0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Iga Kucharska/OKO.pressIl. Iga Kucharska/OK...

Na temat bezpieczeństwa opalania się można usłyszeć i przeczytać różne opinie. Przykładowo: Peter Soyer, dyrektor Centrum Badań Dermatologicznych w Uniwersytecie w Queensland w Australii, pisze w portalu naukowym „The Conversation”, że „nie ma czegoś takiego jak bezpieczne opalanie się”.

Z kolei Robert Stern, kierujący Wydziałem Dermatologii związanego z Harvardem Centrum Medycznego Beth Israel Deaconess, twierdzi, że popadliśmy ze skrajności w skrajność: od kultu słońca przeszliśmy do „solarofobii”.

Przeczytaj także:

Kogo słuchać?

Ponad 80 proc. przypadków raka skóry powodowanych jest przez nadmierną ekspozycję na promienie UV – czytamy na stronie fundacji Worldwide Cancer Research.

Jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie czerniaka, czyli najbardziej zabójczy nowotwór skóry, odsetek przypadków wywołanych przez promienie słoneczne lub lampy w solariach będzie podobny.

Niewątpliwie więc opalanie się wywołuje w skórze niekorzystne, czasem zabójcze dla człowieka zmiany.

Są jednak dowody na to, że wywołuje również w organizmie zmiany korzystne.

Szwedzkie badanie – pozytywny efekt opalania się

Zakrojone na dużą skalę badania nad wpływem słońca na zdrowie przeprowadzono w Szwecji. Objęły one prawie 30 tys. kobiet mieszkających w południowej części kraju.

Uczestniczki informowały badaczy, w jakim stopniu wystawiają się na promienie słoneczne; był również odnotowywany ich styl życia, np. to, czy palą papierosy. Badanie (o kryptonimie MISS – Melanoma in Southern Sweden) rozpoczęło się na początku lat 90. Przez kolejne 20 lat do naukowców spływały dane na temat zdrowia objętych nim osób. W 2016 roku ogłoszono wyniki.

Tak jak się można było spodziewać, w grupie osób wystawiających się na słońce prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworu skóry było wyższe. Jednak w statystycznie opracowanych danych znacznie lepiej widoczny był pozytywny efekt opalania się.

Wśród największych miłośniczek słońca zmniejszyło się ryzyko chorób układu krążenia, zwiększyła się za to spodziewana długość życia o 0,6 do 2,1 roku (zależnie od grupy wiekowej i innych czynników).

Co więcej: kobiety palące i chętnie opalające się żyły tak długo, jak te, które zupełnie stroniły od słońca i nie paliły. Innymi słowy:

skrupulatne unikanie słońca okazało się skracać życie w podobnym stopniu jak palenie papierosów.

Prozdrowotne słońce

Nie mniej interesujące są wyniki badań brytyjskich przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Edynburgu. Ich wyniki zostały ogłoszone w tym roku.

Eksperci skorzystali z informacji zgromadzonych w UK Biobank – jest to baza danych medycznych na temat 500 tys. ochotników mieszkających w Anglii, Szkocji i Walii. Umożliwia prowadzenie zakrojonych na szeroką skalę badań z zakresu zdrowia publicznego.

W zebranych danych uwzględniono miejsce zamieszkania uczestników, co pozwalało oszacować ekspozycję poszczególnych osób na promienie słoneczne: najwięcej, statystycznie, słońca łapią Brytyjczycy z południa kraju, najmniej ci z północy. Prócz tego w bazie zgromadzono informacje dotyczące stylu życia ochotników, między innymi na temat tego, czy chodzą do solariów.

Wyniki analizy przeprowadzonej przez Edynburczyków były podobne jak wyniki badań szwedzkich. Okazało się, że słońce działa prozdrowotnie.

Solarium też OK

Co więcej, prozdrowotnie działa również solarium. Jak czytamy w artykule opublikowanym w czasopiśmie naukowym „Health and Place”: wśród użytkowników solariów prawdopodobieństwo śmierci na skutek chorób układu krążenia było niższe o 23 proc., a w następstwie raka o 14 proc.

Podobny efekt (odpowiednio 19 proc. i 12 proc.) dawało zamieszkiwanie na południu Wielkiej Brytanii – solarium potrafi więc zrekompensować mieszkańcom północy niedostatek naturalnego słońca.

Okazało się również, zgodnie z przewidywaniami, że zarówno naturalne słońce, jak i promienie UV z lamp opalających zwiększają ryzyko raka skóry. Jednak, co już mniej oczywiste, nie zwiększają one prawdopodobieństwa śmierci w wyniku tej choroby – wśród klientów solariów prawdopodobieństwo to było wręcz niższe.

Wygląda na to, że opalanie się może wzmocnić organizm na tyle, że potrafi on, oczywiście przy wsparciu medycyny, lepiej radzić sobie z groźnym nowotworem. (Można też przypuszczać, że osoby chodzące na solaria, zdając sobie sprawę z ryzyka raka, baczniej oglądają swoją skórę i częściej poddają się kontrolom dermatologów).

Skóra potrafi się bronić

Jakie biologiczne mechanizmy mogą być przyczyną wpływu pozytywnego promieni UV na organizm – jest to sprawa wciąż badana.

Jak czytamy w przeglądowym artykule Andrzeja Słomińskiego (Uniwersytet w Alabamie) i współpracowników, opublikowanym w piśmie „Endocrynology”: „Skóra, będąca samoregulującym się organem ochronnym, jest wyposażona w zdolności sensoryczne i obliczeniowe, aby przeciwdziałać czynnikom stresu środowiskowego i utrzymywać oraz przywracać zaburzoną homeostazę skórną.

Te złożone funkcje są koordynowane przez skórny system neuroendokrynny, który komunikuje się dwukierunkowo z centralnym układem nerwowym, hormonalnym oraz odpornościowym, działając wspólnie w celu kontrolowania homeostazy organizmu”.

Wiadomo, że słońce stymuluje w skórze syntezę witaminy D, ale nie jest to jedyny, a zapewne również nie najważniejszy efekt. W cytowanym artykule zespół Andrzeja Słonimskiego opisuje między innymi wpływ padających na skórę promieni UV na oś podwzgórze-przysadka-nadnercza – bardzo ważny układ hormonalny.

Słońce obniża ciśnienie

Z kolei przywoływani wcześniej naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu podkreślają, że słońce pobudza w skórze syntezę tlenku azotu, który rozszerza naczynia krwionośne, obniżając ciśnienie krwi oraz ma inne efekty prozdrowotne.

Czy więc umiarkowane opalanie się jest zdrowe?

Z przytoczonych tu analiz wynika, że tak. Pamiętać jednak należy, że zarówno w Szwecji jak Wielkiej Brytanii, gdzie przeprowadzono badania, słońce jest łagodniejsze niż w Polsce i trudno wyniki tych dociekań przełożyć wprost na polskie warunki.

Z kolei słońce w Australii, gdzie mieszka i pracuje prof. Peter Soyer, jest znacznie ostrzejsze niż u nas, więc jego kategoryczne „nie ma czegoś takiego jak bezpieczne opalanie się” jest zapewne prawdą w tamtejszych warunkach w odniesieniu do osób o jasnej karnacji.

Drugą rzeczą, o której trzeba pamiętać, to właśnie karnacja, osoby o bardzo jasnej skórze będą wrażliwsze na słońce (również na jego prozdrowotne działanie, co wykazały badania szwedzkie).

Czy to prawda?

Czy umiarkowane opalanie się jest zdrowe?

Sprawdziliśmy

Badania przeprowadzone w Szwecji i Wielkiej Brytanii sugerują, że tak – jest zdrowe. Trzeba jednak pamiętać o ostrożności, filtrach UV, unikać poparzeń i ekspozycji w młodym wieku.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Unikać oparzeń słonecznych

Trzecia sprawa to unikanie oparzeń słonecznych – to one są najgroźniejsze. Lepsza jest łagodna, długotrwała ekspozycja niż nagłe ostre napromieniowanie.

Wreszcie czwarta rzecz to wiek. Im człowiek młodszy, tym bardziej powinien uważać ze słońcem. 15, 18, 20 lat – według różnych źródeł pułap ten wygląda inaczej, ale na pewno dzieci i młodzież są najbardziej podatne na niszczycielskie działanie promieni UV.

Szczegółowe zasady ochrony przeciwsłonecznej Czytelnicy znajdą na stronie: pacjent.gov.pl.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Łukasz Kaniewski

Dziennikarz specjalizujący się w tematyce naukowej. Były redaktor działu nauka w kwartalniku „Przekrój”. Pisywał artykuły do „Rzeczpospolitej”, miesięcznika „Focus”. Współpracuje z Centrum Nauki Kopernik. Autor wierszy (dwa z nich były o liczbach) i sztuk teatralnych dla dzieci, które są według niego najwdzięczniejszymi odbiorcami. Prowadził czasopismo dla dzieci „Czarodziejska kura”. Laureat Gwarancji Kultury przyznanej przez TVP Kultura za „Osiągnięcia w twórczym rozwoju dzieci i młodzieży”. Tata Marianny i Leopolda.

Komentarze