Donald Tusk błyskiem zmienił sondaże i znów uczynił ze słabnącej wcześniej Koalicji Obywatelskiej lidera po stronie opozycji. Ale układ sił z PiS pozostał ten sam - dla zmian kluczowa będzie jesień. Dlaczego i co wiemy już teraz?
Co się wydarzyło? W Platformie Obywatelskiej - i co za tym idzie, również w Koalicji Obywatelskiej - doszło do sprawnie i szybko przeprowadzonej operacji zmiany przywództwa. Stało się to w momencie, gdy KO po wielu latach straciła palmę pierwszeństwa na opozycji i oddała pole w sondażach Polsce 2050 Szymona Hołowni. Sięgnęła więc po swoją cudowną broń (patrząc na festiwal antyniemieckich obsesji TVP, aż strach napisać wunderwaffe): byłego premiera, szefa Rady Europejskiej i przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Donalda Tuska. Lidera, który zapewnił PO dwie kadencje rządów w latach 2007-2015.
Tusk wrócił w aurze wojownika, który chce oraz potrafi zwyciężać. I rzeczywiście, od sugestii powrotu w rozmowie z TVN24 do sfinalizowania całej operacji doszło sprawnie w zaledwie kilka tygodni. Były premier bez zbędnych ceregieli przejął przywództwo w partii, odsunął na bok młodszych pretendentów do tronu i samym pojawieniem się na scenie przysporzył swojej formacji kilka punktów w sondażach - jakże potrzebnych do wzmocnienia podupadającego morale w PO.
Satysfakcją dla Tuska może też być paniczna reakcja obozu władzy, który już od kilkunastu dni miota się między udawanym lekceważeniem rywala, a zupełnie bezprecedensową histerią propagandy TVP.
Jednym słowem, pierwszą rundę były premier zdecydowanie wygrał.
Co wiemy? Na pewno Koalicja Obywatelska wróciła na fotel lidera pościgu za Prawem i Sprawiedliwością. Wszystkie sondaże pokazują, że odebrała część wyborców Polsce 2050 Szymona Hołowni - zapewne tych zwolenników Platformy i KO, którzy wcześniej zrazili się do ulubionego ugrupowania przez jego nieskuteczność i postanowili poszukać nadziei na przyszłość w nowym projekcie. Teraz wrócili.
Poniżej pokazujemy porównanie wyników sondaży telefonicznych (CATI) trzech pracowni IBRiS, United Survey i Kantara. Na wykresach poniżej wyraźnie widać "efekt Tuska", gdy przecinają się linie poparcia KO i Polski 2050. Widać też, że główna "tuskowa" premia dla KO pochodzi od Polski 2050, poparcie dla pozostałych formacji jest relatywnie stabilne.
Ale widoczna wyżej ofensywa KO po stronie opozycyjnej nie zmienia jeszcze niczego na styku PiS - opozycja.
Sytuacja od listopada 2020 roku pozostaje w zasadzie niezmienna: wg sondaży PiS nie ma szans na samodzielną większość i gdyby wybory odbywały się w najbliższą niedzielę, nadziei na zachowanie władzy musiałby szukać w koalicji z Konfederacją.
W jednych badaniach taki sojusz mógłby liczyć na małą większość, w innych 231 mandatów lub więcej uzyskiwała jakaś forma koalicji między KO, Polską 2050, Lewicą i PSL.
I tak, gdybyśmy przeliczyli na fotele poselskie sondaż United Survey z 11 czerwca (szacunkowo, bo rozkład mandatów w okręgach zawsze musi się opierać na szacunkach, w OKO.press korzystamy z modelu analityka Leszka Kraszyny), sytuacja wyglądałaby następująco:
W ostatnim sondażu tej samej pracowni po powrocie Tuska sytuacja przedstawia się tak:
Jak widzimy, poza wahnięciem w proporcjach mandatów między KO a partią Hołowni, zmiany są kosmetyczne, a PiS traci zdolność koalicyjną z powodu słabszego wyniku Konfederacji.
W sondażach IBRiS po powrocie Tuska KO i Polska 2050 również zamieniają się miejscami (KO zyskuje, Hołownia traci), a razem tracą pięć mandatów (a więc znów zmiana kosmetyczna). PiS ma małą większość w koalicji z Konfederacją.
Bardziej optymistyczny obraz dla opozycji malują sondaże Kantar - tam przed powrotem i po powrocie byłego premiera KO, Polska 2050 i Lewica (bez PSL, który w tym wariancie nie wchodzi do Sejmu) miałyby większość i mogłyby rządzić. W Kantarze - dzięki bardzo dobremu wynikowi KO i słabemu PiS - lipcowy sondaż daje też wyraźnie więcej mandatów KO i partii Hołowni liczonych razem: w maju, gdy górą był Hołownia, było to 197 mandatów, dziś - 214.
Czego nie wiemy? Po pierwsze, nie wiemy, jak bardzo zadziała nacisk na polaryzację.
W trwającej od 16 lat walce politycznej między PiS a PO zawsze wygrywała ta partia, która trafniej ustawiała oś polaryzacji:
Od 2015 roku sytuacja zmieniła się o tyle, że PiS zyskał potężne narzędzie propagandowe w postaci TVP, dzięki czemu mógł bez przeszkód wymyślać tematy podziałów i dwubiegunowe konflikty: uchodźcy, Niemcy, Antifa, Żydzi, geje i lesbijki, ideologia LGBT i gender. Wszystko to pamiętamy. Czy teraz zadziała figura diabolicznego Tuska? Niewykluczone.
Z drugiej strony, po stronie opozycyjnej powstało kilka podmiotów, które próbują się wymknąć logice polaryzacji: Polska 2050 Hołowni szuka głosów młodych przerażonych katastrofą klimatyczną i trochę starszych wyborców ze średnich miast, którzy słabo odnajdowali się do tej pory w sporach politycznych. Lewica próbuje zagospodarować potencjał polityczny wynikający z toczących się powoli zmian kulturowych i zmieniających się (lub przynajmniej klarujących) poglądów na temat praw osób LGBT i praw kobiet.
Czy strach przed Tuskiem i liberałami wciąż będzie ogniskował wyborców wokół PiS? Czy wezwanie do walki z PiS-owskim złem zbuduje wielopokoleniową i różnorodną koalicję wokół Tuska? Na razie te pytania muszą zostać bez odpowiedzi.
Druga niewiadoma wynika poniekąd z pierwszej. Wciąż nie możemy być pewni, jak duży po stronie opozycji jest elektorat, dla którego bezapelacyjnie najważniejszą kwestią jest odsunięcie od władzy PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Taki wyborca machnie ręką na różnice poglądów, nie będzie szukał dziury w całym, tylko podąży za najsilniejszym i najbardziej charyzmatycznym graczem po stronie opozycji.
Czyli za Tuskiem, politykiem, który symbolizuje ten sposób podejścia do rzeczywistości politycznej. Im więcej będzie takich wyborców, tym w kolejnych tygodniach mocniej urośnie PO oraz Koalicja Obywatelska i tym bardziej polska scena będzie ciążyć ku dwóm biegunom.
Co się wydarzy? Pierwsze sensowne odpowiedzi na pytanie, jak bardzo powrót Donalda Tuska zmienił polską politykę, poznamy jesienią. Jak wskazywał ostatnio szef IBRiS-u Marcin Duma, zainteresowanie polityką wśród Polaków utrzymuje się obecnie na niskim poziomie - bardzo duże zainteresowanie deklaruje zaledwie 5 proc. badanych, duże - 15 proc.
Innymi słowy, dopiero kiedy wrócimy z wakacji, nieco uważniej zaczniemy się przyglądać polityce. My wrócimy do pracy, dzieci wrócą do szkół. Debet na karcie kredytowej będzie musiał wrócić do normy, więc uważniej zaczniemy przyglądać się rosnącym cenom. Niestety, wróci też koronawirus - 4. fala jesienią przy bardzo słabych postępach programu szczepień jest praktycznie nieuchronna.
To wszystko będą jednocześnie tematy polityczne i tematy życia codziennego. Im bardziej Polacy będą zirytowani władzą, tym bardziej zaczną szukać dla siebie oferty i mobilizować się wyborczo po wakacyjnym odcięciu od spraw publicznych. Wtedy się rozstrzygnie, czy Tusk wraz KO urosną w siłę na tyle, by scenę po stronie opozycyjnej ułożyć po swojemu, czy jednak będą musieli się liczyć z pozycją pozostałych graczy.
Opozycja
Władza
Jarosław Kaczyński
Donald Tusk
Koalicja Obywatelska
Polska 2050
Prawo i Sprawiedliwość
Sojusz Lewicy Demokratycznej
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze