udziałem środowisk pacjenckich i aktywistek broniących praw kobiet.

"Siłą naszego zespołu było właśnie równoważenie perspektyw" - mówi Pietrusiewicz.

1. Ministerstwa zdrowia powinny ustanowić politykę dotyczącą wprowadzania nowych technologii na rynek i do usług medycznych.

2. Kraje powinny tworzyć współpracujące ze sobą zespoły, które oceniałyby technologie związane z porodem.

3. Cała społeczność powinna być informowana o różnych formach opieki okołoporodowej, aby umożliwić kobiecie wybór takiej opieki, jaką ona preferuje.

4. Kobiece grupy wzajemnej pomocy mają istotne znaczenie jako mechanizm społecznego wsparcia i przekazywania wiedzy, szczególnie dotyczącej porodu.

5. Nieformalne systemy opieki okołoporodowej (łącznie z osobami tradycyjnie pomagającymi w porodzie), jeśli istnieją, muszą współistnieć z oficjalnym systemem opieki i, dla dobra matki, współpraca między nimi musi być zachowana. Taka współpraca może stać się wysoce efektywna, gdy żaden z systemów nie uważa się za lepszy od drugiego.

6. Przygotowanie osób do sprawowania opieki okołoporodowej powinno mieć na celu pogłębienie ich wiedzy o aspekty społeczne, kulturowe, antropologiczne i etyczne.

7. Powinno kłaść się nacisk na edukację zawodowych położnych i osób towarzyszących przy porodzie. Opieka w czasie normalnej ciąży, porodu i zaraz po porodzie, powinna być sprawowana przez te osoby.

8. Ocena technologii powinna być dokonywana międzydyscyplinarnie przez osoby, które jej używają, a także epidemiologów, naukowców i autorytety w zakresie zdrowia. Kobiety, wobec których są one stosowane, powinny uczestniczyć w ich planowaniu, a także ocenie i rozpowszechnianiu rezultatów. Ocena zastosowanych środków powinna być przekazana przede wszystkim osobom związanym z badaniami, a także do środowisk, w których te badania były prowadzone.

9. Szpitale powinny ogłaszać własne dane statystyczne dotyczące porodów, np. cięć cesarskich.

10. Dobre psychiczne samopoczucie matki powinno być zapewnione nie tylko poprzez obecność przy porodzie wybranej przez nią osoby, ale też poprzez umożliwienie swobodnego przyjmowania wizyt przez matkę po porodzie.

11. Noworodek powinien pozostać z matką, o ile pozwala na to stan zdrowia obojga. Prowadzenie obserwacji zdrowego noworodka nie uzasadnia oddzielenia dziecka od matki.

12. Karmienie piersią powinno być podjęte natychmiast po porodzie, jeszcze przed opuszczeniem przez matkę sali porodowej.

13. W krajach, które odnotowują najniższy odsetek śmierci okołoporodowej, odsetek cesarskich cięć wynosi mniej niż 10%. W żadnym rejonie geograficznym odsetek cesarskich cięć nie powinien przekraczać 10 - 15%.

14. Brak jest dowodów na konieczność wykonania cięcia cesarskiego po wcześniejszym cięciu w poprzecznie dolnym odcinku. W takich przypadkach poród powinien odbywać się drogą naturalną, o ile możliwe jest udzielenie, w razie potrzeby, natychmiastowej pomocy chirurgicznej.

15. Nie ma dowodów na to, że rutynowe, elektroniczne monitorowanie płodu podczas porodu ma pozytywny wpływ na jego wynik. Monitorowanie powinno się wykonywać tylko w starannie wyselekcjonowanych przypadkach (związanych z wysokim prawdopodobieństwem śmiertelności okołoporodowej ), oraz przy porodach indukowanych. Poszczególne kraje powinny prowadzić badania mające na celu określenie grup ciężarnych, u których zastosowanie monitorowania może przynieść korzyści. Do czasu zakończenia tych badań służby zdrowia powinny powstrzymać się od kupowania sprzętu do monitorowania.

16. Nie ma żadnych wskazań do usuwania owłosienia łonowego i do wykonywania lewatywy przed porodem.

17. Podczas porodu kobiety nie powinny być układane w pozycji na wznak. Powinny być zachęcane do chodzenia w okresie rozwierania oraz swobodnie decydować jaka pozycję przyjąć w czasie wyłaniania się części przodującej.

18. Nie ma usprawiedliwienia dla rutynowego nacinania krocza.

19. Nie powinno indukować się porodów dla wygody. W żadnym rejonie geograficznym odsetek porodów indukowanych nie powinien przekraczać 10%.

20. W trakcie porodu powinno unikać się podawania środków analgetycznych i anastetycznych, jeśli nie są one zalecane, dla przeciwdziałania lub zapobiegania komplikacjom.

21. Pęknięcie pęcherza płodowego jest oczekiwane w późnej fazie drugiego okresu porodu. Nie ma naukowego uzasadnienia dla jego rutynowego, wczesnego przebijania.

Wypowiedzi min. Szumowskiego mogą być szkodliwe o tyle, że utwierdzają przekonanie wielu lekarzy, że to oni wiedza najlepiej, jak ma wyglądac poród, a te wszystkie prawa kobiet czy zasady rodzić po ludzku, to jakieś feministyczne fanaberie.

Jak powiedział jeden z ordynatorów "u mnie rodzi się po mojemu".

Rozporządzenie o powołaniu „zespołu ds. opracowania projektu standardów organizacyjnych opieki okołoporodowej” Konstanty Radziwiłł ogłosił 27 lutego 2017. „Liczba fachowców, a także osób reprezentujących różne organizacje społeczne stanowi niezłą rękojmię, że wypracują coś naprawdę dobrego – stwierdził.

Powołanie zespołu było odpowiedzią na potężny kryzys, jaki wywołał sam minister nowelizując w czerwcu 2016 r. ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej i odbierając samemu sobie prawo do wydawania rozporządzeń określających "standardy medyczne". Z czterech takich rozporządzeń aż trzy dotyczyły rodzenia.

Zespół był ogromny – 31 osób, pod kierunkiem wiceminister Józefy Szczurek-Żelazko, z tego pięcioro konsultantów krajowych, kilkoro prezesów towarzystw (ale bez ginekologicznego), przedstawiciele Rad Naczelnych Lekarzy oraz Pielęgniarek, rzecznik praw pacjenta i aż osiem przedstawicielek organizacji społecznych zajmujących się porodami i prawami kobiet.

Sześć osób z listy uczestniczyło w pracach zespołu, który w latach 2007-2012 opracował standardy opieki okołoporodowej, które Radziwiłł nieoczekiwanie podważył.

Drugi raz nad standardami okołoporodowymi pracowali: prof. Ewa Helwich – konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii, prof. Mirosław Wielgoś – konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii, prof. Stanisław Radowicki – konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii, prof. Radosław Owczuk – konsultant krajowy w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, Leokadia Jędrzejewska – konsultant krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa ginekologicznego i położniczego oraz Dagmara Korbasińska, dyrektorka departamentu matki i dziecka ministerstwa zdrowia.

W skład zespołu weszło dwóch lekarzy nagradzanych w akcji Rodzić po ludzku: prof. Bogdan Chazan (znany dziś opinii publicznej jako fanatyczny obrońca życia poczętego) oraz dyrektor Szpitala św. Zofii Wojciech Puzyna, a także nestor medycyny perinatalnej prof. Michał Troszyński, krytyk ogromnego w Polsce wzrostu cesarskich cięć na życzenie.

Poza „Rodzić po Ludzku” w zespole była też Fundacja Ius Medicinae, Stowarzyszenia na rzecz Naturalnego Rodzenia i Karmienia, Stowarzyszenie „Dobrze Urodzeni”, Fundacja Twórczych Kobiet, Komitet Upowszechniania Karmienia Piersią, Fundacja Promocji Karmienia Piersią i Fundacja „Lepszy Poród”.

Ministerstwo zapowiada konsultacje projektu rozporządzenia.

Standardy są jak najbardziej "medyczne" a jednocześnie ...

Deklaracje ministra jakoby standardy dotyczyły tylko spraw organizacyjnych rozmijają się z tym, co znajduje się w projekcie rozporządzenia. A nawet z opisem na ministerialnej stronie:

"Głównym celem zmian jest zapewnienie bezpieczeństwa oraz utrzymanie dobrego stanu zdrowia matki i dziecka przy możliwie jak najmniejszej interwencji medycznej" - stwierdza ministerstwo i deklaruje, że trzeba

"chronić kobietę przed nadmierną medykalizacją".

Rozporządzenie opisuje w wielu miejscach, jakie badania należy zrobić, jak ocenić, czy prawidłowy jest przebieg porodu, jak lekarze powinni postępować w warunkach zagrożenia, jak unikać błędów medycznych itp.

...stawiają lekarzom granice i zapewniają prawa kobiecie

Jednocześnie rozporządzenie opisuje prawa kobiety w okresie ciąży, porodu i połogu. Dokument wymienia m.in. prawo:

  • "do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji związanych z ciążą, porodem, połogiem oraz opieką nad noworodkiem obejmujących zakres podejmowanych działań i stosowanych procedur medycznych".
Zgodę kobiety trzeba uzyskać "każdorazowo na wykonanie wszelkich zabiegów i badań";
  • wyboru miejsca porodu w warunkach szpitalnych lub pozaszpitalnych;
  • wyboru osoby sprawującej opiekę spośród uprawnionych do jej sprawowania;
  • wsparcia wybranej przez rodzącą osobę bliską" (nie koniecznie partnera czy męża).

Silny jest nacisk na podmiotowość kobiety: "W II okresie porodu należy umożliwić rodzącej przyjmowanie pozycji, którą uznaje za najwygodniejszą oraz poinformować, że powinna kierować się własną potrzebą parcia". To wręcz sprzeczne z tradycyjną medycyną porodu, w której to położnik wie lepiej, co ma robić kobieta rodząca.

Personel ma także:

  • "zachęcać rodzącą do aktywności fizycznej i pomagać jej w znajdowaniu optymalnych dla niej pozycji podczas całego porodu;
  • zapewnić możliwość spożywania przejrzystych płynów, także podczas aktywnej fazy porodu;
  • szanować prywatność i poczucie intymności (m.in. wykonywać lewatywę i golenie owłosienia łonowego - jedynie na życzenie rodzącej)".

W celu nawiązania dobrego kontaktu z rodzącą osoby sprawujące opiekę oraz inne osoby uczestniczące bezpośrednio w udzielaniu świadczeń zdrowotnych w szczególności:

1) witają ją osobiście, przedstawiają się i wyjaśniają swoją rolę w opiece nad nią;

2) prezentują spokojną i wzbudzającą zaufanie postawę;

3) szanują jej prywatność i poczucie intymności;

4) zapoznają się z planem porodu, omawiają go z rodzącą i w miarę możliwości respektują jego zapisy;

5) omawiają z rodzącą sposoby radzenia sobie z bólem;

6) każdorazowo uzyskują zgodę rodzącej na wykonanie wszelkich zabiegów i badań;

7) udzielają informacji na temat sposobów wzywania pomocy;

8) w sytuacji konieczności przekazania opieki nad rodzącą informują ją o tym fakcie.

Wygląda więc na to, że nowe rozporządzenia, wbrew zapowiedziom ministra, wskazują na medyczne procedury, ale także podmiotowo traktuje kobietę rodzącą, zgodnie z zasadami akcji Rodzić po ludzku.

Ale nie ma żadnej sankcji

Według rozporządzenia oddziały położnicze będą zobowiązane do "obowiązkowego szkolenia i sprawdzania wiedzy pracowników szpitala o standardach", a pracownicy muszą potwierdzić "własnoręcznym podpisem, że się z nimi zapoznali".

To według Joanny Pietrusiewicz nie wystarczy. Konstytucja gwarantuje równy dostęp do publicznej opieki zdrowotnej, ale zobowiązuje "władze publiczne do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku".

Tymczasem standardy to wciąż zestaw pięknych haseł. "O wprowadzenie systemu kontroli walczyłyśmy już z wieloma ministrami, bez skutku" - mówi Pietrusiewicz.

Jej zdaniem kluczowy jest brak sankcji za nieprzestrzeganie standardów dobrego rodzenia. Ministerstwo mogłoby prowadzić taką kontrolę we współpracy z Rzecznikiem Praw Pacjenta lub korzystając z "badań konsumenckich" wśród kobiet rodzących, które oceniałyby pracę personelu.

Siłą akcji "Rodzić po ludzku" było i jest właśnie sięgnięcie do opinii samych kobiet i opracowywanie na ich podstawie "Przewodników" po szpitalach położniczych z ocenami i gwiazdkami, jak w przewodnikach po restauracjach. To tworzy presję i zmienia postawy personelu.

"Szkolenia to dobry kierunek, ale czy będą na to pieniądze? Szkolenia kosztują, nawet gdyby częściowo robić je na platformie cyfrowej" - mówi Pietrusiewicz.

Co z tym bólem? Nie wiadomo

"Łagodzenie bólu nie będzie traktowane jako dodatkowa interwencja medyczna. Pacjentka musi wiedzieć, jakie metody uśmierzania bólu są dostępne na oddziale i może wybrać spośród nich" - reklamuje rozporządzenie ministerstwo. Ale brakuje szczegółów.

Dostęp do znieczulenia zewnątrzoponowego - procedury medycznej wymagającej obecności anestezjologa i dlatego kłopotliwej dla oddziałów - powinien być zagwarantowany przy każdym porodzie. Trzeba to jasno powiedzieć - mówi Pietrusiewicz.

"Nie jestem zwolenniczką medykalizacji, ale tam, gdzie nie ma dostępu do znieczulenia, jest po prostu więcej cesarek. Bo kobiety boją się bólu i mają do tego prawo".

Ciąża wysokiego ryzyka

Rozporządzenie do listy obowiązkowych badań dodaje ocenę ryzyka depresji i to aż trzykrotną: w 11-14 tygodniu, w 33-37 tygodniu i po porodzie w czasie wizyty położnej. Sugerowany jest test Becka (21 pytań, możesz go tutaj wypełnić i sprawdzić, czy masz skłonności do depresji).

To był postulat fundacji Rodzić po ludzku - taki test przesiewowy ma zwrócić uwagę na depresję w ciąży i zwłaszcza poporodową, która według szacunków dotyka aż 15 proc. kobiet! Można wtedy zaproponować kobiecie konsultacje z psychologiem, psychiatrą, poszukanie grupy wsparcia itp.

Czy nie jest to nadmierna ingerencja w prywatność? "Nie. Kobieta ma przecież prawo odmówić wypełnienia kwestionariusza. Nie demonizujmy tego badania" - podkreśla Pietrusiewicz.

Standardy znoszą też obowiązkową hospitalizację po 41 tygodniu ciąży, pozostawiając to decyzji lekarza. Niektóre kobiety rodzą dopiero w 42 tygodniu, nie ma sensu na siłę pakować ich do szpitala. Zwłaszcza, że grozi to niepotrzebnym indukowaniem porodu, bo lekarze nie chcą, by pacjentki "bezużytecznie" zajmowały miejsce.

Rozporządzenie zawiera też zapis, że "pacjentka, która doświadczyła poronienia, urodziła martwe lub chore dziecko nie powinna przebywać w sali razem z [innymi] pacjentkami ciężarnymi, bądź w połogu, których ciąża zakończyła się urodzeniem zdrowego dziecka".

To dobry zapis, ale mógłby być mocniejszy, bo "nie powinna" dopuszcza jednak sytuację, że kobieta, która straciła dziecko leży w jednej sali z matkami i ich noworodkami.

"Psychologicznie to po prostu katorga" - mówi Pietrusiewicz.

Podkreśla, że liczba skarg na takie sytuacje spada.

Więcej praw przed porodem, większa rola położnej

Rozporządzenie wprowadza sensowne ułatwienie: kobieta ma prawo do wcześniejszego zapoznania się z miejscem porodu i - co ważne -

może z wyprzedzeniem wypełnić obszerną dokumentację medyczną, zamiast robić to już w trakcie porodu.

Rozporządzenie zapowiada też:

  • propagowanie edukacji przedporodowej, która pomoże obniżyć lęk kobiet oraz ograniczy liczbę cięć cesarskich, przy czym "Za prowadzenie edukacji przedporodowej, która obejmuje wymiar godzin dostosowany do potrzeb kobiety ciężarnej, z uwzględnieniem zajęć teoretycznych i praktycznych realizowanych w formie indywidualnej lub grupowej odpowiada położna";
  • doprecyzowanie przepisów, aby mieć większą pewność, że pacjentka wybrała i poznała swoją położną jeszcze przed porodem (w 21-26 tygodniu).

Karmienie piersią

Rozporządzenie zapowiada "promocję karmienia piersią" i zachęca szpitale do podawania noworodkom, które nie mogą być karmione przez matkę, mleka z banków mleka kobiecego a nie mleka modyfikowanego. Karmienie czy dokarmianie "sztucznym mlekiem", wciąż jest stosowane na oddziałach, czasem bez wiedzy matki. Teraz będzie wymagało decyzji lekarza - cieszy się Pietrusiewicz.

Skąd to całe zamieszanie? Radziwiłł zmienił ustawę

W czerwcu 2016 Konstanty Radziwiłł – zgodnie z życzeniem lekarskiego lobby, czyli Naczelnej Rady Lekarskiej – po cichu wprowadził do ustawy o działalności leczniczej poprawkę, w której sam sobie odebrał prawo do wydawania „rozporządzeń określających standardy postępowania medycznego”. Zostawił sobie jedynie prawo do wydawania rozporządzeń opisujących „standardy organizacyjne opieki zdrowotnej”.

Tym samym do końca 2018 r. przestaną obowiązywać zniknąć trzy rozporządzenia dotyczące porodu: fizjologicznego (bez powikłań), patologii ciąży oraz łagodzenia bólu.

Minister Radziwiłł uznał argumenty Naczelnej Rady Lekarska (którą zresztą wcześniej kierował w latach 2001-2010), że standardy medyczne „stanowią jaskrawe i nieuprawnione wkroczenie władzy ustawodawczej i administracyjnej w obszar nauki i wiedzy”.

Oznaczało to zagrożenie dla kobiet rodzących. Wprowadzenie standardów opieki okołoporodowej rozporządzeniem z września 2012 r., było efektem wielu lat starań o godne rodzenie. W powołanym w 2007 r. - jeszcze przez min. Zbigniewa Religę - zespole

starły się racje lekarzy, w tym konserwatystów stojących na stanowisku, że lekarz wie lepiej, i ruchu Rodzić po Ludzku, który broni opinii, że poród to nie kolejny zabieg medyczny, a rodząca kobieta nie jest „pacjentem”. Społeczniczki przekonały oponentów – przyjęte standardy w znacznym stopniu wyrażały postulaty ruchu.

Standardy opisywały szczegółowo prawa kobiet do porodu, w którym mają maksimum swobody i traktowane są podmiotowo. Personel ma je traktować jak partnerki, pytać o opinie, ograniczać ingerencje do niezbędnego minimum.

Przeczytaj także:

Protest kobiet w obronie standardów

Odpowiedzią na ruch ministra była petycja do premier Szydło o nielikwidowanie standardów: „Powstały w odpowiedzi na głos tysięcy kobiet. Brak standardów cofnie nas do czasów, gdy kobieta była traktowana w sposób przedmiotowy”.

Petycję podpisało 75 tysięcy osób.

Wywiad ukazał się w „Wysokich Obcasach” w kwietniu 2015 roku

Piotr Pacewicz: Od 2012 roku w Polsce obowiązuje tzw. standard opieki okołoporodowej. Fundacja Rodzić po Ludzku brała udział w jego opracowaniu i wszyscy byliśmy zaskoczeni, ile udało wam się wcisnąć dobrych zapisów.

Anna Otffinowska (poprzednia szefowa fundacji Rodzić po Ludzku): Pomysł, by domagać się od władz procedur żywcem ze społecznej akcji „Rodzić po ludzku”, wydawał się political czy raczej medical fiction. Same byłyśmy zaskoczone.

Joanna Pietrusiewicz (obecna szefowa fundacji Rodzić po Ludzku): Ale wiele zapisów jest tylko na papierze. Na przykład personel rzadko pyta o zgodę na zabiegi typu nacięcie krocza czy wkłucie wenflonu.

Rodząca ma się wypowiedzieć nawet w sprawie wenflonu?

Anna: Jak możesz o to pytać?! Nie tracimy wolności tylko dlatego, że rodzimy. Kiedyś poddawano nas taśmowej obróbce, rutynowo golono włosy łonowe, robiono lewatywę. To było poniżające i zbędne! Standard mówi wyraźnie, że personel może to zrobić tylko na wyraźne życzenie rodzącej. Tak samo z nacinaniem krocza.

Joanna: Które jest przecież formą okaleczania. Prowadziłyśmy nawet kampanię „Nie daj się naciąć”. Dała skutki. W 2006 roku nacinano krocze w 80 proc. porodów, w 2013 roku – już w 43 proc. Ale w Wielkiej Brytanii i Danii tną tylko w 12 proc. Z badań wynika, że właśnie tyle jest wskazań medycznych, jeśli poród jest dobrze prowadzony.

Anna: Lepiej jest za to ze swobodą w I fazie porodu.

Czyli zanim zaczną się bóle parte.

Joanna (czyta fragment rozporządzenia o opiece okołoporodowej): Personel powinien „aktywizować rodzącą do czynnego udziału w porodzie poprzez pomoc w wyborze sposobu prowadzenia porodu i zachęcanie do stosowania różnych udogodnień i form aktywności”. Chodzi o spacer, ćwiczenia z piłką czy workiem sako, rozciąganie przy drabinkach, immersję wodną

Znaną też pod nazwą „kąpiel”…

Joanna: a także „znajdowanie optymalnych pozycji podczas całego porodu”. I większość oddziałów to robi.

Czyli nie trzeba już rodzić na plecach?

Anna: Niestety, ten głupi wynalazek francuskich lekarzy z XVIII wieku wciąż dominuje nad Wisłą. Wcześniej kobiety, tak jak inne ssaki, rodziły w pionie.

Joanna: Z ankiet wiemy, że Polki w ogromnej większości rodzą na plecach albo w pozycji półleżącej, choć pozycje wertykalne – stojąca, kuczna, klęcząca i kolankowo-łokciowa – są lepsze dla matki i dziecka. Choćby dlatego, że kobietę wspomaga siła grawitacji, nie musi wypychać dziecka do góry.

Newton też była kobietą?

Anna: Wiele badań pokazuje, że w pozycji wertykalnej szybciej rozwiera się szyjka macicy, bo główka dziecka mocniej na nią naciska. Skurcze macicy są regularne, silniejsze, częstsze. Czas porodu skraca się nawet o 35 proc.! Lepiej ukrwione jest łożysko, dziecko dostaje więcej tlenu. Kobieta mniej cierpi, bo może swobodniej operować oddechem i łatwiej jej przeć.

Joanna: Mniejsze jest ryzyko pęknięć krocza, bo tkanki naciągają się równomiernie.

Kiedyś problemem było unieruchomienie kobiety po założeniu KTG monitorującego pracę serca dziecka i skurcze macicy.

Anna: Dlatego standardowo się zaleca, by je zakładać tylko wtedy, gdy trzeba. A tętno płodu wystarczy badać co 15-30 minut.

W ogóle przy porodzie potrzebna jest cierpliwość. Ale cierpliwość to nie jest mocna strona współczesnego świata.

Są dane, że kobiety rodzą dłużej niż kiedyś, choćby dlatego że są średnio o kilka lat starsze. A normy są z przeszłości.

Joanna: No i wciąż się zdarza, że lekarzowi się po prostu śpieszy, bo kończy dyżur. Tak czy inaczej polscy medycy nadużywają przyspieszaczy. Syntetyczna oksytocyna stosowana jest w ponad 60 proc. porodów. WHO zaleca, aby nie stosować rutynowo indukcji porodu ani nie poganiać kobiety w czasie parcia. Kobieta powinna przeć swoim rytmem.

A po porodzie? Wasze określenie „skóra do skóry” jest jak poetycka metafora.

Joanna: Poetycka? W każdym razie weszła do rozporządzenia: „Bezpośrednio po urodzeniu umożliwić dziecku nieprzerwany kontakt z matką » skóra do skóry” przez co najmniej dwie godziny po porodzie. Zachęcać matkę do rozpoznania momentu, kiedy dziecko jest gotowe do ssania piersi”.

Niesamowite! A mycie wrzeszczącego maleństwa? Odsysanie gumową gruszką? Badanie, które wymyśliła niejaka Virginia Apgar?

Anna: Te tortury mogą poczekać. Dobrze, by skóra dziecka wchłonęła maź płodową – to zwiększy jego odporność – a także, by kobieta podjęła próbę karmienia i by się oboje wyciszyli po tym, co przeszli. A dziecko można ocenić na podstawie pięciu kryteriów apgarowych, nie odbierając go matce.

Joanna: Wygrałyśmy też bitwę o porody rodzinne. Wszystkie oddziały w Polsce – a jest ich 401 – dają taką możliwość, już tylko dwa żądają opłat za „udzielenie instrukcji osobie towarzyszącej” – przy ul. Wołoskiej w Warszawie i Polnej w Poznaniu. Interweniujemy.

Za osobę bliską niektóre szpitale uważają tylko męża.

Joanna: Niesłusznie. Chodzi o – cytuję – „małżonka, krewnego lub powinowatego do drugiego stopnia w linii prostej, osobę pozostającą we wspólnym pożyciu lub inną osobę wskazaną przez rodzącą”.

Czyli odmowa dopuszczenia lesbijskiej partnerki jest bezprawna.

Anna: Tak. Poza tym prawo nie tylko „dopuszcza”. Cytuję: „Jedną z form wsparcia medycznego jest zachęcanie rodzącej do korzystania ze wsparcia osoby bliskiej”. Zachęcanie!

To co, odtrąbiamy zwycięstwo?

Joanna: Ależ skąd! Standard opieki okołoporodowej jest dobry, ale jak pokazał nasz monitoring szpitali na Mazowszu, ordynatorzy kiepsko go znają! To już więcej wiedzą położne.

Anna: „My działamy według swoich standardów” – powiedział ordynator X. „Pan jest z tego dumny?” – spytałam. Skinął głową.

Joanna: „Nawet ładnie napisane, ale nie do każdego szpitala pasuje – mówił Y. – A od ustalania standardów jestem ja, bo to ja za to wszystko tu odpowiadam”.

Anna: Co się dziwić, skoro krajowy konsultant ds. ginekologii i położnictwa prof. Stanisław Radowicki powtarza, że nie ma co się zanadto zajmować przestrzeganiem standardu, bo „wiele z jego zapisów działa od lat”.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze