0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mohsen KARIMI / AFPFot. Mohsen KARIMI /...

Aktualizacja: W środę rano, 11 października, doszło do drugiego trzęsienia ziemi w tej samej prowincji o takiej samej sile – 6.3. Trwa szacowanie liczby ofiar.

Do tragedii doszło w sobotę rano, 7 października. Według oficjalnych danych zginęło co najmniej 2,4 tys. osób, a prawie 10 tys. zostało rannych. Po trzęsieniu ziemi w Afganistanie o magnitudzie 6,3 nastąpiło kilka wstrząsów wtórnych.

Kraj uzależniony od pomocy

Trwają poszukiwania zaginionych. Na nagraniach udostępnianych z miejsca tragedii widzimy osoby, w tym dzieci, wyciągane gołymi rękami spod gruzów zniszczonych domów. Największe trzęsienie ziemi w Afganistanie dotknęło zachodnią prowincję Herat, 35 km od miasta o tej samej nazwie, drugiego co do wielkości w kraju, liczącego ok. 440 tys. mieszkańców. Pomniejsze wstrząsy uderzyły w prowincje Farah i Badghis.

Pomoc potrzebna jest natychmiast – ponad tysiąc budynków mieszkalnych uległo zniszczeniu, a rodziny, które już wcześniej cierpiały z powodu niedostatków żywności, znalazły się w ekstremalnie trudnej sytuacji. Do tego brakuje specjalistycznego sprzętu i wykwalifikowanych ratowników – wielu z nich uciekło z kraju w ciągu ostatnich lat.

Jednocześnie Afganistan od dawna uzależniony jest od pomocy finansowej z zewnątrz, w tym również jeśli chodzi o służbę zdrowia i ratownictwo.

„Przez ostatnie 20 lat 45 proc. afgańskiego PKP i 75 proc. wydatków publicznych afgańskiego rządu pochodziło z pomocy międzynarodowej – to my finansowaliśmy funkcjonowanie administracji w przeważającej większości. Zrobiliśmy z Afganistanu państwo-rentiera” – komentuje dla OKO.press Jagoda Grondecka, iranistka i dziennikarka specjalizująca się w tematyce afgańskiej.

Sytuacja gwałtownie zmieniła się po przejęciu władzy przez talibów w 2021 roku. Katastrofa humanitarna wydarzyła się w warunkach, w jakich międzynarodowi darczyńcy już trzy lata temu zawiesili większość funduszy „innych niż humanitarne”, a aktywa banku Afganistanu o wartości miliardów dolarów zostały zamrożone.

Między innymi z tych powodów, według danych International Rescue Committee (IRC) 90 proc. ludzi w Afganistanie żyje w ubóstwie. Jednocześnie kraj nawiedzały i nawiedzają kolejne kryzysy, w tym katastrofy naturalne, jeszcze bardziej uzależniając mieszkańców od pomocy organizacji humanitarnych.

„Już przed sobotnimi wydarzeniami, z powodu niedawnych powodzi i niestabilności w kraju, ponad 29 milionów osób potrzebowało pomocy humanitarnej” – mówi Salma Ben Aissa, dyrektorka IRC w Afganistanie. I dodaje:

„Trzęsienie ziemi w Afganistanie jeszcze bardziej pogorszyło sytuację, a nadchodzące trudne warunki zimowe zwiastują katastrofę dla tych, którzy zostali zmuszeni opuścić swoje domy, zwłaszcza dla kobiet i dzieci, które są najbardziej narażone na eksploatację i nadużycia w sytuacji przesiedlenia”.

Przeczytaj także:

Brakuje miejsc w szpitalach

Do katastrofy doszło niemal w tym samym momencie, w którym rządzący Strefą Gazy Hamas zaatakował Izrael. W obliczu tych wydarzeń rozgrywająca się 2,5 tys. km dalej tragedia mieszkańców Heratu przeszła niemal bez echa.

Pojawiły się jednak zapewnienia o wsparciu i solidarności m.in. ze strony ONZ – sekretarz generalny António Guterres wezwał społeczność międzynarodową do solidarności i wsparcia mieszkańców terenów dotkniętych trzęsieniem ziemi w Afganistanie. Dodał również, że ONZ jej i partnerzy na miejscu starają się ocenić sytuację na miejscu, by dostarczyć konieczną pomoc. Ze strony poszczególnych państw, jak dotąd pomoc obiecały m.in. Chiny i Pakistan.

Na miejscu działają nieliczne organizacje pozarządowe, takie jak Czerwony Krzyż i Czerwony Półksiężyc, które rozstawiają tymczasowe schronienia i rozprowadzają żywność w prowincji.

Niestety, pomoc, którą są w stanie zapewnić, nie jest wystarczająca. Dla rannych brakuje miejsc w szpitalach, a jeszcze we wrześniu Czerwony Krzyż był zmuszony zamknąć 25 szpitali z powodu braku finansowania. „To oznacza, że miliony Afgańczyków straciły dostęp do jakiejkolwiek opieki lekarskiej. I właśnie w takich warunkach uderza kryzys, gdzie kraj nie ma żadnych zasobów, by sobie z nim poradzić” – komentuje Jagoda Grondecka.

Ofiary trzęsienia ziemi wspierają również Lekarze Bez Granic. Jak poinformowali w swoich mediach społecznościowych, w pobliżu szpitala w Heracie stanęły ich namioty, które mają pomieścić dziesiątki rannych, dla których brakuje miejsc w placówce. WHO z kolei wysłało na miejsce swoje karetki, IOM [Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji] zapewniło pomoc rzeczową, a w poszukiwania ocalałych włączyli się także ratownicy z innych NGO-sów.

Niestety, to nadal jedynie działania doraźne i trudno mówić o systemowej, skoordynowanej odpowiedzi na ten kryzys. Co więcej, jak przekonuje Grondecka, prowincje dotknięte trzęsieniami mają nieutwardzone i trudno przejezdne drogi, przez co jeszcze trudniej jest nieść pomoc humanitarną.

Afgańczycy stoją rzędem wzdłuż ułożonych na ziemi ciał ofiar trzęsienia ziemi, przykrytych białym płótnem.
Afgańscy żałobnicy odmawiają modlitwy pogrzebowe za ludzi zabitych w serii trzęsień ziemi w dystrykcie Zendeh Jan w prowincji Herat, 9 października 2023. Fot. Mohsen KARIMI / AFP

Zostały same kamienie

„Sceny, których byłem świadkiem, to jedne z najstraszniejszych rzeczy, jakie widziałem w życiu” – mówił dla Al-Jazeery Sabir, ratownik działający na miejscu. – „Jeśli wkrótce nie otrzymamy zaawansowanych i wyszkolonych zespołów ratowniczych, będziemy świadkami wzrostu liczby ofiar śmiertelnych, których można było uniknąć".

Na zdjęciach wsi w pobliżu Heratu, które najmocniej odczuły trzęsienie ziemi w Afganistanie, widać rozsypane na pustynnych terenach kamienie i kawałki drewna, które kiedyś były domami.

„Trzeba pamiętać o specyfice afgańskiego budownictwa. Domy budowane są z gliny i wypalonej cegły na lichych, drewnianych konstrukcjach bez jakichkolwiek metalowych umocnień. Dlatego, gdy przychodzą wstrząsy, te budynki po prostu obracają się w pył” – tłumaczy Grondecka.

Na zapewnieniu dachu nad głową (noce w Afganistanie potrafią być bardzo mroźne) i opieki medycznej potrzeby się nie kończą. Brakuje też wody pitnej, ubrań i żywności dla ocalałych. W dłuższej perspektywie konieczne będzie, rzecz jasna, odbudowanie całych wsi i osiedli.

Wobec braku wystarczającej pomocy „z góry” Afgańczycy biorą sprawy w swoje ręce – sami szukają ocalałych pod gruzami, organizują też zbiórki pieniędzy na pomoc ofiarom katastrofy.

„Zawsze staramy się pomagać naszym rodakom tak szybko, jak to możliwe w czasach klęsk żywiołowych, zwłaszcza trzęsień ziemi i sezonowych powodzi” – mówił „The New Humanitarian” Hasibullah Popal, mieszkaniec Kabulu.

„Jesteśmy gotowi zapewnić wszelką pomoc finansową i fizyczną naszym braciom z Heratu w tym trudnym czasie" – dodał. W ciągu 48 godzin zbiórka osiągnęła tysiąc dolarów.

Podobne inicjatywy pojawiły się w innych miastach. Poszkodowanych wspierają też afgańscy celebryci i przedsiębiorcy, dzięki czemu udało się zebrać kolejne miliony dolarów. Trudno jednak porównywać skalę tej pomocy z tym, co obserwowaliśmy choćby po trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii kilka miesięcy temu.

„Rozmawiałam kiedyś z oficjelem WHO, który powiedział wprost, że żaden darczyńca nie chce być kojarzony z pomocą państwu, które odbiera kobietom elementarne prawa” – mówi Grondecka.

Sprawę pogarsza fakt, że Afganistan jest stale narażony na trzęsienia. Ostatnie miało miejsce w ubiegłym roku – o magnitudzie 5,9 w prowincjach Paktika i Chost na wschodzie kraju.

Dwa lata rządów talibów

Przypomnijmy, że talibowie ponownie doszli do władzy po wycofaniu z Afganistanu stacjonujących tam od 20 lat wojsk amerykańskich. Wcześniej rządzili państwem w latach 1996-2001 i zostali obaleni w wyniku amerykańskiej interwencji po zamachu na WTC i Pentagon.

15 sierpnia 2021 roku talibowie zajęli stolicę kraju – Kabul. Dzień później ogłosili, że nie zamierzają tworzyć rządu przejściowego i chcą budować Islamski Emirat Afganistanu (IEA). Obiecali jednak, że tym razem ich rządy będą wyglądać inaczej niż w latach 90., między innymi zachowają równe prawa kobiet i wolność mediów (ale nie wszystkim Afgańczykom tamten okres kojarzył się tylko z rządami twardej ręki, co czym dokładniej pisała dla OKO.press Ludwika Włodek).

Szybko się okazało, że były to puste deklaracje. Po ponad dwóch latach pod władzą talibów, obok cenzury mediów i braku bezpieczeństwa, znacznie pogorszyła się sytuacja kobiet. Zanim jeszcze talibowie weszli do Kabulu, właściciele salonów piękności zamalowywali witryny z wizerunkami kobiet białą farbą w obawie przed zemstą talibów.

Odebrano kobietom między innymi możliwość edukacji i wychodzenia z domu bez męskiego opiekuna. Mimo surowych konsekwencji, dziesiątki Afganek odważyły się i nadal mają odwagę brać udział w sporadycznych protestach na ulicach. Niestety, bezskutecznie – z czasem talibowie wprowadzili tylko kolejne zakazy. Dziś kobietom nie wolno też podejmować szeregu zawodów, co jeszcze pogorszyło i tak już fatalną sytuację ekonomiczną w kraju.

Grondecka: „Mimo tego wszystkiego afgański kryzys bardzo mocno zszedł z pola widzenia. ONZ apelował, że to jeden z najbardziej niedofinansowanych kryzysów na świecie. W 2023 roku zebrał jedynie 25 proc. tego, co potrzebował, by wesprzeć Afgańczyków. Pojawiały się dramatyczne apele, że za chwilę do połowy z nich przestanie docierać pomoc humanitarna, tak podstawowa, jak paczki z jedzeniem”.

Na zdjęciu: Mieszkaniec Afganistanu siedzi w pobliżu swojego zniszczonego domu po trzęsieniu ziemi w wiosce Nayeb Rafi w dystrykcie Zendeh Jan w prowincji Herat, 10 października 2023

;

Udostępnij:

Anna Mikulska

Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".

Komentarze