0:000:00

0:00

Prawicowe media i politycy PiS nie ustają w wysiłkach, by zdyskredytować lipcowe protesty, które - jak to ujęła premier Szydło - zagrażają interesom "zwykłych Polaków". Spisek elit krajowych i zagranicznych zagraża polskiej suwerenności, utożsamianej z władzą PiS.

Na tej samej fali środowiska skrajnie prawicowe sięgają po teorie spiskowe przywołując postać Georga Sorosa. Jeden z najbogatszych ludzi świata, Żyd z Węgier, który startując od zera dorobił się ogromnego majątku na spekulacjach giełdowych w USA, a obecnie prowadzi działalność filantropijną i angażuje się we wspieranie sił demokratycznych na całym świecie, ma - jako "zagraniczna finansjera" - finansować polską rewoltę i wspierać "totalną opozycję".

24 lipca 2017 roku ONR zaapelował do premier Szydło o wprowadzenie "docelowo prawnego zakazu finansowania organizacji pozarządowych ze środków będących częścią kapitału zagranicznego, w szczególności z aktywów znanego miliardera Georga Sorosa".

Rzecznik ONR dodał dla jasności: "My mówimy - NIE dla Majdanu w Polsce. Mówimy precz z Sorosem w Polsce i jego interesami".

25 lipca 2017 roku koalicja ugrupowań nacjonalistycznych: Ruch Narodowy, Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, zapowiedziała manifestację 26 lipca pod hasłem: "Tusk, Timmermans, Soros - ręce precz od Polski".

W zaproszeniu na manifestację można przeczytać: "Kryzys polityczny w naszym kraju, spowodowany sporem o reformę sądownictwa, sprowokował wrogów suwerenności Polski do ataku. Głos zabrali znani z niechęci do naszego państwa unijni komisarze. Polityczną interwencję podjął Donald Tusk - człowiek, który porzucił funkcję premiera Polski na rzecz ogromnej pensji marionetkowego przewodniczącego Rady Europejskiej. Swoje fundacje uruchomił George Soros, przedstawiciel kosmopolitycznej finansjery, globalista, znany z atakowania suwerennych narodów na całym świecie. [...]

Dosyć wspierania i zewnętrznego finansowania antypolskiej dywersji w naszym kraju!".

W sieci krąży też petycja do premier Szydło i prezydenta Dudy: "zdelegalizować w Polsce działalność wszystkich fundacji G. Sorosa (np. Refugees Welcome Polska, Hejt Stop, Fundacja Batorego) jako (...) zagrażających fundamentom polskiej tradycji, kultury, historii oraz chrześcijańskiej tożsamości narodowej. "

Podpisało ją - do 26 lipca - 50, 7 tys. osób. Zachęca do tego m.in. "Tygodnik Solidarność".

PiS i jego media przygotowały grunt

O konieczności wprowadzenia prawnej kontroli finansowania "niezależnych" (użył cudzysłowu) ngo-sów twittował 22 lipca 2017 roku poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.

Portal niezalezna.pl sprawdzał, kto finansuje "antyrządowe protesty". Chodziło im o organizowane przez Akcję Demokrację - pomysłodawców "Łańcucha Światła" - apartyjne manifestacje w obronie niezależnych sądów.

Wiadomości TVP wykryły scenarzystę protestów - Bartosza Kramka, szefa Rady Fundacji "Otwarty Dialog", który na swoim FB zamieścił publicystyczny wpis "Niech państwo stanie: wyłączmy rząd". TVP znaną "metodą strzałek" pokazało nieznanego szerzej Kramka jako demiurga rewolty. Oczywiście okazało się, że jest powiązany z Sorosem, na co wskazuje zdjęcie, na którym miliarder stoi obok żony Kramka.

Przeczytaj także:

Soros, czyli wróg nr 1

Założona przez Sorosa w 1979 roku fundacja Open Society jest dziś największym światowym darczyńcą. Wspiera prodemokratyczne, prawnoczłowiecze i strażnicze organizacje na całym świecie. Fundacje, jakie stworzył Soros ujawniają też korupcję w krajach bogatych w ropę, wspierają walkę z nędzą i uzależnieniem od narkotyków od Haiti po amerykańskie Baltimore, walkę z AIDS, gruźlicą i malarią.

Po upadku komunizmu Soros wspomógł prodemokratyczne organizacje m.in.: w Polsce, Rumunii, na Węgrzech, w Estonii, Gruzji i Rosji. Gdy w tych krajach załamują się zasady demokracji liberalnej Soros staje się niewygodny. W Rosji doszło do tego, że w 2012 roku Putin wysłał za miliarderem list gończy, oskarżając go o finansowy atak na rosyjską giełdę. Jednocześnie wprowadzono ustawę, która zobowiązuje każdą fundację dotowaną ze źródeł zagranicznych, do rejestrowania się jako „agent obcego państwa”.

Soros, na przełomie lat 40. i 50. student Karla Poppera, przenikliwego analityka "społeczeństwa otwartego i zamkniętego" nie kryje swoich poglądów. Krytykuje m.in. Kaczyńskiego i Orbána za "podsycanie etnicznego i religijnego wykluczania dla podtrzymania swej władzy" oraz "rozsadzanie Europy - tak jak Putin, tyle, że od środka".

Jak pisze w "Polityce" Andrzej Lubowski, Soros był tak szczodry w stosunku do dysydentów w upadającym Związku Sowieckim, że w rosyjskim powstał czasownik sorosovat, co znaczy (z grubsza) występować o grant, podobnie jak kserować oznacza kopiować, niezależnie od tego, jakiego sprzętu się używa. W 1993 roku jego dary dla poturbowanej Rosji wyniosły więcej niż pomoc większości rządów bogatych krajów Zachodu.

Wirus "obcej agentury"

Schemat rosyjski rozlał się na inne państwa, które zaczęły odchodzić od demokracji liberalnej. Soros stał się wrogiem publicznym węgierskiej partii Fidesz, Wiktora Orbána. Podczas antyrządowych protestów w Rumunii w lutym 2017 roku prawica oskarżyła Sorosa o to, że opłaca manifestujących, media podawały nawet stawki za dorosłego, dziecko oraz ... psa. Sarkastycznie odnosili się do tych zarzutów sami demonstranci: "Wujku Sorosu, czy nie łatwiej byłoby kupić PSD [rządzącą partię] i ją zamknąć?".

Również w Polsce postać Sorosa jest - nie pierwszy raz - wykorzystywana do napędzana zbiorowych fantazji.

Kampania szkalująca Sorosa młynem na wodę PiS?

Atak na organizacje pozarządowe to jeden z pierwszych frontów, które PiS otworzyło po wygranych w październiku 2015 roku wyborach. W mediach prorządowych trwa kampania szkalująca niewygodne organizacje.

Wykorzystując system publicznych dotacji - często wbrew regulaminom - rząd PiS odbiera pieniądze "obcym ideowo" organizacjom. Ofiarą padły m.in.:

  • Centrum Praw Kobiet - organizacja wspierająca kobiety doświadczające przemocy;
  • Fundacja Autonomia - organizująca warsztaty antyprzemocowe;
  • Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy "Niebieska Linia";
  • Fundacja im. Roberta Schumana.

Walka toczy się też o język. PiS podzielił NGO'sy na lewicowo-liberalne, które do tej pory - ze względu na rzekome wpływy i układy - działały prężnie, oraz te niedowartościowane - narodowe i katolickie, które pozostawały na marginesie polskiego życia społecznego. Pod hasłem sprawiedliwszej dystrybucji środków PiS stworzył projekt ustawy o Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Rządowa agencja ma przejąć kontrolę nad pieniędzmi dla trzeciego sektora. PiS próbował przepchnąć ustawę jeszcze przed wakacjami, ale zamach na sądy miał priorytet.

Sam Soros pojawił się już w debacie publicznej podczas próby przejęcia przez rząd tzw. funduszy norweskich na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Gra idzie o duże pieniądze - 809 mln euro na lata 2016-2021, z czego 15 proc. przeznaczonych na społeczeństwo obywatelskie.

Zdemonizowana postać Sorosa miała podważać wiarygodność Fundacji im. Stefana Batorego, której był jednym z założycieli - operatora tych funduszy. Prawicowe media i politycy PiS oburzali się, że pieniądze norweskie idą na projekty, które "godzą w polską tradycję". Przytaczali działania organizacji wspierających prawa LGBTI, kobiety w walce o bezpieczną i legalną aborcję oraz inicjatywy walczące o świeckie państwo.

Czy Polska pójdzie drogą Orbána?

Ruchy PiS do złudzenia przypominają pierwszą fazę scenariusza zrealizowanego do końca przez Wiktora Orbána. Wiosną 2014 roku, po uzyskaniu większości kwalifikowanej i wygraniu wyborów samorządowych, Fidesz zaatakował sposób rozdzielania funduszy norweskich na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Orbán zarzucił niezależnym operatorom, że wspierają partie opozycyjne.

"Gdy patrzę na organizacje pozarządowe aktywne na forum życia publicznego, widzę opłacanych przez obcokrajowców aktywistów" - mówił.

W 2014 roku rozpoczęły się represje. Przeprowadzono brutalne i bezprawne „audyty” kilkudziesięciu organizacji pozarządowych, policyjne naloty, konfiskatę komputerów, przedłużające się dochodzenia.

Próbę przejęcia przez Orbána milionów z tzw. funduszy norweskich zablokował rząd Norwegii. Zamroził środki na inne programy, aż w końcu Węgry uległy, a norweski rząd zaostrzył regulacje. W kolejnej transzy operator na Węgrzech w ramach otwartego przetargu będzie kontraktowany przez jednostkę unijną – Biuro Mechanizmu Finansowego (FMO) w Brukseli. Sposób wyboru będzie przedmiotem negocjacji bilateralnych.

Orbán poszedł dalej. Pomimo wielotysięcznych obywatelskich protestów, węgierski parlament przyjął w czerwcu 2017 tzw. Lex NGO.

Organizacje, które otrzymują wsparcie finansowe ze źródeł zagranicznych powyżej 7,2 miliona forintów (ok. 100 tys. zł) rocznie, są zobowiązane do zarejestrowania się jako „finansowane z zagranicy”, a przez to objęte surowszym reżimem kontroli finansowej i możliwych sankcji.

Wbrew potężnym protestom na Węgrzech i całym świecie, przyjęto też ustawę przeciwko CEU, renomowanemu Uniwersytetowi Środkowoeuropejskiemu ufundowanemu przez Sorosa. W czerwcu 2017 roku na ulicach węgierskich miast pojawiły się plakaty z twarzą Sorosa opatrzone napisem: "Nie pozwólmy, by Soros śmiał się ostatni" (patrz - zdjęcie).

Federacja Węgierskich Gmin Żydowskich zwróciła uwagę, że choć kampania rządu nie jest "otwarcie antysemicka", sprzyja powstawaniu antysemickich emocji. Czemu Orban zaprzeczył.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze