Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska za wzrost zakażeń koronawirusem w szpitalach obwinił personel medyczny, który jego zdaniem jest "nonszalancki", "bagatelizuje procedury", a nawet ich nie zna. Naczelna Izba Lekarska reaguje i wzywa premiera Morawieckiego do wyrzucenia Kraski z rządu
Waldemar Kraska sam jest lekarzem, chirurgiem. Był zastępcą ordynatora Oddziału Chirurgicznego szpitala w Sokołowie Podlaskim, a później rozpoczął karierę polityczną: najpierw w Lidzie Polskich Rodzin, później przeszedł do Prawa i Sprawiedliwości. Z ramienia partii Jarosława Kaczyńskiego od trzech kadencji zasiada w Senacie.
Jego wypowiedź w radiowej "Trójce" w piątek 3 kwietnia 2020 była bardziej godna polityka, niż lekarza - okazało się bowiem, że Kraska o lekarzach ma niezbyt dobre zdanie. Ostatnia ich przewina? Mimo wysiłków rządu, który według Kraski zapewnia pracownikom ochrony zdrowia wszelkie możliwe środki ochrony, lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni zakażają się przez nonszalancję i nieprzestrzeganie procedur.
Ze słów Kraski można było zrozumieć, że w zasadzie lekarze zakażają się rządowi na złość.
Tymczasem zakażenia lekarzy to coraz większy problem w Polsce, a notowany odsetek zakażeń wśród personelu medycznego na tle Europy jest zatrważający.
Według danych przekazanych Polskiej Agencji Prasowej przez Głównego Inspektora Sanitarnego, w Polsce zakażonych koronawirusem jest 461 osób spośród personelu medycznego, co stanowi 17 proc. wszystkich wykrytych przypadków. To jeden z najwyższych odsetków na świecie. W Hiszpanii, która do tej pory była uważana za „rekordzistkę”, w połowie marca personel medyczny stanowił 14 proc. z 40 tys. zakażonych, we Włoszech – 8.5 proc. zakażonych.
Liczba testów dla personelu medycznego ma się wkrótce znacząco poprawić. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiedział na konferencji w sobotę 4 kwietnia, że od zaraz NFZ będzie płacił wszystkim szpitalom za testy wykonane na rzecz swoich pacjentów i pracowników.
Do tego lekarze i pielęgniarki alarmują, że brakuje im środków ochronnych. W OKO.press ostrzegaliśmy, że już w połowie marca brakowało środków ochrony osobistej. Informowaliśmy, że każdy szpital poszukiwał ich, chwytając się wszelkich możliwych sposobów - w grę wchodziło np. szycie masek bez wymaganych atestów, kupowanie masek chirurgicznych, fartuchów, przyłbic po cenach wielokrotnie wyższych niż w lutym czy styczniu.
Również w mediach społecznościowych medycy cały czas apelują o więcej testów i środków ochrony, których - mimo optymistycznych komunikatów rządu - wciąż brakuje.
Waldemar Kraska upatruje jednak innych przyczyn faktu, że coraz większa liczba lekarzy, pielęgniarek i ratowników nie może pracować ze względu na zakażenie.
Pytany w radiowej "Trójce" o przyczyny wysokiej liczby zakażeń w ochronie zdrowia, stwierdził:
"Procedury, które są wprowadzane w polskiej służbie zdrowia, są niestety często bagatelizowane przez pracowników. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo znam swoich kolegów. Oni czasem nie wiedzą, że takie procedury są".
Jak to nie wiedzą? - pytała zdumiona słowami ministra prowadząca Beata Michniewicz.
"To nonszalancja niektórych medyków, szczególnie starszych" - brnął polityk PiS. I dalej powielał obowiązującą linię obozu władzy, że sytuacja z liczbą i dostępnością środków ochrony jest w Polsce wręcz modelowa: "Na pewno środki są zużywane, ale są również na bieżąco uzupełniane" - stwierdził sentencjonalnie Kraska.
Na słowa Kraski zareagowała ostro Naczelna Izba Lekarska. W piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego zażądała dymisji wiceministra i nazwała jego słowa niegodnymi lekarza.
"Tego rodzaju stwierdzenia nie tylko obrażają wszystkich lekarzy, którzy stoją na pierwszej linii walki z koronawirusem, ale także szkodzą interesowi społecznemu, zawierają bowiem niepopartą faktami sugestię, że lekarze i inni pracownicy medyczni przyczyniają się do zakażania swoich pacjentów" - czytamy w oświadczeniu Izby.
I dalej: "Nie do przyjęcia dla samorządu lekarskiego jest sytuacja, w której wysokiej rangi przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia w takich trudnych czasach próby dla systemu ochrony zdrowia formułuje pod adresem lekarzy oraz wszystkich pozostałych profesjonalistów medycznych niczym niepoparte zarzuty niewiedzy, nonszalancji i narażania na szwank zdrowia pacjentów".
Wypowiedź Kraski to nie pierwsze aroganckie słowa wobec pracowników służb publicznych pracujących na pierwszej linii walki z epidemią. Wcześniej popisał się wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł (również lekarz, były minister zdrowia), który wyraził rozczarowanie, że pracownicy socjalni nie chcą pracować bez środków ochronnych.
Rządzący zrzucają na pracowników socjalnych ogrom niechcianych, trudnych zadań związanych z epidemią. Ci nie chcą robić tych rzeczy, które do nich nie należą, w dodatku bez środków ochronnych. "To czas weryfikacji naszych postaw zawodowych i etycznych" - pouczył ich Radziwiłł oraz wyraził "żal i rozczarowanie" ich sprzeciwem.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze