0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Wtorkowe (19 października 2021) wydarzenia w Parlamencie Europejskim Donald Tusk przedstawił jako pierwszy sukces na drodze do zwycięstwa opozycji z Prawem i Sprawiedliwością. Sukces opozycji i jej wyborców, ale również swój własny.

Jeszcze tydzień temu na Placu Zamkowym Tusk ogłaszał alarm, bo „grupa przebierańców przebranych w sędziowskie togi, na polecenie prezesa rządzącej partii, postanowiła wyprowadzić naszą ojczyznę z UE”. Teraz jednak zmienił ton:

„Dzisiaj byliśmy świadkami zderzenia pisowskiego rządu ze ścianą” - mówił Tusk.

Ta ściana to zgodny chór eurodeputowanych - od liberałów i chadeków po socjalistów i zielonych. Wszyscy oni 19 października 2021 podczas debaty w PE mówili, że PiS i Trybunał Julii Przyłębskiej podważają traktaty unijne. Tę ścianę europejskiego wsparcia dla Polski praworządnej zbudowało osobiste zaangażowanie tysięcy ludzi. Tak przedstawił to Tusk.

Przeczytaj także:

„Znak nadziei”, „pierwszy krok”

„O czym tak naprawdę była ta debata?” - pytał Tusk podczas konferencji prasowej tuż po debacie w PE. I odpowiedział: „O tym, czy rząd PiS jest w stanie zrobić jeden krok w stronę dialogu z Polakami i Europą, żeby odblokować pieniądze dla Polski”.

Tym krokiem wstecz Mateusz Morawiecki nie chwalił się zbyt głośno. Dopiero w odpowiedzi na pytanie Andrzeja Halickiego z Platformy Obywatelskiej premier RP zadeklarował, że Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana.

Niewątpliwie jest to wycofanie się z ważnej zmiany w systemie sądownictwa. Ale co najważniejsze - PiS wycofuje się pod presją obywateli - kilka razy podkreślał Tusk.

Do niedawna Donald Tusk działał niczym trener osobisty Platformy Obywatelskiej. „Nie wygra ten, kto nie wierzy we własne siły, nie wygra partia, która nie bardzo wierzy w sens własnego istnienia” - mówił, przejmując władzę w PO. We wtorek podobnego motywacyjnego tonu użył wobec wyborców opozycji. Grał na nutach optymizmu i nadziei.

„Wasza presja, wasz wysiłek, wasze poświęcenie, czasami wymaga to wyjścia na ulice - to ma sens, nie jesteście bezradni” - mówił. I w podobnym tonie: „Presją, siłą i zdecydowaniem możemy uzyskiwać kolejne efekty”.

Opozycja w końcu skuteczna?

Brak skuteczności to jeden z najczęstszych zarzutów, jakie politycy opozycji słyszą od swoich wyborców. „Ciągle się spotykam z ludźmi, którzy mają jedno hasło: »Kiedy ich w końcu pogonicie?«” – mówił mi niedawno jeden z polityków opozycji.

Z powrotem Donalda Tuska nie tylko wyborcy, ale również politycy opozycji wiążą nadzieję na to, że przełamie impas. Pokaże, że skuteczność nie jest zarezerwowana dla władzy. Może niekoniecznie wygra od razu wybory (których przecież nikt nie ogłosił), ale zrobi COŚ.

Tyle razy PiS miał przekraczać wszelkie granice. I co? I nic. Marsze, wiece, happeningi, protesty jednoosobowe i wielotysięczne, łańcuchy światła i osiem gwiazdek? I nic. Trybunał, który odebrał kobietom prawo do pełnego decydowania o przyszłości? I nic. Kolejne głosowania sejmowe, które wisiały na włosku, bo koalicja rządząca w posadach drży? I nic.

Mówiąc „nie jesteście bezradni”, Tusk odwołał się do poczucia zniechęcenia, które ogarnia wiele osób od lat wychodzących na ulice. I zapewniał, że właśnie dziś mogą czuć satysfakcję. A nawet jeśli nie może być ona pełna, to jednak w końcu coś się udało i należy się z tego cieszyć.

To jak zatknięcie flagi na pierwszym zdobytym przyczółku. I to na polu międzynarodowym, gdzie Prawo i Sprawiedliwość sukcesów nie ma.

Docenić weteranów z ulicznych okopów

Tuż po powrocie Tuska do polskiej polityki, 4 lipca 2021 roku, adwokatka, członkini grupy Wolne Sądy Sylwia Gregorczyk-Abram napisała na Twitterze:

„Jednej rzeczy zabrakło mi w znakomitym wystąpieniu Donalda Tuska. Słowa w stronę społeczeństwa obywatelskiego, które od lat i na ulicy, i w sądach »walczy ze złem bez żadnego ale« ponosząc często ogromne konsekwencje osobiste, finansowe, rodzinne. Cieszymy się, że Pan do nas dołącza”.

„Tusk jest jak oficer, który przyjeżdża na pięknym koniu, w czystym ubraniu, bo nie brał udziału w walkach. A my od sześciu lat jesteśmy w okopach” - mówił mi latem jeden z polityków Platformy Obywatelskiej.

Teraz Tusk dostrzegł tych z okopów. PiS się cofnął „pod gigantyczną presją opinii publicznej, dzięki walce, dzięki presji. I mówię tutaj o wieloletnich staraniach tysięcy Polaków, organizacji pozarządowych. I przede wszystkich o tych ostatnich wielkich manifestacjach sprzed tygodnia w Polsce”.

Docenienie weteranów walki o praworządność to nie jest oczywisty ruch. Jest to bowiem zróżnicowana grupa. Należą do niej sędziwie i prawnicy z Wolnych Sądów. Ale jest tam też KOD i mnóstwo innych mniej lub bardziej sformalizowanych grup tzw. opozycji ulicznej. Partiom opozycyjnym nie zawsze jest po drodze z ich językiem i formami działania.

„Przez sześć lat duża grupa albo wychodziła na protesty, albo solidaryzowała się z protestami. Musimy przyjąć, że ci ludzie są naszymi najbliższymi sojusznikami” - mówi polityk Koalicji Obywatelskiej.

Sukces musi mieć właściciela

„Serdecznie dziękuję” - mówił Tusk do tych, którzy wytrwale walczą o praworządność. Jednak ile razy by nie mówił „wy”, nie przykryje to faktu, że to on ogłosił sukces i cofnięcie się PiS-u. A manifestacje, które sam zwołał, uznał za najważniejsze w osiągnięciu pierwszego sukcesu.

Poza tym to nie tylko zniechęceni obywatele potrzebują sukcesu. Tusk też go potrzebuje. Na razie jego powrót nie przybliżył opozycji do władzy - a wręcz przeciwnie, sondaże wyglądają gorzej. A ludzi ciągnie do tych, którym się udaje.

Pytanie jeszcze, czy faktycznie będzie to sukces. Piotr Buras w „Gazecie Wyborczej” apeluje, żeby nie nabrać się na słowa Morawieckiego. Zwraca uwagę, że to nie Izba Dyscyplinarna, ale brak wykonania dwóch innych wyroków TSUE jest większym problemem. Jeden dotyczy tzw. ustawy kagańcowej, drugi - systemu dyscyplinowania sędziów. W dodatku kolejne groźne zmiany w sądownictwie już są na horyzoncie.

Kto reprezentuje większość

Jedna z najważniejszych politycznych gier pod każdą szerokością geograficzną toczy się o to, kto mówi w imieniu większości. Do tej pory PiS z łatwością przedstawiał siebie jako wyraziciela interesów, emocji i politycznej woli większości społeczeństwa. Ta większość to ludzie, którzy nie jadają ośmiorniczek w drogiej restauracji, cieszą się z 500 plus, nie mieszkają w Sopocie ani w warszawskim Wilanowie.

„W Europie prawie wszyscy dostrzegli, że rząd PiS nie wyraża woli większości Polaków” - mówił Tusk. Lider PO próbuje zarysować nową większość: to ci, którzy chcą Polski w Unii. Podkreśla też, że jest to większość zauważana i uznawana w Europie.

Morawieckiego wsparli w debacie w PE jedynie politycy eurosceptycznych, skrajnie prawicowych partii, którzy w Parlamencie Europejskim stanowią zdecydowaną mniejszość.

Cała wstecz?

Czy ogłoszenie przez Tuska pierwszego sukcesu oznacza, że opozycja, a zwłaszcza Platforma, zrezygnuje z zapewnień, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii? Wątpliwe. Polexit to hasło dla opozycji bardzo atrakcyjne. Odwołuje się do lęku o przyszłość, o styl życia, a nawet do godności (zapracowaliśmy na to) i tożsamości (jesteśmy Europejczykami). A przez to budzi emocje i ma potencjał mobilizacyjny - co pokazały protesty 10 października.

Zapewne więc polexit pozostanie w podręcznym arsenale Tuska do walki z PiS-em. Ale oprócz niego pojawiło się nowe, choć znajome hasło: „Nie rozpaczajcie! Możecie!”.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze