0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata Grzybowska / Agencja GazetaAgata Grzybowska / A...

Aby trafić do Strasburga, polskie pary jednopłciowe musiały najpierw wyczerpać krajową ścieżkę prawną. W przypadku Katarzyny i Sylwii Formeli, których sprawy prowadzi Helsińska Fundacja Praw Człowieka, pierwsza skarga została złożona jeszcze w 2012 roku. Kolejne w latach 2017 i 2018.

Polki, które zawarły związek partnerski a następnie pobrały się w Wielkiej Brytanii, chciały uznania ich prawa do ulg podatkowych, wspólnego opodatkowania i zasiłku opiekuńczego przy opiece nad chorym członkiem rodziny. Upominały się także o możliwość objęcia partnerki ubezpieczeniem zdrowotnym i transkrypcji aktu małżeństwa.

„Trybunał będzie badał sprawę pod kątem naruszenia gwarantowanego przez Europejską Konwencję Praw Człowieka prawa do poszanowania życia prywatnego oraz zakazu dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Teraz rząd polski będzie musiał odpowiedzieć na pytania, czy doszło do złamania przepisów Konwencji” – tłumaczy mec. Artur Pietryka z HFPCz, który reprezentuje skarżące w postępowaniu w ETPCz.

Poza sprawą Katarzyny i Sylwii Formeli Strasburg rozpatrzy także skargi pięciu polskich par gejów i lesbijek, które złożyły je w 2015 roku w ramach Koalicji na rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej.

Przeczytaj także:

"Obecna sytuacja polityczna i dalszy opór w odmowie uregulowania praw par tej samej płci przez decydentów wyłącznie umacnia nas w przekonaniu o słuszności i konieczności kontynuowania postępowania przed Trybunałem. Jest to jedyna dostępna obecnie ścieżka postępowania dająca szansę na likwidację próżni prawnej, w której znajdują się pary tej samej płci w Polsce" - mówił mec. Paweł Knut z Kampanii Przeciwko Homofobii, zrzeszonej w Koalicji.

Jak pisaliśmy w OKO.press, Polska jest jednym z sześciu krajów w UE, w których pary jednopłciowe nie mogą ani się pobrać, ani zawrzeć związku partnerskiego. W europejskich rankingach jesteśmy dziś na ostatnim miejscu pod względem przyjazności osobom LGBT.

Mapa Unii Europejskiej pod względem praw do zawarcia związku partnerskiego lub małżeńskiego dla osób LGBT
źródło: Miłość Nie Wyklucza

Powtórzyć scenariusz włoski

O nadziejach Koalicji na rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej mówi OKO.press Hubert Sobecki, współprzewodniczący organizacji Miłość Nie Wyklucza. Jak tłumaczy, pięć par działających w ramach Koalicji przeszło w Polsce pełną ścieżkę prawną, a następnie złożyło skargi w Strasburgu.

"Założyliśmy, że sprawy te trafią do Trybunału w Strasburgu i zakończą się orzeczeniem, które byłoby analogiczne do orzeczenia w sprawie Oliari i inni przeciwko Włochom [wyrok zapadł w lipcu 2015 roku - red.]. ETPCz orzekł wówczas, że odmawianie parom tej samej płci jakichkolwiek form prawnego rozpoznania ich życia rodzinnego jest naruszeniem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. A więc jest niedopuszczalne w europejskim środowisku prawnym" - mówi Sobecki.

W "scenariuszu włoskim" decyzja Trybunału doprowadziła do tego, że nowo powstały wówczas gabinet Matteo Renziego natychmiast zobowiązał się do zmiany prawa. Przez kraj i parlament przetoczyła się dyskusja.

"To orzeczenie było przełomowe. Wcześniej Włosi bardzo mocno opierali się takim rozwiązaniom, najwyraźniej potrzebowali impulsu z zewnątrz. Najpierw chciano wprowadzić równość małżeńską, ostatecznie stanęło na związkach partnerskich, które różną się od małżeństw brakiem prawa do adopcji zewnętrznej. We włoskim parlamencie była zażarta debata, gabinet Renziego postawił więc na kompromis" - tłumaczy Sobecki.

Jak wskazuje, Trybunał powołał się w orzeczeniu na dwa argumenty. Po pierwsze podkreślił, że we Włoszech poparcie społeczne dla wprowadzenia regulacji dla par tej samej płci przekroczyło 50 proc. Po drugie stwierdził, że ponad połowa państw UE wprowadziła już jakieś rozwiązania prawne, a zatem stało się to europejskim standardem.

"Kiedy zawiązywaliśmy koalicję, przyświecała nam idea, by powtórzyć ten scenariusz. Liczyliśmy się z tym, że młyny strasburskiego Trybunału są niezwykle powolne i że to będzie trwało latami. Wiedzieliśmy też, że strona polska może zignorować orzeczenie ETPCz, jak robią to różne kraje w rozmaitych sprawach" - ubolewa Sobecki.

Chodzi o prawa człowieka

Koalicja liczy, że Trybunał pomoże jej przesunąć ciężar debaty publicznej o związkach osób LGBT w Polsce w kierunku praw człowieka.

"Dla nas istotne było, by mieć wsparcie od instytucji, która kształtuje standardy państwa prawa i praw człowieka. Zwłaszcza że w Polsce o równości małżeńskiej i związkach partnerskich mówi się najczęściej, nawet nie zahaczając o prawa człowieka. Dyskusja rozbija się o mnóstwo innych narracji. Ginie przekaz o tym, że mamy do czynienia z ludźmi i rodzinami, które potrzebują rozwiązań prawnych, żeby bezpiecznie żyć" - mówi Sobecki.

Koalicji nie zraża fakt, że postępowania w ETPCz mogą ciągnąć się latami.

"Powolność Trybunału braliśmy za dobrą monetę. Stwierdziliśmy, że zanim te pięć par przejdzie przez wszystkie etapy postępowania i trafi do Strasburga, uda się podnieść poziom poparcia dla związków partnerskich i równości małżeńskiej w Polsce" - opowiada Sobecki.

"W zeszłym roku opublikowano wyniki trzech różnych badań, które pokazują, że ponad 50 proc. społeczeństwa popiera związki partnerskie, a równość małżeńską ponad 40 proc. i widać trend wzrostowy.

To dobra informacja. Strasburg się tym zajmie, ale mamy jeszcze czas, by podciągnąć ten wynik. Oczywiście zakładając, że po drodze nie wydarzy się w Polsce nic, co nam w tym przeszkodzi. Mam na myśli polską politykę" - dodaje.

Zdaniem Sobeckiego ew. orzeczenie Trybunału w Strasburgu może mieć znaczenie także dla pozycji Polski w Unii Europejskiej.

"W Polsce, gdy dyskutujemy na te tematy, często słychać, że UE działa w oparciu o zasadę subsydiarności. Że państwa członkowskie mają dowolność w różnych wybranych obszarach - Polska może, ale nie musi nic tu zmieniać. Ale jest szereg innych zasad działania UE, które polski rząd narusza, odmawiając wprowadzenia rozwiązań dla par tej samej płci. To np. swoboda poruszania się i życia w każdym innym kraju UE na takich samych prawach, jak we własnym" - wskazuje.

Polska homofobem Europy

Na 27 krajów UE jedynie sześć nie ma dziś żadnych rozwiązań, pozwalających parom jednopłciowym na sformalizowanie związku. Oprócz Polski są to Bułgaria, Litwa, Łotwa, Rumunia i Słowacja. W lipcu 2020 roku związki partnerskie zalegalizowała Czarnogóra, kraj, który dopiero aspiruje do członkostwa w UE.

W OKO.press w maju opisywaliśmy wyniki najnowszego raportu "Rainbow Europe" wydawanego co roku przez ILGA, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie Lesbijek i Gejów, Biseksualistów i Transseksualistów. Wynika z niego, że Polska jest najbardziej homofobicznym krajem w UE.

Badane przez ILGA kraje mogą w rankingu zdobyć od 0 do 100 proc. Polska w ostatniej edycji dostała zaledwie 16 proc. Eksperci docenili pracę polskiego Rzecznika Praw Obywatelskich, który regularnie dopomina się o poszanowanie praw osób LGBTI.

Rząd PiS jak dotąd lekceważył te statystyki. Z lęku przed innością uczynił wyborcze paliwo zarówno w wyborach samorządowych w 2018 roku, jak i w kampanii prezydenckiej w 2020. Osoby LGBT Andrzej Duda nazwał niedawno "ideologią", a jego słowa cytowała prasa na całym świecie.

Jeśli ETPCz uzna, podobnie jak uczynił to w przypadku Włoch, że Polska narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka, może nałożyć na sankcje. Np. konieczność wypłaty odszkodowań dla pokrzywdzonych obywateli.

"Trybunał zdecyduje, czy nałoży sankcje na Polskę. Z naszej perspektywy są one drugorzędne. Najważniejsze, by poszedł przekaz, że prawo w Polsce musi zostać zmienione. I że jest to problem na skalę europejską" - podkreśla Hubert Sobecki.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze