0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.plTomasz Stanczak / Ag...

Podstawowy wynik sondażu brzmi: 37 proc. wszystkich badanych "winę" Tuska dostrzega, a 60 proc. jej nie widzi (szczegóły - dalej, wcześniej - wprowadzenie).

"Wina Tuska", czyli zrzucanie odpowiedzialności za dzisiejsze trudności na rządy PO-PSL, z naciskiem na rolę Donalda Tuska jako premiera (2007-2014), a także przewodniczącego Rady Europejskiej (2014-2019), stanowi jedną z dominujących linii propagandy obozu władzy. Choć Zjednoczona Prawica rządzi coraz dłużej, motyw nie słabnie i wpisuje się w kolejne konteksty, w tym w oskarżenie Niemiec o wrogą Polsce politykę („Tusk jest nadzieją polskiej niewoli i polskiego podporządkowania pod but niemiecki” – mówił w lipcu 2022 Jarosław Kaczyński).

OKO.press analizowało ten przekaz już w tekstach z 2017 roku:

Przeczytaj także:

Linię oskarżeń pielęgnuje w oficjalnych wystąpieniach Mateusz Morawiecki, który często operuje przy tym sfałszowanymi statystykami, żeby udowodnić, że "w czasach naszych poprzedników" nie było np. waloryzacji emerytur, albo nie budowano dróg i mostów, czy dróg lokalnych (co sąd nakazał mu sprostować). Premier wychwala w ten sposób swój rząd, a zarazem podkreśla, że tamte zaniedbania utrudniają mu skuteczną politykę.

Także z TVP ostatnio można było się dowiedzieć, że inflacja 2022 roku to "wina Tuska", co opisaliśmy podając kilkupunktowy przepis na propagandowy materiał w "Wiadomościach".

Kolejne paski TVP Info i wypowiedzi polityczek i polityków rządzącej prawicy są obśmiewane w tysiącach memów, które korzystają ze skojarzeń słowa "wina" z kontekstem katolickiej modlitwy:

Propaganda PiS stała się nawet okazją do prześmiewczej oferty koszulek operujących skojarzeniem z "winem":

Jaki jednak jest efekt tej wojny propagandowej? Ile osób załapuje się na narrację, że to, co złe, trudne i nieudane w dzisiejszej Polsce, po siedmiu latach rządów PiS, jest wciąż "winą Tuska"? Zapytaliśmy o to we wrześniowym sondażu Ipsos wyrażając przekaz propagandowy bez typowej dla mediów PiS przesady, która mogłaby utrudniać odpowiedź pozytywną: "Czy zgadza się Pan/Pani z opinią, że za obecne trudności, jakie przeżywa Polska w znacznym stopniu winę ponoszą poprzednie rządy Donalda Tuska i Ewy Kopacz?". Chcieliśmy w ten sposób wychwycić realny zakres ulegania propagandzie PiS.

Podstawowy wynik sondażu brzmi: 37 proc. "winę" Tuska dostrzega, a 60 proc. jej nie widzi. Odpowiedzi "zdecydowanie" przeważają nad "raczej", co wskazuje na silną polaryzację postaw.

Wina Tuska wykracza poza elektorat PiS. I to jak!

Na pozór rozpowszechnienie "winy Tuska" (37 proc.) i poparcia dla PiS w naszym wrześniowym sondażu (33 proc.) są zbliżone, ale to mylące porównanie, bo na pytanie o winę Tuska odpowiadały wszystkie osoby badane (1009 osób), a preferencje wyborcze podawały tylko te osoby, które zadeklarowały, że wezmą udział w głosowaniu (665 osób, czyli 66 proc. wszystkich).

Innymi słowy, wśród wszystkich 1009 osób badanych wyborcy PiS (222 osoby) stanowili tylko 22 proc., w dodatku uznawali "winę Tuska" tylko w 84 proc.

Kto jeszcze widzi "winę Tuska"? Wśród wszystkich ok. 370 osób badanych (37 proc.), które zgodziły się z taką tezą:

  • wyborców PiS jest 187;
  • wyborców Konfederacji - 15;
  • wyborców innych partii - 14;
  • deklarujących, że będą głosować, ale niezdecydowanych na kogo - 17;
  • deklarujących, że nie będą głosować - aż 136.
Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia, że propagandę PiS "kupują" tylko wyborcy tej partii, ale nie jest to prawda. Jak widać, wśród osób, które widzą winę Tuska wyborcy PiS stanowią tylko połowę!

Drugie tyle, to głównie "nie wyborcy" i w mniejszym stopniu "wyborcy niezdecydowani". To rzesza ludzi, których propaganda PiS może mieć na celu.

Wśród osób deklarujących, że nie wezmą udziału w wyborach (33 proc. wszystkich badanych) "wina Tuska" okazuje się narracją skuteczną: aż 39 proc. osób się z tym zgadza, a tylko 55 proc. mówi nie.

To pokazuje, że polityczne igrzyska pod hasłem "to nie my ponosimy winę za trudności" mogą oddziaływać na osoby mniej zainteresowane polityką. I nawet jeśli nie przekładają się na poparcie PiS, mogą blokować wybór partii opozycyjnych, a zwłaszcza PO (KO).

Osoby, które deklarują udział w wyborach, ale twierdzą, że nie wiedzą, na kogo będą głosować stanowią tylko 4 proc. badanych, ale aż w 40 proc. zgadzają się na "winę Tuska".

Mniejsze łowy możliwe są wśród wyborców Konfederacji i prodemokratycznych partii opozycyjnych.

"Polska Dudy" mniej konsekwentna niż "Polska Trzaskowskiego"

Sprawa ma ewidentnie charakter politycznego sporu, nic więc dziwnego, że różnice odpowiedzi w elektoratach są gigantyczne.

W elektoratach KO i PSL nikt (zero proc.) nie widzi winy Tuska i Kopacz. Odpowiedzi wyborców i wyborczyń PSL, zwykle w połowie drogi między opozycją o zwolennikami obecnej władzy, są tu skrajnie negatywne, co może łączyć się z tym, że za rządami Tuska i Kopacz stała koalicja PO-PSL

Narrację o winie Tuska widzi tylko co ósma osoba w elektoracie Lewicy i - jeszcze mniej - co czternasta w elektoracie Polski 2050, co pokazuje kolejny raz, że w podstawowych sporach politycznych wyborcy Szymona Hołowni nie przyjmują równego dystansu do obu stron duopolu PiS i PO (KO).

Konfederaci stoją w rozkroku, ale tym razem raczej na lewej nodze (56 proc. odpowiedzi "nie") niż prawej (43 proc. "tak").

Wyborczynie i wyborcy PiS w trzech czwartych kupują narrację o "winie" Tuska", co musi być wynikiem niezadowalającym dla propagandystów spod znaku Jacka Kurskiego. Mimo ogromnego natężenia komunikatów zarówno w prorządowych mediach, jak wystąpieniach polityków PiS aż jedna czwarta wyborców PiS winy Tuska nie kupuje: 17 proc. mówi nie, aż 7 proc. (rekordowy odsetek) nie może się zdecydować: winny ten Tusk (i Kopacz) czy niewinny.

W sondażu pytaliśmy też o głosowanie w poprzednich wyborach, m.in. II turze prezydenckich 2020 roku. Zarysowany wtedy podział Polski niemal dokładnie pół na pół chwyta jak się zdaje zasadnicze rozróżnienie ideowo-kulturowe-polityczne w naszym społeczeństwie.

Pokażemy teraz rozkład odpowiedzi na pytanie o "winę Tuska" porównując odsetki odpowiedzi "tak" z odsetkiem głosujących na PiS w kolejnych kategoriach osób badanych.

Można uznać, że zwolennicy "winy Tuska" są potencjalnymi wyborcami PiS, bo mogą rozgrzeszać obecne władze z odpowiedzialności za kryzys. Jest interesujące, na ile ten "antytuskowy potencjał" wykorzystuje władza: im mniejsza różnica w deklaracjach "winy Tuska" i poparciu PiS, tym rezerwy są mniejsze i odwrotnie, im większa różnica, tym potencjalnie więcej ludzi jest "do wzięcia" przez rządzącą prawicę.

Jak widać na wszystkich wykresach poniżej, zależności dla obu zmiennych ("wina Tuska" i "poparcie PiS") są podobne.

Zarówno odsetki osób uznających "winę Tuska", jak i głosujących na PiS rosną wraz z wiekiem i religijnością, zaś spadają wraz z wykształceniem, wielkością miejscowości i zamożnością, ale obie tendencje nie są rozłożone równomiernie. Jak już wiemy, odsetek "winy Tuska" jest w każdej kategorii wyższy niż deklaracje głosowania na PiS, ale różnica między nimi jest czasem niewielka, rzędu 30 czy 40 proc., a czasem ogromna, nawet pięciokrotna.

Młodzi, nawet gdy widzą winę Tuska, nie głosują na PiS

Jak widać na wykresie poniżej, im ludzie starsi, tym chętniej wyznają teorię, że winę za dzisiejsze trudności ponoszą rządy PO-PSL, ale względnie wysoki jest tu także odsetek najmłodszych badanych (18-29 lat). Na szczęście dla opozycji ludzie młodsi w ogromnym stopniu opuścili Kaczyńskiego i nawet gdy "myślą po pisowsku", nie głosują na PiS.

W grupie 18-29 odpowiedzi "wina Tuska" jest ponad pięć razy więcej niż głosów na PiS.

W tej grupie wiekowej poparcie dla PiS wynosi ledwie 8 proc., sporo jest tu konfederatów (15 proc.), ale dominują wyborcy opozycji demokratycznej: KO (24 proc.), Polski 2050 (18 proc.) i Lewicy (17 proc.). Odwrócenie tego trendu przez Kaczyńskiego jest mało prawdopodobne, a jego źródłem - co OKO.press systematycznie przypomina - jest katastrofa wizerunkowa, jaki był wyrok TK z października 2020 zakazujący aborcji nawet w najbardziej dramatycznych sytuacjach. Odzyskanie młodych wymagałoby od PiS odwrócenia postępującej zmiany w kierunku katolickiego konserwatyzmu...

Poparcie dla PiS rośnie wraz z wiekiem liniowo i tak samo rośnie wykorzystanie potencjału anty-tuskowego, osiąga maksimum wśród najstarszych osób: gdzie dwie trzecie antytuskowych, to wyborcy PiS. Tutaj politycy PiS mogą jedynie liczyć na jeszcze większą mobilizację wyborczą.

Skuteczną strategią opozycji byłoby - jak się zdaje - osłabianie PiS tam, gdzie jest słaby: ukazywanie partii Kaczyńskiego jako anachronicznej, co zresztą jest adekwatną oceną. Szczególnie skuteczne byłoby to w wykonaniu opozycji poza PO (KO), bo "omijałoby" to problem z Tuskiem.

Wykształcenie wyższe: "wina Tuska" wyłącznie wśród wyborców PiS

Wśród osób z wykształceniem wyższym niemal wszyscy (86 proc.) zwolennicy "winy Tuska" to wyborcy PiS, co oznacza, że tylko sympatia polityczna może skłonić osobę wykształcona do przyjęcia tej tezy. Stosunkowo duże rezerwy PiS może mieć wśród osób najmniej wykształconych, które deklarują udział w wyborach nieco rzadziej niż pozostałe grupy.

Najbiedniejszych "wina Tuska" powstrzymuje przed poparciem opozycji

Kryterium zamożności jest szczególnie istotne. Ludzie ubożsi, którzy muszą bardziej odczuwać skutki kryzysu stanowią wciąż największy rezerwuar poparcia dla populistów spod znaku PiS: wśród wyborców najuboższych (do 1500 zł dochodu na osobę w rodzinie) wyznawców teorii o "winie Tuska" jest prawie dwa razy więcej niż wyborców PiS (choć jest ich tak dużo). To o tyle istotne, że zmiękcza poczucie frustracji obecną władzą i powstrzymuje przed naturalnym rozwiązaniem, że odczuwane trudności (np. drożyzna) prowadzą do szukania politycznej alternatywy.

Rezerwy PiS wśród coraz zamożniejszych grup spadają, aż do kategorii najzamożniejszych, gdzie "antytuskowców" jest ponad dwa razy więcej niż wyborców PiS. Partia władzy płaci tu zapewne koszty polityki gospodarczej, która utrudnia życie przedsiębiorcom.

Wykorzystanie potencjału "winy Tuska" przez PiS najwyższe jest w mniejszych miejscowościach i na wsi, gdzie potencjał partii opozycyjnych jest mniejszy. W większych miastach tylko połowa "antytuskowców" popiera partię Kaczyńskiego. Oznacza to, że na wsi większe możliwości odebrania wyborców PiS może mieć Polska 2050, zwłaszcza w koalicji z PSL.

Bardzo religijni, bardzo pisowscy

Kategoria religijności (intensywności praktyk, czyli częstość bywania w kościele) ma ogromny wpływ zarówno na poparcie dla "winy Tuska", jak głosowania na PiS. Szczególnie stroma zależność dowodzi, jak istotne znaczenie ma ten wymiar dla polskiego myślenia o sprawach publicznych.

Osoby silniej katolickie są bardziej podatne na mniej lub bardziej wprost propisowski przekaz, jaki dostają w parafiach. Dla osób mniej religijnych (lub wcale) ostentacyjna religijność i prokościelność władzy, włącznie z samym prezesem, zniechęca do partii Kaczyńskiego, nawet jeśli ktoś widzi "winę Tuska".

Sondaż Ipsos dla OKO.press, 6-8 września 2022, badanie telefoniczne (CATI), na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, liczebność próby 1009 osób

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Przeczytaj także:

Komentarze