0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.plFot . Krzysztof Ćwik...

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w środę 31 sierpnia zawiesił postępowanie w sprawie decyzji środowiskowej Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska dotyczącej kopalni w Turowie. Zawieszenie potrwa do czasu formalnego zakończenia sprawy wniosku właściciela – spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna – o zmianę decyzji środowiskowej. Wyrok oznacza, że turowska epopeja potrwa jeszcze co najmniej kilka tygodni i prawdopodobnie zakończy się dopiero po wyborach parlamentarnych.

Sądowa batalia o Turów – jak się zaczęła?

Jesienią 2022 roku kilka organizacji społecznych – m.in. Fundacja Frank Bold, Greenpeace i Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA – zaskarżyły decyzję środowiskową dla Turowa. Wcześniej na jej postawie szefowa resortu klimatu Anna Moskwa wydała koncesję na działanie kopalni do 2044 roku.

Organizacje zwracały uwagę, że w decyzji środowiskowej nie został wzięty pod uwagę wpływ wydobycia węgla na ocieplenie się klimatu. Według społeczników i aktywistów niedostatecznie rozpoznano również kwestie dotyczące wód podziemnych, osiadania terenu, a także hałasu i zapylenia. To problemy przekraczające granice Polski i komplikujące spór prawny wokół Turowa. Czesi i Niemcy od lat skarżą się na trudne sąsiedztwo polskiej odkrywki, leżącej na trójstyku granic. Sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Sprawa przed TSUE została przerwana, bo Polska i Czechy podpisały porozumienie w sprawie Turowa, lecz organizacje społeczne zauważyły, że postanowienia zawarte w tym porozumieniu nie mają w decyzji środowiskowej dla Turowa żadnego odzwierciedlenia. Był to kolejny argument przeciwko tej decyzji.

Przeczytaj także:

31 maja 2023 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zdecydował o zastosowaniu tzw. środka tymczasowego do momentu wydania właściwego wyroku. Środkiem w tym przypadku miało być tymczasowe wstrzymanie decyzji środowiskowej. „W ocenie sądu zaistniały przesłanki do wstrzymania wykonania zaskarżonej decyzji z uwagi na możliwość powstania nieodwracalnych szkód w środowisku” – poinformował WSA.

Decyzja zagotowała rząd Zjednoczonej Prawicy. „Nie pozwolę na zamknięcie kopalni” – mówił premier Mateusz Morawiecki.

Decyzja WSA nie oznaczała jednak zamknięcia kopalni z dnia na dzień – wbrew temu, co mówili politycy. Podkreślał to sam sąd w komunikatach prasowych. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ), PGE GiEK (właściciel kopalni) i Prokuratura Krajowa złożyły zażalenie od decyzji WSA. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. 18 lipca NSA zdecydował o niezastosowaniu środka tymczasowego. Czy decyzja środowiskowa została wydana z naruszeniem prawa – miał rozstrzygnąć dziś WSA w Warszawie. Jak wiemy – na razie nie rozstrzygnął.

Aktywiści grzmią, PiS się cieszy

W trakcie środowej rozprawy okazało się, że w ubiegłym roku spółka PGE próbowała zmienić w GDOŚ zaskarżaną decyzję środowiskową, po czym się z tego wniosku wycofała w kwietniu 2023 roku. Przez cały ten czas GDOŚ nie poinformował uczestników postępowania o wniosku i nie przesłał do sądu pełnych akt sprawy. Upraszczając, PGE złożyło wniosek o zmianę decyzji GDOŚ, po czym wycofało go, na skutek czego GDOŚ musiał umorzyć postępowanie. Decyzja o postępowaniu musi się teraz uprawomocnić, a do tego czasu WSA ma związane ręce.

To wszystko oznacza, że rozpoznanie sprawy się opóźni. Organizacje skarżące grzmią, że formalno-prawne kruczki w sprawie kluczowej m.in. dla transformacji region “worka turoszowskiego”, gdzie znajduje się kopalnia, to skandal i opóźnienie transformacji energetycznej Polski.

"To skandaliczne, jak w tej sprawie opóźnia się działania, które mogą przyspieszyć transformację i odejście Polski od paliw kopalnych” – napisała w komentarzu Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z fundacji Frank Bold, jednej z organizacji pozarządowych skarżących procedurę przyznania Turowowi koncesji na wydobycie – i tym samym spalanie – węgla brunatnego przez kolejne 21 lat.

“Jesteśmy przekonani, że funkcjonowanie kopalni i elektrowni Turów aż do 2044 roku to nie tylko ogromna szkoda dla środowiska i klimatu, ale też prawdziwa katastrofa społeczna dla Bogatyni i okolic. Dlatego rząd wreszcie powinien przestać ignorować problem i przygotować poważną wizję powęglowej przyszłości dla region” – dodała Stupkiewicz.

Z kolei PiS, które uczyniło sprawę Turowa jednym z istotniejszych punktów kampanii wyborczej, zyskuje w rozkręcającej się kampanii wyborczej cenny czas na wzmocnienie przekazu o obronie polskiego bezpieczeństwa energetycznego. PiS twierdzi, że turowska kopalnia i powiązana z nią elektrownia będą działać aż do 2044 roku.

„Walka o Turów trwa. Rozstrzygniecie oznacza, że obowiązuje decyzja środowiskowa i koncesyjna do 2044 roku. Bezpieczeństwo energetyczne Polski jest priorytetem rządu PiS” – skomentowała Anna Moskwa.

Czy system energetyczny poradzi sobie bez Turowa?

W batalii o Turów, w której starli się ekolodzy i rząd PiS, obie strony mają swoje racje.

Węgiel brunatny wydobywany w Turowie zasila pobliską elektrownię, odpowiadającą za ok. 5-6 proc. produkcji energii elektrycznej w Polsce (tylko w specyficznych warunkach 7 proc., jak podaje w przekazach rząd PiS). Niemniej nawet jeśli elektrownia produkuje nieco mniej, niż twierdzi rząd,

to wciąż pozostaje jednym z najważniejszych zakładów energetycznych kraju.

Według ekologów utrzymanie działania kopalni i elektrowni jest sprzeczne z rządowymi deklaracjami na temat transformacji energetycznej. A na fundamentalnym poziomie – z polityką klimatyczną. Ta jest na cenzurowanym w PiS i w Konfederacji, być może przyszłym koalicjancie Jarosława Kaczyńskiego w nowym rządzie

Jak podkreślają ekolodzy, od państwa należy oczekiwać zadbania przede wszystkim o interesy obywateli, a do tego potrzebna jest jasna deklaracja o dekarbonizacji regionu i upomnienie się o unijne środki na transformację.

“Polski system energetyczny poradzi sobie bez Turowa, ale mieszkańcy regionu bez swojego głównego chlebodawcy, a także zaopatrzenia w wodę i ciepło – już nie. Dlatego pora, by rząd naprawił kwestię zaprzepaszczenia olbrzymich funduszy na transformację regionu. One pomogą zadbać o ludzi w powiecie zgorzeleckim po tym, jak spółka PGE już go opuści, a rosnąca nieopłacalność produkcji energii z węgla doprowadzi do szybszego niż obiecuje rząd zamknięcia kompleksu turoszowskiego” – ostrzega Radosław Gawlik ze Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.

;

Udostępnij:

Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze