0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Wyborcza.plFot. Agnieszka Sadow...

„Nie chcemy zmian narzucanych przez Unię Europejską, które spowodują zagrożenie dla polskiego przemysłu drzewnego, osłabią gospodarkę i doprowadzą do zubożenia społeczeństwa" - grzmią inicjatorzy akcji "w obronie polskich lasów" i zbierają 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy. To akcja Lasów Państwowych i polityków Solidarnej Polski, którzy od początku roku straszą niecnymi planami Unii wobec polskich lasów.

Przeczytaj także:

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Chodzi o unijną propozycję, żeby leśnictwo dopisać do tzw. kompetencji dzielonych. Zmiany miałyby dotyczyć art. 4 traktatu o UE, który przewiduje, że kompetencje dzielone między UE a państwa członkowskie stosują się do takich dziedzin, jak m.in. rynek wewnętrzny, transport i środowisko. Leśnictwa do tej pory wśród „kompetencji dzielonych” nie było. Europosłowie i europosłanki zaproponowali, żeby to zmienić.

Na takie zmiany muszą się zgodzić kraje członkowskie. Rzecznik rządu Piotr Müller już publicznie potwierdził, że jeśli będzie taka potrzeba, Polska zastosuje weto. Wiadomo również, że poza Polską przeciwko wpisaniu leśnictwa do traktatu może być m.in. Finlandia.

„Brukseli nie chodzi o ekologię, to biznes – chcą wyeliminować polską konkurencję. Jesteśmy zagrożeniem dla niemieckich i francuskich producentów, bo oni swoje lasy sprzedali. Zamach na polskie lasy się nie uda – obronimy je" - zapowiada minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Dodatkowym powodem, dla którego Solidarna Polska chce „bronić polskich lasów" jest wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 2 marca 2023.

TSUE stwierdził, że Polska narusza przepisy unijne w dwóch istotnych obszarach. Po pierwsze: gospodarka leśna prowadzona zgodnie z wytycznymi Lasów Państwowych w ramach tzw. kodeksu dobrych praktyk nie gwarantuje ochrony przyrody. Po drugie: polskie prawo łamie unijne przepisy, uniemożliwiając organizacjom ochrony przyrody możliwości zwrócenia się do sądu z żądaniem zbadania legalności planów urządzenia lasu.

Cały wyrok opisywaliśmy w OKO.press:

Więcej o fałszywej narracji Solidarnej Polski - w dalszej części tekstu.

Polskie lasy narodowe

W opracowanym przez Solidarną Polskę projekcie, który miałby zmienić ustawę o lasach czytamy: „Kierując się konstytucyjnym obowiązkiem władz publicznych w zakresie ochrony środowiska naturalnego,

uznając doniosłą rolę pokoleń Leśników Polskich w odzyskaniu przez Polskę niepodległości oraz wkład Lasów Państwowych w pomyślny rozwój Rzeczypospolitej Polskiej,

dążąc do zapewnienia i utrwalenia narodowego charakteru Lasów Państwowych prowadzących trwale zrównoważoną i wielofunkcyjną gospodarkę leśną, mając na względzie działania organów Unii Europejskiej zmierzające do zawłaszczenia wyłącznej kompetencji państw członkowskich w zakresie leśnictwa oraz dążąc do przeciwdziałania tym procesom, uchwala się, co następuje: (...)

Art. 6a. Rzeczpospolita Polska zachowuje wyłączną kompetencję do kształtowania i realizacji polityki związanej z ochroną i gospodarowaniem lasami stanowiącymi własność Skarbu Państwa.

Art. 6b. Władze publiczne są obowiązane do kształtowania polityki leśnej mającej na celu zachowanie dziedzictwa narodowego lasów stanowiących własność Skarbu Państwa.

Art. 6c. Władze publiczne są obowiązane do niepodejmowania działań oraz do sprzeciwiania się działaniom zmierzającym do nadawania Unii Europejskiej kompetencji w zakresie ochrony i gospodarowania lasami stanowiącymi własność Skarbu Państwa”.

Projekt obywatelski, choć partyjny

Choć autorami ustawy są posłowie Solidarnej Polski, to projekt został zgłoszony jako „obywatelski". To oznacza, że trzeba zebrać pod nim 100 tys. podpisów, żeby został rozpatrzony przez Sejm. Posłowie z partii Zbigniewa Ziobry angażują więc podlegające im Lasy Państwowe, żeby pomogły w zbiórce podpisów.

Jak poinformowała Wirtualna Polska, dyrektorzy regionalnych ośrodków Lasów Państwowych oczekiwali od swoich pracowników aktywności w tej sprawie, podkreślając, że to sprawa priorytetowa.

WP ujawniła również treść pisma, jakie wysłał do podwładnych pełniący obowiązki dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) we Wrocławiu Tadeusz Łozowski: „Proszę Panie i Panów Nadleśniczych o osobiste zaangażowanie w zbieranie podpisów. Niech ambicją w każdej jednostce będzie zebranie minimum 500 podpisów".

„Wyborcza" opublikowała treść listu, jaki do dyrektora RDLP w Gdańsku Bartłomieja Obajtka napisała Międzyregionalna Sekcja Pracowników Leśnictwa NSZZ "Solidarność".

„(...) rozumiemy, że osoby nie popierające inicjatywy ustawodawczej »W obronie polskich lasów«, które nie zaangażują się w zbieranie podpisów nie będą z tego powodu szykanowane czy karane np. nie przyznaniem nagród. Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń jakie narastają nad Lasami Państwowymi, jednak chcielibyśmy sprawę zaangażowania politycznego oddzielić od obowiązków służbowych" (pisownia oryginalna).

Część leśników nie zgadza się z takim upolitycznieniem działań wokół LP. Szczególnie po słowach dyrektora LP Józefa Kubicy na konferencji Solidarnej Polski: „Jesteśmy silni, jesteśmy gotowi, żeby wygrać wielką batalię wyborczą".

Ustawa w obronie polskich lasów i unijne „zagrożenia"

Powstała nawet strona internetowa dedykowana zbieraniu podpisów pod ustawą. A na niej czerwone pole z napisem „NIE MA TO ZGODY". Autorzy wyliczają wszystkie rzekome „zagrożenia", jakie są związane z wpisaniem leśnictwa na listę kompetencji dzielonych:

  • odebranie Polsce prawa decydowania o lasach;
  • narzucanie unijnych zakazów;
  • eliminacja polskiej konkurencji na rynku europejskim;
  • wprowadzenie agresyjnej polityki klimatycznej;
  • zakazanie wstępu do co trzeciego polskiego lasu.

Czy to prawda?

UE chce odebrać Polsce prawo do zarządzania polskimi lasami. Chce też zakazać wstępu do co trzeciego lasu w kraju

Sprawdziliśmy

UE nie chce wyręczać krajów w zarządzaniu lasami - proponuje, by była to kompetencja dzielona. Nie planuje również zamykać co trzeciego z nich

„Transport, energetyka czy rolnictwo są kompetencjami dzielonymi i nikt nad tym szat nie rozdziera.

To nie oznacza przecież zabrania kompetencji polskiemu urzędowi, tylko wsparcie w procesach decyzyjnych.

Nie jest tak, że unijni urzędnicy chodzą i mówią: tu trzeba siać buraka, a tu pszenicę. I mimo że rolnictwo jest kompetencją dzieloną, to jakoś polska gospodarka na tym nie straciła” – komentował w OKO.press dr Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.

„Kompetencją dzieloną z UE jest również ochrona środowiska. Leśnictwo jeszcze nie. To paradoks, który Unia chce w tym momencie rozwiązać, żeby uniknąć chaosu” – podkreślał.

Wyjaśnijmy: nawet jeśli leśnictwo byłoby wpisane na listę kompetencji dzielonych, Polska nie straci władzy nad lasami. UE przyjmuje tzw. zasadę pomocniczości, czyli przejmuje kompetencje dopiero wtedy, kiedy uzna, że zrealizuje zadanie lepiej od kraju członkowskiego.

Unia również nie przejmie polskich lasów i nie będzie ich nikomu sprzedawać. Nie ma prawnej możliwości przejęcia gruntów od Lasów Państwowych i obrotu nimi.

Lasy Państwowe nie chcą się dzielić lasami

Aspekt ekonomiczny, który podnoszą autorzy projektu ustawy, rzeczywiście jest istotny. Przede wszystkim jednak dla Lasów Państwowych, a nie dla społeczeństwa.

LP zarządzają ponad 75 proc. terenów leśnych w Polsce i pozyskuje około 95 proc. drewna. Gospodarka leśna z roku na rok przynosi coraz większy przychód.

W 2021 roku wyniósł 10 mld PLN (z tego sprzedaż drewna przyniosła 8,9 mld PLN). Zysk netto w 2021 roku, 701 mln PLN, był o 460 proc. wyższy niż w 2005 roku (125 mln PLN) - podaje Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot w raporcie "Lasy na sprzedaż".

„Można spodziewać się, że zysk za 2022 roku znów będzie rekordowy. Cena drewna w pierwszych trzech kwartałach 2022 roku była bowiem o ponad połowę wyższa niż w analogicznym okresie 2021 roku przy podobnej planowanej ilości pozyskanego drewna.

Przychody ze sprzedaży drewna za 2022 rok wyniosą szacunkowo nawet 13 miliardów PLN, czyli o 45 proc. więcej niż w poprzednim roku" –

wylicza Pracownia.

Jednak, jak podaje organizacja, „jedynie niewielka część wypracowanych przez Lasy Państwowe środków trafia do publicznej kasy". Z raportu wynika, że suma „podatków bezpośrednich, opłat i świadczeń o charakterze dywidendowym na 1 m³ pozyskanego drewna jest w przypadku Lasów Państwowych ponad dwukrotnie niższa niż średnia dla innych dużych samofinansujących się państwowych gospodarstw leśnych w UE".

„Lasy Państwowe mają dużą swobodę w dysponowaniu wypracowanymi środkami. W polskim prawie brak jest skutecznych mechanizmów nadzoru i korygowania zarządzania finansami Lasów Państwowych" – piszą autorzy raportu. Podają przykład konkursu „Drewno jest z Lasu", zorganizowanego przez LP.

Zwycięzcami okazały się w ogromnej większości parafie Kościoła katolickiego (100 na 118 beneficjentów). Lasy Państwowe przeznaczyły na konkurs 11 mln zł ze środków Funduszu Leśnego.

OKO.press i Frontstory ujawniły ostatnio, że Lasy Państwowe w ciągu dwóch ostatnich lat wydały 12,8 mln zł na materiały sponsorowane w prawicowych i katolickich mediach.

Tymczasem w latach 2016–2021 suma rocznych wydatków tej instytucji na ochronę przyrody spadła o 17 proc.

Zakaz wstępu?

Rzekomy zakaz wstępu do „co trzeciego lasu" to kolejny element, którym straszą autorzy projektu ustawy. Mówił o tym również Zbigniew Ziobro na marcowej konferencji prasowej w Lubartowie. „Plany urzędników unijnych zmierzają do tego, aby Polacy nie mogli wchodzić do co trzeciego - mniej więcej ujmując - polskiego lasu" – wyliczał. – „Takie są ideologiczne założenia urzędników brukselskich. Nie ma na to naszej zgody" – grzmiał Ziobro.

To oczywista manipulacja.

UE nie będzie wybierać co trzeciego polskiego lasu i stawiać na wjeździe zakazów. Prawdopodobnie Ziobrze chodzi o opublikowaną w 2020 roku unijną strategię na rzecz bioróżnorodności. Czytamy w niej, że „musimy objąć ochroną większe obszary przyrodnicze. W tym duchu ochroną należy objąć co najmniej 30 proc. obszarów lądowych i 30 proc. obszarów morskich w UE".

Dalej zapisano, że „Ścisłą ochroną należy objąć co najmniej jedną trzecią obszarów chronionych, czyli 10 proc. obszarów lądowych i 10 proc. obszarów morskich”.

Tu możemy postawić kilka pytań:

Czy objęcie ochroną oznacza, że te cenne przyrodniczo tereny będą zamknięte?

Czy objęcie ochroną 30 proc. obszarów lądowych UE oznacza wyłączenie z użytku co trzeciego lasu w Polsce?

I w końcu: czy "obszary lądowe" to tylko lasy?

Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi: nie.

Prawie tysiąc obszarów Natura 2000

Po pierwsze: objęcie ochroną może oznaczać włączenie do sieci Natura 2000, stworzenie parku narodowego czy krajobrazowego. Takie tereny w Polsce już przecież są.

Według danych z maja 2022, mamy 999 obszarów Natura 2000, 23 parki narodowe i 125 parków krajobrazowych. Wstęp do nich nie jest zakazany. Istnieją oczywiście chronione obszary z pewnymi ograniczeniami dla ruchu turystycznego, jednak jest ich stosunkowo niewiele.

Przykładem jest Obszar Ochrony Ścisłej w Białowieskim Parku Narodowym. Można go zwiedzać, ale wyłącznie z licencjonowanym przewodnikiem.

Po drugie: 30 proc. obszarów lądowych, które miałyby być chronione, to nie jest 1/3 polskich lasów. Strategia dotyczy całej Unii, a więc jej zapisy mówią o 30 proc. unijnych, a nie polskich, terenów cennych przyrodniczo. 1/3 z nich powinna otrzymać ochronę ścisłą.

Portal Euractiv zapytał rzecznika prasowego Komisji Europejskiej Adalberta Jahnza, kto będzie decydował, które obszary mają zostać objęte ochroną. Odpowiedział, że będzie to zadanie państw członkowskich.

Po trzecie: „tereny lądowe" to nie tylko lasy, a także torfowiska, bagna, łąki, skały czy wydmy.

Rząd kontra Unia

Zanim powstał projekt ustawy, rząd przyjął uchwałę „w obronie polskich lasów". Edward Siarka, wiceminister środowiska, polityk Solidarnej Polski, mówił po jej przyjęciu: „Nie wyobrażamy sobie, aby kwestie lasów znalazły się pod wpływem działań organów unijnych, które ingerowałyby w sposób gospodarki na tych terenach. Stąd także uchwała rządu, która wpisuje się w działania Solidarnej Polski”.

W treści stanowiska zapisano:

„Lasy w Polsce stanowią obecnie blisko 30 proc. powierzchni kraju, są dziedzictwem przyrodniczym naszego narodu, a pełniąc funkcje ochronne, społeczne i gospodarcze, stanowią istotny element życia obecnych i kolejnych pokoleń Polaków, stąd winny pozostać pod wyłącznym nadzorem państwa polskiego".

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze