Były już dyrektor wrocławskiego IPN w czasie, gdy bardzo silnie propagował nacjonalizm, zapisał się do SDP. Udało mu się to mimo weryfikacji członków. Organizacja zignorowała pomysł jego publicznej krytyki, bo „w Polsce nigdy faszyzmu nie było”
„Koledzy! Musimy natychmiast domagać się wyrzucenia ze stanowiska dyrektora Oddziału IPN we Wrocławiu faszysty! (…) Bardzo proszę podjąć uchwałę (…) i ukarania wszystkich popierających tę nominację” - 16 lutego napisał do pozostałych członków zarządu głównego SDP, Stefan Truszczyński, emerytowany, 78-letni reporter i publicysta. Dostał jednego maila. „Milcz lepiej i nie wyzywaj Polaków od faszystów. Akurat w Polsce nigdy faszyzmu nie było” – odpowiedziała mu Jadwiga Chmielowska, sekretarz generalny SDP i szefowa oddziału katowickiego tej organizacji. Reszta członków zarządu się nie odezwała. Żadne oświadczenie SDP w temacie Greniucha nie zostało opublikowane.
Wtedy okazało się, że, według komunikatu Instytutu Pamięci Narodowej informującego o jego awansie, Greniuch jest... członkiem SDP. „Do mojej organizacji zapisano faszystę? To niedopuszczalne" – nie mógł uwierzyć Truszczyński, od ponad 50 lat w SDP. To największe zrzeszenie dziennikarzy w Polsce jest obecnie mocno prorządowe.
Tomasz Greniuch (na zdjęciu z 2005 roku pośrodku, w bluzie z logiem ONR) to jeden z założycieli powojennej inkarnacji Obozu Narodowo-Radykalnego, organizator licznych demonstracji o antysemickim, antyunijnym i szowinistycznym charakterze. W lutym 2021 roku został p.o. dyrektora IPN we Wrocławiu. W efekcie głośnego skandalu, jaki wybuchł po tej decyzji, odszedł ze stanowiska po dwóch tygodniach.
Dzwonimy do byłego dyrektora IPN: gdzie i kiedy zapisał się do SDP? „Trudno mi naprawdę powiedzieć. To były wcześniejsze lata i jakaś formalność, dla mnie nieistotna" – Greniuch potwierdza swój akces w organizacji. „Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że trudno mi teraz zebrać myśli" – tłumaczy swoją amnezję.
Centrala SDP przez kilka dni nie potrafiła ustalić, którego oddziału jest członkiem. Twierdziła, że wszystkie zaprzeczają jego obecności w swoich szeregach. Także oddział katowicki, na który wskazują nasi informatorzy. „Proszę już więcej nie dzwonić w tej sprawie" – słyszymy po kilku dniach.
Wbrew twierdzeniom centrali szefowa oddziału katowickiego SDP Jadwiga Chmielowska potwierdza, że około osiem lat temu, za poprzedniego prezesa, Greniuch zapisał się u nich. „Musiał wykazać, że minimum od dwóch lat publikuje i zrobił to. A nie było żadnych podstaw, by stwierdzić, że coś jest nie tak" – wspomina to. Nie wie, czy nadal jest członkiem, czy płaci składki. To może sprawdzić za tydzień.
Do grona członków SDP mogą być przyjęci dziennikarze i osoby, dla których ta praca nie jest głównym źródłem utrzymania. Wystarczy udokumentować minimum dwa lata publikacji. „Greniuch trafił do SDP z racji współpracy z »Niezależną Gazetą Obywatelską«" – mówi nam Zbigniew Górniak, prezes SDP w Opolu. Faktycznie, w wymienionym wyżej komunikacie IPN wśród jego dziennikarskich dokonań najpierw wymieniono: „zastępca redaktora naczelnego” NGO (ngopole.pl). To prawicowy tytuł o szerokim spektrum tematów: od chadeków w Chicago, po rzekomy handel i wykorzystywanie płodów ludzkich z aborcji w przemyśle kosmetycznym.
NGO poleca stronę „Gazety Warszawskiej” – to ultraprawicowy tytuł, o którym „Gazeta Wyborcza" pisała, że ”stosuje mowę nienawiści”, a poseł Piotr Misiło, że „propaguje antysemityzm”.
W ngopole.pl znajdujemy obszerny życiorys Greniucha, z detalami opisujący jego dokonania, jako członka ONR.
On sam w NGO m.in.:
Przerwę na publikacje w NGO zrobił sobie, gdy w 2014 roku startował w wyborach do Europarlamentu z list KWW Ruchu Narodowego (zdobył 612 głosów). Wtedy NGO opisywała jego kandydowanie, podając miejsca i daty zbierania podpisów na listach poparcia. „Przyjdź i wyraź swoje poparcie” zachęcał tytuł.
Na ngopole.pl czytamy, że Greniuch jest autorem „kilkudziesięciu artykułów, które ukazywały się na łamach: »Awangardy Państwa Narodowego«, »Szczerbca«, Endecji.pl, »Młodzież Imperium« – to tytuły narodowców, ultraprawicowe i/lub antydemokratyczne. Prowadził też „Dziennik Piaseckiego" (www.piasecki.bloog.pl – już nie istnieje) przyjmując pseudonim „Tomasz Piasecki” – od nazwiska lidera przedwojennych faszystów z Ruchu Narodowo-Radykalnego Falanga, Bolesława Piaseckiego. W wydanej w 2013 roku swojej książce „Droga nacjonalisty” zachwalał hajlowanie:
„Dla nas salut rzymski, pozdrowienie aryjskiej Europy, wzniesiona ku słońcu prawica, nie jest gestem zamawiania piwa czy gestem szukania muchy na suficie”.
Z tego okresu pochodzą jego zdjęcia, na których dumnie hajluje w gronie kolegów z faszystowskiego ONR w miejscach publicznych. Ma bardzo bogaty życiorys jako członek tej skrajnej organizacji, skinhead i nacjonalista.
Greniuch przekonywał, że się „nawrócił" i nie ma już tak radykalnych poglądów jak w młodości, ale jego posty z Facebooka pisane jeszcze kilka lat temu podważają tę deklarację. Wyraża w nich m.in. sympatię dla prorosyjskich separatystów z Donbasu.
Większość tej działalności Greniucha przypada na czasy przed lub w okresie, gdy przyjęła go do swoich szeregów SDP. Jak to możliwe, że człowiek z takimi dokonaniami, jawnie faszyzujący, został członkiem tej organizacji? Tym bardziej, że każdego nowego musi wprowadzać dwóch już obecnych członków – dziennikarzy, i kandydaturę musi zatwierdzić komisja członkowska. „Ludzie byli z Opola, nie byliśmy w stanie sprawdzać dokładnie kto, skąd" – tłumaczy Chmielowska. Twierdzi, że nie wie, kto go wprowadzał. Zapytaliśmy Greniucha, czy to mogła być ona? „Być może".
Czy SDP coś zamierza zrobić z tym członkostwem, po informacjach na temat Greniucha, które już poznała opinia publiczna? „A w jaki sposób on złamał prawo? Czy ONR jest zakazaną organizacją w Polsce? To o co chodzi?" – odpowiada retorycznie
Chmielowska, która pełni również funkcję sekretarz generalnej w zarządzie głównym SDP, dodaje, że gdyby wyrzucać za błędy młodości, to musiałaby usuwać z pracy wszystkich byłych członków PZPR.
„Nie podoba mi się hejt, jaki spotkał tego człowieka. Nie przyłączę się do niego" – przekonuje, by w kolejnych zdaniach nazwać go „durniem”, „idiotą” i „niewykształconym człowiekiem”. Bo hajlował. „Ale to nie znaczy, by kogoś wdeptywać w glebę" – zaznacza.
Wiceprezes SDP Jolanta Hajdasz twierdzi, że od nas dowiaduje się, iż Greniuch zapisał się do SDP. Nie chce tego komentować, nie odpowiada też na pytanie, czy organizacja będzie coś w tej sytuacji robić. Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia, nie odbierał od nas telefonu.
Pytamy Seweryna Blumsztajn, prezesa Towarzystwa Dziennikarskiego, czy jest zdziwiony członkostwem hajlującego Greniucha w prorządowym SDP. „Nie jestem. Oni doskonale wiedzą, że PiS kocha takich radykalnych chłopców, którzy trochę zbłądzili, ale są ich" – komentuje. Jacek Żakowski z „Polityki" także nie kryje braku zaskoczenia. „Oni (SDP – red.) mają takie autorytarne ciągoty. Byli na przykład zachwyceni ograniczeniami autorytarnymi wprowadzanymi w Polsce" – zauważa.
W 2018 roku zrobiło się głośno, gdy SDP udostępniło ONR-owi salę na debatę na temat „antypolonizmu”. Zaproszony na nią Ireneusz T. Lisiak, autor książki "Żydowscy kolaboranci Hitlera" mówił m. in. o "religii Holokaustu" i wspieraniu zaborców przez Żydów.
Z kolei wiceprezes SDP Witold Gadowski od kilku lat występuje często w mediach narodowców i nacjonalistów: wRealu TV, Mediach Narodowych. Przemawiał do nich na Jasnej Górze. Podczas demonstracji Strajku Kobiet chwalił za „ochronę kościołów” Roberta Bąkiewicza – byłego członka ONR, organizatora Marszy Niepodległości. Twierdził, że błyskawica Strajku Kobiet to „symbol SS” i jego wykorzystanie jest „częścią opłacanej przez Niemcy strategii”.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze