0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Adrianna Bochenek / Agencja GazetaAdrianna Bochenek / ...

Sebastian Klauziński, OKO.press: Dziś 30 listopada 2020 wchodzi w życie ustawa o izolacji sprawców przemocy, nazywana też przez rządzących ustawą antyprzemocową. Ministerstwo Sprawiedliwości chwali się, że to przełomowa zmiana jeśli chodzi o walkę z przemocą domową. Zgadza się pani z tym?

Renata Durda, Pogotowie dla Ofiar Przemocy „Niebieska Linia” Instytutu Psychologii Zdrowia:

Zgadzam się. Nigdy się nie spodziewałam, że to, na co czekaliśmy kilkanaście lat, zostanie zrealizowane przez rząd, który równocześnie mówi o tym, że Konwencję Rady Europy o zwalczaniu przemocy wobec kobiet należy deratyfikować

oraz kwestionuje zapisy krajowej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Żeby było śmieszniej, ta zmiana jest dokładnie w duchu tej konwencji.

Nowe przepisy to coś, o co dobijaliśmy się od lat. Chodzi o izolację sprawcy od ofiary polegającą na tym, że sprawca musi opuścić miejsce wspólnego zamieszkania. Uważam, że te rozwiązania są bardzo potrzebne i mogą być skuteczne jeśli wejdą do praktyki działania policji i żandarmerii wojskowej.

Przeczytaj także:

Główną zmianą jest to, że od dzisiaj policjanci wezwani przez ofiarę do domowej interwencji będą mogli – jeśli ich zdaniem istnieje zagrożenie zdrowia lub życia – wydać nakaz natychmiastowego opuszczenia domu przez sprawcę na okres 14 dni. Dlaczego to aż tak ważna zmiana?

Do tej pory takie uprawnienia miał sędzia lub prokurator. Sąd, jak wiadomo, to długa sprawa – mijają tygodnie, a czasami miesiące.

Teoretycznie natychmiast mógł działać nakaz prokuratorski, ale on był bardzo mocno ograniczony poprzedzającymi go działaniami policji. Policjanci na miejscu zdarzenia musieli podjąć decyzję, że zatrzymują sprawcę do czasu wyjaśnienia sprawy, czyli już na miejscu zdarzenia musieli mieć przekonanie, że mają do czynienia z przestępstwem i mogą zatrzymać sprawcę na te 48 godzin. W tym czasie Policja zbierała dowody na popełnienie tego przestępstwa, które przedstawiała prokuratorowi ze wskazaniem, że potrzebne są środki tymczasowe. Jeśli prokurator uznał, że rzeczywiście z materiału dowodowego wynika, że można sprawcy postawić zarzuty, to mógł taki nakaz opuszczenia lokalu i zakaz zbliżania się do osoby pokrzywdzonej wydać.

Trudnością w tym było szybkie oszacowanie przez policjantów, czy mamy do czynienia z przestępstwem i szybkie zebranie wystarczających dowodów w tej sprawie.

Musimy pamiętać, że

jest różnica między „przemocą w rodzinie” a „znęcaniem się w rodzinie”. Obiegowo używamy tych pojęć zamiennie, ale przestępstwem jest tylko znęcanie się, które musi mieć określone przesłanki.

Natomiast przemoc w rodzinie może być też jednokrotnym zdarzeniem, które nie wyczerpuje znamion przestępstwa znęcania się, choć może wyczerpywać znamiona innych przestępstw, np. uszkodzenia ciała, groźby karalne itd. Często można było powiedzieć, że wprawdzie mamy do czynienia z przemocą w rodzinie, ale póki co nie możemy stwierdzić, czy jest to przestępstwo znęcania. Z tego powodu często te – nazwijmy umownie – bardziej błahe sprawy w ogóle się nie załapywały na ten tryb prokuratorski, o którym wspominałam.

I wtedy sprawca zostawał z ofiarą?

W każdej innej sytuacji sprawca zostawał z ofiarą. Policja wszczynała jakieś postępowanie, osoba pokrzywdzona była wzywana do złożenia wyjaśnień, prokurator miał odpowiedni czas na podjęcie decyzji i tak dalej... W praktyce od czasu popełnienia domniemanego przestępstwa do wydania tych nakazów mijały co najmniej tygodnie. W głowach sprawców i ofiar często już dawno było po sprawie.

Dlatego nowa ustawa to jest przełom. Jeśli policjant będzie miał przesłanki do tego, że jest zagrożone zdrowie lub życie jednego z domowników, może sam wydać taki nakaz. I sprawca, i ofiara mają poczucie, że konsekwencja tego, co się stało, jest natychmiastowa. To bardzo ważne z punktu widzenia skutecznego zatrzymywania takich zachowań także w przyszłości, jeśli potencjalni sprawcy będą mieć z tyłu głowy, że mogą szybko wylecieć z domu na dwa tygodnie.

To oczywiście wszystko teoria. Pytanie, jak to będzie wyglądało w praktyce, bo policjanci, z którymi rozmawiamy, mówią nam, że – mówiąc delikatnie – nie będą się garnęli do używania nowych uprawnień.

Dlaczego?

Powodów jest kilka. Po pierwsze, nie jest łatwo ocenić sytuację, kiedy ma się na to bardzo mało czasu. Po drugie, żeby ten nakaz wydać, policjant musi mieć mnóstwo czasu, bo jest tam dużo dokumentów do wypełnienia. I ja to rozumiem, bo takim nakazem bardzo mocno wkraczamy w prawa człowieka. Policjant nie może spojrzeć w lewo, spojrzeć w prawo, podrapać się po głowie i wyrzucić człowieka na dwa tygodnie z własnego domu.

No, ale prawda jest taka, że w policji brakuje rąk do pracy, patrole są mocno przeciążone obowiązkami. Policjanci nie mają za dużo czasu na interwencję, a wydanie tego nakazu to, lekko licząc, ze dwie godziny pracy.

Policjanci mówią mi "Będziemy robić to, co do tej pory. W sytuacji trudnej, w razie czego gościa się zwinie i potem niech się prokurator martwi".

Co więcej, w tej ustawie zaszyta jest odpowiedzialność, której policjanci nie chcą brać na swoje barki. Jeśli policjant wystawi taki nakaz, sprawca może złożyć zażalenie. Jeśli sąd się do niego przychyli, to odpowiedzialność za bezpodstawny nakaz opuszczenia domu spada na policjanta, który nakaz wystawił. Prokuratora nie tak łatwo ruszyć, a policjantowi taki wpis do akt może zaszkodzić.

Dobrze by było, żeby państwo wprowadzając takie przepisy, zadbało o dobre przeszkolenie. Tymczasem do wczoraj nie było jeszcze rozporządzeń, odpowiednich formularzy. Policja będzie wszystko sprawdzać na żywym organizmie.

Oczywiście trochę bawimy się we wróżkę, bo zmiany weszły w życie dziś. Praktykę jego stosowania poznamy po kilku miesiącach.

Wiceminister Marcin Romanowski mówi, że dopełnieniem tej pomocy są ośrodki pomocy osobom pokrzywdzonym finansowane z ministerialnego Funduszu Sprawiedliwości. Wy, Pogotowie dla Ofiar Przemocy „Niebieska Linia”, też prowadzicie takie ośrodki w Warszawie, jednak w OKO.press opisywaliśmy przykłady, że pomoc świadczona w tych ośrodkach często jest wątpliwa, bo prowadzą je nieprzygotowane do tego fundacje i stowarzyszenia.

Możliwości, które mają Ośrodki Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem, są bardzo duże, bo poza pomocą prawną i psychologiczną, jest także możliwa pomoc finansowa. Oczywiście pomoc w konkretnych miejscach jest zróżnicowana. Do nas trafiają ludzie z całej Polski – bo Warszawa przyciąga ludzi w różnych kryzysach – którzy opowiadają o bardzo nieprofesjonalnych zachowaniach w innych miejscach. Z tego co wiemy, często robią to organizacje nowe albo takie, które zajmowały się wcześniej wsparciem religijnym lub rozwojem sportu. Pewnie wiele z nich ma dobre intencje i chcą pomagać, ale w przypadku tego typu działań dobre chęci to za mało.

;
Na zdjęciu Sebastian Klauziński
Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze