0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja GazetaBartosz Banka / Agen...

OKO.press sprawdza jak w dobie kryzysu radzą sobie małe firmy. Na jaką pomoc od państwa liczą, a jaką rzeczywiście dostają od państwa. Czy udaje się im utrzymać personel i czy poradzą sobie jak epidemia się już zakończy.

Rozmawiamy z właścicielką niedużej restauracji w Warszawie Karoliną Miśkiewicz*.

Sławomir Zagórski, OKO.press: Prowadzisz niewielką, ale bardzo smaczną restaurację w dobrym punkcie w Warszawie. Na ile uderzyła Cię obecna sytuacja?

Karolina Miśkiewicz*: Bardzo mocno. Nie wiem czy w ogóle przeżyjemy ten kryzys, czy się z niego podniesiemy. Jeśli chodzi o gastronomię, to tak naprawdę w ogóle nie widzę dziś światła w tunelu.

Jeżeli przez najbliższe tygodnie, a może nawet miesiące, będziemy musieli chodzić z maskami, to nawet jak się otworzą restauracje, nie wiem, jak ludzie w maskach mają do nich przyjść i zjeść.

Można będzie przynajmniej gotować sporo na wynos, co wciąż oferują niektóre punkty.

To nas nie uratuje. Prowadzę kuchnię polską z elementami kuchni międzynarodowej. Niektóre z naszych dań można naturalnie zapakować i zjeść po odgrzaniu w domu, ale wiele się do tego nie nadaje. Nie wyobrażam sobie np. jedzenia krewetek, które zaniesiesz sobie w pudełeczku do domu. Krewetki są dobre jak podajesz je tu i teraz, a jeśli odczekasz, to potem jesz gumę.

Co innego lunch. Odbierasz go i jesz za chwilę, ale z porządnymi obiadowymi daniami tak się nie da. Muszą być świeże, gorące, ładnie podane, a nie wtłoczone do pudełka.

Naprawdę nie wiem, jak to będzie dalej.

Ilu masz pracowników?

Czterech. 2 pełne etaty, jedna połówka, jedna osoba na umowę zlecenie. No i ja z mężem. Razem 6 osób.

Przeczytaj także:

Jesteś w stanie utrzymać personel?

Na razie próbujemy walczyć. Pracujemy co któryś dzień. Gotujemy właśnie niewiele dań na wynos. Pomagaliśmy też w ten sposób lekarzom.

Część twoich pracowników to Ukraińcy?

Tak, bo Polacy nie mają czasu pracować.

To chyba dodatkowy problem w czasie epidemii? Bo jeżeli oni w Polsce nie dostaną pensji, to albo muszą znaleźć błyskawicznie inną pracę, albo wracać do siebie.

Dwie dziewczyny wróciły na Ukrainę, na takiej zasadzie, że wezmą urlopy. A jedna osoba wciąż pracuje, ale jest tak mało pracy, że ona sama się ze wszystkim wyrabia.

Czekam na tarczę. A de facto czekam, aż księgowa pomoże mi wypełnić te wszystkie dokumenty. Jeśli moi pracownicy dostaną postojowe, to będzie OK. Nie ukrywam, że ja też czekam na to postojowe, bo przecież też jestem zatrudniona.

My zostaliśmy nagle zupełnie odcięci od dopływu gotówki. Ale tak absolutnie.

Pewnie znasz takie opowieści, że jak masz biznes, to trzeba się różnych rzeczy spodziewać. Teoria teorią, a praktyka praktyką. W Polsce jest wiele biznesów, że pracujesz i pracujesz, ale niczego nie odkładasz na konto.

Wielu osobom wydaje się, że kto jak kto, ale właściciel nawet niewielkiego interesu, ma pieniądze.

Posłuchaj, to wszystko stanęło na głowie. To wynajmowanie lokali, te czynsze. Do pewnego stopnia to my sami jako osoby prowadzące działalność nakręcamy taką spiralę. Bo każdemu się wydaje, że ma świetny pomysł na biznes. I jak się pojawia jakiś interesujący lokal w Warszawie, każdy szasta kwotą na czynsz. Bo cóż to za problem? Wszyscy zarabiają, to dlaczego ja mam nie zarobić?

Twój lokal należy do miasta?

Tak. Brałam udział w przetargu. Wygrałam go, bo zgodziłam się na taki czynsz.

Mój lokal ma 86 metrów. Musiałam naturalnie włożyć sporo pieniędzy w remont, w wyposażenie. Jeśli splajtuję, nigdy tych pieniędzy nie odzyskam.

W tej chwili za czynsz i media płacę ok. 10 500 – 10 700 zł miesięcznie. Do tego dochodzą pensje, ZUS-y, opłata za odtwarzanie muzyki, ubezpieczenie lokalu. Ubezpieczam także pracowników. To nie jest duża kwota – 104 zł miesięcznie, ale to też trzeba zapłacić.

Jakie więc masz stałe miesięczne koszty?

Ok. 40 tys.

I teraz wyobraź sobie, że nie masz prawie żadnego przychodu, a musisz skądś wziąć te 40 tys. No możesz nie płacić pensji sobie, ale z czegoś też musisz żyć. Musisz spłacać raty za samochód, który jest w leasingu.

Ile z tych 40 tys. stanowią ZUS-y?

Mój i męża to ok. 2,5 tys. Pracowników ponad 2,6 tys. zł.

Płacisz pełny ZUS pracownikom?

Chyba żartujesz. Nikt w gastronomii tego robi. Gdybyśmy mieli wykazywać, ile naprawdę pracownicy zarabiają, już dawno byśmy zamknęli restaurację.

Czyli uczciwe prowadzenie interesu nie wchodzi w grę?

Wchodzi, ale ja takich małych przedsiębiorców nie znam.

Myślisz, że nie wolałabym robić wszystkiego „na prawo”?

Kiedyś uparłam się i przez 5 lat pracowałam wbijając naprawdę każdą sprzedaną butelkę Coli. I co? Prawie doprowadziłam firmę do upadku.

Prowadzę działalność równo 30 lat. I czuję, że cały czas jest nagonka na osoby prowadzące działalność. To się w ogóle nie zmieniło od czasów komuny. Stale mówi się co pracownik może, w jaki sposób jest oszukiwany przez pracodawcę. Nie słyszałam natomiast, żeby się mówiło o tym, w jaki sposób pracodawcy są oszukiwani przez pracowników.

Pamiętam różne Twoje opowieści np. o jednej butelce wódki pitej przez cały wieczór w knajpie, podczas gdy kolejne butelki podmienia nieuczciwy barman.

Niestety, w tej branży jest wiele nieuczciwości.

Staram się jak najlepiej traktować personel, do wielu z nich się bardzo przywiązuję, ale coraz rzadziej angażuję się emocjonalnie. Tyle razy dostałam już po głowie.

Karolina, na co teraz liczysz w związku z tarczą?

Na to, że będę mogła przez 3 miesiące nie płacić czynszu ani ZUS-u i że dostaniemy postojowe. Ale cały czas są tak rozbieżne informacje, że nie wiem, czy po 3 miesiącach nie będę jednak musiała zwracać tego ZUS-u i wtedy naprawdę ogłosimy plajtę.

Na co jeszcze liczę?

Że będzie możliwość zweryfikowania czynszów. Napiszę zresztą w tej kwestii do prezydenta Trzaskowskiego. Bo ja nie twierdzę, że chcę mieć lokal za darmo. Ale jeżeli będę mogła np. wynegocjować obniżkę czynszu np. o 50 proc. – chociażby na kilkanaście miesięcy - to jakoś tam przetrwam, bardzo bym chciała. Natomiast jeżeli nikt nie wyrazi na to zgody, to i tak chyba zamknę interes.

Polska będzie działać na pół gwizdka do czasu wynalezienia szczepionki, wyprodukowania jej i zaszczepienia większości obywateli. To – zdaniem ministra Szumowskiego – nastąpi za ok. 2 lata. Nie wierzę, że normalny ruch, jaki był np. rok temu w lecie, wróci za 2-3 miesiące.

Każdy czynsz jest do zapłacenia, byle by tylko był odpowiedni ruch. Ale jego po prostu nie będzie.

Jakiej pomocy chciałabyś od państwa? Co wydawałoby Ci się adekwatne w tej sytuacji?

Przede wszystkim chodzi o wspomniany czynsz. To absolutna podstawa.

A z innych spraw zupełnie nie rozumiem, dlaczego, my z racji tego, że prowadzimy działalność gospodarczą, mamy całkiem inną stawkę za prąd.

W tej chwili w niedużej w końcu restauracji płacę za energię za miesiąc mniej więcej tyle, co w swoim mieszkaniu za cały rok. Oczywiście w pracy zużywam więcej prądu, ale taka jest specyfika prowadzenia tej działalności.

Kolejna sprawa to niskooprocentowany kredyt. O tym się sporo mówi, ale takiej pomocy nie ma. Znajoma, która też prowadzi interes, dostała teraz kredyt. 4,7 proc. marży plus WIBOR. To o czym my w ogóle rozmawiamy? Prawdziwym wsparciem byłby kredyt oprocentowany WIBOR-em i do tego marżą, ale na wysokości – powiedzmy - 1 proc. Szukam w tarczy tych tanich kredytów dla przedsiębiorstwa takiego jak moje i niestety nie widzę.

Obawiam się, że tarcza naprawdę niewiele pomoże gastronomii.

Inne branże dostają większą pomoc?

Trudno mi powiedzieć. Na razie głównie mówimy o tej pomocy i wciąż czekamy na przepisy wykonawcze.

Poza tym pewne rzeczy z tarczy wydają mi się nieprzemyślane. No bo czy to jest normalna sytuacja, żeby wszyscy hurtem dostawali zwolnienie z ZUS? Są przecież firmy, które nadal prosperują świetnie.

Zamknięte są galerie handlowe, więc ludzie prowadzący tam interesy powinni być objęci tarczą. Zamknięte są restauracje, więc one z pewnością również zasługują na pomoc. Zamknięte są teatry, kina, lotniska. Rząd świetnie wie, jacy przedsiębiorcy i jakie branże są pod kreską.

A wracając do restauracji - w przyszłości nie zamkniemy przecież wszystkich tego typu placówek w kraju. Myślę jednak, że wiele z nich kryzysu nie przetrwa.

Otworzą się nowe. Wielu z nas wydaje się, że to jeden z najłatwiejszych biznesów świata.

Nic podobnego, chyba jeden z trudniejszych. Ludzie mają niewielkie pojęcie o gastronomii, myślą, że kasa leży na podłodze i zbiera się ją szufelką. No, niestety nie leży. To ciężka robota.

Ludzi dotkniętych kryzysem jest dziś wielu, ale w mojej branży to naprawdę bardzo bolesna sprawa.

Choć przyznam się, że na samym początku epidemii to się nawet trochę ucieszyłam. Wreszcie sobie odpocznę – pomyślałam. Bo ja zawsze mogę sobie zrobić wolny dzień, ale w gruncie rzeczy zawsze też jestem w pracy, bo wciąż o niej myślę. Więc teraz naprawdę mam luz. Fajnie. Tylko nie mam ani złotówki.

Wracam jeszcze do tej powszechnej niechęci w stosunku do przedsiębiorców. Wszyscy na nich plują. Otóż ja uważam, że wszyscy prywaciarze powinni się na jakiś czas zamknąć i niech państwo polskie da ludziom pracę. No w pewnej mierze sprawił to teraz wirus.

Więc jak biznesy padną, niech państwo da ludziom pracę. Zobaczymy czym to się skończy.

Wygląda na to, że tarcza będzie działać inaczej w różnych częściach kraju. Poznań i Kraków już teraz zapowiada, że przedsiębiorcy w ogóle nie będą płacić czynszu za czas, w których ich biznesy są zamknięte. W Warszawie te wpłaty będą zdaje się zawieszone, ale potem trzeba je będzie zwrócić.

Wierz mi, że trudno się w tym połapać. W Poznaniu działa już pewna kancelaria prawna, która opracowała całą tarczę i doradza przedsiębiorcom jak najlepiej z niej skorzystać. Ale nie myśl, że robi to pro bono. Zapłać, to będziesz miał. A ty byś nawet zapłacił, tylko że dziś nie masz z czego.

*Karolina Miśkiewiczwłaścicielka restauracji w Warszawie. Jej personalia są fikcyjne. Imię i nazwisko znane redakcji.

;

Udostępnij:

Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze