0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

Tuż przed ciszą wyborczą przed wyborami parlamentarnymi, w piku oglądalności pomiędzy "Wiadomościami", a meczem piłkarskiej reprezentacji Polski, TVP pokazało paradokument "Inwazja LGBT".

Widżet projektu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG

Twórcy zapowiadali, że widzowie zajrzą za kulisy organizacji Marszy Równości: cele, metody, pieniądze, powiązania, czyli jak działa rzekomo niebezpieczna ideologia.

Materiał faktycznie był wstrząsający. Telewizja Jacka Kurskiego straszyła, że nowa religia, czyli "ideologia LGBT", opanowała całą zachodnią Europę, a ostatnim bastionem obrony świętości przed zgorszeniem i demoralizacją jest Polska. W filmie pojawiają się sugestie, że ostatecznym celem tęczowych aktywistów jest legalizacja pedofilii.

Nie chodzi więc o żadną o równość, ale o "bijatykę", "świeże mięsko" — słyszymy w materiale.

"Najbardziej zagorzali komuniści nie posunęliby się tak daleko" — tak walkę o równouprawnienie osób LGBT podsumowuje jeden z "ekspertów", red. Paweł Lisicki z "Do Rzeczy".

Przeczytaj także:

TVP uderzyła też w Kampanię Przeciw Homofobii, organizację, która od 20 lat walczy o równe prawa dla osób nieheteronormatywnych w Polsce.

Podstawiona wolontariuszka, wyposażona w szpiegowski sprzęt (okulary z wmontowaną kamerą), nagrywała wewnętrzne spotkania. Wypytywała pracowników m.in. o stosunek do katolików, prowokując ich do obraźliwych wypowiedzi. Pytała o „Tęczowy Piątek” i instytucje, które wspierają KPH. Próbowała też zdobyć dostęp do bazy danych organizacji. Nakryta na nagrywaniu twierdziła, że robi to, bo ma słabą pamięć.

Trzy dni po publikacji tekstu OKO.press demaskującego prowokację wolontariuszka wróciła pod siedzibę KPH. Towarzyszyło jej trzech mężczyzn z kamerą telewizyjną. Na podstawie nagrań z monitoringu ustaliliśmy, że dwaj z nich – operator kamery i realizator dźwięku – od lat pracują dla TVP, m.in. dla „Wiadomości”.

Autorzy pseudo-reportażu starali się dowieść, że marsze równości to nic innego jak finansowana zewnętrznie ustawka: podstawiane autobusy, wolontariusze z dniówką w wysokości 30 zł, darmowe przyjazdy drugą klasą, noclegi w hostelach, a także te same twarze na różnych wydarzeniach.

Wszystko z bitewnym podkładem muzycznym, a także obrazkami z parad równości na całym świecie, kontrastującymi z gigantyczną biało-czerwoną flagą powiewającą dumnie na wietrze.

TVP przegrywa przed sądem

O usunięcie filmu, zadośćuczynienie, a także przeprosiny KPH oraz osoby pokazane w filmie, m.in. Magdalena Świder, Monika Tichy, Elżbieta Podleśna, Karol Opica i Krzysztof Listowski, postanowiły powalczyć przed sądem.

We wtorek 21 czerwca 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że publikując materiał TVP naruszyło ich dobra osobiste. Zakazane będzie rozpowszechnianie filmu w całości i fragmentach w jakikolwiek sposób.

Co więcej, sąd nakazał TVP złożenie na swój koszt oświadczenia z przeprosinami za naruszenie dóbr osobistych poprzez publikację materiału z naruszeniem zasad staranności i rzetelności dziennikarskiej.

Przeprosiny muszą być opublikowane w ciągu siedmiu dni od uprawomocnienia się wyroku, jako pierwszy materiał informacyjny w głównym wydaniu „Wiadomości". Czas emisji oświadczenia nie może być krótszy niż 30 sekund.

Sąd zasądził też odszkodowania na rzecz organizacji społecznych działających na rzecz osób LGBT w Polsce. Suma odszkodowań przekracza 35 tys. zł.

Sędzia Rafał Wagner w ustnym uzasadnieniu wyroku przyznał, że w materiale posłużono się wyrwanymi z kontekstu fragmentami rozmów, a także manipulacjami.

"Celem Inwazji było zohydzenie środowiska LGBT, zastraszenie oglądających i przedstawienie, jako jedynej obrony, rządzącej partii PiS" — mówił.

Sąd dodał, że z ofiar uczyniono prześladowców, a TVP sprzeniewierzyła się misji, jaką winna pełnić.

Już wcześniej, we wrześniu 2020 roku, sąd wydał postanowienie zabezpieczające, w którym zakazał rozpowszechniania "Inwazji" w całości lub jej fragmentów, a także usunięcie materiału z serwisu Youtube.

TVP bez skruchy

Podczas rozpraw twórcy "Inwazji" gorliwie bronili swojego dzieła.

Marcin Tulicki, pytany przez mec. Jakuba Turskiego, dlaczego zestawił działania KPH z postulatem legalizacji pedofilii, odpowiedział, że "to kolejny postulat, jaki środowiska LGBT mają w stosunku do rządów w kolejnych państwach". Żadnych dowodów na poparcie swojej tezy jednak nie przedstawił.

W filmie legitymacją do najpoważniejszych oskarżeń jest ulotka "Pedopride" sfilmowana na paradzie w Amsterdamie. Pominięto jednak kluczową informację, że policja od razu zarekwirowała te ulotki. A organizacji, która je dystrybuowała, nie dopuszczono do legalnego udziału w wydarzeniu. Organizatorzy oficjalnie wyrazili też sprzeciw.

Według Tulickiego celem filmu było "pokazanie prawdy". TVP zdecydowało się na użycie szpiegowskiego sprzętu, bo zależało im na "szczerości".

"Moim zdaniem w »Inwazji« nie pojawiło nic, co mogło wpłynąć na mniejszą tolerancję. Sama prawda. Każdy sam może wyciągnąć wnioski. Nie jestem od tego, by mówić widzowi, co ma myśleć. Pokazuję obiektywną rzeczywistość" — mówił autor materiału.

Inaczej sprawę widział były Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar, który włączył się do postępowania.

"Taki przekaz może stanowić przyczynę dyskryminacji, buduje uprzedzenia i potęguje nienawiść, a nawet może być odczytany jako przyzwolenie na przemoc, w celu »ochrony przed wrogiem«.

W konsekwencji można więc uznać, że program zarówno bezpośrednio narusza godność osób LGBT, jak i propaguje nienawiść" — tłumaczył RPO.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze