Lasy Państwowe twierdzą, że Puszcza Karpacka nie istnieje. Ale jednocześnie przyznają, że istnieje. "Nie powinniśmy się spierać o to, jak Puszczę Karpacką nazywać, ale jak ją chronić" - mówi w OKO.press dr Antoni Kostka
Lasy Państwowe pod rękę z Solidarną Polską zorganizowały konferencję w Sejmie pod hasłem "W obronie polskich lasów". Padło na niej dużo wielkich słów i deklaracji, głównie dotyczących polskości lasów i obrony ich przed Unią Europejską.
Chodzi o plan dotyczący zmiany traktatów - a dokładnie o art. 4, który przewiduje, że kompetencje dzielone między UE a państwa członkowskie stosują się do takich dziedzin, jak m.in. rynek wewnętrzny, transport i środowisko. W styczniu 2023 europosłowie i europosłanki z komisji ochrony środowiska naturalnego w większości zagłosowali za dodaniem do tej listy leśnictwa.
Polski rząd był od początku przeciwko temu pomysłowi. We wtorek, 21 marca, przyjął nawet uchwałę w obronie polskich lasów. Stąd późniejsza konferencja, na której Edward Siarka, wiceminister środowiska, polityk Solidarnej Polski, mówił: "Nie wyobrażamy sobie, aby kwestie lasów znalazły się pod wpływem działań organów unijnych, które ingerowałyby w sposób gospodarki na tych terenach. Stąd także uchwała rządu, która wpisuje się w działania Solidarnej Polski".
Wtórował mu Michał Woś, kolejny przedstawiciel Solidarnej Polski, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, który przez ponad pół roku w 2020 był również ministrem środowiska. "UE rozszerzając kompetencje chce spowodować, że leśnictwo przestanie być kompetencją państw członkowskich, a stanie się kompetencją współdzieloną, w której UE będzie realizowała unijne interesy. A tak naprawdę interesy Niemców, którzy Unią rządzą" - ogłosił.
Po wystąpieniach ministrów przyszedł czas na głos dyrektora generalnego Lasów Państwowych Józefa Kubicę. "Lasy państwowe to własność narodu" - mówił. "Nikt inny nie potrafi tak dbać o ochronę przyrody, jak leśnicy" - opowiadał.
Później padały deklaracje polityczne. Kubica, kierujący jednostką "należącą do narodu", powiedział: "W tej chwili jest taka sytuacja, że rząd Zjednoczonej Prawicy poparł naszą inicjatywę w obronie polskich lasów. O czym to świadczy?
Że jesteśmy silni, jesteśmy gotowi, żeby wygrać wielką batalię wyborczą, jesień 2023.
Myślę, że polska prawica pokaże swoją wielką moc".
Marek Józefiak z Greenpeace skomentował na Twitterze: "Czy ktoś ma jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, że ziobryści uczynili z LP swoją przybudówkę?!".
Kiedy urzędnicy zakończyli swoje przemówienia, przyszedł czas na pytania od dziennikarzy.
"Jak pan się ustosunkowuje do wycinki Puszczy Karpackiej? To są drzewa mające nieraz po sto ileś lat. Niektóre nawet z czasów rozbiorów" - zapytała Justyna Dobrosz-Oracz z "Wyborczej".
Dyrektor Generalny Lasów Państwowych Józef Kubica: "To pani redaktor sobie wymyśliła pojęcie Puszczy Karpackiej".
Wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka: "Pojęcia, którego pani używa, jak Puszcza Karpacka, w ogóle nie ma. Nie ma".
Dziennikarka jednak nie odpuściła: "Chciałam się upewnić i właśnie sprawdzam na stronie Lasów Państwowych. Encyklopedia Lasów... jest Puszcza Karpacka jak wół. U państwa na stronie w Encyklopedii Leśnej". W odpowiedzi usłyszała, że "to stare wydanie".
"Czyli w Lasach Państwowych byli poprzednio niekompetentni ludzie, tak?" - dopytała.
Na sali zapadła całkowita cisza.
"Absolutnie nie o to chodzi. Nauka idzie do przodu" - powiedział w końcu Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych. Niestety, nie wyjaśnił, jaka nauka poszła do przodu i wyrwała z podkarpackiej ziemi Puszczę Karpacką.
"Nieistniejąca" Puszcza to, według samych Lasów Państwowych 313 tys. hektarów. Przedstawiciele LP mogą oczywiście zasłaniać się tym, że pojęcia "Puszcza Karpacka" nie ma w Państwowym Rejestrze Nazw Geograficznych. Jednak kiedy już skorzystamy z Banku Danych o Lasach, prowadzonego przez LP, Puszcza Karpacka, choć nie istnieje, to się pokazuje wyraźnie na mapie.
Mapa zgadza się z tym, co LP piszą w swojej Encyklopedii. Puszcza Karpacka to ogromny teren, który obejmuje również obszary chronione, w tym parki narodowe (Tatrzański, Magurski, Gorczański, Babiogórski, Bieszczadzki, Pieniński).
Terenem, o którego ochronę walczą przyrodnicy jest projektowany Turnicki Park Narodowy, rozciągający się od Birczy do Krościenka.
Swoje siedliska mają tutaj ptaki, w tym te objęte ścisłą ochroną gatunkową – m.in. puszczyk uralski, orlik krzykliwy czy bocian czarny. Na terenie projektowanego parku żyją wilki, rysie, żbiki i niedźwiedzie brunatne.
Można tutaj też znaleźć kilkadziesiąt chronionych (ściśle lub częściowo) gatunków roślin i grzybów oraz 10 gatunków płazów i pięć gatunków gadów. Na stronie internetowej projektowanego Turnickiego Parku Narodowego możemy znaleźć informację o ponad 6 tysiącach drzew, które spełniają warunki pomnikowe.
Przeciwnikami utworzenia parku są leśnicy, którzy ten teren silnie eksploatują. Jak podaje Greenpeace, tylko w 2023 roku pięć karpackich nadleśnictw: Baligród, Bircza, Lutowiska, Stuposiany i Krasiczyn zaplanowało wycięcie pół tysiąca drzew spełniających kryteria uznania za pomnik przyrody.
"Ile drzew pomnikowych tak naprawdę znika z Puszczy Karpackiej? Tego nie wie nikt, poza samymi leśnikami. Wiemy już na pewno, że znika ich więcej niż deklarują to Lasy Państwowe" - komentował Marek Józefiak z Greenpeace. Inicjatywa Dzikie Karpaty (IDK), broniąca Puszczy, sprawdziła w terenie drzewa oznaczone do wycinki. W Nadleśnictwie Lutowiska znalazła dodatkowe 15 drzew pomnikowych oznaczonych do wycinki, a w dwóch kolejnych naliczyła ich 12.
Konflikt na linii LP - aktywiści urósł do takich rozmiarów, że Nadleśnictwa oskarżają Inicjatywę o domalowywanie kropek na drzewach (kropki oznaczają, że drzewo będzie wycięte). IDK temu zaprzecza.
"Rząd premiera Morawieckiego już prawie dwa lata temu obiecał powiększenie polskich parków narodowych, ale do tej pory nic w tej sprawie nie zrobił. Rząd nawet nie wstrzymał wycinek w planowanych parkach narodowych" - ocenia Józefiak.
"Efekty są zatrważające i widać to najjaskrawiej w Puszczy Karpackiej; w Bieszczadach i na Pogórzu Przemyskim. Pod piłami padają olbrzymie drzewa o rozmiarach pomników przyrody, drzewa, które przetrwały zabory, które przetrwały obie wojny światowe i komunę, ale nie przetrwały rządów Solidarnej Polski" - dodaje.
Greenpeace we wtorek, w tym samym dniu, kiedy odbyła się konferencja w Sejmie, protestował pod siedzibą Lasów Państwowych. Aktywiści mieli ze sobą tabliczki z napisami: "Gdzie jest Puszcza Karpacka? Zniknęła pod piłami".
Ale o Puszczy Karpackiej mówią nie tylko aktywiści. W 2018 roku ówczesny minister środowiska Henryk Kowalczyk w "Dzienniku Gazecie Prawnej" próbował wyjaśnić, dlaczego wycinane są drzewa na terenie, o który walczą przyrodnicy.
"Puszcza Karpacka to w większości las gospodarczy, gdzie jesteśmy zobowiązani prowadzić gospodarkę leśną" - powiedział. "Puszcza Karpacka to zupełnie inna kategoria niż Puszcza Białowieska, która w części jest parkiem narodowym. Intensywna wycinka była tam prowadzona tylko po to, by zapobiec rozprzestrzenianiu się kornika. Natomiast w Puszczy Karpackiej jest prowadzona normalna – bez żadnej intensywności – gospodarka leśna" - kontynuował.
Inne zdanie na ten temat mają naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. W marcu 2021 roku wysłali do wiceministra Edwarda Siarki apel, w którym piszą:
"Komitet Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN apeluje o pilne podjęcie działań w celu zachowania najcenniejszych przyrodniczo lasów Puszczy Karpackiej. Należą one do ostatnich słabo przekształconych, rozległych kompleksów leśnych Polski południowo-wschodniej, a ze względu na ich walory przyrodnicze są jednymi z najcenniejszych, obok Puszczy Białowieskiej, obszarów leśnych Polski i środkowej Europy".
W liście naukowcy zawarli również rekomendacje. A wśród nich: "Utworzenie sieci rezerwatów zabezpieczających najcenniejsze przyrodniczo obiekty na terenie planowanego Turnickiego Parku Narodowego, przedstawionych w projekcie Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze pod nazwą rezerwatu »Reliktowa Puszcza Karpacka«".
Argumenty o tym, że "Puszczy Karpackiej już nie ma" pojawiają się od lat, szczególnie w momentach, kiedy debata o ochronie tego terenu przybiera na sile.
W 2018 roku w "Dzienniku Gazecie Prawnej" pytany był o to Radosław Michalski z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. "Do okresu międzywojennego w Polsce mamy względnie dosyć wysoką lesistość w Karpatach i zachowuje się też sporo fragmentów puszczy, gdzie ciągłość wykazywana jest od czasów przedhistorycznych – czyli miejsc, w których las istniał od zawsze. Takich miejsc w Polsce nie ma wiele. Sztandarowym przykładem jest Puszcza Białowieska. Puszcza Karpacka zachowała się jako płaty lasu rozrzucone na sporej przestrzeni Karpat, otoczone nasadzeniami powojennymi na gruntach porolnych" - mówił.
A skąd wiadomo, że las to jeszcze puszcza? Jak wyjaśniał Michalski, chodzi o występowanie konkretnych gatunków, których nie ma w innych lasach. "Chociażby chrząszcz ponurek Schneidera żyjący pod korą martwych drzew, najczęściej o znacznej średnicy. Porosty nadrzewne jak kobiernik Arnolda, znany z pojedynczych stanowisk w Karpatach. Mech – np. bezlist okrywowy, rosnący na grubych pniach powalonych drzew" - wyliczał.
Puszcza Karpacka- mówią zgodnie przyrodnicy - istnieje.
"Jest wymieniana w podręcznikach, a nawet przecież w Encyklopedii Lasów Państwowych. Tylko że znalazła się tam, zanim ktokolwiek by pomyślał, że słowo »puszcza« może antagonizować" - mówi w rozmowie z OKO.press dr Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Dodaje: "Żenujący spór, który wywołują Lasy Państwowe, dotyczy wyłącznie tego, jak nazwiemy ten teren. A przecież nie chodzi o to, jak się nazywa, chodzi o to, jak powinniśmy go chronić".
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze