0:00
0:00

0:00

Główne Wydanie Wiadomości TVP z 8 stycznia:

  • najpierw przyznajemy, że najlepiej nie jest (bo to wie każdy, kto chodzi do sklepu, czyli każdy), ale tylko jednym zdaniem ("Inflacja w Polsce jest najwyższa od 30 lat..."),
  • potem wskazujemy, że gdzie indziej jest gorzej ("... ale i tak w sklepach przy granicy ze Słowacją można spotkać wielu klientów z tego kraju. Ceny w Polsce są wciąż niższe niż na Słowacji..."),
  • ...i jeszcze gorzej ("...chociaż to nie ona ma największy problem z inflacją spośród naszych sąsiadów posługujących się walutą Euro),
  • ...a nawet gorzej ("W przeciwieństwie do Polski, Banki Centralne tych państw nie mogą jednak reagować, bo polityka monetarna dla całej strefy Euro ustalana jest we Frankfurcie"),
  • następnie szukamy winnego poza Polską ("Inflację na całym kontynencie napędzają wzrosty cen paliw i energii. Andrzej Śliwka, wiceminister aktywów państwowych: Aż 59 proc. kosztów składających się na cenę energii elektrycznej wynika wprost z polityki klimatycznej UE"),
  • ...i w Polsce ("Do takiej sytuacji doprowadziły decyzje Unii podejmowane przy udziale Donalda Tuska w latach 2008-2014, które w swoim raporcie wymienia poseł Janusz Kowalski"),
  • odpowiednio nazwać sytuację - "Podatek Tuska uderzył w Polaków",
  • a na koniec wskazać, kto ratuje sytuację ("Rząd PiS obniżył podatki na gaz, prąd i paliwa. Od lutego ma wejść w życie druga edycja tarczy antyinflacyjnej, która obniży ceny benzyny").

Zadanie wykonane.

A teraz rzeczywistość.

Polityka klimatyczna TVP

Według PiS, a więc i TVP, winnym wysokich cen energii ma być unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS). To nie jest nieprawdą. Rzeczywiście handel uprawnieniami wpływa na wysokie ceny energii. Polityka klimatyczna i coraz ambitniejsze cele redukcji emisji powodują, że opieranie systemu energetycznego na węglu będzie coraz droższe i że odczujemy to w naszych portfelach.

Ale gdyby polska transformacja energetyczna nie była dopiero na etapie mętnych zapowiedzi, EU ETS nie byłby dla nas takim problemem.

Już pod koniec 2021 roku rozpędu nabrała rządowa narracja, według której rosnące ceny uprawnień (6 stycznia było to ponad 86 euro za tonę CO2) pogrążają polską gospodarkę, a na systemie najbardziej ucierpi zwykły Kowalski. Padają słowa o pozbawianiu Polski energetycznej suwerenności, zysku dla najbogatszych i stratach dla takich krajów jak nasz. Mówił o tym m.in. minister aktywów państwowych Jacek Sasin, sugerując, że na EU ETS zyskuje jedynie zamożny Zachód.

A to - jak tłumaczyliśmy - zwyczajna bzdura.

Klimat w TVP

W 2020 roku Polska sprzedała najwięcej uprawnień do emisji w Unii, a do budżetu wpłynęło 12 mld zł. W 2021 roku ta kwota była dwukrotnie większa. Samo ministerstwo klimatu w komunikacie sprzed kilku miesięcy chwaliło się, że w ciągu 10 lat zysk przekroczy 100 mld zł. I - co najważniejsze - na całym systemie nie bogaci się Bruksela. Zyski z handlu emisjami wpływają do naszego, polskiego budżetu. Przynajmniej połowa z nich powinna być zainwestowana w zielone technologie, źródła energii czy transport.

Przeczytaj także:

Premier Mateusz Morawiecki proponuje mimo wszystko wycofanie się z systemu EU ETS albo jego reformę. W przedstawionych Komisji Europejskiej propozycjach zawarł m.in. wprowadzenie maksymalnej kwoty oferty na aukcjach uprawnień i wyłączenie dostępu do aukcji dla niektórych instytucji finansowych w pierwszym kwartale każdego roku.

Do rządowej narracji o EU ETS przyłącza się rządowa telewizja. Opisany wyżej materiał to w zasadzie zwieńczenie przekazu z ostatniego miesiąca. Polityka klimatyczna Unii oraz energetyka na przełomie grudnia 2021 i stycznia 2022 roku były jednymi z głównych tematów poruszanych na antenie. Przed Sylwestrem - 28 grudnia - "Wiadomości" TVP chwaliły polski system elektroenergetyczny, który "wsparł Szwecję, kiedy nie wieje wiatr". W materiale pojawiło się twierdzenie, że elektrownie wiatrowe w Szwecji nie działają, więc trzeba kupować energię z Polski. To nieprawda, o czym pisaliśmy w OKO.press.

Szwecja w świąteczne dni nadal produkowała energię z wiatru. Jednocześnie kupiła od Polski kilkanaście tysięcy MWh. Powód? Polska energia była po prostu tańsza. Po Bożym Narodzeniu to my sprowadzaliśmy energię ze Szwecji, ale o tym TVP materiału już nie zrobiło.

3 stycznia w porannym programie Michała Rachonia "Jedziemy" wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba mówił: "Propozycja w Fit for 55 jest taka, by rozszerzyć opłaty klimatyczne także za paliwo, więc to drożyzna jaką proponuje Timmermans. (...) Timmerams proponuje skok na transport, na wszystkie dziedziny życia społecznego, ja myślę, że ktoś tego człowieka w końcu wyrzuci z pracy. Dla nas najważniejsze jest, by chronić polskie rodziny".

Bogdan Pęk i pseudonaukowe teorie

Ale może być jeszcze gorzej. Michał Rachoń do tematu EU ETS wrócił w wieczornym paśmie. W programie "Minęła 20" dopytywał polityków i ekspertów o zawiłości EU ETS. Jednym z zaproszonych specjalistów był były senator, a dziś radny małopolskiego sejmiku, Bogdan Pęk.

Człowiek przy dzisiejszym stanie wiedzy, techniki i technologii nie jest zdolny do realnego wpływu na cykliczne zmiany klimatyczne.

03 stycznia 2022

Sprawdziliśmy

Wpływ człowieka na klimat jest udowodniony naukowo. Tak samo jak to, że możemy ograniczyć postępowanie zmiany klimatu przez redukcję emisji gazów cieplarnianych

"Co innego czyste środowisko, czyste powietrze, bez pyłów i gazów, po tym się dwoma rękami podpisujemy" - ciągnął Bogdan Pęk. "Ale walka z klimatem to utopia, która ma zwasalizować słabsze państwa, a nawet doprowadzić do likwidacji państw narodowych. To przyspieszenie budowy państwa europejskiego, a Polska ma być główną ofiarą. I będzie, jeśli rząd się na to zgodzi" - wyjaśniał swoją teorię. W dalszej części wywiadu, a raczej nieprzerwanej przez Michała Rachonia długiej wypowiedzi, mówił, że ostateczne decyzje należą do premiera Morawieckiego i prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Pęk mówił również z pogardą o Grecie Thunberg, a kwestię katastrofy klimatycznej określił mianem "gretynizmu".

Jego wypowiedzi nie zostały w żaden sposób skontrowane. Widz TVP Info, dla którego ten program jest wiarygodnym źródłem informacji, dostaje więc sygnał: i tak nic ze zmianą klimatu nie możemy zrobić, a polityka klimatyczna to wymysł unijnych polityków i zamach na Polskę.

Co - oczywiście - jest nieprawdą.

99 proc. naukowców jest zgodnych: to człowiek wpływa na klimat

"Wpływ człowieka na klimat jest oczywisty. Świadczą o tym rosnące koncentracje gazów cieplarnianych w atmosferze, dodatnie wymuszanie radiacyjne, obserwowane ocieplenie i zrozumienie systemu klimatycznego" - pisał w 2013 roku Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu przy ONZ (IPCC).

Są też świeższe doniesienia: naukowcy związani z Cornell University w USA zidentyfikowali 88 125 artykułów dotyczących klimatu. Później losowo wybrali 3 tysiące tekstów z tej puli. Okazało się, że tylko cztery z nich były sceptycznie nastawione do zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka.

„Wiedzieliśmy, że opracowania sceptyków klimatycznych były znikomo małe, jeśli chodzi o ich występowanie, ale sądziliśmy, że pośród głównej puli analizowanych artykułów wciąż musi być ich więcej" - komentował Mark Lynas, jeden z autorów badania.

Analiza została opublikowana w czasopiśmie "Environmental Research Letters" z konkluzją, że aż 99,9 proc. naukowców zgadza się w kwestii wpływu człowieka na klimat. Z poprzednich takich badań - analizy artykułów z lat 1991-2012 - wynikało, że zgodność panuje wśród 97 proc. naukowców.

Coraz większe emisje

Z danych zebranych przez amerykańską rządową jednostkę Carbon Dioxide Information Analysis Center wynika, że nagły wzrost emisji CO2 przyspieszył po 1850 roku.

Zmiany emisji dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych w okresie 1751-2012 (czarna linia); źródło: CDIAC. Niebieska linia przedstawia funkcję wykładniczą, rosnącą w tempie 2,8% rocznie (czyli podwajającą się w ciągu 25 lat). Grafika: Nauka o Klimacie, źródło

"Po 50 latach emisje są czterokrotnie większe niż na początku, po 75 latach 8-krotnie większe, a po 100 latach 16-krotnie większe. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza wyemitowaliśmy tyle dwutlenku węgla, co od początku Rewolucji Przemysłowej do lat 80. XX wieku. A ściślej, w ciągu 27 lat od 1986 do 2012 roku wyemitowaliśmy więcej CO2, niż od 1751 do 1985 roku" - pisze Marcin Popkiewicz w artykule na specjalistycznym portalu "Nauka o Klimacie".

Im więcej paliw kopalnych wykorzystujemy, im bardziej rozwija się przemysł, rolnictwo, transport, im więcej lądu zajmują i wykorzystują ludzie - tym wyższe są emisje.

Ludzkie emisje CO2 wynoszą około 30 mld ton rocznie. Dla porównania: wulkany emitują rocznie 0,3 mld ton.

Cykliczne zmiany

A co z "cyklicznością", o której mówi Bogdan Pęk?

To argument, który bardzo często pojawia się w "denialistycznych" teoriach i sugeruje, że klimat sam się zmienia. Według osób takich jak Bogdan Pęk jest to naturalne zjawisko, na które człowiek nie ma wpływu. I o ile rzeczywiście klimat zawsze się zmieniał, to człowiek te zmiany znacząco przyspieszył. Mówił o tym klimatolog Piotr Florek w rozmowie z OKO.press.

"Cały trzeci rozdział [najnowszego, z 2021] raportu IPCC poświęcony jest analizie wpływu czynników naturalnych i tych związanych z ludzką działalnością na klimat. W przypadku zmian temperatury, gdzie ten wpływ najłatwiej zmierzyć, efekty tej »cykliczności« (a tak naprawdę wewnętrznej zmienności systemu klimatycznego która niekoniecznie musi być rzeczywiście cykliczna), jest oszacowany w przedziale -0,2°C do +0,2°C globalnie w ciągu ostatnich 150 lat. Wpływ wahań aktywności słonecznej i erupcji wulkanów to zaledwie plus-minus 0,1°C. Wpływ wszystkich czynników związanych z człowiekiem, a więc przede wszystkim gazów cieplarnianych, częściowo kompensowanych chłodzącym wpływem drobnych cząstek zanieczyszczeń powietrza, tzw. aerozoli, to około 1,1 stopnia" - mówił ekspert.

Dodał, że człowiek w ostatnim czasie miał dominujący wpływ na klimat. Jest to jeden z powodów dla których niektórzy geolodzy chcą wydzielić z czwartorzędu nową epokę geologiczną: antropocen.

EU ETS nie pomogą ograniczyć emisji?

Bogdan Pęk w programie Rachonia miał również opinię dotyczącą samego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Sam system EU ETS nazwał "skokiem na kasę i na suwerenność" oraz prognozował, że doprowadzi do gwałtownego "zbiednienia społeczeństwa". "Zacznijmy myśleć po ludzku i kierować się logiką" - grzmiał na antenie. Dla dopełnienia przekazu w "Minęła 20" obok wywiadu przewijały się obrazki z kopalni węgla kamiennego.

Nie ma gwarancji, że [system EU ETS] spowoduje gwałtowne ograniczenie emisji

Minęła 20, TVP Info ,03 stycznia 2022

Sprawdziliśmy

Mimo że system ma swoje wady, jest jedyną metodą ograniczania emisji CO2

"Od czasu wprowadzenia EU ETS w 2005 roku emisje zmniejszyły się o 42,8 proc. w objętych nim najważniejszych sektorach: wytwarzanie energii elektrycznej i cieplnej oraz energochłonne instalacje przemysłowe" - podaje Komisja Europejska w oficjalnym komunikacie z lipca 2021. KE informuje również, że większość redukcji miała do tej pory miejsce w sektorze energetycznym.

I tak - system handlu uprawnieniami do emisji ma swoje wady. Obejmuje najbardziej emisyjne przedsiębiorstwa: m.in. elektrownie, rafinerie, huty stali. W sumie to ponad 11 tys. elektrowni i fabryk w 27 państwach UE, a także Islandii, Liechtensteinie i Norwegii. Jednocześnie inne branże - jak na przykład producenci samochodów - nie płacą w ogóle, co budzi sprzeciw branż objętych systemem. Zwracał na to uwagę m.in. portal Energetyka24.

Rozszerzenie opłat również na inne sektory (w tym transport morski, lądowy i budownictwo) jest jednym z pomysłów pakietu Fit for 55.

Mimo tego EU ETS jest jedynym działającym systemem, który może zmusić przedsiębiorstwa do zielonej transformacji i ograniczenia emisji. "ETS jak demokracja – ma wiele niedoskonałości, ale trudno o lepszy mechanizm wspierający redukcję emisji w sposób efektywny kosztowo. W Polsce wysokie ceny CO2 budzą ogromny lęk, bo faktycznie zmuszają do działania sektory, które od lat znajdowały się w stagnacji. Z drugiej strony technologiczny dryf w energetyce, ciepłownictwie i przemyśle nie jest dłużej możliwy. Polska szybko traci konkurencyjność i bez obniżenia emisyjności nasza gospodarka może wpaść w spiralę wielkich kosztów" - pisał Tobiasz Adamczewski z Forum Energii w swojej analizie.

„Podatek Tuska"

W nowym roku temat polityki klimatycznej i EU ETS w TVP rozwijał się. I tak wreszcie udało się dojść do "podatku Tuska": "Podwyżki cen gazu i energii stawiają pod znakiem zapytania przyszłość polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Coraz więcej polityków i ekspertów domaga się rewizji i krytykuje plany zaostrzenia. Wskazują, że ludzie płacą cenę za ideologiczne ambicje Europejskiej Partii Ludowej, na której czele stoi Donald Tusk. Dlatego publicyści już mówią o »podatku Tuska« który drenuje nasze kieszenie" - w ten sposób Danuta Holecka w wieczornym wydaniu Wiadomości 6 stycznia zapowiedziała kolejny materiał o polityce klimatycznej.

O tym, że EU ETS nie działa jak podatki, pisaliśmy już w OKO.press. Uprawnienia do emisji kupuje się na giełdach energii lub dostaje zupełnie za darmo. Jeśli państwo ma ich w nadmiarze, może je też sprzedać. Tak podatki zwyczajnie nie działają. Argument o winie Tuska to już z kolei klasyk w wykonaniu TVP. Trzeba jednak zaznaczyć, że Donald Tusk nie zajmował się przygotowaniem planu Fit for 55, czyli pakietu klimatycznych dyrektyw.

TVP szuka winy w OZE

Z materiału Damiana Diaza (6 stycznia) dowiadujemy się też, że wysokie ceny energii to nie tylko wina systemu handlu emisjami, ale również niestałości odnawialnych źródeł energii, na które "Komisja Europejska postawiła jeszcze zanim wypracowano technologie ich magazynowania". Problem w tym, że tych technologii nadal nie ma. Gdybyśmy z rozwojem elektrowni wiatrowych i farm słonecznych czekali do momentu stworzenia skutecznych magazynów energii, nie mielibyśmy żadnego wiatraka czy panelu fotowoltaicznego. A OZE już teraz stanowią w Polsce ważne źródło energii. 6 stycznia 2021 roku aż 17,8 proc. naszej energii było generowane przez elektrownie wiatrowe.

W dalszej części materiału TVP informuje, że studenci i absolwenci Uniwersytetu Technicznego w Delft z Holandii protestują przeciwko nadaniu tytułu honoris causa Fransowi Timmermansowi. Wiceszef KE jest odpowiedzialny za politykę klimatyczną UE. Pod petycją w tej sprawie podpisało się 15 tys. osób. Choć - jak przyznaje samo TVP Info na swojej stronie internetowej - część z nich jest anonimowa.

„Bolesna" polityka klimatyczna

Damian Diaz nie zapomina również o przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Przypomina jej słowa, że obcięcie emisji wymaga poświęceń.

"Taką bolesną dla Europejczyków politykę realizuje KE, zdominowana przez Partię Ludową, którą kieruje Donald Tusk" - wyrokuje głos z offu. W materiale pojawiły się też wypowiedzi ekspertów TVP. "Fit for 55 to podatek Tuska dla całej Europy. On się pod tym podpisał i podpisuje do tej pory" - ogłosił redaktor naczelny Agencji Informacyjnej i komentator TVP Miłosz Manasterski. "W 2014 roku Tusk zgodził się na podwyżki energii z opóźnionym zapłonem" - mówi z kolei poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski. Swoją wypowiedź kończy tradycyjnym powiedzeniem: "wina Tuska".

TVP doszukuje się winy Tuska za wysokie ceny gazu i energii również w długoterminowym kontakcie z Gazpromem na dostawy gazu. Problem w tym, że umowę z rosyjskim dostawcą podpisaliśmy w 1996 roku, kiedy Donald Tusk nie był jeszcze nawet senatorem. Umowa była kilkukrotnie aneksowana, a PGNiG ogłosił, że zostanie zakończona w 2022 roku.

„Rachunki za gaz rosną, bo rosną ceny po jakiej kupują go importerzy – czyli w tym przypadku PGNiG. Spółka korzysta zarówno z Towarowej Giełdy Energii, jak i z kontraktów długoterminowych. Ma wciąż wieloletni kontrakt z rosyjskim Gazpromem, ale jego szczegóły są tajne. Wiemy jednak, że te ceny, mimo że są indeksowane do giełdy, wciąż są znacznie niższe i bardziej stabilne”

– wyjaśniał w rozmowie z OKO.press Bernard Swoczyna, specjalista od energetyki w organizacji WWF.

Jedno jest pewne: dyskusja o polityce klimatycznej i drastycznych podwyżkach cen gazu i prądu nie zakończy się szybko. Winę za obecną sytuację ponoszą wszystkie rządy, które nie zdecydowały się odpowiednio wcześniej na stopniowe odchodzenie od węgla. Opierając nasz system na OZE i energii atomowej, Polska nie musiałaby płacić za uprawnienia do emisji. Nie musiałaby też w popłochu szukać rozwiązań, jak, zgodnie z ambicjami UE, osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku.

Tymczasem elektrownia jądrowa to wciąż plany na papierze, fotowoltaika przestaje się opłacać, a węgiel odpowiada za ok. 70 proc. produkcji energii. Rozwiązaniem problemu wysokich cen energii jest tylko szybkie działanie - nie doszukiwanie się winy w Donaldzie Tusku i zaprzeczanie naukowym faktom.

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze