0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: ujęcie z fotopułapkiujęcie z fotopułapki

To może być najsmutniejszy epilog wilczego reportażu, który opublikowaliśmy w weekend (16-17 sierpnia) w OKO.press. Minka, jedna z głównych bohaterek opowieści, wilczyca z Borów Tucholskich, najprawdopodobniej została zabita. Nie możemy podać tego z całą pewnością, bo ciała nie odnaleziono. Wiemy natomiast, że od kilku dni jej obroża telemetryczna nie wysyła żadnego sygnału. Minki nie widać też na fotopułapkach.

Przeczytaj także:

„Złożę w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury” – mówi dr Maciej Szewczyk, badacz wilków z Katedry Ekologii i Zoologii Kręgowców Uniwersytetu Gdańskiego.

Ostatni sygnał: 13 sierpnia

Obroża telemetryczna, jaką Minka miała na szyi, wysyła regularnie sygnał GPS. Dzięki temu można odtwarzać ścieżki wędrówek wilka i sprawdzać, gdzie najczęściej spędza czas. W tych miejscach dr Maciej Szewczyk rozmieścił fotopułapki. Nagrania z wiosny 2025 udostępnił OKO.press.

Widać na nich m.in. Minkę z obrożą:

„Ostatnie logowanie Minki odnotowaliśmy 13 sierpnia o godzinie 19” – mówi dr Szewczyk. "Wilczyca wysłała sygnał z pasa łąk po wschodniej stronie Rezerwatu »Jezioro Udzierz«. Z tego punktu do miejsca, gdzie przebywały szczeniaki Minki jest około 3-4 kilometry.

Większość trasy prowadzi przez łąki, po drodze jest kilka ambon myśliwskich"

– dodaje naukowiec.

Wilczyca z Borów Tucholskich

Minka nosiła obrożę telemetryczną od lata 2024 roku. Wychowała się i założyła swoją rodzinę w Borach Tucholskich.

„Złapała się po ciemku, z niewyraźnego zdjęcia uznaliśmy, że to duży samiec. Dostała trochę za dużą dawkę środka usypiającego. Stąd Minka – od ketaminy, która jest jednym ze składników usypiacza. To jej nie zaszkodziło, a nawet pomogło – chyba niewiele pamięta z całej akcji, bo wciąż wraca w to miejsce, gdzie się złapała. Wilki zazwyczaj zapamiętują je jako niebezpieczne i omijają szerokim łukiem” – mówił w reportażu OKO.press dr Maciej Szewczyk.

Do Minki już po założeniu obroży dołączył partner – charakterystyczny wilk z krótkim ogonem. Wiosną 2025 roku zostali rodzicami.

Wilczycę z rodziną można oglądać na nagraniach z fotopułapki:

Awaria?

Badacze rozważali różne scenariusze, dlaczego Minka zniknęła z radaru — w tym awarię obroży.

„W obroży mamy dwa niezależne moduły – jeden służy do wysyłania namiarów GPS przez sieć komórkową, a drugi, mający osobną baterię, wykorzystywany jest do transmisji radiowej. Emituje stale fale radiowe o określonej częstotliwości. Jako że nie dostawaliśmy żadnego sygnału przez sieć komórkową, pojechałem do lasu z anteną radiową, która powinna złapać sygnał z odległości kilku kilometrów. Nic takiego się nie stało. Zostawiłem antenę koledze, który pracuje we Wdeckim Parku Krajobrazowym i on też nie namierzył sygnału Minki. Dlatego jesteśmy przekonani, że obroża została zniszczona” – relacjonuje dr Szewczyk.

Dodatkowo – jak widać na powyższych nagraniach – wilki można obserwować przez rozmieszczone w lesie fotopułapki. 15 i 16 sierpnia nagrały się na nią szczeniaki i partner Minki. Wilczycy nie widać. „Wcześniej nagrywali się całą rodziną” – mówi naukowiec. „Na nagraniach widać, że po zniknięciu Minki jej partner zatrzymuje się, rozgląda, zawraca – jest wyraźnie zdezorientowany, czegoś szuka” – dodaje.

Schemat znany od lat

Skąd wiadomo, że Minka nie umarła z innych przyczyn albo nie została potrącona przez samochód? Tutaj również odpowiedź przynosi obroża telemetryczna. Jest wyposażona w czujnik, który informuje naukowców o możliwej śmierci wilka, jeśli zwierzę przez kilka godzin nie porusza głową. Obroża Minki nie wysłała takiego sygnału. Po prostu zniknęła.

„W przypadku kilku wilków z obrożami, które zginęły w wypadkach komunikacyjnych, sprzęt nadal działał – nawet w przypadku samca rozjechanego pod Toruniem przez TIR-a” – mówi dr Szewczyk. „Podobnie w przypadku wilka zabitego przez konkurencyjną watahę – informacja o jego śmierci od razu przyszła. Ponadto, na obroży jest metalowa tabliczka z napisem »gdy znajdziesz – zadzwoń« i moim numerem telefonu” – dodaje badacz.

Naukowcy szacują, że do jej zabicia doszło między godz. 19 (kiedy wysłała sygnał ostatni raz) a 01:00 w nocy (kiedy powinna wysłać kolejny sygnał).

„Ten schemat: ostatnie lokalizacje w pobliżu ambony, a potem zniknięcie wilka razem z obrożą, powtarza się po raz kolejny. Stowarzyszenie dla Natury »Wilk« zaobrożowało w ostatnich latach 30 wilków. Jedna trzecia z nich zniknęła. Wilki zostały zastrzelone, ale polujący wiedzą, że obrożę trzeba szybko zniszczyć – dlatego tak trudno jest namierzyć sprawców” – mówi dr Szewczyk. Jak wylicza, jedynie w dwóch przypadkach na szyjach zabitych wilków znaleziono obroże.

Zastrzelony wilk Kosy

Pierwszym z nich był wilk Kosy, zastrzelony we wrześniu 2019 roku w pobliżu Roztoczańskiego Parku Narodowego. Obroża Kosego powiadomiła naukowców, że wilk się nie rusza. Na miejscu badacze znaleźli ciało z raną postrzałową. Poszukiwania sprawcy trwały rok. Zatrzymano w końcu 42-letniego myśliwego z powiatu biłgorajskiego, który nie przyznał się do winy.

W sierpniu 2024 roku opisywaliśmy sprawę wilka Lego, który również żył w Borach Tucholskich. Też miał szczeniaki. To drugi przypadek zastrzelonego wilka, którego obroża nie została zniszczona przez sprawcę. „Myśliwy polował wieczorem, być może nie mógł potem znaleźć ciała” – mówi Maciej Szewczyk. Myśliwy sam zgłosił się na policję i przyznał do winy. Tłumaczył, że pomylił wilka z lisem.

Naukowcy z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży szacują, że rocznie od postrzałów ginie minimum 147 wilków. W rzeczywistości ich liczba jest jednak znacznie większa. „Wykrywalność tego typu zdarzeń jest niewielka, bo wiele zastrzelonych zwierząt jest chowanych, zakopanych czy w inny sposób ukrywanych przez sprawców” – mówił w rozmowie z OKO.press prof. Michał Żmihorski, dyrektor IBS PAN.

Co grozi za zabicie wilka?

„Siedem lat temu przechodnie znaleźli ciało wilka – również niedaleko Jeziora Udzierz, na terenie tego samego koła łowieckiego, co w przypadku Minki – »Łoś« w Skórczu. Rany wskazywały na śmierć po postrzale. Winnego nie znaleziono, śledztwo zostało umorzone” – opowiada badacz wilków.

Wilki są w Polsce gatunkiem objętym ścisłą ochroną, za ich zabicie teoretycznie grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Jeśli zostałaby udowodniona tzw. znaczna szkoda w środowisku, kara może wynieść nawet 8 lat pozbawienia wolności.

Tak surowe wyroki jednak nigdy nie zapadają.

Wyroki w sprawach dotyczących zwierząt (w tym tych, w których oskarżonymi byli myśliwi) sprawdziły w 2017 roku organizacje EKOSTRAŻ i Czarna Owca Pana Kota. W sumie przeanalizowano 46 spraw. Głównie dotyczyły zabicia zwierzęcia domowego albo dzikiego bez posiadania odpowiedniej zgody na odstrzał. 21,5 proc. z nich skończyło się umorzeniem. Ponad 45 proc. wyroków stanowiło pozbawienie wolności w zawieszeniu. Najczęściej myśliwi i kłusownicy są skazywani na karę grzywny.

Myśliwy oskarżony o zabicie wilka Kosego został uniewinniony po czterech latach od śmierci zwierzęcia – wbrew dowodom zebranym przez prokuraturę. Myśliwy, który w sierpniu 2024 roku zabił Lego, wciąż czeka na wyrok. Następna rozprawa odbędzie się 11 września 2025, w Sądzie Rejonowym w Starogardzie Gdańskim.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).

Komentarze