Nowa kampania „referendalna” atakująca Donalda Tuska dotarła już do milionów Polaków. Mało znana lubelska fundacja w ciągu tygodnia wydała na sieciowe reklamy więcej niż mniejsze partie przez całą kampanię. We władzach organizacji zasiadają znajomi ministra Czarnka.
PiS przeznaczył już co najmniej 5,7 miliona złotych na reklamy w sieci – takie są najświeższe dane, do jakich mamy obecnie dostęp. To kwota wynikająca z wydatków komitetu wyborczego. Analiza reklam wykupowanych za pośrednictwem firm Meta i Google pokazuje jednak, że wyborcze wsparcie dla obozu rządowego realizowane jest także pod płaszczykiem kampanii referendalnej.
Nie podlega ona żadnemu nadzorowi ani ograniczeniom finansowym. Nie kontroluje jej Państwowa Komisja Wyborcza. PiS i jego koalicjanci korzystają z tej swobody wydatkowania środków. Powiązane z nimi podmioty kontynuują negatywny przekaz o Donaldzie Tusku, który stał się lejtmotywem tegorocznej kampanii PiS-u, wykupując w internecie reklamy za potężne pieniądze.
Pierwszy przypadek wykorzystania innego niż komitet wyborczy podmiotu do prowadzenia referendalnej, ale i prorządowej kampanii opisaliśmy we wrześniu – chodziło wówczas o związaną z Bankiem Gospodarstwa Mieszkaniowego Fundację State of Poland.
Kilka dni temu ujawnił się inny podmiot – Fundacja Rozwoju Gospodarki i Innowacji im. Eugeniusza Kwiatkowskiego z Lublina.
W ciągu zaledwie tygodnia ta organizacja wydała na reklamy „referendalne” w Google i Facebooku ponad milion złotych. Więcej niż Nowa Lewica, Konfederacja i Trzecia Droga przez całą kampanię!
Na jednym milionie wydatki FRGI na pewno się nie skończą. Jej reklamy będą aktywne do ciszy wyborczej.
Prezentowane przez nas dane pochodzą z 12 października i nie obejmują pełnej kwoty wydatków FRGI na ten cel.
Ten materiał powstał w ramach międzynarodowego projektu monitoringu wyborczego sieci Polish Election Watch, realizowanego przez Alliance4Europe, OKO.press i Atlantic Council DFRLab.
29 września w Lublinie Fundacja Rozwoju Gospodarki i Innowacji im. Eugeniusza Kwiatkowskiego świętowała uruchomienie projektu „Synergia”. Otrzymała na niego 300 tysięcy zł dotacji z Narodowego Instytutu Wolności. Projekt ma „na celu wzmocnienie organizacji pozarządowych działających na terenie województwa lubelskiego po przez ich współpracę z jednostkami samorządu terytorialnego” – opowiadał w TVP Lublin Jacek Kaliński, dyrektor fundacji.
Organizację chwalił minister edukacji narodowej Przemysław Czarnek. „To są uczciwi ludzie i to jest podstawa” – mówił podczas spotkania inaugurującego projekt. To nie pierwsza rządowa dotacja dla FRGI z Lublina. Organizacja ma ich na swoim koncie naprawdę sporo.
Zaledwie kilka dni później, 3 października, na Facebooku powstała strona „15 X w Referendum powiedz 4 X NIE”. Obecnie ma 265 obserwujących i tylko jeden post – zdjęcie profilowe. To kontury Polski na biało-czerwonym tle z napisem „4 X NIE”. Strona nie zamieszczała treści, za to natychmiast zaczęto za jej pośrednictwem wykupować reklamy na Facebooku. W ciągu siedmiu dni, od 3 do 9 października, wykupiono płatną promocję postów za ponad 271 tysięcy złotych.
Ale to początek. Kolejne reklamy pojawiły się 11 października. Do godziny 13-tej 12 października według Facebooka na promowane posty fundacja wydała już ponad 640 tysięcy złotych! Ich wyświetlenia szły w miliony.
W chwili, gdy piszę ten artykuł, reklamy wciąż są aktywne. Jest ich 26. Teoretycznie wszystkie zawierają treści referendalne, ale to pozór. Spoty zaczynają się od dramatycznej muzyki i zbliżenia na twarz Donalda Tuska. Potem cały czas Tusk, Tusk i Angela Merkel, dramatyczne zdjęcia imigrantów, zderzone z sielskimi obrazkami innej Polski – tej z czasów PiS oczywiście.
„Czy chcesz powrotu do przeszłości? Kiedy podnieśli wiek emerytalny, wyprzedawali państwowe firmy obcokrajowcom i próbowali zmusić Polskę do przyjęcia nielegalnych imigrantów?” – tak zaczyna się jeden ze spotów. Potem mamy Polskę sielską oraz hasło na koniec: „15 października Ty zdecydujesz”.
Drugi spot: „Czy chcesz powrotu do przeszłości, gdy oni ulegli presji z Brukseli i Berlina i próbowali zmusić Polskę do przyjęcia nielegalnych imigrantów? Czy też chcesz bezpiecznej Polski, bez nielegalnych imigrantów? To jest wybór. 15 października Ty zdecydujesz.” Twarz Tuska miga niemal bez przerwy.
Podobną kampanię Fundacja Rozwoju Gospodarki i Innowacji im. Eugeniusza Kwiatkowskiego prowadzi za pośrednictwem Google. Wykupiła tam 54 reklamy, w tym siedem spotów na YouTube. Niestety, tylko trzy zostały uznane przez Google za reklamę polityczną i tylko o nich mamy dziś dane finansowe. Ale nawet te ograniczone informacje pozwalają ocenić skalę kampanii na tej platformie. W sumie trzy spoty zostały już wyświetlone przynajmniej 25 milionów razy. Fundacja wydała na nie 473 500 zł!
Żeby dobrze ocenić wielkość tej kampanii para-referendalnej, porównajmy to z wydatkami komitetów wyborczych. FRDI tylko na trzy reklamy, tylko w ciągu siedmiu dni wydała niemal tyle samo co Lewica (chodzi oczywiście o reklamy z Google), więcej niż Konfederacja (ok. 300 tys. zł) oraz ponad dwa razy więcej niż Trzecia Droga (210 tys. zł).
Tyle że są to wydatki tych komitetów przez całą kampanię, zarówno na reklamy centralne, jak i poszczególnych kandydatów! FRGI wydała więcej w tydzień.
A to jedynie niewielki fragment jej działań reklamowych na tej platformie.
Spoty FRDI są podobne do tych z Facebooka. W jednym zamiast Merkel obok Donalda Tuska stoi… Władimir Putin. „Czy chcesz powrotu do przeszłości, gdy oni likwidowali polską armię, osłabiali naszą obronność i wystawili nas Rosji? Czy też chcesz bezpiecznej Polski z murem na granicy z Białorusią?” – pyta lektor.
Poza spotami są także grafiki, przygotowane zapewne do wyświetlania na portalach współpracujących z Google. Wyglądają podobnie: proste banery z napisem: „15 października 4 X NIE. Referendum o Polsce”.
Ta kampania to powtórzenie rządowych tez na temat referendum, ale także tych, które są częścią wyborczej kampanii PiS. To właśnie w wyborczych spotach PiS-u mamy Tuska zestawianego z Putinem. To tam PiS przypomina, co zrobił Tusk, gdy był premierem (te „wspomnienia” są pełne nieścisłości i manipulacji). Cały pomysł PiS na płatną kampanię w sieci opiera się na generowaniu negatywnego wizerunku Donalda Tuska.
Realizowana przez FRGI kampania pozornie dotyczy referendum. W rzeczywistości mamy do czynienia z materiałami, kreującymi identyczny przekaz co wyborcze spoty PiS.
Tyle że nie są one promowane w sieci jako materiały komitetu wyborczego, lecz organizacji pozarządowej. A organizację nie obowiązują żadne limity finansowe. Zaś kampania referendalna nie jest kontrolowana przez żadną instytucję nadzorczą.
FRGI do 12 października wydała już ponad milion złotych – tak wynika z danych, do których mamy dostęp. Pozostaje jednak jeszcze 50 reklam, o których finansowaniu nic nie wiemy, ze względu na brak danych z Google. Skąd fundacja wzięła takie pieniądze? Zapytaliśmy ją o to, czekamy na odpowiedzi. Na razie przyjrzyjmy się, co to za organizacja.
Fundacja Rozwoju Gospodarki i Innowacji im. Eugeniusza Kwiatkowskiego jest zarejestrowana w Lublinie. Jej prezesem jest Marek Drączkowski. W radzie organizacji zasiada Piotr Gawryszczak. Gawryszczak to lubelski radny Prawa i Sprawiedliwości. Do 2022 roku przewodniczył klubowi radnych PiS w Radzie Miasta Lublina. Jest on również Wojewódzkim Komendantem OHP w Lublinie. I to właśnie z tej pracy doskonale zna się z Przemysławem Czarnkiem, ministrem edukacji narodowej.
Panowie współpracowali jeszcze w czasach, gdy Czarnek pełnił funkcję wojewody lubelskiego. W 2017 roku został on przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Programowej Lubelskiej Wojewódzkiej Komendy OHP. Razem z Czarnkiem i Gawryszczakiem pracował Drączkowski. Tak się bowiem składa, że w tamtych latach był zastępcą Komendanta Wojewódzkiego OHP w Lublinie. Całą trójkę można zobaczyć w internecie na zdjęciach z lubelskiego OHP lub Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Gawryszczak musi czuć się mocno związany z byłym wojewodą, a obecnym ministrem. Daje temu wyraz na swoim koncie na Facebooku. Udostępnia posty Czarnka, nawet ten ze zaktualizowanym zdjęciem profilowym ministra. I oczywiście z banerem wyborczym. Zaś w 2020 roku radny PiS reklamował na grupach na Facebooku prywatną grupę „Popieramy ministra Przemysława Czarnka”.
Ale to nie koniec powiązań organizacji z rządem. Oto w 2017 roku o przyznane fundacji dofinansowania w konkursie FIO 2017 pytała posłanka Joanna Mucha. W zapytaniu poselskim zwracała uwagę na Wojciecha Misztala, wówczas dyrektora Gabinetu Politycznego Ministra Pracy i Polityki Społecznej. Misztal był wtedy także członkiem rady nadzorczej FRGI – pełnił tę funkcję do czerwca 2022 roku.
Od 2017 roku rządowe środki trafiały do FRGI wielokrotnie. Tak jak w 2023 roku – 300 tys. zł dotacji na projekt Synergia, podczas inauguracji którego minister Czarnek zapewniał o uczciwości ludzi związanych z FRGI. Cztery dni później organizacja ruszyła z potężną kampanią referendalną.
To niejedyny przypadek wykorzystywania referendum do promowania obozu władzy w sieci. Dostajemy sygnały o kolejnych reklamach widocznych na YouTube, które są finansowane przez nieznane źródła, a promują głosowanie w referendum zgodnie z narracją rządową (np. kanał @15pazdziernika4razynie).
Na Facebooku działa również strona „Idziemy na referendum”. Założona 5 października, zamieściła zaledwie dwa posty: pierwszy ze zdjęciem profilowym, drugi – ze zdjęciem w tle. Na obu grafikach ten sam napis: „Referendum 4 x NIE”. Poza tym strona jest zupełnie pusta. Mimo że nic nie publikuje, ma aż 13 tysięcy obserwujących (po tygodniu od powstania) – wynik w zasadzie niemożliwy do osiągnięcia w sposób naturalny.
Także za pomocą tej strony wykupiono reklamy. To dużo mniejsza kampania niż opisana wcześniej. Promowanych postów jest piętnaście. Wyglądają podobnie: na górze napis „Referendum 4 x NIE”. Potem małym drukiem wymienione tematy referendalne. Duże są za to zamieszczone obok zdjęcia kandydatów oraz ich nazwiska.
Znów: pozornie mamy kampanię referendalną. Ale w rzeczywistości referendum wykorzystano do promowania wizerunku konkretnych kandydatów.
To tym bardziej oczywiste, że każdy post jest targetowany geograficznie – wyświetla się wyłącznie w tym okręgu, z którego kandyduje dana osoba. Reklamy nie są drogie, na każdą wydano jedynie ok. 1000 zł.
W ten sposób promuje się Suwerenna Polska, partia Zbigniewa Ziobry. Jest ona wprost wskazana jako płatnik reklam. Reklama ze Zbigniewem Ziobro dociera do mieszkańców Podkarpackiego, z którego kandyduje minister. Post z wizerunkiem radnego ze Szczecina, Dariusza Mareckiego – do mieszkańców Zachodniopomorskiego. Dzięki takiemu chwytowi partia nie musi przestrzegać limitów finansowych, obowiązujących komitety wyborcze. Ba, nie musi tych reklam nawet przedstawiać w sprawozdaniu do Państwowej Komisji Wyborczej – bo formalnie nie są wcale reklamami związanymi z nadchodzącym głosowaniem.
W sieci kampanie prowadzą także demokratyczne organizacje pozarządowe. Niektóre także wydają na nie duże środki. Na przykład inicjatywa Dołącz wydała w ciągu 30 dni 440 tys. zł na Facebooku, a Fundacja im. Stefana Batorego na akcję „Twój Wybór” – 278 tys. zł.
Tyle że są to kampanie profrekwencyjne, zachęcające do udziału w wyborach. Nie ma w nich przerażających twarzy Kaczyńskiego czy Morawieckiego, nikt nich nie zestawia z Putinem. Nie ma agitacji na rzecz konkretnej partii ani powtarzania jej przekazów. Tym się różnią od propisowskich kampanii realizowanych przez podmioty powiązane z rządem.
Wybory
Przemysław Czarnek
Donald Tusk
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
kampania
kampania referendalna
kampania w internecie
referendum
reklamy
reklamy w sieci
wybory 2023
wybory parlamentarne
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze