Zburzone przedszkole w Czernihowie, trafiony rakietą mieszkalny wieżowiec w Kijowie, porzucone z braku paliwa wozy opancerzone - oto „sukcesy" Rosjan na wojnie z Ukrainą w sobotę 26 lutego. Innych praktycznie brak
Trzeci dzień wojny był kolejnym, w którym ukraińska armia twardo i skutecznie broniła się na niemal wszystkich kierunkach rosyjskiej agresji – prowadząc nawet efektywne działania o charakterze kontrofensywnym. Rosjanie tymczasem utknęli. Jakiekolwiek postępy w stosunku do sytuacji z piątku udało im się uzyskać wyłącznie na południu kraju – w Zaporożu i u wybrzeży Morza Azowskiego.
Gdy publikowaliśmy ten tekst, w Kijowie trwał jednak alarm przeciwrakietowy, a po internecie krążyły informacje, że za chwilę zacznie się największy do tej pory rosyjski atak.
Już w piątek wskazywaliśmy, że pierwsze dni rosyjskiej inwazji przebiegają wbrew pierwotnym założeniom Kremla. Kampania, która miała być blitzkriegiem, zaczęła grzęznąć dosłownie w ciągu pierwszych godzin po rozpoczęciu. Dziś, trzeciego dnia wojny, Rosjanie zmagali się z coraz poważniejszymi brakami logistycznymi – co zwłaszcza na wschodzie Ukrainy skutkowało nawet porzucaniem pojazdów pancernych z braku paliwa i szans na jego uzupełnienie. Problemy z zaopatrzeniem, wysokie straty i brak postępów w kampanii przyczyniają się do spadku morale rosyjskich żołnierzy. Dlatego dodatkowym powodem osłabnięcia impetu rosyjskiego natarcia stała się konieczność rotowania zaangażowanych w nie jednostek i przegrupowania ich tam, gdzie zadane już przez Ukraińców straty przekreśliły Rosjanom szanse na osiągnięcie zakładanych celów. W dużej mierze właśnie na to rosyjska armia poświęciła trzeci dzień kampanii.
Zarazem w sobotę po raz kolejny potwierdziło się, że armia ukraińska:
A jak dokładniej wyglądała w sobotę 26 lutego sytuacja na frontach ukraińskiej wojny?
Najważniejszym celem Rosjan pozostaje stolica Ukrainy. Rosyjski plan zakłada, że po zajęciu Kijowa – i wyeliminowaniu legalnych władz kraju z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim na czele – na Ukrainie miałyby zostać zainstalowane marionetkowe, dyspozycyjne wobec Moskwy władze.
Właśnie dlatego w momencie, w którym impet Rosjan na większości kierunków zdecydowanie osłabł, pod Kijów nadal ściągane są – przez Białoruś – znaczne posiłki. Po południu ukraińskie media raportowały, że ok 40 kilometrów na północny zachód od Kijowa widziano kolumnę złożoną z 370 (sic) pojazdów.
Nie wszystkim rosyjskim konwojom w tym rejonie jest jednak dane dotrzeć pod Kijów. W miejscowości Iwanków – również na północny zachód od Kijowa – ukraińskiej armii udało się zniszczyć w zasadzce z wykorzystaniem przeciwpancernych pocisków kierowanych Javelin kilka rosyjskich pojazdów.
Zgromadzone pod Kijowem (na północny zachód od miasta) znaczne rosyjskie siły nadal nie podjęły próby szturmowania silnie bronionego miasta – co z pewnością nie dawałoby gwarancji powodzenia, za to wiązałoby się z nieuchronnymi, bardzo wysokimi stratami po obu stronach, w tym oczywiście wśród cywili. Taki atak budziłby w oczach świata całkowicie uzasadnione skojarzenia z wielkimi bitwami miejskimi II wojny światowej – od Stalingradu po powstanie warszawskie - lub z krwawym zdobywaniem przez Rosjan stolicy Czeczenii, Groznego. Byłaby to decyzja na tyle brzemienna w skutki, że jej ewentualne podjęcie będzie się znajdować w wyłącznej gestii Putina.
W tej chwili najbardziej realnym problemem są jednak przenikające do miasta – najczęściej w cywilnych samochodach i cywilnych ubraniach lub nawet mundurach armii ukraińskiej – rosyjskie grupy dywersyjne.
Ich celem może być zarówno infrastruktura o krytycznym znaczeniu dla funkcjonowania miasta, jak i najwyżsi urzędnicy i dowódcy Ukrainy – w tym prezydent.
W sobotę wieczorem doszło do silnej wymiany ognia z jedną z takich grup w rejonie ministerstwa infrastruktury i dworca kolejowego.
Inne zostały w całości wyłapane lub zneutralizowane.
Mieszkańcy Kijowa są też nękani atakami z powietrza – przede wszystkim rakietowymi. W sobotę pocisk rakietowy uderzył na przykład w mieszkalny wysokościowiec w rejonie lotniska Sikorski w Kijowie całkowicie niszcząc mieszkania na kilku piętrach. Metro w Kijowie przestało kursować, jego tunele i stacje zostały zamienione w schrony.
Na północnym wschodzie Kijowa - gdzie w piątek doszło do pierwszych walk z Rosjanami, Ukraińcy odepchnęli natomiast przednią straż najeźdźców. Obecnie Rosjanie stoją kilkadziesiąt kilometrów dalej - pod Czernihowem - i prowadzą ostrzał tego miasta i ukraińskich pozycji obronnych - jego celem stało się między innymi jedno z czernihowskich przedszkoli.
Bardzo ciężkie walki trwały na przedpolach Charkowa. Rosjanie wciąż są tam na pozycjach, jakie udało im się zająć w pierwszym dniu inwazji. Przez dwie ostatnie doby za pomocą intensywnych ostrzałów z artylerii rakietowej i wypadów kolumnami pancernymi próbowali przełamać ukraińską obronę, jednak nie osiągnęli sukcesu. Przeciwnie – w kilku różnych miejscach ukraińska armia zadała im tam poważne straty.
Według cytowanego przez CNN wysokiego urzędnika Pentagonu, w sobotę to właśnie pod Charkowem toczyły się te najcięższe walki. W samym mieście natomiast – podobnie jak w Kijowie – pojawiają się i są neutralizowane przez ukraińską armie rosyjskie grupy dywersyjne.
W sobotę ukraińska armia poinformowała o odzyskaniu pełnej kontroli nad miastem Sumy położonym na północny wschód od Charkowa. Choć Sumy zostały opanowane przez Rosjan w piątek, to w sobotę odtworzyła się tam obrona terytorialna. Po ciężkich walkach Rosjanie zostali wyparci z miasta.
W obwodach donieckim i ługańskim silna i zaprawiona w bojach ukraińska obrona trzyma Rosjan i separatystów z „republik” Donbasu w miejscu. Jeżeli przebieg linii frontu ulega tam zmianie, to jedynie nieznacznie i na głębokość nie więcej niż kilku kilometrów (niekoniecznie na niekorzyść Ukrainy). Trwa rosyjski ostrzał przedmieść Mariupola z artylerii rakietowej, bo także ten półmilionowy port na wybrzeżu Morza Azowskiego pozostaje najważniejszym potencjalnym celem Rosjan w tym rejonie.
Najbardziej złożona jest sytuacja na południu Ukrainy. Rosyjscy agresorzy z Krymu, po wkroczeniu bez przeszkód na Półwysep Chersoński rozdzielili się na dwie kolumny. Pierwsza skierowała się wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego na zachód – początkowo (w piątek 25 lutego) opanowując miasto Chersoń.
Rano w sobotę 26 lutego ukraińska armia zdołała jednak odblokować Chersoń i odzyskać nad nim kontrolę. Przyczynił się do tego między innymi ukraiński skuteczny atak z powietrza przeprowadzony tureckimi dronami bojowymi Bayraktar TB2s.
Po stratach Rosjanie wycofali się z rejonu miasta, jednak po południu rozpoczęli ostrzał z artylerii rakietowej przedmieść Mikołajewa – ważnego miasta portowego położonego dalej na zachód, co oznacza, że po ukraińskim kontrataku pod Chersoniem nie utracili zdolności do prowadzenia dalszych działań bojowych.
Druga z kolumn z Krymu skierowała się natomiast jeszcze w głąb Zaporoża – zdobywając w piątek między innymi Melitopol. W sobotę tym siłom udało się zająć lotnisko w Berdiańsku i zbliżyć do elektrowni jądrowej w Enerhodarze, położonej w sercu obwodu zaporoskiego. Zajęcie lotniska w Berdiańsku zdaje się potwierdzać, że głównym celem tej kolumny jest torowanie drogi wzdłuż tak zwanego „korytarza na Krym”, zapewniającego Rosji połączenie lądowe z anektowanym w 2014 roku półwyspem. W kolejnym etapie zaś próba uderzenia na Mariupol (zamykający drogę do utorowania „korytarza”) od zachodu.
Zarówno z terytorium Białorusi, jak i z granicy ukraińsko-rosyjskiej spływają liczne doniesienia na temat ściąganych z głębi kraju przez Rosjan znacznych posiłków i uzupełnień w sprzęcie. Szczególnie intensywnie Rosjanie wzmacniają swe siły pod Kijowem, co może oznaczać, że decyzja o rozpoczęciu szturmu miasta jest coraz bliżej.
Jednak i Ukraina może liczyć na wzmocnienie w uzbrojeniu. W sobotę posypały się deklaracje o przekazywaniu przez państwa europejskie ukraińskiej armii tego, czego potrzebuje ona najbardziej - czyli broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej. I tak na przykład Holandia przekaże Ukrainie 400 granatników przeciwpancernych i 200 przeciwlotniczych rakiet Stinger, a Niemcy - które właśnie w sobotę zmieniły swój dotychczasowy front w sprawie dostaw do Ukrainy - wyślą 1000 sztuk broni przeciwpancernej i 500 Stingerów.
Także w sobotę Ukraina otrzymała pierwszy transport uzbrojenia z Polski - wysyłamy na Ukrainę m.in przeciwlotnicze pociski rakietowe Grom, drony rozpoznawcze, moździerze i znaczne ilości amunicji.
Dostawy broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej bardzo znacząco poprawią możliwości obronne Ukrainy w warunkach tej inwazji.
Co najmniej frapujące było natomiast ujawnienie – chwilowe, bo depesza szybko została skasowana - przez rosyjską agencję TASS danych o poniesionych przez Rosjan od pierwszego dnia wojny stratach. Pokrywałyby się one – co do rzędów wielkości – z analogicznymi danymi podawanymi przez ukraińskie ministerstwo obrony, dotąd szeroko uważanymi za element prowadzonej przez stronę ukraińską propagandy wojennej.
Na liście znalazło się 14 samolotów (13 myśliwców i Ił-76 z desantem spadochroniarzy) 8 helikopterów, 102 czołgi, 536 wozów opancerzonych, 15 systemów artyleryjskich, 1 system rakietowy BUK i ponad 3 500 żołnierzy.
I choć nie można oczywiście wykluczać, że publikacja depeszy była wynikiem działania sprzyjających Ukrainie hakerów, a dane - zwłaszcza w zakresie liczby poległych i zniszczonych wozów opancerzonych - przesadzone, to faktem jest, że rosyjski koszt prowadzenia wojny już po jej trzech dniach jest wielokrotnie wyższy od zakładanego.
Udostępnij:
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
NATO
Inwazja Rosji na Ukrainę
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze