0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Unia Europejska mat. pras.Unia Europejska mat....

„Jeden z głównych problemów Unii polega na tym, że często reagujemy za późno i w zbyt małym zakresie, a decyzje UE są sprowadzane do najmniejszego wspólnego mianownika” – mówi Guy Verhofstadt, jeden z autorów raportu o zmianie w traktatach UE, nad którym 22 listopada będzie głosował PE.

Parlament Europejski debatował we wtorek 21 listopada nad propozycją powołania konwentu europejskiego i rozpoczęcia procedury zmiany traktatów UE, by usprawnić funkcjonowanie Unii i przygotować ją na ewentualne rozszerzenie. W kolejce do Unii czeka w sumie 10 państw, w tym Ukraina, Gruzja, Mołdawia i państwa Bałkanów Zachodnich.

Raport w sprawie zmiany traktatów, zawierający konkretne propozycje reformy UE, przygotowała Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego. O jego zawartości pisaliśmy już tutaj. Posłami sprawozdawcami byli głównie posłowie z Niemiec, którzy pracowali pod przewodnictwem Belga Guya Verhofstadta (na zdjęciu powyżej).

Grono posłów sprawozdawców to:

  • Guy Verhofstadt, grupa Odnowić Europę, poseł belgijskiej partii Flamandzkich Liberałów i Demokratów (Open Vld),
  • Sven Simon, Europejska Partia Ludowa, członek niemieckiej CDU,
  • Gabriele Bischoff, Grupa Socjalistów i Demokratów, członkini niemieckiej partii rządzącej SPD,
  • Daniel Freund, Grupa Zielonych / Wolne Przymierze Europejskie, członek niemieckiej partii Zielonych,
  • Helmut Scholz, Lewica, członek niemieckiej partii Die Linke.

Raport został wstępnie przyjęty przez Komisję Spraw Konstytucyjnych 19 głosami za, 6 przeciw przy jednym głosie wstrzymującym się 25 października 2023. Raportowi towarzyszy rezolucja wzywająca Komisję Europejską i Radę do otwarcia konwentu europejskiego oraz przyjęcia proponowanych zmian w traktatach UE.

W środę 22 listopada raport będzie poddany pod głosowanie na sesji plenarnej PE.

Platforma Obywatelska już zapowiedziała, że raportu nie poprze. Podobnie zagłosuje PiS i Suwerenna Polska.

Przeczytaj także:

Wzmocnienie roli PE i kompetencji UE

Raport Parlamentu Europejskiego wzywa pozostałe instytucje UE do rozpoczęcia prac nad reformą Unii.

Posłowie proponują m.in.:

  • zwiększenie kompetencji PE (poprzez wyposażenie Parlamentu w prawo inicjatywy ustawodawczej oraz większy wpływ na obsadę najwyższych stanowisk w UE, w tym wyboru osoby przewodniczącej pracom Komisji Europejskiej),
  • rozszerzenie dotychczasowych kompetencji Unii m.in. w obszarze ochrony środowiska, harmonizacji podatkowej, edukacji czy ochrony zdrowia,
  • wzmocnienie procedury artykułu 7, który mówi o możliwości pozbawienia państwa członkowskiego prawa głosu na forum Rady w sytuacji, gdy państwo to nagminnie łamie zasady traktatowe i narusza swoje zobowiązania.

Raport proponuje też zmiany, które będą stanowić krok naprzód w tych obszarach, w których integracja europejska jest najmniejsza: np. w zakresie budowy unii energetycznej, finalizowania budowy unii monetarnej (czyli przyjęcia przez wszystkie kraje euro jako wspólnej waluty), czy tworzenia unii obronnej.

Potrzebę budowy unii obronnej autorzy raportu PE argumentują tym, że Europa nie powinna w kwestiach bezpieczeństwa musieć polegać całkowicie na Stanach Zjednoczonych.

W USA wciąż żywe są tendencje izolacjonistyczne, a poprzedni prezydent USA z frakcji Republikanów, Donald Trump, wielokrotnie powątpiewał w sens istnienia NATO.

Stąd autorzy raportu PE proponują zapisanie w traktach europejskich zobowiązania do wspólnej obrony oraz utworzenie Europejskiej Agencji Obrony, która będzie miała upoważnienie m.in. do dokonywanie wspólnych zakupów sprzętu obronnego.

„Weta i szantaże stały się w UE standardową praktyką”

Posłowie proponują też odejście od wymogu jednogłośności przy podejmowaniu wielu decyzji przez państwa członkowskie, m.in. w obszarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, sprawach budżetu UE czy przy zatwierdzania kolejnych etapów procesu akcesyjnego nowych państw do UE.

Ich celem jest ograniczenie sytuacji paraliżu decyzyjnego lub sprowadzania decyzji UE do najmniejszego wspólnego mianownika.

„Jeden z głównych problemów Unii polega na tym, że często reagujemy za późno i w zbyt małym zakresie, bo paraliżuje nas wymóg jednogłośności” – powiedział poseł sprawozdawca Guy Verhofstadt z grupy Odnowić Europę (to do niej należy jak na razie jedyna europosłanka Polski 2050 – Róża Thun), podczas debaty w PE 21 listopada 2023.

Podał kilka przykładów takich sytuacji:

„Minęły cztery miesiące [od wdrożenia ostatniego pakietu sankcji na Rosję – przyp. red.], a my nie jesteśmy w stanie zdecydować, by przyjąć dwunasty pakiet sankcji. Przez wymóg jednomyślności wciąż nie udało się podjąć decyzji na temat kolejnego finansowania Europejskiego Instrumentu na Rzecz Pokoju, by wysłać nową broń Ukrainie. Przez dziesięć lat nie byliśmy w stanie zrobić czegoś przeciwko nielegalnej migracji” – mówił Verhofstadt.

„Weta i szantaże stały się w Unii Europejskiej praktyką standardową” – powiedział Verhofstadt, podkreślając konieczność zmiany tego stanu rzeczy.

Wzmocnienie decyzyjności małych i średnich państw

Verhofstadt podkreślił, że oprócz propozycji zwiększenia kompetencji UE w kilku obszarach oraz usprawnienia procesu decyzyjnego poprzez odejście od wymogu jednomyślności, europosłowie proponują wzmocnienie większości kwalifikowanej niezbędnej do podejmowania decyzji w tzw. wrażliwych obszarach, w których do tej pory obowiązywała jednomyślność.

„Proponując większość kwalifikowaną, składającą się z dwóch trzecich państw członkowskich reprezentujących co najmniej 50 procent ludności, znacząco zwiększamy możliwość decydowania przez kraje małe i średnie. Wprowadzamy też wzmocnioną większość kwalifikowaną dla ważnych decyzji, takich jak na przykład budżet UE, zasoby własne, czy wejście w życie zmian traktatowych. Myślę, że to dobry sposób na to, by pokonać pułapkę jednomyślności, w której Unia Europejska tkwi od wielu lat” – tłumaczył Verhofstadt.

Autorzy raportu proponują też wzmocnienie uprawnień Trybunału Sprawiedliwości UE m.in. do kontroli przestrzegania zasady pomocniczości. Zgodnie z tą zasadą Unia Europejska jest uprawniona do wykonywania kompetencji niewyłącznych (czyli tzw. współdzielonych oraz wspierających) tylko na zasadzie pomocniczości, a więc tam, gdzie ich przeniesienie na forum UE tworzy dodatkową wartość dla państw członkowskich.

Członek frakcji Odnowić Europę zaapelował do wszystkich europarlamentarzystów o poparcie zmian w jutrzejszym głosowaniu.

Zapewnił też, że poparcie raportu nie spowoduje natychmiastowej zmiany traktatów.

„To sprawozdanie nie zmieni traktatów z dnia na dzień, nie tworzy europejskiego superpaństwa (…). Przyjęcie tego sprawozdania jest potrzebne, by rozpocząć proces dyskusji nad ewentualnymi zmianami. Jest niezbędne do tego, byśmy mogli rozszerzyć Unię Europejską, dalej jednoczyć nasz kontynent, a także przygotować się na ogromne wyzwania, które przed nami stoją. Zwracam się do państwa, by nie zmarnować tej historycznej szansy”.

„Europa może za rok stracić nuklearny parasol ochronny”

O tym, że to nie jest projekt prowadzący do zmiany traktatów UE, mówił też Sven Simon z Europejskiej Partii Ludowej, członek niemieckiej CDU.

„Pytanie o poparcie dla raportu nie dotyczy tego, czy zgadzamy się zmieniać traktaty” – powiedział Simon.

„W tym tygodniu mamy sobie odpowiedzieć na dwa pytania: czy chcemy otwarcia konwencji, aby omówić zmiany traktatów, oraz czy ten projekt jest wystarczającą podstawą, by otworzyć tą dyskusję. Moja odpowiedź na te pytania brzmi tak” – dodał.

Europoseł Europejskiej Partii Ludowej (do której należy m.in. Platforma Obywatelska i PSL) podkreślił, że

traktat z Lizbony został podpisany 16 lat temu (w 2007 roku), a „od tego czasu świat się bardzo zmienił”.

„W tej chwili stawiamy czoła zupełnie nowym wyzwaniom, Kryzys finansowy, brexit, migracja, rosyjska inwazja na Ukrainę – te wydarzenia zmuszają nas do działania. Pracując nad tym sprawozdaniem, miałem trzy priorytety: chcę, by Unia Europejska stała się bardziej spójna, zdolna do działania i z działań rozliczana. Tu nie chodzi o stare pomysły federalizmu w kontrze do Europy narodów. Tu chodzi o polepszenie funkcjonowania UE tam, gdzie ona jest naprawdę ważna dla obywateli” – powiedział Simon.

Niemiecki eurodeputowany podkreślił też, że Europa nie może polegać na amerykańskim parasolu ochronnym w kwestii obronności, bo nie wiadomo, kto za rok zostanie prezydentem USA.

„Europa może za rok stracić swój nuklearny parasol ochronny. Musimy się obudzić jako Europejczycy, musimy dorosnąć jako Unia, i to szybko. Droga do tego wiedzie przez reformę kompetencji instytucji unijnych. Podejmijmy pierwszy krok głosując za tym sprawozdaniem” – zaapelował Simon do europosłów i europosłanek.

„Reformy i rozszerzenie to dwie strony tego samego medalu”

O konieczności zagłosowania za raportem przekonywali też pozostali sprawozdawcy: Gabriele Bischoff z grupy Socjalistów i Demokratów, członkini niemieckiej partii rządzącej SPD, Daniel Freund z grupy Zielonych / Wolne Przymierze Europejskie, członek niemieckiej partii Zielonych oraz Helmut Scholz z europejskiej Lewicy, członek niemieckiej partii Die Linke.

Bischoff zwróciła uwagę na to, że Unia Europejska musi wyjść z „trybu radzenia sobie w kolejnych kryzysach” i podjąć decyzje, które „zagwarantują jej sprawniejsze funkcjonowanie w przyszłości”.

„W przypadku wielu kwestii, gdzie trzeba było działać szybko, my potrzebowaliśmy czasu, bo trzeba było wypracować konsensus” – powiedziała Bischoff, tłumacząc potrzebę odejścia od tego wymogu w procesach decyzyjnych UE.

„Obywatele wymagają od nas sprawności i sprawczości” – powiedziała.

„Unia Europejska jest gwarancją postępu w świecie, który zmienia się dramatycznie (...) Reformy i rozszerzenie to tak naprawdę dwie strony tego samego medalu (...) Proszę sobie wyobrazić, że w przyszłości mielibyśmy np. 35 krajów członkowskich, a każde z nich mogłoby złożyć weto. Musimy być zdolni do działania, bo Unia Europejska jest również obietnicą: obietnicą, że jest odpowiednio wyposażona, aby radzić sobie w trudnych sytuacjach” – podkreśliła europosłanka S&D.

Daniel Freund z frakcji Zielonych także podkreślił konieczność likwidacji weta w Radzie, tłumacząc, że „zasada, która została wpisana do traktatów europejskich, aby chronić mniejsze państwa członkowskie, jest teraz wykorzystywana przeciwko pozostałym państwom” – mówił Freund, przywołując liczne przykłady blokowania decyzji Rady UE przez premiera Węgier Viktora Orbána.

„Czy rozmawialiśmy o potrzebie wprowadzenia globalnego podatku podatku od dochodów korporacji, czy o sankcjach na Rosję, czy o pomocy Ukrainie – wszędzie tam, gdzie wymagana była jednomyślność, pojawiało się weto Orbána. My już znamy tą grę. Orbán wykorzystywał weto, by domagać się wypłaty zablokowanych środków unijnych, albo żeby po prostu osłabiać Unię Europejską, bo jest na rękę Władimirowi Putinowi” – mówił Freund.

"Jedno państwo może blokować Europę.

To jest nie tylko niedemokratyczne. To także stwarza ogromne ryzyko z zakresu bezpieczeństwa, dlatego też trzeba to znieść" – podkreślił europoseł.

„To druga próba uprowadzenia Europy”

Głos w debacie zabrało w sumie dziewięć osób z Polski, w tym sześć osób reprezentujących Grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą PiS i Suwerenna Polska (Jacek Saryusz-Wolski, Ryszard Antoni Legutko, Bogdan Rzońca, Beata Szydło, Zdzisław Krasnodębski oraz Patryk Jaki).

Spośród posłów Platformy Obywatelskiej, głos zabrał jedynie Andrzej Halicki. Jako reprezentanci grupy Socjalistów i Demokratów wypowiedzieli się Marek Belka oraz Łukasz Kohut z Nowej Lewicy.

Posłowie PiS-u nie zaskoczyli: podobnie jak na forum krajowym w ich wypowiedziach dominował jeden wątek:

propozycja zmiany traktatów to niemiecki zamach na suwerenność mniejszych państw członkowskich UE.

„Europa kiedyś została uprowadzona przez Zeusa, teraz jest to druga próba uprowadzenia Europy” – powiedział Jacek Saryusz-Wolski, Europoseł PiS wskazał, że „masowy transfer dziewięciu najważniejszych kompetencji na poziom unijny, całkowita likwidacja jednogłośności prawa Radzie to konstytucyjny zamach stanu”.

Jego zdaniem propozycja zmian w traktatach UE to próba „degradacji państw członkowskich do roli regionów” oraz tworzenie de facto „dysunii, europejskiego superpaństwa”.

Saryusz-Wolski wezwał do „obrony traktatów i chrześcijańskiej Europy” przed „likwidacją państw narodowych”.

Zdaniem europosła PiS projekt zmiany traktatów jest skrajnie niedemokratyczny, bo „odbiera decyzję państwom członkowskim tam, gdzie demokracja działa najlepiej i przenosi je na poziom europejski, gdzie jest największy deficyt demokracji”.

W podobnym tonie wypowiedzieli się pozostali posłowie PiS oraz Jaki z Suwerennej Polski.

Platforma Obywatelska dała znać, że zagłosuje przeciw

Krytycznie o propozycjach raportu w imieniu Platformy Obywatelskiej wypowiedział się europoseł Andrzej Halicki.

Halicki zarzucił autorom sprawozdania brak powagi przy procedowaniu tak ważnej sprawy, jaką jest zmiana traktatów. Stwierdził, że posłowie „nie wiedzą, co będą głosować jutro, bo tak ważne zmiany w traktatach, są dopisywane z godziny na godzinę”.

Dodał, że „nigdy wcześniej nie potrzebowaliśmy Unii Europejskiej silniejszej i sprawniejszej niż w obliczu obecnych zagrożeń”. Uznał jednak, że „ten dokument nie spełnia tej potrzeby, a co więcej osłabia naszą wspólnotę”.

Zdaniem europosła PO „jednomyślność nie jest pułapką”, a w ten sposób dał do zrozumienia, że Platforma Obywatelska nie popiera idei zniesienia weta w Radzie UE (na podobnym stanowisku stoi wiele partii prawicowych z Europejskiej Partii Ludowej).

Halicki zgodził się jedynie, że „potrzebna jest wspólna polityka obronna i cyberbezpieczeństwo, wspólna polityka wobec zdrowia oraz wspólna polityka energetyczna”, ale jednocześnie zarzucił sprawozdawcom z S&D i Odnowić Europę, że gdy Donald Tusk proponował to w 2014 roku, oni blokowali te rozwiązania.

Halicki dał do zrozumienia, że duża część Europejskiej Partii Ludowej będzie optować za zmianami w funkcjonowaniu UE, które nie będą wymagały zmian w traktatach, bo „wszystko da się zrobić bez zmian traktatowych”.

„Zacieśnienie integracji uczyni gangrenę polityczną mniej prawdopodobną”

Bardzo prawdopodobne jest poparcie raportu przynajmniej przez polskich europosłów należących do grupy socjaldemokratów w Parlamencie Europejskim. W ich imieniu głos zabrał Marek Belka z Nowej Lewicy.

„Proces decyzyjny w Unii Europejskiej ma ponad 20 lat. Nie było wtedy pandemii, nie było wojny na naszych wschodnich rubieżach, nie było kryzysu energetycznego. Mało komu przychodziło do głowy, że członkostwo Ukrainy i Mołdawii w Unii Europejskiej jest za rogiem” – zwrócił uwagę europoseł.

„Świat się zmienia i Unia także musi się zmieniać” – dodał.

Belka podkreślił, że „dyskusja na temat reformy UE jest dziś konieczna, a głos Parlamentu Europejskiego brzmi donośnie i idzie daleko”.

Belka dodał, że „zamiast bezrozumnych krzyków o utracie suwerenności należy spokojnie rozważać te ewentualne zmiany”.

Jedno jest bowiem jego zdaniem pewne: „zacieśnienie integracji europejskiej, a takie byłyby konsekwencje ewentualnych zmian traktatowych, uczyni gangrenę polityczną typu Polski Kaczyńskiego, czy Węgier Orbána, mniej prawdopodobną, a z tego powinniśmy się tylko cieszyć”.

Rada zajmie się tematem jeszcze w grudniu

Debacie w Parlamencie Europejskim przysłuchiwał się także Pascual Navarro Ríos, minister ds. europejskich Hiszpanii, która obecnie sprawuje rotacyjne przywództwo w Radzie UE.

Ríos zapewnił, że jeśli Parlament Europejski przegłosuje raport, hiszpańska prezydencja podda zalecenia PE w sprawie otwarcia konwentu europejskiego pod rozwagę państwom członkowskim już podczas kolejnego posiedzenia Rady ds. Ogólnych 11 grudnia. Następnie sprawą zajmą się szefowie rządów i głowy państw członkowskich podczas grudniowego szczytu Rady Europejskiej.

Ríos podkreślił też, że już teraz w Radzie toczą się analogiczne dyskusje o potrzebie reformy przed następnym rozszerzeniem UE.

Jak wygląda procedura zmiany traktatów i obrady konwentu?

  • Decyzję o ewentualnym zwołaniu europejskiego konwentu państwa członkowskie mogą podjąć zwykłą większością głosów – na tym etapie nie ma wymogu jednogłośności.
  • Jeśli będzie taka wola, dalej propozycja zwołania konwentu jest zgłaszana Radzie Europejskiej, w której oprócz przedstawicieli państw członkowskich zasiada szefowa Komisji Europejskiej oraz przewodniczący Rady.
  • Jeżeli za zmianą opowie się większość państw członkowskich reprezentowanych w Radzie Europejskiej, jej przewodniczący zwołuje konwent. Wcześniej następuje konsultacja z Parlamentem Europejskim i Komisją, a w kwestiach walutowych – także z Europejskim Bankiem Centralnym.
  • Konwent to wielkie gremium. Gromadzi przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw lub rządów, posłów do Parlamentu Europejskiego i przedstawicieli Komisji Europejskiej. Ci podczas obrad omawiają proponowane zmiany.
  • Konwent musi podjąć decyzję na zasadzie konsensusu: wszyscy jego uczestnicy muszą się zgodzić na proponowane zmiany. Tak zatwierdzona propozycja przekazywana jest pod dalsze obrady konferencji międzyrządowej.
  • Konferencja międzyrządowa, zwołana przez przewodniczącego Rady Europejskiej, decyduje o zmianie traktatów jednomyślnie.
  • To oznacza, że po długim, często wieloletnim procesie negocjacji zmian, w który zaangażowane są wszystkie instytucje UE na raz i parlamenty narodowe, decyzję o zmianie traktatów i tak ostatecznie podejmują jednomyślnie państwa członkowskie.
  • Gdy państwa członkowskie zgodzą się na zmiany, nowe traktaty muszą jeszcze przejść ratyfikację we wszystkich parlamentach narodowych. To też nie bywa łatwe i stanowi rodzaj bezpiecznika przed wprowadzeniem zmian, których obywatele nie chcą.
;

Udostępnij:

Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze