0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Jak dowiaduje się OKO.press, w ośmioosobowej obecnie Państwowej Komisji Wyborczej na kolejnych spotkaniach online toczy się spór, jak odpowiedzieć na prośbę marszałka Szymona Hołowni o wskazanie kolejnych osób z listy PiS, które miałyby objąć mandat po Mariuszu Kamińskim (więcej o tym, co dzieje się PKW – dalej). Od tego sporu zależy, ilu posłów i posłanek będzie zasiadać w Sejmie – 459 czy 458.

Bo na 460 nie ma już szans.

Kamiński przestał być posłem 20 grudnia 2023 roku, gdy Sąd Okręgowy skazał go na dwa lata więzienia „prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”. Razem z Kamińskim mandat utracił także Maciej Wąsik, ale Hołownia już zrezygnował z występowania do PKW o podanie, kto go ma zastąpić (dalej wyjaśniamy dlaczego).

Kamiński i Wąsik grają w propagandzie PiS rolę ofiar „dyktatury Tuska”. Legendę heroicznych i krystalicznych bohaterów walki z korupcją współtworzy Andrzej Duda powtarzając, że w 2015 roku skutecznie ich ułaskawił i są nadal posłami. Prezydent zwleka też z powołaniem nowego, „gorszego dla PiS”, składu PKW, co może zakłócić przygotowanie wyborów.

Dlaczego utracili mandat? Odpowiada Konstytucja oraz Kodeks Wyborczy

Konstytucja w art. 99 ust. 3 stanowi, że nie może zostać wybrana na posła i senatora „osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”. Stanowi to zabezpieczenie przed kandydowaniem do parlamentu przestępców.

(Art. 99 Konstytucji RP:

1.Wybrany do Sejmu może być obywatel polski mający prawo wybierania, który najpóźniej w dniu wyborów kończy 21 lat. 2.Wybrany do Senatu może być obywatel polski mający prawo wybierania, który najpóźniej w dniu wyborów kończy 30 lat. 3. Wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego).

Ale co jeśli osoba prawidłowo wybrana zostanie skazana już pełniąc mandat? To z kolei reguluje art. 247 § 1 Kodeksu wyborczego, który wśród siedmiu powodów wygaśnięcia mandatu wymienia: „utratę prawa wybieralności lub nieposiadania go w dniu wyborów”. Chodzi zatem sytuację posłanki, która została skazana prawomocnym wyrokiem z oskarżenia publicznego albo w trakcie pełnienia mandatu (casus Wąsika i Kamińskiego), albo posła, który ukrył ten fakt, kandydując.

Przyklepał to Duda, ułaskawiając prawidłowo

Andrzej Duda długo utrzymywał, że Kamiński i Wąsik nie zostali skazani, a nawet nie powinni być sądzeni, ponieważ zostali przez niego ułaskawieni w listopadzie 2015 roku. Duda zrobił to pomimo braku prawomocnego wyroku, czyli ułaskawił ludzi niewinnych.

Jednocześnie – nie dbając o prawa logiki – prezydent uruchomił tzw. procedurę ułaskawieniową wg kodeksu postępowania karnego, zwracając się do prokuratora generalnego (i ministra sprawiedliwości) Adama Bodnara o akta sądowe i opinię. Wszystko wskazuje na to, że Duda chciał, by Bodnar posłuchał jego apeli i zgodnie art. 568. kpk „wstrzymał wykonanie kary lub zarządził przerwę w jej wykonaniu do czasu ukończenia postępowania o ułaskawienie”. Duda mógłby wtedy procedować decyzję ułaskawieniową nawet do końca swojej kadencji, cały czas twierdząc, że ważny jest jego akt łaski z 2015 roku. I Kamiński oraz Wąsik nadal są posłami.

Ale Bodnar go „przetrzymał” i Duda w końcu ułaskawił obu kolegów-polityków, tym razem prawidłowo, zacierając ich przestępstwa, ale zarazem potwierdzając, że je popełnili i zostali za nie skazani.

Dalsze losy mandatów po Kamińskim i po Wąsiku rozstrzygają się w sporze prawnym, a zarazem politycznej próbie sił między marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią i Państwową Komisją Wyborczą, a dokładniej między dwiema frakcjami w PKW. W tle są sprzeczne decyzje dwóch izb Sądu Najwyższego, które rozpatrywały odwołania obu polityków od postanowienia Hołowni o wygaśnięciu ich mandatów.

Nielegalna w świetle uchwały SN ze stycznia 2020 roku oraz wyroków TSUE Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uchyliła 4 stycznia postanowienie Hołowni argumentując, że politycy PiS zostali już ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę w 2015 roku.

Legalna Izby Pracy SN orzekła 10 stycznia, że Hołownia skutecznie wygasił mandat Kamińskiemu, ale w sprawie Wąsika nie wydała postanowienia, ponieważ jeden z jej neo-sędziów... porwał dokumentację i przekazał ją Izbie Kontroli.

Przeczytaj także:

W tej sytuacji Hołownia odstąpił od prośby o wskazanie następców Wąsika, ale listem z 25 stycznia 2024 podtrzymał prośbę o wskazanie następców Kamińskiego (dalej – cała korespondencja Hołowni z szefem PKW Sylwestrem Marciniakiem).

W PKW 4 głosy za 4 przeciw

Jak dowiadujemy się z dwóch źródeł bliskich Państwowej Komisji Wyborczej, sytuacja w pierwszym ponoć prawdziwie politycznym sporze w jej historii, jest patowa.

W PKW powinno zasiadać dziewięć osób (tutaj – pełen skład):

  • sędzia NSA wskazany przez prezesa NSA (Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW) i
  • sędzia Trybunału Konstytucyjnego – obaj na dziewięcioletnie kadencje.

Do tego – wskazani jeszcze przez Sejm IX kadencji reprezentanci partii politycznych:

  • z PiS – trzy osoby,
  • z KO – dwie,
  • z PSL-Kukiz 15 – jedna.

Dziewiąty, Liwiusz Lasek (Lewica) zrezygnował, w związku z przejściem do rządu. Zostało ich ośmiu.

Nową PKW Sejm wybrał w grudniu 2019 roku. Z rekomendacji PiS zasiadają w niej: Zbigniew Cieślak (sędzia TK w stanie spoczynku), Dariusz Lasocki (były stołeczny radny z ramienia PiS) oraz Arkadiusz Pikulik (adwokat).

Koalicja Obywatelska zgłosiła Ryszarda Balickiego (specjalista prawa konstytucyjnego) oraz Konrada Składowskiego (profesor Uniwersytetu Łódzkiego). Lewica wskazała Liwiusza Laskę (adwokat, doktor z UW), zaś PSL-Kukiz’15 – Macieja Miłosza (adwokat, sędzia Trybunału Stanu).

Prezes NSA wskazał do Komisji sędziego Sylwestra Marciniaka, zaś prezes tzw. TK Julia Przyłębska sędziego Wojciecha Sycha, który poszedł na współpracę z PiS (najpierw dostał nominację do SN, a potem do TK). Zgodnie z kodeksem wyborczym spośród tych dwóch sędziów został wybrany przewodniczący PKW, czyli Marciniak.

W sprawie mandatu po Kamińskim PKW nie podejmuje formalnej uchwały, a ostateczna decyzja należy do przewodniczącego. Sylwester Marciniak chce jednak doprowadzić do uzgodnienia stanowiska i dlatego zwołuje narady. Już po liście Hołowni z 25 stycznia, odbyły się dwa spotkania online.

Według naszych informacji podział w PKW wygląda tak, że trzech przedstawicieli PiS oraz sędzia TK w stanie spoczynku wskazany przez Julię Przyłębską zajmują stanowisko zgodne z linią PiS: obowiązuje postanowienie Izby Kontroli SN, decyzja o pozbawienia mandatu Kamińskiego została uchylona, a fakt, że Hołownia opublikował ją w Monitorze Polskim, niczego nie zmienia. Kamiński jest posłem, kropka.

Po drugiej stronie są dwaj wybrańcy KO oraz przedstawiciel PSL-Kukiz 15, choć – jak zastrzegają nasi informatorzy – „nie jest stabilny w poglądach”

Jak się dowiadujemy, podczas jednej z ostatnich narad Sylwester Marciniak, znany do tej pory raczej z ostrożności i „trzymania kart przy orderach”, zadeklarował, że będzie głosował za udostępnieniem Hołowni nazwisk potencjalnych następców Kamińskiego.

Pojawiła się też nieco kompromisowa propozycja, by PKW wskazała Hołowni te nazwiska, ale podkreśliła, że to tylko informacja dla marszałka Sejmu, bo PKW nie ma uprawnień do decydowania, czy należy powołać nowych posłów czy nie. Trudno powiedzieć, czy może to zmiękczyć stanowisko „frakcji PiS”.

Nasi informatorzy nie umieli powiedzieć, kiedy może zapaść decyzja i jaka będzie.

W biurze PKW można też usłyszeć opinie, że przyjęcie do wiadomości przez wybrańców PiS, że Kamiński i Wąsik utracili mandat, utrudnił... sam Hołownia, który jeszcze po wyroku 20 grudnia dopuszczał ich do udziału w obradach, a nawet do głosowania. Winny ma też być przewodniczący Izby Pracy sędzia Piotr Prusinowski, który opieszale rozpatrywał odwołania Kamińskiego i dopuścił do „wrogiego przejęcia” akt Wąsika przez Izbę Kontroli, wyznaczając na sędziego sprawozdawca neo-sedzię Romualda Dalewskiego. W dodatku uznał, że sprawa jest zamknięta, używając argumentu, że inna Izba SN już ją rozpatrzyła.

Duda zwleka z powołaniem nowej PKW

Dodatkowym politycznym wymiarem sprawy jest wybór nowej PKW. Obecny Sejm wyznaczył już siedmiu kandydatów (jak poprzednio – samych mężczyzn...) wg klucza: z PiS i KO – pod dwóch, z Polski 2050, PSL i Lewicy – po jednym.

Jednak zgodnie z ustawą o PKW „powołuje ich Prezydent RP w drodze postanowienia”.

Wskazani przez Sejm zostali:

  • Damian Pikulik i Mirosław Suski (z rekomendacji PiS),
  • Ryszard Balicki, Konrad Składowski (z rekomendacji KO),
  • Paweł Gieras i Maciej Kliś (z rekomendacji Trzeciej Drogi) oraz
  • Ryszard Kalisz (z rekomendacji Lewicy).

Prezydium Sejmu zdecydowało, że nie będzie osoby z rekomendacji Konfederacji.

Jak wynika z naszych informacji, prezydent zgłosił zastrzeżenia i poprosił o wyjaśnienie, dlaczego zastosowano klucz, który nie oddaje partyjnych proporcji w Sejmie (faktycznie, udział PiS w Izbie to 42 proc., a w sejmowej części PKW – 29 proc.).

Nie wiadomo więc, kiedy prezydent postanowi o ich powołaniu, a czas biegnie nieubłaganie.

PKW już rejestruje komitety do wyborów samorządowych.

Zgodnie z ustawą o PKW, kadencja wyznaczonego przez Sejm „członka PKW odpowiada kadencji Sejmu”, ale zarazem jest zapis, że „członkostwo wygasa z mocy prawa po upływie 150 dni od dnia wyborów”, co w tym przypadku oznaczałoby nieprzekraczalną datę 15 marca 2024.

Zmiana składu PKW w tak późnym terminie byłaby katastrofę dla pracy komisji, bo w najgorętszym momencie, na trzy tygodnie przed wyborami przyszliby do pracy ludzie nowi.

Należałoby więc powołać nowy skład PKW jak najszybciej, ale prezydent zdaje sobie sprawę, że wtedy decyzja w sprawie Kamińskiego byłaby nie po jego myśli.

Hołownia upiera się w sprawie mandatu po Kamińskim

Dla lepszego wyjaśnienia sprawy przedstawimy po kolei wymianę korespondencji między marszałkiem a PKW na temat mandatów po Kamińskim i Wąsiku. W tle – decyzje SN.

21 grudnia 2023 (dzień po wyroku Sądu Okręgowego) marszałek Hołownia zwraca się do PKW z dwoma listami, prosząc o wskazanie "trzech kolejnych kandydatów z tej samej listy kandydatów (PiS), którzy otrzymali największą liczbę głosów i przysługuje im pierwszeństwo do mandatu po panu Kamińskim i panu Wąsiku. Argumentacja była jednozdaniowa – oba mandaty wygasły.

PKW nie spieszy się z odpowiedzią, czekając na los odwołań, jakie złożyli obaj politycy do Izby Kontroli (bezpośrednio, naruszając procedurę, bo powinni to zrobić za pośrednictwem marszałka) oraz ich odwołania przesłane przez marszałka Sejmu do Izby Pracy.

3 stycznia 2024 Szymon Hołownia kieruje komplet dokumentów do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Aby uniknąć ryzyka, że dokumenty zostaną przechwycone przez sekretariat Małgorzaty Manowskiej, neo-sędzi na stanowisku I Prezesa SN, dostarcza je osobiście Stanisław Zakroczymski, dyrektor gabinetu marszałka Sejmu*.

Prezes Izby Piotr Prusinowski wyznacza 3 stycznia do sprawy odwołania Kamińskiego troje legalnych sędziów. Do sprawy Wąsika jako sędzia sprawozdawca wyznaczony zostaje Romuald Dalewski, który jest neo-sędzią.

4 stycznia Dalewski podejmuje jednoosobowo decyzję o... przekazaniu sprawy Wąsika Izbie Kontroli, uznając, że to ona jest tu kompetentna. Według Prusinowskiego postanowienie sędziego Dalewskiego było „wadliwe”, ale nie ma jako prezes Izby uprawnień, by je anulować. W tej sytuacji „Izba Pracy będzie rozpatrywać już tylko sprawę Kamińskiego”.

Neo-sędziowie Izby Kontroli wydają w trybie ekspresowym postanowienia: 4 stycznia, że pozbawienie Wąsika mandatu poselskiego jest sprzeczne z prawem, a 5 stycznia, że tak samo jest z Kamińskim.

Hołownia próbuje uzyskać od Izby Pracy postanowienie w sprawie Wąsika, pytając, na jakim etapie jest sprawa rozpoznania jego odwołania. Prusinowski odpowiada, że Izba nie zamierza już podejmować tej sprawy, ponieważ została ona przekazana Izbie Kontroli w wyniku „bezprawnego procedowania”.

10 stycznia Izba Pracy uchyla wreszcie odwołanie Kamińskiego, co oznacza, że Hołownia skutecznie wygasił jego mandat.

23 stycznia 2024 szef PKW Sylwester Marciniak pisze do Hołowni w sprawie Wąsika. Powołuje się na „postanowienia Sądu Najwyższego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych z 5 stycznia 2024” i prosi o wskazanie, czy marszałek podtrzymuje wniosek" o ustalenie następców po Wąsiku.

„A jeśli tak, to PKW wnosi o wskazanie podstawy faktycznej i prawnej, na której opiera przedmiotowy wniosek”.

W drugim liście, w sprawie Kamińskiego Marciniak zadaje to samo pytanie „skoro – jak podkreśla – postanowienia Sądu Najwyższego w tej sprawie są sprzeczne”.

Hołownia uznaje, że ma podstawę, by domagać się obsadzenia mandatu po Kamińskim.

25 stycznia pisze do PKW, że wniosek podtrzymuje. Powołuje się na postanowienie Izby Pracy, o postanowieniu nielegalnej Izby Kontroli nie wspomina.

Już wcześniej, w dniu wydania postanowienia przez Izbę Pracy, publikuje w Monitorze Polskim decyzję o wygaśnięciu mandatu Kamińskiego.

monitor

Obaj politycy figurują na stronie Sejmu jako „byli posłowie” z adnotacją „utrata prawa wybieralności”, ale postanowienia o wygaśnięciu mandatu Wąsika w Monitorze Polskim jak nie było, tak nie ma.

Hołownia poddaje się z mandatem po Wąsiku

W sprawie Wąsika Hołownia uznaje, że musi ustąpić.

25 stycznia pisze do PKW w nieco zagadkowy sposób: „W związku z dotychczasowym brakiem publikacji postanowienia marszałka Sejmu z 21 grudnia o wygaśnięcia mandatu pana posła Macieja Wąsika, nie wnoszę o podanie przez PKW kandydatów z tej samej listy...”.

Oznacza to tyle, że Hołownia nie opublikował swego postanowienia, bo nie miał decyzji Sądu Najwyższego w sprawie odwołania, jakie złożył Wąsik i dlatego rezygnuje.

A to oznacza, że mandat po Wąsiku pozostaje nieobsadzony w zasadzie bezterminowo.

Hołownia zastrzega jednak, że „powyższe nie wpływa na fakt, że Pan Wąsik nie jest posłem Sejmu RP”. Przypomina, że „został on skazany za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”. I dodaje: „Ani rezultat prowadzonego przed SN postępowania odwoławczego, ani akt łaski Prezydenta RP nie mogą zmienić tego skutku prawnego”.

Potwierdziły się zatem przewidywania Dominiki Sitnickiej, która pisała w OKO.press, że mandat Wąsika znajdzie się w „prawnym limbo”. Rozwijając metaforę „otchłani” (skądinąd zarzuconej przez naukę chrześcijańską), na mandacie po Wąsiku i opuszczonym przez niego fotelu sejmowym ciąży „grzech pierworodny” popełnionego przestępstwa, które nie zostało zmazane odrzuceniem odwołania, publikacją w Monitorze Polskim i wskazaniem następcy lub następczyni.

Wiele wskazuje na to, że

posłów i posłanek będzie 459. A jeśli w PKW zwycięży frakcja PiS – 458.

Upolitycznienie PKW, ale powrót do przeszłości byłby... gorszy

PKW jest kolejna instytucją sędziowską, która została za rządów PiS upolityczniona czy wręcz upartyjniona.

W styczniu 2018 weszła w życie nowelizacja kodeksu wyborczego, zgodnie z którą aż siedmiu na dziewięciu członków PKW powołuje Sejm, a po jednym rekomenduje Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny.

Wcześniej skład PKW wyznaczali prezesi Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego (po trzy osoby).

Warto jednak zwrócić uwagę na paradoks, że przywrócenie sędziom prawa wyboru PKW, w obecnej konfiguracji personalno-politycznej oznaczało wzmocnienie „frakcji PiS”, z uwagi na pozycję w krajobrazie partyjnym prezesek TK Julii Przyłębskiej i SN Małgorzaty Manowskiej.

Wątpliwości wobec pracy obecnej PKW pojawiły się, gdy Komisja nie zdecydowała się na zabranie głosu w sprawie legalności i bezpieczeństwa planowanych przez PiS na 10 maja 2020 wyborów kopertowych, w których zresztą PKW miała zostać wyeliminowana.

Marciniak napisał wtedy, że PKW „nie jest uprawniona do oceny wprowadzanych przez ustawodawcę regulacji, lecz zobowiązana jest ustawowo do ich realizacji. Kwestie związane z ustaleniem sposobu przeprowadzenia wyborów są bowiem decyzjami o charakterze politycznym, a PKW z uwagi na charakter wykonywanych ustawowych zadań nie może wypowiadać się w tego rodzaju sprawach. Decyzje polityczne w przedmiotowym zakresie należą do wyłącznej kompetencji ustawodawcy”.

Sprawa mandatu po Kamińskim zmusza PKW do wyjścia z dotychczasowej roli.

*Izba Pracy przed zmianą ustawy o SN przez PiS zajmowała się tego typu sprawami. Hołownia nie jest pierwszym, który w taki sposób rozwiązuje dylemat z legalnością izb SN. Poprzednio robił to RPO. Trzeba tu wyjaśnić, że w najważniejszym polskim sądzie dzieją się rzeczy jak z prawniczego westernu. Toczą się potyczki o kontrolę nad dokumentami. Także tym razem w Izbie Pracy obawiano się, że Małgorzata Manowska może zażądać wydania akt Wąsika i Kamińskiego i przekaże je Izbie Kontroli. Robiła to już nie raz. Zaaresztowała nawet akta dotyczące wykonania precedensowych orzeczeń TSUE ws. statusu neo-sędziów i do dziś legalni sędziowie SN nie mogą wykonać tych orzeczeń. Prezes Izby Pracy Piotr Prusinowski opisuje relacje w SN jako „chocholi taniec”. „Jestem już w stanie wyobrazić sobie wszystko” – mówi 4 stycznia w TVN24.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze