W polskich miastach ktoś rozlepia ogłoszenia, które zachęcają Polaków, by wstąpili do rosyjskiej Grupy Wagnera. Choć plakaty wyglądają nieprofesjonalnie, kierują na prawdziwą stronę internetową wagnerowców. Z informacjami o rekrutacji do jednostki. Właśnie wznowiono nabór.
Dotychczas media donosiły, że wagnerowcy zostali wycofani z Ukrainy, rozformowani i wyruszyli do swoich domów na długie urlopy. Jednak 12 sierpnia rano ponownie otwarto kanały kontaktu dla nowych najemników.
O kartkach zachęcających do rekrutacji dowiedzieliśmy się od internautów. Na przekazanych redakcji zdjęciach widać niewielkie kartki z charakterystycznym symbolem niesławnej rosyjskiej Grupy Wagnera i napisem: „We are here. Join us”. Obok znajduje się kod QR, który jest aktywny. Zeskanowanie go przekierowuje do rosyjskojęzycznej witryny internetowej.
Fotografie, które otrzymaliśmy, zrobiono kilka dni temu w Krakowie. Jeden z plakatów został naklejony w publicznej toalecie. Inny był na filarze mostu drogowego w centrum Krakowa. O znalezieniu go poinformował w mediach społecznościowych krakowski radny Łukasz Wantuch.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, to niejedyny taki przypadek w Polsce. Podobne ogłoszenia miały pojawić się już w kilku polskich miastach.
Krakowska policja prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Plakaty wyglądają nieprofesjonalnie. Mogłyby być oszustwem, próbą manipulacji opinią publiczną i udowodnienia, że wagnerowcy są w Polsce. Takich prób wcześniej już kilka odnotowano. Polegały na rozpowszechnianiu w sieci zmanipulowanych zdjęć, przedstawiających żołnierza Grupy Wagnera obok polskich słupków granicznych.
Plakaty mogłyby więc być taką próbą, gdyby nie fakt, że zamieszczony kod QR rzeczywiście prowadzi do strony internetowej Grupy Wagnera. Strona wygląda na prawdziwą. Nie jest fałszywką wystawioną przez oszustów, nikt nie zbiera na niej danych. Jej domena jest ukryta, w ogólnie dostępnych rejestrach domen internetowych nie ma śladów po jej istnieniu. Zamieszczone są na niej informacje dotyczące rekrutacji do Grupy Wagnera.
Choć obecnie wagnerowcy mają wakacje (żołnierze dostali urlopy), to na stronie zapowiedziano, że nabór wkrótce zostanie wznowiony. I rzeczywiście, 12 sierpnia otwarto kanały kontaktowe jednostki. Chętni do wstąpienia do Grupy Wagnera dostali właśnie zielone światło.
Ten sam adres internetowy, pod który kieruje kod QR widoczny na ogłoszeniach rozwieszanych w Polsce, podawany był przez rosyjskie media jako adres oficjalnej strony Grupy Wagnera.
Pojawił się także na kanałach wagnerowców w mediach społecznościowych i na platformach blogerskich.
Grupa Wagnera to rosyjska prywatna jednostka wojskowa, składającą się z najemników, do tej pory werbowanych głównie w Rosji. Istniała na długo przed wybuchem wojny w Ukrainie. Jej założycielem jest Jewgienij Prigożyn, oligarcha rosyjski zwany kucharzem Putina. Majątku dorobił się na prowadzeniu firm serwujących catering dla rosyjskich urzędów i instytucji, w tym dla Kremla. Prigożyn miał także olbrzymią fabrykę propagandowych mediów.
To on założył pierwszą znaną rosyjską fabrykę trolli i odpowiadał za rosyjską wojnę informacyjną m.in. w USA. Z naszych ustaleń wynika także, że media i konta powiązane z Prigożynem brały udział w polskiej aferze mailowej.
Grupa Wagnera przed wojną w Ukrainie realizowała rozmaite akcje militarne, przede wszystkim na zlecenie Kremla. Wagnerowcy byli potrzebni wtedy, gdy oficjalnie świat miał się nie dowiedzieć o udziale Rosji w danej operacji.
Jednostka była aktywna zwłaszcza w Afryce. Jest oskarżana o łamanie praw człowieka, brutalność ataków, okrucieństwa wobec ludności cywilnej. Dwóch rosyjskich byłych więźniów, którzy twierdzą, że służyli jako dowódcy grupy najemników Wagnera, niedawno przyznało się do zamordowania setek ukraińskich cywilów, w tym dzieci.
Po 22 lutego 2022 roku wagnerowcy zaangażowali się na Ukrainie. To oni zaraz na początku wojny dostali zlecenie na zabicie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Na szczęście nie udało im się wykonać zlecenia. Później włączyli się w działania frontowe. O Prigożynie zrobiło się głośno po tym, jak zaczął być widywany w rosyjskich więzieniach. To właśnie tam rekrutował nowych najemników do swojej jednostki, obiecując im darowanie reszty kary po odbyciu określonego okresu służby w Grupie Wagnera.
Ale najgłośniej było o nim w czerwcu, gdy dokonał wewnętrznej rewolty i jego oddziały rozpoczęły marsz na Moskwę. Miał być pucz, walka o stolicę i przejęcie władzy na Kremlu. Jednak ostatecznie Prigożyn zatrzymał swoje wojska 330 kilometrów do Moskwy i rozpoczął odwrót. Skończyło się na tym, że jego żołnierze wylądowali na Białorusi. Tam nadal mieli być groźni, mieli planować ataki na Polskę i kraje bałtyckie. Polski rząd pod koniec lipca straszył wagnerowcami Polaków.
W końcu przyszła wiadomość, że wagnerowcy udają się na wakacje. Tyle że najwyraźniej na tym się nie skończyło. Cóż, Grupa Wagnera to w rzeczywistości prywatna firma wojskowa, która wciąż prowadzi ileś operacji militarnych w Afryce i na Bliskim Wschodzie. I właśnie otworzyła nabór dla nowych najemników.
Czy to możliwe, że szuka ich także w Polsce? Na to wskazywałyby rozwieszane w polskich miastach ogłoszenia.
Po wejściu na stronę internetową Grupy Wagnera można dowiedzieć się, jakie dokumenty będą potrzebne do rekrutacji oraz do jakiej pracy poszukiwani są płatni najemnicy.
Nabór jest szeroki, wymieniono wiele stanowisk. Potrzebni są między innymi: snajperzy, strzelcy (do obsługi różnego rodzaju broni), żołnierze plutonów wsparcia ogniowego, żołnierze piechoty, operatorzy dronów, ale także np. medycy.
Wagnerowcy kuszą stawkami – obiecują specjalne dodatki dla tych osób, które zdecydują się walczyć w Afryce czy na Bliskim Wschodzie.
Na stronie publikowane są także nagrania Jewgienija Prigożyna, który zapewnia, że zawieszenie rekrutacji do Grupy Wagnera jest krótkotrwałe i że jednostka kontynuuje swoją działalność.
„Jeszcze raz, w imieniu swoim i rady dowódców chcę podziękować za wkład, nieoceniony wkład, jaki wnieśli państwo w dokonania grupy Wagnera w 2022 i 2023 roku, w tym w zdobycie miasta Bachmut” – kończy swoje wystąpienie Prigożin.
To nie pierwsza sytuacja, gdy wagnerowcy starają się pozyskać najemników z Polski. W czerwcu londyńska grupa badawcza Logically poinformowała, że zidentyfikowała ponad 50 postów, zawierających zachętę do dołączenia do Grupy Wagnera. Były one zamieszczane na Facebooku, Twitterze i innych platformach społecznościowych.
Wpisy publikowano w szesnastu językach, w tym po polsku. Ale także po francusku, wietnamsku czy indonezyjsku. Podawano w nich stawki, jakie mogą zarobić najemnicy. Według Logically posty te zostały wyświetlone około 120 tysięcy razy. Badacze podkreślali, że znaczna część reakcji na sieciowe ogłoszenia była… pozytywna. Użytkownicy pytali, jak dołączyć do Grupy Wagnera oraz wyrażali swoje poparcie dla jednostki.
Ogłoszenia w języku polskim zaskoczyły ekspertów Logically, ale nas zaskakiwać nie powinny. W czerwcu 2022 roku OKO.press informowało o wywiadzie, jakiego na Facebooku udzielił pochodzący z Suwalszczyzny Arnold Pływaczewski, były policjant, a wówczas prorosyjski działacz nacjonalistycznej organizacji Zadrożny Krąg- Dywizja Słowiańska. Pływaczewski rozmawiał z Krzysztofem Tołwińskim, liderem prorosyjskiej organizacji Front, dziś zarejestrowanej jako partia polityczna.
Stwierdził wtedy, że w wojnie rosyjsko-ukraińskiej po stronie Rosji walczy kilkudziesięciu Polaków. Mieli dołączyć do prywatnego, nacjonalistycznego batalionu „Rusicz”.
Z danych niemieckiego wywiadu wynika, że Rusicz to neonazistowska grupa, jedna z dwóch takich grup walczących po stronie Rosji, która na początku kwietnia 2022 roku weszła na terytorium Ukrainy.
Doniesień Pływaczewskiego do tej pory nie udało się oficjalnie potwierdzić. Jednak jego informacje, połączone z aktywnością werbunkową Grupy Wagnera na terenie Polski, mogą wskazywać, że rosyjskie prywatne jednostki wojskowe rzeczywiście rekrutują Polaków.
Świat
Afryka
bunt Prigożina
Grupa Wagnera
Jewgienij Prigożyn
Prigożin
wagnerowcy
wojna
wojna rosyjsko-ukraińska
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze