0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Wojtek RADWANSKI / AFP)Fot. Wojtek RADWANSK...

Aktualizacja: Rozporządzenie o odbudowie zasobów przyrodniczych została przyjęta przez Radę UE ds. środowiska, pomimo sprzeciwu Włoch, Węgier, Holandii, Szwecji, Finlandii i Polski, oraz głosu wstrzymującego się Belgii. Komentarze po tej kluczowej dla ochrony europejskiej przyrody decyzji opublikujemy w osobnym tekście.

Już dziś (17 czerwca 2024) mogą rozstrzygnąć się losy unijnej dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych (Nature Restoration Law, NRL). Prawo ma szansę uzyskać wystarczające poparcie po tym, jak Austria zadeklarowała głosowanie “za”. Teraz do potrzebnej kwalifikowanej większości – 55 proc. krajów członkowskich reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności UE – niekoniecznie brakuje głosu dużej Polski. Może wystarczyć poparcie np. małej Słowacji.

Rozporządzenie o odbudowie zasobów przyrodniczych zakłada przywrócenie zdegradowanych ekosystemów, kluczowych dla utrzymania bioróżnorodności oraz produkcji żywności. Nowe prawo – o ile zostanie zaakceptowane – wyznaczy cel odbudowy 20 proc. obszarów lądowych i morskich UE do 2030 roku.

Chodzi o odbudowę m.in. kluczowych dla regulacji gospodarki wodnej i klimatu terenów podmokłych (w tym mokradeł i torfowisk) czy ochronę gleb, ale też odbudowę np. ekosystemów łąkowych oraz innych zasobów o tzw. wysokiej różnorodności biologicznej. To one są kluczowe dla życia zapylaczy – owadów, bez których nie istnieje rolnictwo, a które obecnie masowo wymierają.

Przeczytaj także:

Tusk chciał blokować projekt

Poniedziałkowy szczyt ministrów środowiska UE może być ostatnią szansą na wejście w życie dyrektywy, która – choć rozwodniona – dzieli Unię. Także dlatego, że jest elementem Zielonego Ładu, przeciwko któremu najcięższe działa wytoczyła skrajna prawica w ostatnich eurowyborach. Choć nie tylko ona – protesty rolników spowodowały, że z zapisów Zielonego Ładu wycofała się także unijna centroprawica zrzeszona w Parlamencie Europejskim pod szyldem Europejskiej Partii Ludowej, której ważnym członkiem jest Koalicja Obywatelska premiera Donalda Tuska.

Tusk, który zajadle atakował rozwiązania Zielonego Ładu jako uderzające w polskie rolnictwo, niechętnie – aczkolwiek rzadziej – wypowiadał się także na temat dyrektywy NRL.

“Prawdopodobnie uda nam się w ogóle zablokować ten projekt. Będziemy działali na zasadzie pełnej dobrowolności. To jest potrzebne ze względu na gospodarkę wodną i na ochronę środowiska. Długoterminowo też jest w interesie samych rolników, ale będziemy robili to bez przymusu europejskiego. Wyłącznie tam, gdzie będzie na to zgoda, ochota i pieniądze" – mówił w marcu Tusk. W tym samym czasie w mediach i na rolniczych protestach krążyły fake newsy jakoby NRL miało np. doprowadzić do przymusowego zalewania pól wodą.

Zapowiedź Tuska wywołała oburzenie środowisk naukowych i organizacji społecznych, do tej pory raczej przekonanych, że premier rozumie wagę ochrony środowiska i klimatu. Apele o zmianę stanowiska szef rządu pozostawił bez odpowiedzi. Jednocześnie Tusk nie dopuścił do szerszej dyskusji o dyrektywie wewnątrz rządu, dyscyplinując – deklarującą wsparcie dla NRL – ministrę klimatu i środowiska Paulinę Hennig-Kloskę na jednym z marcowych posiedzeń rządu.

Węgierska prezydencja zablokuje dyrektywę na dłużej

Organizacje społeczne i naukowcy nie składają broni i do ostatniej chwili apelują do premiera, by poparł dyrektywę NRL, jeśli nie zrobi tego już żaden inny kraj. Tym bardziej że po Belgach prezydencję w UE przejmują Węgrzy, programowo niechętni zmianom.

"Prezydencja Węgier w Radzie UE, która rozpocznie się w lipcu, grozi zablokowaniem projektu NRL na dłużej. Dlatego polski rząd pod przewodnictwem premiera Donalda Tuska może odegrać kluczową rolę w osłabianiu wpływu Węgier i innych prawicowych rządów, jak Włochy, na politykę środowiskową UE” – mówi OKO.press Agata Szafraniuk z organizacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

“Popierając NRL, działamy przeciwko potencjalnym kierunkom polityki Węgier i pokazujemy, że możemy uratować kluczową regulację, która ma chronić Europejczyków przed katastrofą klimatyczną i coraz częstszymi ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, jak powodzie błyskawiczne czy susze” – dodaje Szafraniuk.

Raport Instytutu Spraw Publicznych pokazuje, że 75 proc. Polaków i prawie 90 proc. sympatyków Koalicji Obywatelskiej uważa, że rząd powinien spełnić obietnice związane z ochroną i odbudową przyrody w Polsce. Według zwolenników przyjęcie NRL daje możliwość realizacji tych postulatów.

Ekspert: Jeszcze mamy co ratować, a najbliższe 10 lat to ostatnia chwila

“Jeśli nie będziemy mieli w Europie skutecznej ochrony przyrody i zobowiązania do odtwarzania usług ekosystemowych, to nasze rolnictwo będzie wkrótce wyglądało tak, że będą to gigantyczne pola w zarządzie wielkich firm, użytkowane bardzo szkodliwymi dla środowiska metodami” – mówi OKO.press prof. Wiktor Kotowski, biolog z Uniwersytetu Warszawskiego i założyciel Centrum Ochrony Mokradeł.

“Rolnictwo wielkoskalowe jest jednym z najistotniejszych zagrożeń polskiej i europejskiej przyrody i sprzężeniem zwrotnym uderzy w samych rolników poprzez wyjałowienie gleb, utratę wody, spadek liczebności zapylaczy i wreszcie pogorszeniem się plonów. Reprezentując interesy wielkich firm, polscy – głównie średnioskalowi – rolnicy zostali wpuszczeni w narrację, która im zaszkodzi” – dodaje prof. Kotowski.

Naukowiec odrzuca argumentację premiera Tuska, że Polsce NRL nie jest potrzebne, bo sami zrobimy to, czego wymaga rozporządzenie.

“Rząd nie jest wieczny. NRL jest po to, by ustabilizować i usankcjonować pewne rozwiązania na dłużej. Jeszcze mamy co ratować, a najbliższe 10 lat to jest ostatnia chwila, żeby to zrobić” – mówi prof. Kotowski.

Według analiz odbudowa zasobów przyrodniczych przyniesie korzyści, które będą – średnio w UE – od 8 do 10 razy większe od poniesionych kosztów. W Polsce szacowane korzyści są nawet 11-krotnie większe niż koszty.

Według prof. Kotowskiego kluczowe w NTL jest zatrzymanie wysychania Polski. “Wydawało nam się, że mamy dużo wody i przez ostatnie kilkadziesiąt lat beztrosko uregulowaliśmy większość rzek i osuszyliśmy większość mokradeł. Bez odbudowy zasobów wodnych i przy ociepleniu klimatu po prostu wyschniemy” – ostrzega naukowiec.

Słowacja się waha

Co wydarzy się na szczycie ministrów środowiska? Po wolcie Austrii w obozie państw przeciwnych dyrektywie NRL pozostają Włochy, Węgry, Holandia, Polska, Finlandia i Szwecja. Niejasne jest stanowisko Słowacji, do tej pory popierającej nowe prawo. Jednak słowacki minister środowiska Tomáš Taraba, powiedział w niedzielę portalowi Politico Europe, że “może„ zdecydować się na niepoparcie dyrektywy. Z drugiej strony – poparcie przez którykolwiek inny kraj z dotychczasowego obozu “nie” sprawi, że NRL zostanie wreszcie zaakceptowana.

“W lipcu Węgry przejmują rotacyjną prezydencję w Radzie UE. Nawet jeśli dążyłyby do zatwierdzenia dyrektywy NRL, Parlament Europejski musiałby ponownie ją zatwierdzić – co jest mało prawdopodobne po tym, jak siły prawicowe zyskały na znaczeniu w ostatnich wyborach” – pisze Politico Europe.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze