Poland first, America first. Nadchodzi rewolucja, teraz wszystko się zmieni. Odrodzimy Amerykę, odrodzimy Polskę. Zabierzemy elitom, damy rodzinom. Podniesiemy kraj z ruin, koniec z jatką. Przywrócimy ludziom godność. Koniec poniżania Polski i wykorzystywania Ameryki, liczy się tylko narodowy interes. Za nami są wszyscy Polacy i wszyscy Amerykanie
Komentatorom i internautom skojarzyła się "Amerykańska jatka" (Trumpa) z "Polską w ruinie" (PiS). OKO.press analizuje inauguracyjne przemówienie prezydenta USA i porównuje je z expose Beaty Szydło w Sejmie 18 listopada 2015 oraz z inauguracyjnym przemówieniem Andrzeja Dudy 6 sierpnia 2015. Okazuje się, że jest dziewięć podobnych czy wręcz identycznych wątków.
Trump był lakoniczny, jego mowa inauguracyjna liczy 1189 słów (w polskim tłumaczeniu), Szydło - przegadana (5724 słowa), Duda - pośrodku (2621).
Trump 38 razy użył słowa "Ameryka" i "amerykański", co stanowiło aż 3,2 proc. wszystkich.
U Szydło "Polska" i "polski" padło 95 razy, co stanowiło 1,7 proc. wszystkich słów.
W ustach Dudy - 68 razy, stanowiąc 2,6 proc. jego sejmowej mowy.
Jak widać, Trump wygrywa w tej kategorii. Podobnie jak w każdej innej - jego sformułowania są dalej idące, operuje przesadą, co częściowo wynika z charakteru amerykańskiej polityki, która w każdym wykonaniu lubi wielkie słowa i nie boi się patosu.
Trump jedzie po bandzie, ale jego główny przekaz jest uderzająco podobny do narracji PiS. Można go przedstawić w ośmiu punktach.
W każdym punkcie Trump idzie dalej. Szydło i zwłaszcza Duda byli na początku ostrożniejsi, cofnęli retorykę z kampanii wyborczej, a PiS rozwija się z czasem.
Trump cofnął się mniej - był łagodniejszy dla "obcych" i nie obrażał kobiet - jego zasadniczy przekaz został wyrażony w zaskakująco dużym nasileniu.
I PiS, i Trump przedstawiają swoje zwycięstwo w wyborach, jako początek nowej ery. Politycy zawsze rzucają hasło zmiany (Obama w 2008 r. oparł kampanię na słowie "change" i obietnicy "yes, we can"), ale tym razem ma to być coś więcej niż zmiana ekipy, czy nowy program. Następuje zerwanie ciągłości, historyczny punkt zwrotny, zupełnie nowa jakość.
Trump: "Wszystko się zmieni. Zaczynamy tu i teraz, bo ta chwila jest waszą chwilą, należy do was".
Szydło: "będzie zmiana dotychczasowej polityki i formy sprawowania władzy. Ta ogromna potrzeba jest wynikiem ostatnich lat, kiedy to nastąpiło kompletne rozminięcie się oczekiwań obywateli z działaniem rządzących. I to dziś w tej Izbie musimy jasno powiedzieć. Polska polityka musi być inna. Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność. A przede wszystkim słuchanie obywateli. To są zasady, którymi będziemy się kierować. Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą".
U Trumpa obietnica łączy się z przedstawianiem siebie samego jako gwaranta, że epokowa zmiana nastąpi. Cytat z Trumpa to wyraz amerykańskiej przesadę, ale Duda też mu pozazdrościł.
Trump: "Będę dla was walczyć każdym moim oddechem i nigdy, przenigdy was nie zawiodę. Ameryka znów zacznie wygrywać. Wygrywać jak nigdy wcześniej".
Duda: "Chciałem powiedzieć, że uczynię wszystko, żeby nie zawieść tych oczekiwań. Dotrzymam zobowiązań wyborczych, które składałem, choć wielu dzisiaj w to wątpi. Ale ja jestem człowiekiem niezłomnym i jestem człowiekiem wiary.
Szydło jest tu skromna: "Pochodzę z górniczej rodziny, gdzie etos ciężkiej pracy uczył pokory i skuteczności. Uczył szacunku dla siebie, ale przede wszystkim dla wysiłku drugiego człowieka. Mała miejscowość Brzeszcze to moje miasto, które nauczyło mnie jak ważne jest, by słuchać ludzi, by wzajemnie sobie pomagać. Moja praca w samorządzie to było ogromne doświadczenie". I tyle.
Zmiana jest tak zasadnicza, że można mówić o stworzeniu ojczyzny na nowo.
W porównaniu z tym, co następuje po wyborach właściwie trudno mówić, że Ameryka czy Polska istniały wcześniej. Pozostawały co najwyżej w zawieszeniu, w sercach Amerykanów czy Polaków.
Trump: "My, tu dziś zebrani, wydajemy nowy dekret, który zostanie usłyszany w każdym mieście, w każdej zagranicznej stolicy i w każdym gabinecie władzy. Od dziś nowa wizja rządzi naszą ziemią. Od dziś będzie to tylko Po pierwsze Ameryka, po pierwsze Ameryka. Fundamentem naszej polityki będzie całkowita wierność USA, a poprzez lojalność dla naszego kraju odzyskamy lojalność wobec siebie nawzajem. Kiedy otworzysz serce na patriotyzm, nie ma miejsca na uprzedzenia. Biblia mówi nam, jak dobrze i miło jest, gdy boży lud żyje razem w jedności. Musimy mówić otwarcie, co mamy na myśli, uczciwie rozmawiać o tym, co nas dzieli, ale zawsze dążyć do solidarności. Gdy Ameryka jest zjednoczona, Ameryka jest totalnie nie do zatrzymania. Nie bójmy się. Jesteśmy chronieni i zawsze będziemy. Chronią nas wspaniali mężczyźni i kobiety w wojsku i policji, ale przede wszystkim ochrania nas Bóg".
Duda brzmi podobnie, choć nie miesza do tego Pana Boga i jest powściągliwy: "Ludzie marzą o takiej wspólnocie, jaka wśród Polaków powstała w latach 80. w czasach Solidarności i dlatego mówię dzisiaj do ludzi o różnych poglądach, o różnym światopoglądzie, wierzących i niewierzących. Proszę o wzajemny szacunek. Proszę o to, abyśmy szanowali swoje prawa, oczywiście bez narzucania ich innym, ale żebyśmy umieli te prawa nawzajem szanować".
Szydło wchodzi w konkrety: "Państwo jest nie tylko organizacją, ale także jakością moralną i to musi być uwzględnione w każdym realnym i szeroko zakrojonym projekcie jego naprawy. Musimy uczynić nasze państwo znów - tak kiedyś już było przedmiotem polskiej dumy. Chodzi o całą politykę oświatową. Ale także o politykę kulturalną. Musi ona służyć wzmocnieniu postaw patriotycznych. Przy wsparciu publicznych środków powinny powstawać dzieła, które opowiedzą Polsce i światu o naszych wybitnych rodakach, o naszych bohaterach. I będą inspiracją dla kolejnych pokoleń Polaków. Nie wstydźmy się budować etosu polskich bohaterów".
Istotą odrodzenia narodu amerykańskiego czy polskiego jest zasadnicza
rewolucja, która polega na odebraniu władzy i przywilejów elitom, które są przedstawiane jako złodziejskie względem własnego kraju i narodu, a przy tym chytre w zapewnianiu sobie wszelkich korzyści.
Usytuowane w stolicy (ewentualnie w kilku metropoliach) oszukiwały zwykłych obywateli, a dokładniej rodziny, gdyż to rodzina jest podstawową "komórką polityczną", czyli adresatem narracji i PiS, i Trumpa. Rodziny można też zbiorczo określić jako naród albo Polaków czy Amerykanów. Ich główną cechą jest bycie pokrzywdzonym przez elity.
Trump: "Zbyt długo mała grupa w stolicy naszego państwa zabierała wszelkie przywileje sprawowania władzy, podczas gdy naród płacił jej koszty. Waszyngton kwitł, ale naród nie dzielił jego bogactwa.
Establishment chronił sam siebie, ale nie obywateli naszego kraju. Ich zwycięstwa nie były waszymi zwycięstwami. Ich triumfy nie były waszymi triumfami. A kiedy oni świętowali w stolicy naszego państwa, rodziny w całym kraju nie miały czego świętować".
Szydło: "Jako drużyna Prawa i Sprawiedliwości złożyliśmy deklarację przeprowadzenia w Polsce dobrej zmiany. Zmiana ta będzie polegać na tym, żeby jak największa liczba Polaków mogła korzystać z owoców rozwoju (...) Polskie rodziny są bardzo ważne. Rodzinom, nie tylko młodym, potrzebna jest praca i godna płaca, mieszkania i dobra opieka zdrowotna (...) Sprawiedliwość będzie przesłanką naszej polityki, jeśli chodzi o wyrównywanie szans Polaków zamieszkałych w różnych regionach kraju. Rozwój kraju nie może być skoncentrowany w kilku metropoliach".
Trump idzie dużo dalej. Nie sposób sobie nawet wyobrazić co ma na myśli stwierdzając, że "zaczynamy tu i teraz, bo ta chwila jest waszą chwilą, należy do was". Trump przekazuje władzę narodowi, mniejsze znaczenie ma, że nie wiadomo, jak to robi.
Szydło zapowiada wsłuchiwanie się w głos Polaków, powtarza kilkakrotnie, że PiS słucha Polaków. PiS rządzi w ich imieniu niejako z definicji (jak suweren w 'Lewiatanie' Hobbesa), bo PiS rozumie Polaków - dosłownie - jak nikt inny.
Duda też się wsłuchuje: "Polacy mówili mi o swoich troskach, mówili mi o swoich problemach, o tym, jakiej Polski by chcieli. Mówili to na moich spotkaniach, wielu ludzi do mnie przychodziło. Ja im odpowiadałem i uczyłem się przy nich również tego, czego dziś potrzebuje Polska. Uczyłem się w sposób bardzo namacalny, bo w bezpośrednim kontakcie z nimi".
W pierwszych wystąpieniach Dudy i Szydło nieco przycichła retoryka "Polski w ruinie", by powrócić w następnych miesiącach na potęgę. Za to Trump już na wstępie pofolgował sobie tak, jak w kampanii. Patrząc na poprzednich prezydentów snuł wręcz przerażające wizje Ameryki, jaką oni tworzyli.
Trump: "Politycy prosperowali, ale miejsca pracy znikały, a fabryki były zamykane. Matki i dzieci uwięzione w pułapce ubóstwa w centrach miast, zardzewiałe fabryki rozsiane jak nagrobki w krajobrazie naszego kraju. System edukacji puchnący od pieniędzy, ale pozostawiający naszych młodych i pięknych studentów pozbawionych wszelkiej wiedzy. A przestępczość, gangi i narkotyki zabrały zbyt wiele ludzkich istnień i okradły nasz kraj z tak ogromnej ilości niezrealizowanego potencjału.
Ta amerykańska jatka [American carnage można też tłumaczyć jako rzeź czy masakrę - red.] kończy się tu i kończy się teraz".
Szydło w expose była spokojniejsza, w porównaniu z Trumpem miejscami niemal rzeczowa: "Musimy się wyrwać z pułapki średniego rozwoju, podnieść gospodarkę na nowy poziom, w którym podstawą wzrostu są inwestycje, innowacje, a nie tania siła robocza".
Polska premier pozwoliła sobie nawet na jedną deklarację "kontynuacji rozpoczętej przez naszych poprzedników rozbudowy sieci przedszkoli".
Demaskowanie ruiny występowało ale wyrywkowe: "Nie ma powodów, by kilometr autostrady w Polsce kosztował tyle co w najbardziej górzystych krajach Europy. Wiem też, że środki z nowej perspektywy unijnej są w gruncie rzeczy jeszcze nie uruchomione".
Andrzej Duda, który w czasie kampanii stwierdzał, że Polska była budowana z dykty i że trzeba ją odbudować ze zgliszcz w inauguracyjnej mowie mówił o "naprawianiu Polski, bo dzisiaj Polska - przede wszystkim Polacy - tej naprawy bardzo potrzebują. I to naprawdę w wielu obszarach. To służba zdrowia, to codzienny poziom życia wielu rodzin, to dzieci, których wiele dzisiaj nie dojada, zwłaszcza na obszarach wiejskich. To oni potrzebują pomocy, państwo doskonale o tym wiecie. To młodzież, która emigrowała, bo nie widziała dla siebie szans rozwojowych w naszym kraju. Musimy do nich dzisiaj wyciągnąć rękę. Musimy zacząć naprawiać Rzeczpospolitą".
Rozwinął się podkreślając, że "chciałby, żeby przestano mówić, że Polska powiatowa jest zwijana".
Pod koniec mowy pojechał już Dudą z kampanii: "Tracimy powoli nasz kraj, wtedy, kiedy znikają kolejne instytucji, czy to połączenia komunikacyjne, czy to instytucje kultury, szkoły, muzea, domy kultury. Państwo wiecie, że tak się dzieje" - zwrócił się do opozycji.
Zasadnicze dowartościowanie polskich i amerykańskich rodzin, oznacza przywrócenie utraconej godności narodowi, który żył w cieniu elit, zapomniany i pognębiony.
Trump: "Zapomniani mężczyźni i kobiety w naszym kraju już nie będą zapomniani. Wszyscy dziś was słuchają. Stawiliście się dziesiątkami milionów, żeby stać się częścią historycznej chwili, której świat wcześniej nie widział. A w centrum owego ruchu jest kluczowe przekonane, że kraj istnieje po to, by służyć swoim obywatelom".
Według Szydło naruszona godność była wynikiem niesprawiedliwości systemu gospodarczego i zwłaszcza prawnego. Do tego dochodziło osamotnienie Polaków, z którymi elity nie rozmawiały. Na szczęście PiS to zmieni:
"Jeździliśmy, rozmawialiśmy z Polakami. Jednym z najczęściej poruszanych tematów to jest właśnie temat sprawiedliwości. To smutne, ale tak jest. Polacy często mówią, że polski system sprawiedliwości nie jest sprawiedliwy. Nie jest sprawiedliwy dla tych, którzy są słabsi, którzy są biedni, których nie stać na to, żeby mogli mieć wsparcie ze strony kancelarii adwokackich. Dla tych, którzy uczciwie płacą podatki, ale być może przez nieuwagę nie dopełniają tych zobowiązań i wtedy są srogo osądzani. Ale drodzy Państwo [do posłów opozycji - red.], szczególnie wy, którzy w tej chwili tak ożywiliście się siedząc na sali zastanówcie się, czy nie jest wstydem dla polskiego państwa, dla nas wszystkich, że dzisiaj w Polsce zabiera się, rodzicom dzieci tylko dlatego, że rodzina ma niskie dochody.
Czy to nie jest nasz wstyd? Wy tego nie chcecie dostrzec? My to dostrzegliśmy i zmienimy to".
Oczywiście wszyscy oni rysują mniej (Trump, Duda) i bardziej (Szydło) szczegółowe wizje kwitnącego kraju w każdej dziedzinie. To jednak nie jest specyficzne, każdy polityk inaugurując rządy to robi, choć zwykle ostrożniej. Trump: "Zdejmiemy naszych rodaków z garnuszka opieki społecznej i damy im pracę przy odbudowie naszego kraju amerykańskimi rękami i amerykańską pracą. Zbudujemy nowe drogi, autostrady, mosty, lotniska, tunele i linie kolejowe w całym naszym wspaniałym kraju".
U Szydło postęp infrastruktury dotyczy to także stosunków wodnych: "Chcemy, by polskie rzeki stały się wielkimi drogami, po których będą płynąć pełne towarów barki zwodowane w rodzimych stoczniach".
Wydawałoby się, że w zakresie polityki zagranicznej podobieństwo PiS i Trumpa nie jest możliwe. A jednak, jest wspólny rys. Okazuje się, że także USA - światowe mocarstwo - były wykorzystywane przez inne kraje, głównie z winy własnych elit.
Ameryka też musi w pewnym sensie wstać z kolan i przestać służyć innym krajom.
Polska i USA będą teraz - nareszcie - kierować się interesem swoich narodów i rodzin. PiS mówi tu o odzyskaniu podmiotowości budując przy okazji legendę prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który jedyny do tej pory prowadził Polskę w tym kierunku.
Trump: "Razem ponownie uczynimy Amerykę silną. Ponownie uczynimy Amerykę bogatą. Ponownie uczynimy Amerykę dumną. Ponownie uczynimy Amerykę bezpieczną. I, tak, razem uczynimy Amerykę znów wielką".
A konkretnie, o ile to u Trumpa możliwe:
"Będziemy trzymać się dwóch prostych zasad: kupuj amerykańskie i zatrudniaj Amerykanów. Będziemy szukać przyjaźni i dobrej woli u innych krajów, ale przy założeniu, że prawem każdego państwa jest umieszczanie własnych interesów na pierwszym miejscu.
Przez wiele dziesięcioleci wzbogacaliśmy zagraniczny przemysł kosztem amerykańskiego przemysłu, dotowaliśmy armie innych krajów, pozwalając jednocześnie na bardzo smutne uszczuplenie naszej armii. Broniliśmy granic innych krajów, nie broniąc jednocześnie naszych, i wydaliśmy miliardy i miliardy dolarów za granicą, podczas gdy amerykańska infrastruktura popadała w ruinę. Wzbogaciliśmy inne kraje, podczas gdy bogactwo, siła i pewność siebie w naszym kraju rozwiały się nad horyzontem.
Każda decyzja w sprawie handlu, podatków, imigracji, spraw zagranicznych podjęta będzie ze względu na korzyści dla amerykańskich pracowników i amerykańskich rodzin. Musimy chronić nasze granice przed plądrowaniem przez inne kraje, które produkują nasze towary, kradną nasze firmy i niszczą nasze miejsca pracy. Protekcjonizm doprowadzi do wielkiego dobrobytu i siły.
Szydło: "Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, pod rządami zjednoczonej prawicy, będzie zachowywała się podmiotowo. Będziemy aktywni i asertywni. Będziemy dążyć do upodmiotowienia nie tylko naszej polityki, ale również polityki całego szeroko rozumianego regionu, do którego należymy. Będziemy zabiegali o silną pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Nawiążemy tu zdecydowanie do polityki świętej pamięci Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego".
Duda jest mniej wojowniczy, ogranicza się do deklaracji tworzenia polityki historycznej także na eksport: "My, Polacy, mamy wielką historię i nie mamy się czego wstydzić, wręcz przeciwnie, powinniśmy być z niej dumni. Powinniśmy mówić prawdę, ale powinniśmy także walczyć o prawdę w stosunkach z naszymi sąsiadami, bo dobre stosunki międzysąsiedzkie, międzyludzkie mogą być zbudowane tylko na prawdzie. Dlatego aktywna polityka historyczna jest potrzebna i wewnątrz kraju, i na zewnątrz. I ja się zobowiązuję także i w tym zakresie być aktywnym".
W modelu państwa narodowego, które odzyskuje godność i podmiotowość, nie ma miejsca na obcych. To może być paliwo takich formacji. Tutaj mowa Trumpa - w porównaniu z kampanią - była jednak zaskakująco łagodna. O Meksykanach nie wspomniał, przynajmniej nie wprost.:
"Każda decyzja w sprawie handlu, podatków, imigracji, spraw zagranicznych podjęta będzie ze względu na korzyści dla amerykańskich pracowników i amerykańskich rodzin. Musimy chronić nasze granice przed plądrowaniem przez inne kraje, które produkują nasze towary, kradną nasze firmy i niszczą nasze miejsca pracy. Protekcjonizm doprowadzi do wielkiego dobrobytu i siły".
Trump wypowiedział też zdanie, które miało być polemiką z milionami Amerykanek i Amerykanów, których porusza do żywego jego skłonność do dyskryminowania wszelkich mniejszości.
"Kiedy otworzysz swoje serce na patriotyzm, nie ma już miejsca na uprzedzenia".
Dziwne sformułowanie skoro amerykański patriotyzm w wersji Trumpa - przynajmniej ten z kampanii - wręcz opierał się na ksenofobicznych uprzedzeniach, to było jego paliwo.
Polskim politykom, w tak homogenicznym kraju jak Polska, trudniej jest grać na ksenofobicznych lękach. Tę rolę pełnią uchodźcy jako zagrożenie potencjalne. Aby obronić bezpieczeństwo Polaków nie wolno ich wpuścić.
Szydło mówiła o tym "na okrągło": "Sprawa uchodźców uświadamia nam także, że jasno trzeba postawić kwestie solidarności. Nie można jednak nazywać solidarnością prób swego rodzaju eksportu problemów, jakie stworzyły sobie pewne państwa bez jakiegokolwiek udziału innych, które mają być nimi obciążone".
Rzecz jest delikatna. Trump przegrał wybory powszechne z Clinton. PiS osiągnął - jak na zwycięzcę wyborów - dość przeciętny wynik.
A zarazem występują w roli zbawców całego narodu. Trzeba dać temu wyraz. Najlepiej zadekretować wprost, że popierają nas wszyscy. Można użyć wielkich słów, zwłaszcza w Ameryce
Trump: Jesteśmy jednym narodem, a ich [Amerykanów] ból jest naszym bólem. Ich marzenia są naszymi marzeniami, a ich sukces będzie naszym sukcesem. Dzielimy jedno serce, jeden dom i jedno wspaniałe przeznaczenie. Przysięga, którą dziś składam, jest przysięgą wierności wszystkim Amerykanom.
Wszyscy korzystamy z tych samych chlubnych wolności i wszyscy oddajemy cześć tej samej wspaniałej fladze. I niezależnie od tego, czy dziecko narodzi się w centrum Detroit, czy na wietrznych równinach Nebraski, oba patrzą na to samo nocne niebo. W sercach mają te same marzenia, a dar życia otrzymują od tego samego wszechmocnego stwórcy.
Wspólnie ustalimy kurs Ameryki i świata".
Kluczowe u Trumpa są słowa wspólnie, razem, wszyscy. Podobnie w mowie PiS: wątek całego narodu, czyli "Polaków", którzy zawierzyli swój los PiS, jest mocno akcentowany przez premier Szydło. Kontakt z "Polakami" jest całkowity i bezpośredni i nie ma tu miejsca na jakiekolwiek różnice między Polakami.
Po prostu nie ma innych Polaków niż ci, z którymi PiS rozmawia. W późniejszych wersjach narracji PiS okazuje się, że jeżeli trafiają się tacy, to tak naprawdę "Polakami" nie są .
Szydło: "Chcę mocno podkreślić, będziemy rozmawiać ze społeczeństwem bezpośrednio. Będziemy rozmawiać z Polakami tak, jak rozmawialiśmy w kampanii. Dialog i współpraca to warunek zrealizowania zadań, które postawili przed nami Polacy. Będziemy rozmawiać, będziemy słuchać i co najważniejsze, będziemy słyszeć co do nas mówią Polacy. I chce jasno powiedzieć – zrobimy to. Razem damy radę.
Dlatego dzisiaj proszę całą Wysoką Izbę, bez wyjątku, wszystkich Państwa o taką merytoryczną i zgodną współpracę. Nie dla nas. Nie dla naszych ambicji politycznych. Nie dla naszych karier, ale dla Polaków. Dzisiaj Polacy chcą współpracy i dialogu. Jestem pewna, że razem damy radę wyzwaniom, które stoją przed naszym krajem".
Szydło lekceważy podziały polityczne w społeczeństwie głęboko podzielonym. Zaprzecza im: "Pamiętajmy Szanowne Panie Posłanki, Panowie Posłowie, że jesteśmy wszyscy jedną, wielką, biało-czerwoną drużyną".
Także Andrzejowi Dudzie "Polacy o swoich troskach, mówili mi o swoich problemach, o tym, jakiej Polski by chcieli. Mówili to na moich spotkaniach, wielu ludzi do mnie przychodziło. Ja im odpowiadałem i uczyłem się przy nich również tego, czego dziś potrzebuje Polska. Uczyłem się w sposób bardzo namacalny, bo w bezpośrednim kontakcie z nimi".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze