Wyniki analizy prawników Biura RPO pokazują, jak policja systemowo łamała prawa obywateli w czasie protestów, które odbywały się w 2020 roku. Co najmniej 60 proc. zażaleń na zatrzymania sądy uznały za zasadne. Co najmniej, bo sądy dalej rozpatrują te zażalenia
RPO sprawdził po prostu, co stało się z zażaleniami na zatrzymania obywateli od maja do grudnia 2020. Nie każdy zatrzymany je składa - ale rok 2020 był szczególny. Policja zatrzymała wtedy bardzo wielu ludzi, którzy nigdy wcześniej nie mieli takiego doświadczenia za sobą. Szukali więc informacji, jak się zachować w związku z tym, co ich spotkało. A jednocześnie oddolnie organizowali się prawnicy świadczący pomoc prawna. Od prawników ludzie dowiadywali się, że na zatrzymanie mają prawo złożyć do sądu zażalenie. I robili to.
Teraz widać, jakie znaczenie miał podjęty przez nich wysiłek: udało się udokumentować proceder stołecznej policji. Bo to właśnie policja warszawska celowała w represjach wobec protestujących.
“Z udzielonych [RPO przez sądy w Polsce] odpowiedzi wynika, że największa skala zatrzymań miała miejsce we właściwości okręgu Sądu Okręgowego w Warszawie, gdzie do sądów rejonowych wpłynęło 597 zażaleń na zatrzymania, z czego tylko do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia 562 zażalenia. Ze względu na powyższe dane Rzecznik zwrócił się do Prezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia z prośbą o nadesłanie kopii postanowień, w których sądy uwzględniły zażalenia uczestników protestów społecznych na zatrzymanie”.
Zażalenia uwzględniono w 343 przypadkach. W 331 przypadkach sąd uznał, że zatrzymanie było niezasadne, w 136 – że przeprowadzono je w nieprawidłowy sposób, a w 83 – że było nielegalne.
Jest więc czarno na białym, że policja naruszyła prawa obywateli, którzy poszli z tym do sądu, w co najmniej 60 procentach przypadków (to jest stan rozpatrzenia zażaleń na 16 lipca 2021). To jest gigantyczna skala. Teraz niezasadnie zatrzymani mają prawo dochodzić od państwa odszkodowań
W 2020 roku przez Warszawę przetoczyły się trzy wielkie fale demonstracji. Odbywały się one w pandemii. Tymczasem rozporządzeniami na podstawie ustaw covidowych władza zdelegalizowała zgromadzenia – choć mówimy o prawie do zgromadzeń gwarantowanym konstytucyjnie, a więc które można zawiesić tylko w wyjątkowych wypadkach np. stanów nadzwyczajnych.
Ale wtedy rządzący nie mieli interesu, by taki stan wprowadzić - bo do przeprowadzenia były wybory prezydenckie (a tych w trakcie i w dłuższy czas po stanie nadzwyczajnym nie można przeprowadzić, jeśli Konstytucję traktuje się odrobinę serio).
Na protestujących ludzi władza wysłała policję.
W maju protestowali 2020 przedsiębiorcy, którym obostrzenia covidowe i sposób, w jaki je władze wprowadziły, rujnowały interesy.
Latem, po kampanii wyborczej, w której Andrzej Duda zaatakował osoby LGBT, doszło do zamieszek i zatrzymania 48 osób w sprawie Margot (wydarzenia z nocy 7/8 sierpnia 2020).
A po wyroku marionetkowego Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 odbierającego kobietom prawo wyboru w wypadku ciąży z wadą letalną, zaczęły się masowe demonstracje Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Adwokaci i pracownicy Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur zbierali relacje o zatrzymaniach osób przypadkowych, o wyciąganiu ze zgromadzenia ludzi, którzy nie robili nic złego, o brutalnym traktowaniu zatrzymanych. Jedna z zatrzymanych kobiet przekazała przedstawicielom KMPT, że otoczona została przez grupę policjantów. Rzucili ją na ziemię, przyciskali do ziemi i podduszali (zatrzymana mówiła, że było to 4 policjantów). Już po obezwładnieniu usłyszała krzyk jednego z policjantów: „gazem go”. Kiedy odwróciła głowę i funkcjonariusze zorientowali się, że mają do czynienia z młodą dziewczyną, odstąpili od użycia gazu.
Takie traktowanie nie omijało też dziennikarzy, którzy byli brutalnie traktowani oraz zatrzymywani. Policja przyznała sobie prawo do oceny, kto z osób oznaczonych jako PRESS jest naprawdę dziennikarzem, a kto „dziennikarzem z niewłaściwymi poglądami", więc można go traktować jak… obywatela.
Zatrzymani i zatrzymane zwracały uwagę na nieproporcjonalne stosowanie kajdanek (w tym w czasie transportu założone na ręce z tyłu), rozpylanie gazu, czy używanie pałek służbowych, w tym pałek teleskopowych.
Kiedy RPO ustalił, że najwięcej zażaleń na zatrzymania wpłynęło do sądów warszawskich, poprosił po przesłanie mu wszystkich postanowień, jakie w tych sprawach zapadły. A jego prawnicy je zanalizowali.
Teraz RPO Marcin Wiącek pisze: "Orzeczenia te budzą poważny niepokój. Oznaczają bowiem, że podczas ubiegłorocznych działań Policji doszło do licznych naruszeń wolności osobistej, określonej w art. 41 ust. 1 Konstytucji. A takie orzeczenia rodzą konsekwencje w postaci prawa osób zatrzymanych do skutecznego domagania się odszkodowania i zadośćuczynienia za niewątpliwie niesłuszne zatrzymanie".
W piśmie do komendanta głównego Policji Jarosława Szymczyka RPO cytuje co celniejsze postanowienia sądowe w sprawie zatrzymań:
„Doprawdy trudno wytłumaczyć działania funkcjonariuszy Policji, którzy zatrzymując obywateli z powodu stwarzania przez nich, jak twierdzili, bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia z powodu stanu epidemii eskalują to zagrożenie stłaczając ludzi w zamkniętym kręgu uniemożliwiając tym samym zachowanie tzw. dystansu społecznego. Jako nieprawidłowe należy też uznać użycie gazu wobec tak stłoczonych osób.
Z prawa.
Policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną (a więc osobę, co do której zachodzi podejrzenie, że mogła dopuścić się czynu zabronionego, co do której nie wydano postanowienia o przedstawieniu zarzutów), bez polecenia prokuratora, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, a zachodzi obawa ucieczki lub ukrycia się tej osoby albo zatarcia śladów przestępstwa, lub gdy nie można ustalić jej tożsamości albo istnieją przesłanki do przeprowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyśpieszonym.
Jednocześnie stosownie do treści art. 45 § 1 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia Policja ma prawo zatrzymać osobę ujętą na gorącym uczynku popełnienia wykroczenia lub bezpośrednio potem, jeżeli zachodzą podstawy do zastosowania wobec niej postępowania przyspieszonego lub nie można ustalić jej tożsamości.
Policja ma prawo zatrzymywania osób stwarzających w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia.
Zatrzymanie tzw. prewencyjne - określone w art. 15 ust. 1 pkt 3 ustawy o Policji - ma charakter zapobiegający naruszeniu wskazanych w tym przepisie dóbr, a więc życia, zdrowia ludzkiego, a także mienia. Co istotne, nie może być to zagrożenie jedynie hipotetyczne. Powinno być to zagrożenie, które z dużym prawdopodobieństwem, w razie braku reakcji, naruszy określone, zidentyfikowane i zindywidualizowane dobra prawne.
Należy przy tym pamiętać, że zatrzymanie jako środek ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego może być zastosowane tylko wówczas, gdy inne środki okazały się bezcelowe lub nieskuteczne.
To wszystko pisze RPO Marcin Wiącek w piśmie do Komendanta Głównego Policji.
Policja i służby
Protesty
Adam Bodnar
Marcin Wiącek
Rzecznik Praw Obywatelskich
interwencja policji
przemoc
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze