„Nie pozwolę na zamknięcie kopalni” – mówił premier górnikom z kopalni Turów odnosząc się do postanowienia WSA w sprawie wstrzymania decyzji środowiskowej dla odkrywki. Szczera obietnica? Nie, to manipulacja
„Żaden sąd nie będzie nam dyktował – ani z Brukseli, ani z Warszawy – co to znaczy bezpieczeństwo energetyczne, co to znaczy bezpieczeństwo ludzi, którzy tu pracują i ich rodzin. To są dla nas fundamentalne sprawy” – tak mówił premier Mateusz Morawiecki, który odwiedził kompleks energetyczny Turów.
To odpowiedź rządu na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 31 maja 2023, który wstrzymał pozytywną decyzję środowiskową dla kopalni węgla brunatnego Turów.
Premier w swojej przemowie przed tłumem pracowników turoszowskiego kompleksu energetycznego podkreślał: „Wyrok sądu który nie bierze pod uwagę stabilności systemu energetycznego, dostaw prądu do szpitali, żłobków szkół – to jest bezprawie” – mówił.
Nie pozwolimy na zamknięcie tej kopalni. I możecie mnie, nasz rząd trzymać za słowo. To jest nasza obietnica. I my nigdy od niej nie odstąpimy.
Wypowiedzi premiera mogły brzmieć alarmująco – są jednak nieprawdziwe. Postanowienie sądu nie oznacza zamknięcia kopalni. Turów na razie będzie działał na postawie obowiązującej koncesji.
„Kopalnia powinna zakończyć działalność najpóźniej w 2027 roku, aby spełnić wymogi unijnego prawa” – mówił w lutym 2023 Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji „Rozwój Tak – Odkrywki Nie”.
Rząd jednak chce, żeby odkrywka działała aż do 2044 roku.
Jesienią 2022 roku kilka organizacji społecznych, m.in. Fundacja Frank Bold, Greenpeace i Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA zaskarżyły decyzję środowiskową, na podstawie której ministra klimatu Anna Moskwa wydała koncesję do 2044.
„Zwróciliśmy uwagę na kilkanaście elementów w postępowaniu GDOŚ. W decyzji środowiskowej nie został wzięty pod uwagę wpływ wydobycia węgla na ocieplenie się klimatu. Niedostatecznie rozpoznano kwestie dotyczące wód podziemnych i osiadania terenu. Aspekty ujęte w umowie ze stroną czeską nie mają w tej decyzji żadnego odzwierciedlenia” – wylicza Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z Fundacji Frank Bold.
Podkreśla także, że GDOŚ nie wziął pod uwagę problemów mieszkańców, którzy mają odkrywkę niemal pod swoimi oknami – a powoduje ona przecież zapylenie, hałas i zanieczyszczenie światłem.
Działanie kopalni do 2044 roku to również poważne konsekwencje dla mieszkańców XIX-wiecznego uzdrowiska, Opolna Zdroju. To niewielka wioska pod Bogatynią, pod którą znajdują się złoża węgla brunatnego. Dalsza praca Turowa i planowane powiększenie odkrywki będzie oznaczała dla mieszkańców życie nad krawędzią kopalni albo konieczność wysiedlenia.
Postępowanie w tej sprawie przed WSA wciąż trwa.
„Postanowienie z 31 maja ma charakter tymczasowy. Nie przesądza, czy decyzja środowiskowa była błędna, czy nie – na razie jedynie wstrzymuje ją ze względu na niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku” – wyjaśnia Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z Frank Bold.
Obowiązująca koncesja, wydana na postawie spornej decyzji środowiskowej, jest więc na razie „zawieszona”. Aż do momentu wydania ostatecznego wyroku.
„Postanowienie WSA oznacza, że decyzja środowiskowa dla Turowa może zostać w przyszłości uznana za wadliwą. Pamiętajmy jednak, że postanowienie sądu wciąż nie jest prawomocne. Strony sprzeciwiające się mają siedem dni, żeby je zażalić. Wtedy sprawa trafi do Naczelnego Sądu Administracyjnego” – tłumaczy prawniczka.
Podkreślmy: postanowienie WSA – wbrew medialnym nagłówkom i wypowiedziom polityków – nie oznacza nakazu wstrzymania wydobycia. Do tego jeszcze długa droga.
„Aby wstrzymać wydobycie, musiałyby się wydarzyć dwie rzeczy: po pierwsze, NSA musiałby odrzucić zażalenie na postanowienie WSA w sprawie wstrzymania wykonalności decyzji środowiskowej. A po drugie, WSA w odniesieniu do głównej skargi na decyzję środowiskową musiałby zadecydować o jej wadliwości. A bez zgodnej z prawem decyzji środowiskowej nie można utrzymać koncesji” – dodaje Agnieszka Stupkiewicz.
Wyjaśnienia prawników do przedstawicieli rządu najwyraźniej nie trafiają. Postanowienie WSA stało się materiałem do składania obietnic wyborczych i powielania propagandowych haseł o wymuszaniu wstrzymania pracy kopalni.
Postanowienie WSA 6 czerwca 2023 udostępniła na Twitterze europosłanka Anna Zalewska. „Kolejny atak na bezpieczeństwo energetyczne Polski” – napisała.
Niedługo po jej tweecie odezwała się ministra klimatu Anna Moskwa:
„Działalność kompleksu Turów to zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski i regionu na najbliższe lata. Nie będzie zgody polskiego rządu na wstrzymanie wydobycia! Nie pozwolimy na utratę tysięcy miejsc pracy mieszkańców regionu! Wydobycie będzie prowadzone tak długo jak to będzie możliwe i potrzebne”.
Premier Morawiecki zapowiedział z kolei wizytę w Turowie. „Ten wyrok jest szkodliwy, krzywdzący i działa na niekorzyść Polaków” – komentował już w środę (7.06) na konferencji z udziałem pracowników kompleksu energetycznego.
„My jesteśmy opiekunami polskiego górnictwa i nie pozwolimy go zamknąć. Stoimy na straży polskiego górnictwa” – obiecywał.
Po uderzeniu w wysokie tony i obietnicach wyborczych przyszedł czas na straszenie „elitami”.
„Jesteśmy obiektem zazdrości, również niepokoju europejskich elit politycznych, gospodarczych” – mówił minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
„Załamują ręce nad tym, że Polska, która już na wieki wieków po wstąpieniu do UE miała być tylko rynkiem zbytu dla towarów wytwarzanych przez zagraniczne koncerny i rezerwuarem taniej siły roboczej dla gospodarek wysokorozwiniętych, że ta Polska dzisiaj stanęła na nogi, jest krajem wielu perspektyw” – dodał.
Zaatakował również sędziego, który wydał postanowienie: „W imię jakiegoś zaślepienia, w imię misji, którą uważa chyba, że ma, walki z tym rządem, bo to przecież działacz Iustitii (...) zapomniał chyba, że nie uderza tym wyrokiem w polski rząd, a uderza w Polskę”.
Sędzia Jarosław Łuczaj, który wydał postanowienie, w 2021 roku podpisał się pod apelem stowarzyszenia sędziów polskich Iustitia, wzywającym rząd i prezes SN do wykonania orzeczeń TSUE. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Prawicowe media, z TVP na czele, alarmują więc: „Kasta chce zamknąć kopalnię w Turowie”.
Stowarzyszenie sędziów Iustitia wydało w tej sprawie oświadczenie w środę 7 czerwca 2023 roku. Podkreśla w nim, że postanowienie WSA nie oznacza wstrzymania wydobycia. Przypomina również, że możliwość wstrzymania przez sąd decyzji środowiskowych została wprowadzona przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
Stowarzyszenie odniosło się również do słów premiera, który mówił, że „wyrok, który nie bierze pod uwagę interesów Polaków to bezprawie”.
„Wyrażane publicznie przez Premiera Rzeczpospolitej Polskiej Mateusza Morawieckiego oczekiwanie, by polskie sądy podczas rozstrzygania nie kierowały się obowiązującym prawem, a definiowanym przez polityków interesem, wykracza daleko poza ramy Konstytucji” – napisali sędziowie.
Iustitia będzie też bronić sędziego przed atakami i zastraszaniem. Ostrzega, że spotka się to ze decydowaną reakcją. „Wszystkie dalece wykraczające poza dopuszczalną krytykę rozstrzygnięć sądowych wypowiedzi, wypełniające znamiona przestępstw: groźby bezprawnej, znieważenia, zniesławienia i innych; kierowane wobec składu orzekającego, spotkają się z reakcją przewidzianą przez polskie prawo karne i cywilne. Dotyczy to również wypowiedzi osób publicznych, w tym funkcjonariuszy publicznych chronionych aktualnie immunitetem”.
Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Turowie mówił również o kluczowej roli turoszowskiego kompleksu dla naszego systemu elektroenergetycznego. Wyliczał, że elektrownia Turów, do której dostarczany jest węgiel z kopalni o tej samej nazwie, produkuje 6-8 proc. polskiej energii.
Zamknięcie tak dużej elektrowni rzeczywiście byłoby dziś drogie i problematyczne. Nie tylko dla systemu elektroenergetycznego, ale również dla dostaw ciepła w Bogatyni. W dolnośląskim mieście nie ma alternatywnego źródła.
Rząd jednak od początku konfliktu o Turów skupia się na utrzymaniu wydobycia węgla aż do 2044 – co jest niezgodne z unijną polityką klimatyczną, według której Polska powinna do 2030 roku wycofać się z kopania i spalania węgla. Przez upór rządu i trwanie przy węglu, subregion zgorzelecki (na terenie którego leży Turów) może nie dostać pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Komisja Europejska już ogłosiła, że subregionu zgorzeleckiego nie ma na liście wypłat. Oficjalnie nie wiadomo, o jakiej kwocie mowa. Nieoficjalne dane podało działające na tym terenie Stowarzyszenie EKO-UNIA. Z ich informacji wynika, że mogło chodzić nawet o miliard złotych.
To pieniądze, które samorząd mógłby zainwestować w rozwój OZE i stworzenie nowych miejsc pracy, które zastąpiłyby etaty w kompleksie turoszowskim.
Spór o Turów ciągnie się od kilku lat, a sprawa przed WSA jest tylko elementem większej układanki.
Wyjaśnijmy to po kolei:
Ekologia
Sądownictwo
Mateusz Morawiecki
Jacek Sasin
Ministerstwo Aktywów Państwowych
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
kopalnia turów
Turów
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze