0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Google, reklamy Instytutu Piastów ŚląskichGoogle, reklamy Inst...

Dotychczasowa opozycja pokonała PiS w wyborach parlamentarnych pomimo gigantycznej machiny reklamowej, rozkręconej przez ówczesną koalicję rządzącą. PiS wykorzystał pozostające pod jego kontrolą media publiczne i prorządowe, ale też zdominował internet, jeśli chodzi o płatną kampanię.

Przewaga była ogromna. Komitet Wyborczy PiS wydał 6,2 miliona złotych na reklamy w sieci. To więcej niż wydała wspólnie cała opozycja.

Tyle że na tym sieciowa akcja wspierania rządzących się nie skończyła.

Wykorzystano także kampanię referendalną. Podmioty wspierające rządowy przekaz: „Głosuj 15 października 4 razy nie, bo tylko tak zagwarantujesz Polsce rozwój i bezpieczeństwo”, wydały w sumie przynajmniej 3,6 miliona zł na reklamy w internecie. I, poza jednym wyjątkiem, nie były to fundacje spółek Skarbu Państwa.

Ten materiał powstał w ramach międzynarodowego projektu monitoringu wyborczego sieci Polish Election Watch, realizowanego przez Alliance4Europe, OKO.press i Atlantic Council DFRLab.

Fundacja kandydata Bezpartyjnych Samorządowców

Masywne kampanie miały miejsce zwłaszcza w ostatnim tygodniu przed wyborami. Pochłonęły przynajmniej 2,5 miliona zł. Mimo to PiS przegrał, a referendum jest nieważne: frekwencja referendalna wyniosła zaledwie 41 procent, przy ogólnej wynoszącej 74 procent. Zaś do ważności referendum potrzeba przynajmniej 50-procentowej frekwencji.

Przeczytaj także:

Reklamy wykupowały podmioty mało znane na poziomie ogólnopolskim.

Jeden ze spotów opłaciła fundacja, którą kieruje kandydat na posła w tegorocznych wyborach parlamentarnych, startujący z listy Bezpartyjnych Samorządowców. Nie promował siebie.

Jego organizacja zachęcała do głosowania 4 razy „nie” w referendum, zgodnie z narracją PiS.

Nie wiadomo, jaki byłby wynik tych wyborów, gdyby aktywności pisowskich i propisowskich nie zrównoważyły w sieci akcje profrekwencyjne, pośrednio wspierające demokratyczną opozycję. Zrealizowały je prodemokratyczne organizacje pozarządowe. Na tego rodzaju działania wydano (przez całą kampanię) w internecie 2,2 miliona zł.

10 milionów na kampanię propisowską

Jeśli zsumujemy sieciową kampanię Komitetu Wyborczego PiS oraz promującą pisowski przekaz kampanię „referendalną”, okaże się, że

wydano na nie około 10 milionów złotych.

Zestawmy to z wydatkami opozycji. KO przeznaczyła na reklamy internetowe 2,9 mln zł, Nowa Lewica – 1,2 mln zł, Trzecia Droga – 680 tys. zł.

Platforma Obywatelska także włączyła się w kampanię referendalną i wydała na nią 357 tys. zł. Daje to około 5,1 mln zł – mniej niż wydał sam Komitet Wyborczy PiS.

Konfederacja na reklamy w internecie przeznaczyła 520 tys. zł. Nawet doliczając tę kwotę, ówczesna opozycja wciąż wydała mniej niż jeden tylko Komitet Prawa i Sprawiedliwości. Nie wspominając o wydatkach przeznaczonych pozornie na promowanie referendum. A te były znaczące.

Kampania referendalna długo była niewidoczna w sieci. Bezpłatne spoty można było oglądać w Telewizji Polskiej i słuchać w Polskim Radiu, ale w internecie panował względny spokój. Sytuacja zmieniła się dopiero w październiku.

Na kilka dni przed wyborami informowaliśmy w OKO.press, że nieznana bliżej Fundacja Rozwoju Gospodarki i Innowacji im. Eugeniusza Kwiatkowskiego (FRGI) z Lublina wykupiła w internecie reklamy za kilkaset tysięcy złotych (wtedy raporty reklamowe wskazywały na taką właśnie kwotę). Pozornie referendalne, w rzeczywistości przekonywały, że Polska będzie bezpieczna tylko, gdy polityka obecnego rządu będzie kontynuowana.

Tak wyglądały niektóre reklamy referendalne FRGI.

Kto promował referendum i za ile?

Jak się dziś okazuje, obserwowana przez nas akcja FRGI była jedną z wielu, zrealizowanych w ostatnich dniach kampanii. To wtedy kilka organizacji pozarządowych wykupiło w internecie reklamy „referendalne” za duże pieniądze. Były to:

  • Wspominane już FRGI z Lublina: wydało na kampanię referendalną 1,84 miliona złotych, z czego 1,07 mln zł na reklamy na Facebooku, a 771 tys. zł – w Google. Reklamy były wyświetlane w dniach 5-13 października.
  • Stowarzyszenie „Pokolenie” z Katowic: 730 tys. zł na Facebooku, 340 tys. zł w Google. Reklamy były wyświetlane w dniach 6-7 października i 11-13 października.
  • Instytut Piastów Śląskich: tu mamy problem z określeniem kwoty. Google tylko 121 reklam IŚP uznał za reklamy polityczne. Kosztowały one 159 tys. zł. Jednak według raportu Google Instytut wykupił w sumie 1840 reklam. Wszystkie dotyczyły referendum i były wyświetlane w dniach 12-13 października. Nie wiemy, ile organizacja wydała na pozostałe 1719 reklam, które nie znalazły się w zestawieniu reklam politycznych Google.
  • Fundacja Initium z Wrocławia: 177 tys. zł w Google. Te pieniądze przeznaczono na promocję jednego spotu, wyświetlanego w dniach 11-13 października.

Dodajmy do tego 364 tys. zł, wydane na reklamy referendalne wykupione nieco wcześniej, bo we wrześniu, przez Fundację State of Poland, związaną z państwowym Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Razem daje to co najmniej 3,6 miliona złotych.

FRGI: dotacja z NIW, Czarnek wychwala

Nie wiadomo, skąd pochodziły pieniądze, które te organizacje przeznaczyły na reklamy. Jednak korelacja między środkami przyznawanymi tym organizacjom przez państwo, a także innymi zdarzeniami, jest wyraźna. Przyjrzyjmy się każdej z wymienionych organizacji po kolei.

Fundację Rozwoju Gospodarki i Innowacji im. Eugeniusza Kwiatkowskiego (FRGI), która na kampanię referendalną, uruchomioną w ostatnich tygodniach przed wyborami, wydała prawie 2 miliony złotych, opisaliśmy już 13 października w OKO.press. Ustaliliśmy, że 29 września w Lublinie organizacja ta oficjalnie zainaugurowała realizację projektu „Synergia”. Otrzymała na niego 300 tys. zł dotacji z Narodowego Instytutu Wolności.

Na inauguracji był minister edukacji narodowej Przemysław Czarnek, który wychwalał ludzi FRGI. Nic dziwnego, wszyscy się znają. W radzie organizacji zasiada Piotr Gawryszczak, radny PiS i Wojewódzki Komendant OHP w Lublinie. To właśnie z OHP zna się z Przemysławem Czarnkiem. Współpracował z nim, gdy ten był jeszcze wojewodą lubelskim i przewodniczył radzie programowej Lubelskiej Komendy OHP. Zaś prezesem FRGI jest Marek Drączkowski, który w tamtych latach był zastępcą Gawryszczaka.

FRGI kampanię referendalną w internecie rozpoczęło zaledwie kilka dni po inauguracji projektu z udziałem Czarnka. Opłacone przez nią spoty straszyły Donaldem Tuskiem. Przypomnijmy – straszenie Tuskiem było głównym przekazem wyborczym PiS-u.

Dotacja na kamienicę

Druga organizacja, katowickie Stowarzyszenie „Pokolenie”, wydała na kampanię referendalną ponad milion złotych. „Głosując 15 października cztery razy nie, zapewnisz Polsce spokojny, bezpieczny i dostatni rozwój” – zapewniano w publikowanych spotach.

Straszono oczywiście też migrantami. Kadry z dni, gdy na granicy polsko-białoruskiej doszło do zamieszek, miały dowodzić, że Polska będzie zagrożona, jeśli mur na granicy zostanie rozebrany. Zdjęcia i filmy z tych wydarzeń wykorzystano w wielu prorządowych spotach referendalnych.

Reklamy referendalne Stowarzyszenia "Pokolenie", Facebook

W tej organizacji działają głównie opozycjoniści z czasów PRL-u. Przewodniczącym zarządu „Pokolenia” dawniej był Przemysław Miśkiewicz, od kilku lat felietonista orlenowskiego „Dziennika Zachodniego”. Obecnie stowarzyszeniem kieruje Bartosz Wilczak, a wiceprzewodniczącym ds. finansowych jest Wojciech Niedźwiedź.

Cała trójka zasiada także we władzach innej organizacji – Fundacji Nowy Marchołt. Fundacja ta, jak opisała „Gazeta Wyborcza”, w tym roku została właścicielem zabytkowej kamienicy przy ul. Warszawskiej 37 w Katowicach.

Mimo że zabytek znalazł się w prywatnych rękach, miasto Katowice zgłosiło go (razem z zarządzanymi przez siebie dziewięcioma zabytkami) do Rządowego Programu Ochrony Zabytków w 2023 roku. Miasto zrobiło to zgodnie z życzeniem Fundacji Nowy Marchołt, której zależało na państwowym wsparciu na restaurację budynku w wysokości 3,5 mln zł.

Decyzję o rozdysponowaniu dotacji ogłoszono w ostatnim tygodniu września, na trzy tygodnie przed wyborami parlamentarnymi. Nowy Marchołt dostał 3,5 miliona.

Jest to najwyższa dotacja z tego programu dla Katowic. Poza kamienicą Nowego Marchołta rząd wsparł remont tylko dwóch innych katowickich zabytków, i to znacznie niższymi kwotami – po 500 tys. zł.

Jak nie rezerwa, to spółka Skarbu Państwa

To nie koniec państwowego wsparcia dla działaczy „Pokolenia”. 23 maja premier przyznał tej organizacji dotację w wysokości 2,7 mln zł z rezerwy ogólnej budżetu państwa na kampanię społeczną „Zrozumieć Śląsk”. Rezerwa ogólna to środki, które powinny być wydatkowane wyłącznie wtedy, gdy dzieją się zdarzenia niemożliwe do przewidzenia wcześniej oraz wymagają one finansowania ze środków publicznych. Tyle teorii.

Premier Morawiecki w 2023 roku o podziale rezerwy decydował na zupełnie innych zasadach.

W okresie przedwyborczym zmieniła się także sytuacja zawodowa prezesa „Pokolenia” Bartosza Wilczaka. Jest on członkiem rady nadzorczej Huty Łabędy – spółki Skarbu Państwa. Ale od 2019 roku do maja 2023 był także prezesem spółki GPW Inżynieria. Jej właścicielem jest Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów SA, z województwem dolnośląskim jako akcjonariuszem większościowym. Śląskiem zarządzał PiS. W listopadzie 2022 roku doszło do zmiany w samorządzie i rządy przejęła wcześniejsza opozycja.

Wilczak w czerwcu stracił stanowisko prezesa w GPW Inżynieria. Jednak na niewiele ponad miesiąc przed wyborami parlamentarnymi dostał kolejne stanowisko. Został członkiem rady nadzorczej ZEM Łabędy – spółki, której jedynym właścicielem jest państwowa Huta Łabędy. Była to jedyna zmiana w składzie rady nadzorczej ZEM Łabędy, wprowadzona w tym okresie.

Dotacje Instytutu Piastów Śląskich

Równie ciekawa historia dotyczy Instytutu Piastów Śląskich, który wykupił w Google 1840 reklam referendalnych. To organizacja z Wrocławia, założona w 2020 roku. Pierwszą dotację państwową IPŚ otrzymał w marcu 2021 roku. Było to 266 tys. zł z Narodowego Instytutu Wolności na warsztaty „Fabulae ex Silesia – Opowieści ze Śląska”.

W 2022 roku przyszła druga dotacja, także z NIW – tym razem 149 tys. zł na „profesjonalizację think tanku”. Z kolei w marcu 2023 Instytut Piastów Śląskich współorganizował Dolnośląskie Forum Gospodarcze. Wystąpili na nim między innymi: poseł PiS Michał Dworczyk (do niedawna szef Kancelarii Premiera) oraz Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego, politycznie należący do Bezpartyjnych Samorządowców. Patronat nad imprezą miał premier Morawiecki.

Tuż po wydarzeniu w poście podsumowującym na Facebooku pojawiła się informacja, że wśród osób zaangażowanych w organizację wydarzenia był Michał Rodziewicz – warto zapamiętać to nazwisko, bo jeszcze do niego wrócimy.

Kampania społeczna – tylko jaka?

29 września, dwa tygodnie przed wyborami, Instytut Piastów Śląskich otrzymał kolejną dotację – tym razem od samego premiera. Znów było to wsparcie z rezerwy ogólnej budżetu państwa.

Mateusz Morawiecki przyznał organizacji 1 512 800 zł na kampanię społeczną „in Polish”. Jej celem ma być „upowszechnienie polskich praktyk w zakresie polityki migracyjnej”.

Jak informowało TVN24, KPRM zawarło umowę z Instytutem 12 października, a kampania ma być zrealizowana do końca 2023 roku. Mają powstać filmy i grafiki w kilku językach, które będą publikowane w mediach społecznościowych jako płatna reklama.

Dokładnie w dniu podpisania umowy na „in Polish” Instytut Piastów Śląskich rozpoczął płatną kampanię reklamową w Google – tyle że referendalną. Rzeczywiście, były w niej grafiki i materiały wideo, chociaż w języku polskim. W sumie 1840 reklam. 121 z nich według Google to reklamy polityczne – te kosztowały Instytut 159 tys. zł. Ile kosztowała reszta – nie wiadomo.

Wśród tych 121 reklam większość stanowią grafiki, które dotyczą migracji. I gdyby ktoś chciał być mocno złośliwy, mógłby uznać, że odzwierciedlają „polskie praktyki w zakresie polityki migracyjnej”. Mamy tam zdjęcie ciemnoskórej kobiety z zasłoniętą twarzą (odsłonięte są tylko oczy) i duży napis na czerwonym tle: „Nie dla przymusowej relokacji nielegalnych imigrantów”. Na górze napis „Referendum 2023”.

Reklamy referendalne Instytutu Piastów Śląskich w Google, fragment raportu reklam politycznych Google

Spot z czerwonym filtrem

Są też reklamy dotyczące innych pytań referendalnych, ale jest ich mniej. Do tego grafiki z hasłem: „Czy Polska będzie bezpiecznym krajem?” oraz jeden spot, z tym samym hasłem. Był wyświetlany tylko przed ostatnie dwa dni kampanii – 12 i 13 października. Na promowanie go wydano ponad 125 tysięcy zł.

Materiał wideo jest charakterystyczny. Najpierw widzimy dostatnią Polskę. W drugiej części pojawiają się kadry, mające odzwierciedlać negatywną sytuację kraju, gdy Polacy nie zagłosują w referendum. Pokazano je w specyficzny sposób – na obrazy nałożono czerwony filtr. W tle słychać lektora: „Powiedz NIE zapowiedziom zburzenia muru na granicy z Białorusią i zgodzie na przymusową relokację imigrantów do Polski”.

Czy Instytut Piastów Śląskich właśnie na te reklamy wydał przyznane przez Morawieckiego pieniądze z rezerwy ogólnej budżetu państwa? I ile w sumie pieniędzy poszło na ten cel?

Aby zadać te pytania przedstawicielom organizacji, dzwonię pod numer telefonu wskazany na stronie internetowej. Dodzwaniam się do prezeski Anny Błażys. Ona jednak stwierdza, że nie jest już szefową Instytutu (choć nadal figuruje w KRS) i nie ma z nim obecnie nic wspólnego.

Nie chce przekazać żadnych informacji, nawet podać nazwiska nowej osoby zarządzającej organizacją. W końcu podaje adres mailowy IPŚ. Wysyłam pytania. Do momentu publikacji artykułu nie dostaję odpowiedzi.

UZUPEŁNIENIE:

Już po publikacji, 6 listopada otrzymaliśmy odpowiedź z Instytutu Piastów Śląskich:

„Środki nie pochodziły z przyznanej dotacji na kampanię „in Polish”. Środki na „in Polish” wpłynęły dopiero przed kilkoma dniami na wyodrębniony rachunek. Środki (na kampanię referendalną – przyp. aut.) pochodziły z własnych zasobów fundacji, pozyskiwanych w ramach działalności statutowej od osób prywatnych.”

Informację podpisała Julia Lemekha, która obecnie pełni funkcję prezeski zarządu IŚP.

Mała wrocławska fundacja też z kasą na kampanię

Gdy IŚP uruchamiał kampanię reklamową, na Google pojawił się jeszcze jeden spot referendalny. Podobny i w formie, i w treści do opisanego powyżej. Użyto nawet tego samego czerwonego filtra, nałożonego na kadry w drugiej części spotu.

Tyle że to wideo dotyczyło dwóch innych pytań referendalnych. „Powiedz NIE wyprzedaży polskich firm za granicę i przymusowi pracy do późnej starości” – namawiał tym razem lektor. Razem ze spotem IPŚ mamy „referendalny komplet” – dwa filmy odpowiadają na wszystkie cztery pytania.

Zrzut ekranu z raportu reklam Google, spot wykupiony przez fundację Initium

Spot był wyświetlany w dniach 11-13 października i wydano na niego 177 tys. zł. A wykupiła go malutka Fundacja „Initium”, także z Wrocławia, zarejestrowana 31 grudnia 2021 roku. Jedyne, czym się pochwaliła na Facebooku na profilu założonym 7 października, to organizacją Dni Lwowskich we Wrocławiu. Wydarzenie to oczywiście było dofinansowywane – przez państwowy Totalizator Sportowy.

Prezesem „Initium” jest Michał Rodziewicz. Ten sam, który był wymieniany w poście o Dolnośląskim Forum Gospodarczym, współorganizowanym przez Instytut Piastów Śląskich. To współwłaściciel firmy realizującej zlecenia filmowe. Oraz... kandydat do Sejmu w tegorocznych wyborach.

Dworczyk, Bezpartyjni i referendum

Rodziewicz startował z listy Bezpartyjnych Samorządowców. Jednak po jego kampanii w sieci nie ma ani śladu. Nie widać również, by wspierał Komitet Wyborczy BS. Jest za to ślad kampanii referendalnej w postaci spotu bliźniaczo podobnego do spotu IPŚ, promującego przekaz PiS.

Mamy więc dwie organizacje z Wrocławia, których zarządzający współpracowali ze sobą wiosną tego roku. Obie organizacje w tych samych dniach wykupiły w Google reklamy z podobnymi spotami. Jedna dostała wcześniej wielokrotnie wsparcie od rządu PiS, prezes drugiej jest związany z Bezpartyjnymi Samorządowcami.

Dodajmy jeszcze, że to okręg wyborczy posła PiS Michała Dworczyka, który już w 2019 roku prowadził intensywne rozmowy z Bezpartyjnymi Samorządowcami, co wiemy z wykradzionych mu maili.

W sumie nic dziwnego, skoro Dolnym Śląskiem od 2018 do 2022 roku rządził koalicja PiS-u i Bezpartyjnych Samorządowców. A tuż przed wyborami parlamentarnymi marszałek Senatu Tomasz Grodzki stwierdził, że Bezpartyjni Samorządowcy to najprawdopodobniej przybudówka PiS.

Niezbędna kontrola wydatków!

Powiązania między organizacjami, które wyłożyły grube pieniądze na kampanię referendalną promującą pisowskie hasła, ze wsparciem ze strony PiS oraz przyznawanymi dotacjami państwowymi, są widoczne wyjątkowo dobrze. Wszystkie te podmioty powinny zostać dokładnie skontrolowane.

Trzeba sprawdzić, czy środki z dotacji celowych, przeznaczonych na konkretne zadania, nie zostały przypadkiem wydane na kampanię referendalną. Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia za złamaniem prawa.

Oczywiście Kancelaria Prezesa Rady Ministrów z dotychczasowym premierem Morawieckim nie ma żadnego interesu w prowadzeniu takich kontroli. Jedyna nadzieja, że nowe władze będą dociekać, jak wydatkowano środki publiczne za rządów PiS. Wtedy być może dowiemy się, skąd pochodziły miliony na kampanię referendalną w internecie.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze